Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 16, 2025 18:36



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 114 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
 Kolejny ksiądz odwołany - lustracja rusza w Krakowie? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 27, 2003 22:40
Posty: 1707
Post 
Cytat
Cytuj:
rawy, podaje namiary Iz. 1,18.

Choćby wasze grzechy były jak szkarłat,
jak śnieg wybieleją;
choćby czerwone jak purpura,
staną się jak wełna.

Wszak ze warunek tego jest jeden !! Uwierzyć rzeczywiście i publicznie za grzechy przeprosić. Choćby w stylu łotra na krzyżu..
Jakoś nie widziałem rzeczonego biskupa aby za publiczne kłamstwa w środkach masowego przekazu powiedział przepraszam za wprowadzenie błąd . Dalej idzie w zaparte , ze oni nie winowaty. Czy o taką wiare chodzi..?? Jak pokazuje rzeczony biskup. Kpi z wiary i z boga w żywe oczy . Stołek i dostojeństwa mu w głowie
Czy o takie namiary wam w pewnym medium chodzi..??
To jest publiczne oszustwo i kłamstwo..??


Śr sty 31, 2007 21:07
Zobacz profil
Post 
godunow, po co tak krzyczysz?

daj dowody na to, ze "Dalej idzie w zaparte"


Śr sty 31, 2007 21:19
Post 
i jeszcze jedno, na szczescie nie jestesmy swiadkami Spowiedzi swietych drugich osob.


Śr sty 31, 2007 21:21
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 27, 2003 22:40
Posty: 1707
Post 
cytat
Cytuj:
i jeszcze jedno, na szczescie nie jestesmy swiadkami Spowiedzi swietych drugich osob.

Pismo mówi jeżeli zgrzeszyłeś przed całym kościołem. To przed kościołem grzechy wyznaj. A Bóg w swojej dobroci Ci wybaczy..

Rzeczony Biskup publicznie kłamie i za to publiczne kłamstwo czyli publiczny grzech nie starczyło mu skruchy powiedzieć przepraszam .

. Zobacz ja nie oceniam formy współpracy to ocenia historycy fachowcy etc. Faktem natomiast jest to . Jeżeli nawet wyznał grzechy Bogu to nie ma symptomów warunków poprawy czyli skrucha i pokuta.. Czyli takie wyznanie grzechu ( czyatj spowiedź nie jest wile warta) .

Pytasz o dowody starczy poczytać List Biskupa już po Ingresie dowody są aż nat to.. Pycha i zakłamani e pzrebija z tego listu.. do episkopatu..
POzdrawiam


Cz lut 01, 2007 8:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
Lucyna napisał(a):
i jeszcze jedno, na szczescie nie jestesmy swiadkami Spowiedzi swietych drugich osob.


Ja jeszcze raz przytoczę fragment z Dziejów Apostolskich wyraźnie mówiący, że grzech publiczny musi być publicznie wyznany:

Kiedy nastał dzień, pretorzy posłali liktorów z rozkazem: "Zwolnij tych ludzi!" Strażnik więzienia oznajmił Pawłowi ten rozkaz: "Pretorzy przysłali, aby was wypuścić. Wyjdźcie więc teraz i idźcie w pokoju!" Ale Paweł powiedział do nich: "Publicznie, bez sądu biczowali nas, obywateli rzymskich, i wtrącili do więzienia, a teraz cichaczem nas wyrzucają? O, nie! Niech tu sami przyjdą i wyprowadzą nas!" Liktorzy oznajmili te słowa pretorom. Ci przestraszyli się usłyszawszy, że [tamci] są Rzymianami. Przyszli, przeprosili ich i wyprowadziwszy prosili, aby opuścili miasto. Oni zaś, wyszedłszy z więzienia, wstąpili do Lidii, zobaczyli się z braćmi, pocieszyli ich i odeszli. (Dz 16, 35-40)

