Tytuł tego nowego tematu wziąłem z „Gazety Wyborczej” z NR 116.5424 z 19-20 maja 2007 r. w której na drugiej stronie po lewej u dołu znalazłem felieton Witolda Gadomskiego pod takim właśnie tytułem.
Przepiszę go pracowicie i wiernie, starając się unikać literówek, ale jeżeli takowe jednak się znada, to wińcie za nie mnie, a nie autora felietonu


KWAŚNIEWSKI PODEJRZANY O WSZYSTKO
Witold Gadomski

Drogi czytelniku, jeśli właśnie dowiedziałeś się, że Aleksander Kwaśniewski skorzystał z promocji przy kupnie wycieczki zagranicznej, leczy się u tego samego lekarza, co pewien gangster, sprytnie skorzystał z ulgi podatkowej – nie bądź zaskoczony.

Od ponad roku każdej próbie publicznej aktywności byłego prezydenta towarzysza rewelacje, do których „docierają” dziennikarze. Odkryli, że nosi drogi zegarek, że jego fundację sponsorował ukraiński biznesmen i że dostała dotację z NBP. Jak na ciężką prace ludzi szukających brudów na Kwaśniewskiego - żałośnie mało. Albo przeceniamy służby IV PRL, albo Kwaśniewski jest jak święty Franciszek

W krajach bardziej cywilizowanych były prezydent jest instytucją budzącą co najmniej szacunek. W USA każdy były lokator Białego Domu zakłada bibliotekę swego imienia – coś w rodzaju muzeum jego prezydentury. Publikuje wspomnienia, za które inkasuje miliony dolarów, drugie tyle dostaje co roku za wykłady. Zwykle jest we władzach kilku fundacji, występuje jako mediator w światowych konfliktach, doradza korporacjom i politykom. To normalne standardy w demokratycznym kraju.

To jasne, że były polityk, by działać publicznie, musi mieć środki. Zwykle zakłada fundacje. Nie ma niczego złego w tym, że fundacja otrzymuje pieniądze od korporacji, innych fundacji, czy prywatnych darczyńców, pod warunkiem że transfery są legalne i ujawnione w sprawozdaniach.

Tak uczyniła fundacja Amicus Europae założona przez Kwaśniewskiego. Ukraiński biznesmen Wiktor Pińczuk, którego fundacja współpracuje z Amicus Europae, działa legalnie (przynajmniej nikt nie udowodnił mu przestępstwa) i niesprzecznie z interesami Polski.

Fundacja Pińczuka dała fundacji Amocus Europae (a nie Kwaśniewskiemu) milion złotych na cel statutowy. Podniósł się krzyk – pieniądze dał ukraiński oligarcha. A kto miał dać? Małorolny, górnik, pielęgniarka? Fundacje finansują ci, którzy maja pieniądze. Jednym z większych sponsorów fundacji w Europie Środkowej jest George Soros, wielki filantrop i wielki spekulant w jednej osobie.

Amicus Europae dostała też grant z NBP – 25 tys. zł, a niewykorzystane 10 tys. zwróciła. NBP, przynajmniej za Leszka Balcerowicza, prowadziła aktyna edukację ekonomiczna. Prezes słusznie uważał, że im większą wiedze ekonomiczna będą mieli Polacy, tym lepiej dla Polski. NBP finansował projekty edukacyjne różnych instytucji – konferencje, seminaria, szkolenia. Granty do 25 tys. zł przyznawała na drodze konkursów komisja powołana przez zarząd NBP bez konieczności akceptacji zarządu. Wygrywały projekty najlepsze. Amicus Europae dotację zgodnie z prawem zaksięgowała. Żadna sensacja.

W IV RP każdy jest podejrzany i jedynym sposobem, by Kwaśniewski uniknął oskarżeń o korupcję, jest zaniechanie jakiejkolwiek działalności. Najlepiej, żeby wyjechał z Polski i zamieszkał daleko, pod zmienionym nazwiskiem

KOMENTARZYK:
Ja bym tylko zmienił w w tekscie "IV RP" na "IV PRL Małostkowych Braci (w budowie)

No tak "drogi zegarek" towarzysza Kwaśniewskiego i reklamowanie firmy meblowej rodziny żony jest o.k.

Uwolnienie mordercy, który zostal "skarbnikiem lewicy" tez jest o.k.

Że o reszcie towarzyszy z "santo subito" Blidą nie wspomnę.

"Nie o.k." jest tylko tani zegarek Kaczyńskiego - do tego zaopatrzony w logo, którego nikt nie zauważył poza psami gończymi nadredaktora Adama.

Chyba trafną interpretację tej "afery" z fundacją Kwaśniewskiego podał red. S. Michalkiewicz. Zauważył, że sprawę ujawniła i rozdmuchała TVN. Że naruszenia prawa (przynajmniej wprost) przecież nie ma. Więc po co?
Ano po to by przygotować tzw. opinię publiczną do ciekawszych, ale wtedy już niezgodnych z prawem poczynań byłego prezydenta i jego świty. By móc twierdzić, że jest to przejaw walki politycznej, nagonki na bogu ducha winnego przeciwnika.

Ktoś powie, że TVN to przecież nie tuba tej "demokratycznej lewicy" którą reprezentuje Kwaśniewski, że to raczej tuba Platformy Obywatelskiej.

Pozornie tak jest - od wyborów jesień 2005.
Jednakże PO to zarazem polityczna emanacja pewnych środowisk biznesowych (bez wnikania w genezę tych biznesów), które mają swoje kalkulacje i którym obojętne jest kto rządzi i jaką retoryką się posługuje, aby tylko ich "interesa" kwitły.

PO jak wszystko wskazuje jest wewnętrznie rozdarte (co nie jest niczym nadzwyczajnym w takich partiach-łącznikach). Być może frakcja zbliżeniowa z LiD wykalkulowała sobie, że tak dla niej będzie korzystnie.

Jeżeli za pieniądze Pinczuka finansowana jest działalność fundacji, a nie ewentualna działalność polityczna, to nie mamy tutaj do czynienia ze złamaniem prawa.
Dlatego ja nie widzę problemu... Naprawdę, gdyby tylko takie "rzeczy" brudziły osobowość Kwaśniewskiego, to byłby to czysty i niemalże święty człowiek.

Oczywiście, wyborcy ocenią, czy podoba im się ten fakt, czy nie. Ale nic złego z punktu widzenia prawnego w tym nie ma. A wyborcy - jak zawsze - będą podzieleni w ocenie tego faktu.

Właśnie to było dla mnie bardzo zastanawiające.
Dlaczego pro-opozycyjna TVN atakuje, jakby, swojego człowieka?
Teraz wszystko wydaje się bardziej czytelne.