To zależy od wielkości szkody.

Jak powiedział Reagan: "Zauważyłem, że wszyscy którzy popierają aborcję zdążyli się już urodzić."
A ja zauważyłem, że ci, którzy popierają bezkarne torturowanie zwierząt, jakoś przypadkiem mieli szczęście urodzić się jako gatunek, któremu to nie grozi.

Czyli jak? Mały pies - mała szkoda, duży pies - duża szkoda? Czy poniższe to duża czy mała szkoda?:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =3&theater
a ten? Wielka czy mała szkoda?:
https://www.cda.pl/video/54999341

Od wielkości szkody wyrządzonej człowiekowi. Prawo ma być dla ludzi, nie dla psów.

Jaką karę ( i czy w ogóle) powinien dostać człowiek w pierwszym przypadku, a jaka w drugim, aby nie był poszkodowany?

To zależy od tego co ustali sąd w postępowaniu.

Jeżeli jakieś zapyziałe plemię barbarzyńców przyjmie takie wytyczne, to zapewne tak u nich będzie. Sądziłem jednak, że jako społeczeństwo aspirujemy nieco wyżej, no ale co kto lubi.

Być może dla niektórych idea praw zwierząt kłóci się z ich rozumieniem roli człowieka i zwierząt w życiu. Przecież już Akwinata pisał o hierarchii natury według chrześcijańskiej etyki, za Arystotelesem: rośliny służą zwierzętom a zwierzęta ludziom. Jeśli do tego dołożymy brak psiej duszy to trudno będzie katolikowi zrozumieć dlaczego ma traktować zwierzaka tak jak na to zasługuje

Skrajny prymitywizm moralny.

Wsadzanie ludzi do więzienia za bicie psów to faktycznie prymitywizm moralny. Jak człowiek poczyta te wszystkie krwiożercze komentarze pod artykułami o znęcaniu się nad psami czy kotami autorstwa obrońców zwierząt to dojdzie do wniosku że ci obrońcy faktycznie niczym jak zwierzęta się zachowują

Nic podobnego.

W sumie przykro patrzeć, jak chrześcijaństwo, które kiedyś było awangardą postępu etycznego, teraz za światem w tej kwestii najwyraźniej nie nadąża i upiera się przy pochodnych etyki plemiennej.

Mógłbyś rozwinąć w jakim sensie chrześcijaństwo nie nadąża za światem w omawianej kwestii?


Czyli wg Chronosa katolik nie potrafi traktować psa tak "jak na to zasługuje" ? Wysoko musi być zawieszona ta poprzeczka, wezmę przykład z własnego otoczenia: pieski często wyprowadzane na spacerki, mają własne legowiska, zabawki, miseczki, jedzenie, regularnie szczepione, wyczesane, niektóre mają fajne dziergane psie ubranka. Ich właściciele chodzą co niedziela do kościoła, więc można uznać, że są przeciętnymi, praktykującymi katolikami. Sama posiadam uroczego czworonoga i teraz się zastanawiam, w jaki sposób mój pies jest gorzej przeze mnie traktowany z tej racji, że jestem katolikiem, zatem proszę o pytania pomocnicze, żeby można było wyodrębnić stosowne różnice.

Ja też od początku uważam, że pozwalanie na znęcanie się nad zwierzętami to przejaw problemów z sumieniem. Nie mówiąc już o krótkowzroczności, bo gdy pozwala się znęcać się nad zwierzętami - analogicznie jak dzieciom - wkrótce wielu zacznie znęcać się nad ludźmi.

No nie, psie ubranka to już przesada w drugą stronę, naprawdę

Jeśli spojrzysz na mój post zauważysz dwa bardzo znaczące słowa od których się zaczyna mój tekst - "Być może..." Napisałem w ten sposób, ponieważ nie chcę wrzucać wszystkich chrześcijan czy katolików do jednego worka i generalizować. Przecież każdy różnie stosuje się do zasad wiary.
Niemniej jednak widząc komentarze na tym forum od katolików uparcie utrzymujących jakoby kara więzienia za katowanie zwierzęcia to za dużo, można dojść do wniosku, że zasady moralne opierają oni w jakimś stopniu na religii którą wyznają. I wydaje się, że może to mieć dużo wspólnego z nauką chrześcijańską kładącą nacisk na uznanie świata zwierząt za element głównie służebny człowiekowi, istocie uznanej za wyższą.

Chrześcijaństwo, a przynajmniej takie, jakie wyznaje R27 czy felek, nie pozwala ludziom przez nie kształtowanym dokonać przeskoku mentalnego koniecznego do zrozumienia, że obowiązkiem moralnym istoty ludzkiej jest uwzględniania nie tylko interesu członków mojej grupy, ale w ogóle wszystkich istot, jakie interes posiadają.

W świecie współczesnym ta idea jest coraz powszechniejsza, mamy już nawet pierwsze przykłady ochrony prawnej osób nie-ludzkich - dla Kościoła i wielu jego członków koncepcja ochrony praw zwierząt pozostaje jednak, jak widać po tym temacie, już to rzeczą, na jaką należy patrzeć podejrzliwie, już to kuriozum. Idea, że człowiek jest pępkiem świata materialnego i że cały on ma służyć jego pożytkowi trzyma się niestety mocno.