A przypomnę, że biskupi w memoriale napisali:

memoriał biskupów napisał(a):
Pragniemy przypomnieć, że świadoma i dobrowolna współpraca z wrogami Kościoła i religii jest grzechem. To stwierdzenie pociąga za sobą wszystkie konsekwencje, dotyczące zarówno stopnia zła zawartego w takiej współpracy, jak i sposobu wyjścia z niej. Trzeba jeszcze dodać, że zawsze jest to grzech publiczny. Jeśli nawet nikt z wiernych o nim nie wiedział, to jednak wiedzieli pracownicy komunistycznych służb bezpieczeństwa. Bóg zaś oczekiwał, że to wobec nich zostanie złożone świadectwo wiary i prawego sumienia.

_________________
www.onephoto.net


Cz lut 01, 2007 11:54
Zobacz profil
Post 
Paschalisie, przeciez biskup Wielgus powiedzial te slowa.

"Powodowany pragnieniem odbycia ważnych dla mojej specjalności naukowej studiów, wszedłem w te uwikłania bez należytej roztropności, odwagi oraz zdecydowania do ich zerwania. Wyznaję dziś przed Wami ten popełniony przeze mnie przed laty błąd, tak jak wyznałem go już wcześniej Ojcu Świętemu.

Szeroko opublikowane w ostatnich dniach w mediach, a pochodzące z Instytutu Pamięci Narodowej raporty ówczesnej policji politycznej, z którymi zapoznała mnie Komisja Historyczna Konferencji Episkopatu mówią w znacznej mierze o tym, czego ode mnie oczekiwano czy mi sugerowano. Nie mówią jednak o tym, w jakim stopniu tym żądaniom się poddałem. Wskazują na to, że starałem się nie wypełniać sugerowanych mi poleceń. Zadaniem historyków jest w dalszym ciągu to wyjaśniać. Do niektórych spraw odniosłem się w oświadczeniu przekazanym prasie 5 stycznia br. Nie wiem czy przekazane mi przez Komisję Historyczną dokumenty są jedyne, czy pojawią się jeszcze inne, ale dziś z całym przekonaniem stwierdzam, że nie donosiłem na nikogo ani nikogo nie starałem się skrzywdzić.

Samym faktem tego uwikłania skrzywdziłem jednak Kościół.

Skrzywdziłem go ponownie kiedy w ostatnich dniach w obliczu rozgorączkowanej kampanii medialnej zaprzeczyłem faktom tej współpracy. Wystawiło to na szwank wiarygodność wypowiedzi ludzi Kościoła, w tym również solidaryzujących się ze mną Księży Biskupów. Wiem, że dla wielu z Was, Bracia i Siostry, to minięcie się z prawdą stanowi fakt nie mniej bolesny, niż tamto uwikłanie z przed wielu laty.

W tych ostatnich, ciężkich dla mnie dniach modliłem się do Miłosierdzia Bożego i odwoływałem się do Waszej wiary w to Miłosierdzie, moi Bracia i Siostry w Chrystusie. I dziś odwołuję się do niej słowami psalmisty, wyrażającymi prośbę pokutnika:

"Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości,

w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość.

Obmyj mnie zupełnie z mojej winy

I oczyść mnie z grzechu mojego.

Otwórz moje wargi, Panie,

A usta moje będą głosić Twoją chwałę.

Ty się bowiem nie radujesz ofiarą

I nie chcesz całopaleń, choćbym je dawał.

Moją ofiarą, Boże, duch skruszony,

Nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym" (Psalm 50)

Bracia i Siostry.

Przychodzę więc do Was z dwojakim uczuciem. Z radością powołania do pełnienia biskupiej posługi w Stolicy, ze świadomością zadań, jakie przed duszpasterstwem wielkiej metropolii stoją, z wielkim zrozumieniem dla duchowego i kulturowego potencjału Warszawy i jej promieniowaniem na Polskę.

Ale przychodzę też ze świadomością cienia, jaki padł na mój ingres, rozpoczynający przyjęcie urzędu w archidiecezji warszawskiej.

