Były prezydent USA Ronald Reagan zmarł w sobotę w swym domu w Bel Air, dzielnicy Los Angeles, otoczony najbliższymi - podały media amerykańskie, powołując się na informacje rodziny byłego prezydenta.




Wiadomość potwierdził Biały Dom, który podał, że o zgonie Reagana powiadomiony został prezydent USA George W. Bush, przebywający we Francji. W Paryżu poinformowano, że wiadomość nadeszła w chwili, gdy Bush uczestniczył w przyjęciu wydanym przez prezydenta Francji Jacquesa Chiraca.

Media informują, że w ostatniej godzinie życia u łoża Ronalda Reagana obecna była jego żona Nancy, dzieci i inni członkowie najbliższej rodziny, a także wielu przyjaciół.

Reagan skończył 93 lata. Od co najmniej dziesięciu lat cierpiał na chorobę Alzheimera i nie brał udziału w życiu publicznym, przebywając w swym kalifornijskim domu.

W ostatnich dniach stan zdrowia byłego prezydenta Reagana pogarszał się, lekarze ostrzegali, że zbliżają się jego ostatnie chwile. Przypominano, że Reagan jest najdłużej żyjącym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych.

Pierwsze komentarze

W pierwszych pośmiertnych komentarzach przypomina się, że Reagan był twórcą amerykańskiej "rewolucji konserwatywnej", która zmieniła oblicze Stanów Zjednoczonych i wzmocniła ich potęgę gospodarczą. Podkreśla się też rolę, jaką były prezydent odegrał w pokonaniu byłego systemu komunistycznego, który nazwał kiedyś dosadnie "imperium zła".

Ronald Reagan odwiedził Polskę już jako były prezydent Stanów Zjednoczonych, we wrześniu 1990 r., podczas podróży po Europie. W Gdańsku rozmawiał wtedy z Lechem Wałęsą, a w Warszawie z ówczesnym prezydentem Wojciechem Jaruzelskim i premierem Tadeuszem Mazowieckim.