Jeśli mnie przyjmiecie, o co ze skruszonym sercem Was proszę, będę bratem wśród Was, który chce jednoczyć, a nie dzielić, modlić się i jednać ludzi w Kościele, Kościele świętych i grzeszników, który my wszyscy stanowimy.

Trudne i dla Was, i dla mnie doświadczenia ostatnich dni odczuwam jako zobowiązanie do tego, by w swej służbie Kościołowi Warszawskiemu starać się otoczyć szczególną życzliwością i zrozumieniem ludzi zagubionych, zrażonych do instytucji Kościoła i przeżywających gorycz z powodu jego ludzkich niedostatków.

Ojcu Świętemu z całą pokorą deklaruję, że poddam się każdej jego decyzji.

Matkę Bożą proszę o opiekę, a wszystkich wiernych o modlitwę o światło Ducha Świętego na czas trudnego rozpoczynania mojej posługi pasterskiej wśród Was.

Warszawa, 6 stycznia 2007


Cz lut 01, 2007 15:32
Post 
Prosze przeczytac jeszcze to oswaidczenie biskupa Wielgusa


W związku z medialnymi informacjami na temat mojej współpracy z SB i wywiadem PRL oświadczam co następuje:

Już jako młody kapłan pracujący w duszpasterstwie lubelskim byłem przedmiotem ataków ze strony SB, która inwigilowała mnie i prześladowała za moją pracę z młodzieżą. Zaatakowano mnie jako wroga Polski Ludowej w "Kurierze Lubelskim" oraz w "Faktach i Myślach" w marcu 1965 r. Po tych publikacjach zostałem wezwany do Urzędu Wyznań na rozmowę, na którą nie poszedłem. W kilkanaście dni potem Wydział Finansowy w Lublinie nałożył na mnie wysoką karną kontrybucję. Wielokrotnie, przez kilka lat nawiedzany byłem przez poborcę podatkowego. Z uwagi na moje ówczesne ubóstwo najścia te nie przyniosły żadnych rezultatów, tym bardziej, że byłem w latach 1965-68 studentem filozofii KUL.

W r. 1967 chciałem wyjechać, w ramach organizowanej przez władze kościelne wymiany katolickich studentów między Polską i NRD. W związku z tym udałem się biura paszportowego. Przyjął mnie funkcjonariusz SB, który zarzucał mi, że na kazaniach krytykuję władze PRL. Na dowód tego odegrał z magnetofonu fragment jednego z moich kazań, w którym istotnie były takie treści. Zagroził mi poważnymi konsekwencjami jeśli to się będzie powtarzało. Po pewnym czasie jednak otrzymałem odpowiedni dokument, pozwalający na wyjazd do NRD. Od tamtej pory byłem przy różnych okazjach nawiedzany przez tego funkcjonariusza. Tych wizyt było kilkanaście. Nigdy nie podpisałem żadnej deklaracji współpracy z SB i nigdy nie uważałem się za współpracownika SB. W rozmowach, które prowadziłem mówiłem wyłącznie o sprawach ogólnych, o sytuacji międzynarodowej, o sytuacji ekonomicznej w kraju itp. Stanowczo protestuję przeciwko fałszywej opinii jakobym funkcjonariusza SB informował o pracownikach KUL, Kurii czy o kapłanach Diecezji Lubelskiej, albo o jakichś rzekomych rozgrywkach personalnych w KUL czy w Kurii. Nie podawałem złych charakterystyk kogokolwiek z księży i pracowników KUL. Poza stwierdzeniami ubowca nie ma na to żadnych dowodów. Pamiętam, że kiedyś zapytał mnie co w moim środowisku mówi się o śmierci Pyjasa. Wówczas powiedziałem, że wszyscy moi znajomi uważają, iż mordu dokonała milicja. Funkcjonariusz się wówczas żachnął i gwałtownie dowodził, że to nie jest prawdą. Wbrew opublikowanej opinii funkcjonariusza nie dostarczałem nigdy żadnych materiałów na czyjkolwiek temat. Nikogo nie podsłuchiwałem, ani nie nagrywałem. Nie miałem wówczas pojęcia o posługiwaniu się magnetofonem. Charakterystyka mojej osoby zawarta w ubowskich materiałach jest tak odbiegająca od prawdy, że nigdy bym się na jej podstawie nie rozpoznał gdyby była anonimowa. Przypisuje mi bowiem cechy i umiejętności, których nie posiadałem, np. znajomość języka hiszpańskiego czy też posiadanie w tym czasie wielu zagranicznych publikacji, sposobu świeckiego prowadzenia życia itd. Jest to wyraźna chęć przecenienia mojej osoby, by się pochwalić z jak ważnymi ludźmi funkcjonariusz ma kontakt. Tymczasem ja nie byłem wówczas żadną ważną, nadzwyczajną osobą. Żyłem spokojnie na marginesie życia uniwersyteckiego. Opinia funkcjonariusza SB zawiera wyraźne przekłamania na temat mojej pracy w KUL. Nie byłem wówczas adiunktem, lecz pracownikiem dokumentalistą pracującym w dwuosobowym zespole w Zakładzie Historii Kultury w Średniowieczu. Nie miałem żadnych wykładów na uniwersytecie. Byłem tak zapracowany, że przez lata nie spotykałem się w szerszym gronie z ludźmi uniwersytetu czy diecezji. Głosiłem jednak bardzo wiele kazań w Lubelskiej Diecezji. Fałszem jest, że udzielałem opinii na temat nastrojów dotyczących zdarzeń w marcu 1968 roku i w grudniu 1970 roku o czym informuje funkcjonariusz. Przez cały marzec nie było mnie w Lublinie, ponieważ prowadziłem wówczas rekolekcje w kilkunastu parafiach wiejskich Diecezji Lubelskiej i z żadnym funkcjonariuszem się nie spotkałem. Przez cały grudzień i do połowy stycznia 1970 roku chorowałem na zapalenie płuc i poza rodziną z nikim nie miałem kontaktu. Fałszem jest także jakobym mówił coś cynicznie o tzw. "czarnej międzynarodówce". Fałszem jest jakobym dzięki UB uzyskał mieszkanie własnościowe. Z uwagi na to, że diecezja nie miała mieszkań dla księży pracujących poza duszpasterstwem, za zgodą władzy duchownej zapisałem się, tak jak każdy to mógł uczynić w tym czasie, do własnościowej spółdzielni mieszkaniowej. Wpłaciłem odpowiedni wkład finansowy i po czterech lub pięciu latach oczekiwania uzyskałem przydział na mieszkanie o powierzchni ok. 35 m.

Nieprawdą jest jakobym z inspiracji SB starał się o stypendium w Niemczech. Starania o to stypendium rozpocząłem w 1973 na podstawie informacji ogłoszonej przez Uniwersytet. Spełniałem przewidziane warunki więc złożyłem odpowiednie podanie za pośrednictwem Konsulatu RFN, by uniknąć cenzury.

Gdy podjąłem starania o paszport w Lublinie, poinformowano mnie, że w tej sprawie muszę się udać do Warszawy pod wskazany (dziś nie pamiętam) adres. Zgłosiłem się do swojego biskupa Piotra Kałwy i zapytałem co mam robić. Powiedział wówczas, że moje badania naukowe są ważne dla Kościoła i mogę pojechać na spotkanie zachowując ostrożność w rozmowach. We wrześniu 1973 roku pojechałem pod wskazany adres. Rozmawiali ze mną dwaj funkcjonariusze wywiadu. Powiedzieli że paszport otrzymam pod warunkiem, że nawiążę kontakt z Ost-Europa-Institut w Monachium. Powiedziałem, że będę się starał ten kontakt nawiązać. W ciągu kilku godzin instruowano mnie jak mam przekazać zdobyte informacje. Do kogo napisać odpowiednią kartkę i dokąd pojechać na spotkanie. Potem zostawiono mnie samego, bym napisał, co będę robił w Monachium. Napisałem więc o moich ówczesnych zamierzeniach i planach naukowych, do realizacji których konieczny był mój wyjazd do Monachium. Moje oświadczenie znajduje się w materiałach wywiadu. Żadnej deklaracji o współpracy z wywiadem wówczas nie podpisywałem. Nigdy ani przez chwilę nie zamierzałem realizować powierzonego mi zadania. Nie podjąłem w tym kierunku żadnych kroków. Przebywając w Monachium nie miałem także żadnego kontaktu z Polakami. Następny atak wywiadu na moją osobę miał miejsce w roku 1977 w związku z moim naukowym wyjazdem do Szwecji. Także nic nie podpisywałem i nie podjąłem żadnych kroków, których oczekiwał wywiad. Najgorszy był mój wyjazd do Monachium w r. 1978. Miałem wówczas spotkanie z bardzo brutalnym funkcjonariuszem wywiadu, który wrzaskiem i groźbami, że mnie zniszczy, skłonił mnie do podpisania deklaracji współpracy z wywiadem. Była to moja chwila słabości. Zawsze żałowałem że nie zrezygnowałem wówczas z mojego wyjazdu. Tym razem wywiad oczekiwał ode mnie, że nawiążę kontakt z rozgłośnią Wolna Europa. Żadnego kontaktu nie podjąłem. Nigdy nie byłem w rozgłośni. Nigdy też nie rozmawiałem z żadnym z jej pracowników. Jeden raz (a nie dwa jak fałszywie podano) przy okazji mojego pobytu w kościele św. Barbary rozmawiałem najwyżej kilka chwil z Księdzem Kirschke na temat mojej pracy duszpasterskiej w tej niemieckiej parafii, w której wówczas mieszkałem. Występujące w materiałach pseudonimy zostały mi nadane przez funkcjonariuszy.

Bzdurne są zawarte w materiałach dywagacje na temat moich rzekomych planów długotrwałego pobytu za granicą w celach szpiegowskich. Nigdy nie przyszło mi nic takiego do głowy. Moje cele naukowe realizowałem w tamtych trudnych, dziś dla młodych ludzi niewyobrażalnych czasach, w zaplanowany wcześniej sposób i określony ściśle z moimi władzami kościelnymi i uniwersyteckimi. Nic ponadto. Żadnego zadania wywiadowczego nie zrealizowałem. Przyznaje to w opublikowanych na mój temat materiałach sam funkcjonariusz, pisząc co następuje: *Oceniając całokształt sprawy uważam, że *Grey* nie spełnił zadań, które przyjął do wykonania przed wyjazdem za granicę. Zachował bierność i daleko idącą ostrożność na odcinku realizacji zadań szczegółowych: brak naprowadzeń, zupełna pasywność na odcinku nawiązywania znajomości z ludźmi wchodzącymi w zakres naszego zainteresowania, zignorował zadanie dot. rozpracowania ukraińskich ośrodków nacjonalistycznych w Monachium itd.

Z przedstawionych w materiałach relacji wynika, że przypisano mi różne złe intencje i złe postawy w stosunku do Kościoła. Jest to fałsz. Nie istnieje żadna dowodząca tego dokumentacja, poza słowami funkcjonariusza, który po swojemu widział moją osobę i całą sprawę. Nigdy nie zdradziłem Chrystusa i Jego Kościoła, ani w czynach, ani w słowach, ani w intencjach. Nigdy nie wyrządziłem nikomu żadnej krzywdy swoimi czynami czy słowami.

Nie chcę się usprawiedliwiać. Wiem, że nie powinienem utrzymywać żadnych relacji ze służbami PRL. Żałuję tego bardzo, że w ogóle podjąłem wyjazdy zagraniczne, które te kontakty spowodowały. Wydawało mi się jednak wówczas, że moim obowiązkiem jest prowadzenie wartościowych badań naukowych i kształcenie się dla dobra Kościoła.


Cz lut 01, 2007 15:42
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 27, 2003 22:40
Posty: 1707
Post 
cytat
Cytuj:
Prosze przeczytac jeszcze to oswaidczenie biskupa Wielgusa

Po wielokroć czytamy i..
Pytam się Ciebie Lucyno nie ma ci wstyd że bronisz takiego człowieka.. ??
W twoim kościele kościele rzymsko -katolickim są wspaniałe przykłady ludzi , którzy ni e poszli na współpracę z SB ksiądz Jerzy. I paru innych . Czyż oni nie mogli iść ta drogą co arcybiskup. Mogli ale wybrali prawość i obronę uciśnionych ludzi przez komunizm . Kariera za współpracę..
A potem agresywny ciąg za stanowiskami i tytułami.. czysto chrystusowe podejście..

Biskup Wielgus ma czelność w swoim oświadczeniu cutuję
Kod:
Powiedzieli że paszport otrzymam pod warunkiem, że nawiążę kontakt z Ost-Europa-Institut w Monachium. Powiedziałem, że będę się starał ten kontakt nawiązać. W ciągu kilku godzin instruowano mnie jak mam przekazać zdobyte informacje. Do kogo napisać odpowiednią kartkę i dokąd pojechać na spotkanie. Potem zostawiono mnie samego, bym napisał, co będę robił w Monachium. Napisałem więc ..etc/
( etc moje)

Ale z drugiej strony całe to oświadczenie biskupa ma wartość li tylko rolki papieru toaletowego . Bo jeżeli ktoś na oczach milionów Polaków raz mówi , ze nigdy nie współpracował za kilka dni pod naporem dowódców , z e jednak tak. To oświadczenie biskupa ma taką wartość coby go zapisać na rolce papieru toaletowego o tym oświadczeniem podetrzeć niechlubną części ciała..
Nie wstyd Ci Lucyno bronić publicznego kłamcy..??
No chyba ż e ludzie pewnej rozgłośni ni za grosz wstydu nie mają .?
Anie maja go co było widać gdy w dniu ingresu pod pałacem biskupim nucili cytuje
Kod:
nie będzie Niemiec pluł nam w twarz


Cz lut 01, 2007 17:30
Zobacz profil
Post 
godunow, ja tez mam do Ciebie pytanie - czy jestes katolikiem?
Jezeli nie, to dlaczego bierzesz sie za osadzanie katolickiego kaplana?

Na Twoje pytanie odpowiadam Ci - nie jest mi wstyd, gdyz wiem co to jest Milosc Milosierna.
Twoje wypowiedzi nie sa zyczliwe, nie uwzgledniaja slabosci natury ludzkiej.
Nie jet mi dane osadzac Biskupa mojego Kosciola.
I Ty tez tego nie rob, bo nie sluzy to niczemy dobremu, i Bogu nie jest to mile.


Cz lut 01, 2007 19:35
Post 
Nie tylko ja bronie biskupa Wielgusa.

Bp Dzięga oskarża media o atak na abp Wielgusa i Kościół.

Sposób poprowadzenia w mediach sprawy arcybiskupa Stanisława Wielgusa jest bez wątpienia atakiem na Kościół i na człowieka, który ma w sobie wiele darów, aby w Kościele odegrać istotną rolę - napisał w liście do kapłanów biskup sandomierski Andrzej Dzięga.

Bp Dzięga zwraca w nim uwagę, że wiele osób znających księdza arcybiskupa z bezpośredniej współpracy, wyraża słowa wielkiego uznania dla jego kompetencji, gorliwości w sprawach Bożych oraz skuteczności działania.

- Wielokrotnie doświadczałem jego rzadko spotykanej jednoznaczności i gorliwości w zabieganiu o dobro Uczelni i Kościoła w Polsce oraz o poziom i etykę uprawiania nauki. Wielokrotnie, dla większej skuteczności działania, brał na siebie ciężar decyzji oraz odpowiedzialności za decyzje, które formalnie mógł pozostawić innym. Ta sama pozytywna atmosfera towarzyszy teraz jego pracy w Konferencji Episkopatu Polski. W kontekście jego ostatniego oświadczenia o popełnionym w kapłańskiej młodości błędzie, jego gorliwość można interpretować nawet jako wolę zadośćuczynienia Bogu, Kościołowi i Narodowi - napisał biskup sandomierski.

Dalej biskup sandomierski stwierdza, że nie jest przypadkiem, iż prasowe oskarżenie wobec księdza arcybiskupa zostało opublikowane kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia, aby z jednej strony skrócić do minimum czas na jakąkolwiek reakcję, a jednocześnie istotnie zakłócić atmosferę świątecznego pokoju serc. Natychmiast, niemal z godziny na godzinę, powstała w prawie wszystkich mediach emocjonalna dyskusja, tym bardziej zadziwiająca, że oparta jedynie o tekst nie poparty żadnymi faktami. Fakt, iż po kilku dniach zaczęto ujawniać pewne szczegóły, wskazywał na wcześniej przygotowaną i dość dokładnie zaplanowaną akcję podtrzymywania społecznego napięcia. Nie jest też przypadkiem - pisze bp Dzięga - iż już od pierwszych godzin tej lawinowej dyskusji wskazywane było rozwiązanie, przez niektórych najbardziej chyba oczekiwane, aby wstrzymany został ingres księdza arcybiskupa, co pozwoliłoby ten szczególny sąd nad nim przedłużać, ze szkodą dla niego samego, dla Kościoła w Warszawie oraz dla całego Kościoła w Polsce.

- Osobiście myślę, że o to właśnie najbardziej chodziło, aby nie podjął posługiwania pasterskiego w Warszawie. Ordynariusz sandomierski podkreślił, że należy przede wszystkim wskazać na osoby prześladujące Kościół, bezprawnie nachodzące ludzi Kościoła, duchownych i świeckich. - To właśnie ci funkcjonariusze, do dziś chronieni przed pokazaniem ich twarzy, a utrzymywani przez cały Naród, są osobiście odpowiedzialni za tak gorliwą realizację politycznych planów swoich mocodawców, działających na szkodę Narodu i Kościoła. To ich trzeba pokazać i napiętnować. Świadome zaś ponawianie obecnie ataków na ludzi Kościoła ma chyba za zadanie ugruntować powszechną niechęć, także wśród ludzi Kościoła, do lustracji i do dekomunizacji w Polsce oraz przekonać wszystkich, że lustracja jest praktycznie niemożliwa. A jeżeli już ktoś będzie wypowiadał słowo: lustracja, to niech przez wiele lat myśli tylko o księżach i o biskupach. Jest to niezwykła manipulacja. Manipulacja możliwa obecnie tym bardziej, że przed laty programowo atakowani byli szczególnie księża wyróżniający się inteligencją i zaangażowaniem duszpasterskim, co oznaczało, że właśnie oni w przyszłości będą prowadzili sprawy Kościoła i pełnili w Kościele ważne urzędy. Na takich kapłanach szczególnie zależało funkcjonariuszom służby bezpieczeństwa. Prawdopodobnie dlatego tak wytrwale zabiegały też te służby o młodego Księdza Stanisława Wielgusa. Przy sprawiedliwej ocenie jego osoby nie sposób tracić z oczu także tej perspektywy - stwierdził bp Dzięga.

W liście biskup sandomierski złożył także hołd wszystkim kapłanom, którzy pomimo niezwykłej nagonki, prowadzonej programowo, z zastosowaniem specjalistycznych metod psychologicznych, a najczęściej także wręcz z naruszeniem prawa, potrafili zachować pełną, heroiczną wierność Kościołowi


Cz lut 01, 2007 19:44
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
Przypominam, że o abp Wielgusie jest sąsiedni wątek. ;)

I tam też udzielę ci Lucyno odpowiedzi.

_________________
www.onephoto.net


Cz lut 01, 2007 20:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 27, 2003 22:40
Posty: 1707
Post 
Cytat
Cytuj:
godunow, ja tez mam do Ciebie pytanie - czy jestes katolikiem?
Jezeli nie, to dlaczego bierzesz sie za osadzanie katolickiego kaplana?
Sam podpis chyba dokładnie określa moją wiarę.. Jestem Heretykiem według oceny Twojej ulubionej rozgłośni.. i według oceny co bardziej krewkich katolików . Lecz mnie to nie przeszkadza..
Lucyno Pytasz
Cytuj:
Na Twoje pytanie odpowiadam Ci - nie jest mi wstyd, gdyz wiem co to jest Milosc Milosierna

Co to znaczy miłość miłosierna…??
Miłosierdzie a co za tym idzie przebaczenie musi iść ze szczerą skruchą . A tu mamy przypadek obrony nie pewnych wartości ale pewnych interesów ..
Cytat
Cytuj:
Twoje wypowiedzi nie sa zyczliwe, nie uwzgledniaja slabosci natury ludzkiej.
Nie jet mi dane osadzac Biskupa mojego Kosciola.
I Ty tez tego nie rob, bo nie sluzy to niczemy dobremu, i Bogu nie jest to mile.
Gdy by Twój biskup Twojego kościoła był anonimowym człowiekiem nie byłoby mojego wpisu. Skoro jest osoba publiczna to jest występuję w publicznych mediach . Podlega publicznie ocenie . Tak samo jak każdy inny który występuje publicznie podlega ocenie opinii publicznej..
Nigdy nie będę życzliwy do publicznych kłamców niby dlaczego miałbym być do nich życzliwy..?
Nieważne czy to jest biskup katolicki protestancki etc.. Odpowiedzialność za czyny i słowa publiczne podlega publicznej powinna podlegać ocenie.
Ja wiem , ze SA środowiska , które ciemne sprawy duchownych i innych osób publicznych związanych z pewnym nurtem politycznym by ukryli głęboko . Dzięki Bogu mamy jeszcze wolną niezależną prasę i niektóre media i wiele spraw się zatuszować nie da.
Lucyno Twoja propozycja to jest chowanie głowy w piasek nic wiecej ..
Cytat
Cytuj:
Nie tylko ja bronie biskupa Wielgusa.

Bp Dzięga oskarża media o atak na abp Wielgusa i Kościół.
Ale też wielu biskupów otwarcie potępia arcybiskupa ..Potępia nade wszystko z publiczne kłamstwo.. Tak jak pisze wcześniej pewne środowiska kościelne maja swój cel w ukrywaniu prawdy o przeszłości kościoła katolickiego w Polsce.. Ja znalem gościa który wyspowiadała się w okresie stalinowskim gdzie ukrył zboże i ksiądz doniósł ubecji . (Pisałem tu szerzej kiedyś o tym)


Pt lut 02, 2007 10:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Temat zablokowany czasowo. Kwestii abpa Wielgusa dotyczy inny wątek - proszę się tam przenieść.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt lut 02, 2007 12:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
A Wawel ma już nowego proboszcza:

http://info.wiara.pl/index.php?grupa=4&art=1170652171

Widać, że taki sposób rozwiązywania trudnych problemów przeszłości jest znacznie mniej bolesny niż zamiatanie spraw pod dywan i czekanie aż kolejna bomba wybuchnie w mediach.

Na pewno, i dla ks. Bielańskiego i dla wszystkich jest to znacznie lepszy i bardziej ewangeliczny sposób. :)

_________________
www.onephoto.net


Pn lut 05, 2007 22:45
Zobacz profil
Post 
Bomba wybuchnie i tak, a cel jest wiadomy.

I jeszcze jedno - wspolny worek dla wszystkich, to nie jest stanie w prawdzie.


Pn lut 05, 2007 22:53
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 114 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL