O co chodzi młodym gniewnym na szczycie G8?

Czy są to tylko lewackie i socjalistyczne grupy arogantów?

Z może ci młodzi czują intuicyjnie że nadchodzi globalny terror
pseudo-demokracji?

Co o tym sądzicie.

Hmmm...

mi jest ciężko odpowiedzieć. Należy zdawać sobie sprawę, że z jednej strony globalizacja jest czymś realnym i po części nieuniknionym. Procesu nie da się tak naprawdę zastopować, ponieważ poszczególne państwa łączą się w "związki", najpierw czysto gospodarcze, potem dochodzą społeczno-prawne... Powiązań jest coraz więcej.

Z drugiej strony musimy jednak uważać, aby globalizacja nie przerodziła się w "korporalizację", na całkowite zrównanie z ziemią idei wolności jednostki oraz jej wartości. Nie można pozwolić na zanik narodowych wartości kulturowych.

Mamy więc sytuację, w której trzeba wypracować pewien balans. Tymniemniej protesty, jakie antyglobaliści urządzają przy okazji szczytów G8 są dla mnie po prostu okazją do wyszumienia się, a nie rzeczywistym zwróceniem uwagi na zagrożenia. Bo na tym etapie trzeba usiąść do stołu i rozmawiać, a nie rzucać... no właśnie. Nie powiem czym rzucać.


Crosis

Crosis;

Usiąść do stołu i rozmawiać :-))))

Z kim i jak?

Politycy robia swoje ( interesy)
Kościół robi swoje ( zbawia dusze)
Korporacje i banki robią swoje ( pieniądze)

Człowiek pozostaje sam .....z obawami o przyszłość swoich dzieci

Marku, najłatwiej jest założyć ręce... połowa ludzi mówi źle o globalizacji, a jak się zapytasz co to jest G8, to potrafią powiedzieć, że jakiś szczyt i że było o tym w telewizji.
Ale o jakichś konsekwencjach? Sfurmułowanych zagrożeniach? Postulatach? O tym cicho. Ja na razie mówię o dialogu ludzi mających odnośnie tego obawy. Należy siąść i sformułować zagrożenia, określić metody ich oddalenia i drogi dialogu. Najłatwiej po prostu protestować. Czasem trudniej jest jednak wiedzieć, przeciwko czemu się protestuje.

Oczywiście, pewien pułap jest nie do osiągnięcia. Wiadomo, że banki i koroporacje będą zawsze ciągnąć w swoją stronę, a anarchiści w swoją. Ale co z tego przyjdzie szaremu człowiekowi? O bankach nieiwle wie, tyle że ma kartę i kredyt do spłacenia. Ale już o wyższym szczeblu - cisza.

Zasada jest ta sama w zawsze: najpierw formułujemy określone zagrożenia, postulaty, opracowujemy strategię. Bez tego - ani rusz. Jednym słowem: trzeba mieć plan. A żeby mieć plan trzeba wiedzieć o co chodzi.

Co zaś do mnie: ja się o przyszłość swoich dzieci nie martwię. Raczej maja mizerne szanse stać się "wyrobnikami korporacji", na głodowych pensjach pracując 12 godzin na dobę. Natomiast pewne aspekty globalizacji są pozytywne, a sama globalizacja nieunikniona - tylko trzeba jej pilnować.

Jeśli sam wychodzisz z założenia, że i tak robią swoje, to po jasnego grzyba zaczynasz ten temat? Jeśli uważasz, że nic nie można zrobić to siedź dalej i się bój. Ja nie mam zamiaru.


Crosis

Chciałbym tylko zaznaczyć, że antyszczyt organizują alterglobaliści, a nie antyglobaliście. I to nie ci co organizują urządzają burdy tylko ci co przyjeżdżają tam na rozróby i (w większości) niespokojna młodzież z okolicy gdzie ten atyszczyt się odbywa.

Crosis;

Nie napisałem że nic nie można zrobić.
Raczej interesuje mnie forma zagrożeń o których sam piszesz i ich artykulacja wobec szczytu G8.
Każdy widzi te sprawy inaczej, albo stawia inne priorytety.

Papież zwraca się o pomoc najuboższym.
Biskupi o poszanowanie życia.
Środowiska ekologiczne i poszanowanie dla środowiska.
Środowiska patriotyczne o poszanowanie dla odrębności kultur.
Anarchiści za swobodą i poszanoowaniem jednostki.
Socjaliści chcą pomniejszyć władzę kapitału.

Ja...obawiam się jednego światowego rządu, który da (wmówi)człowiekowi złudzenie dobrobytu i szczęścia.
Lecz G8 to dla mnie początek takiego rządu.

Czy jest to nieuniknione?

PS.
Piszesz że nie masz zamiaru się bać . Zrozumiałem że czynnie realizujesz swoje formy zmian rzeczywistości.
Ponawiam pytanie;

Jak i z kim ?

Bo nie jest to chyba tylko Twoja imaginacja? :-))

Jak ja to widzę.
Globalizacja, to np. konsolidacja kulturowo-obyczajowo-gospodarcza pewnej grupy państw zintegrowanych np. w unii europejskiej.
Zagrożenie z tego płynące - to jest to, co właśnie przerabiamy u nas.
Hipermarkety i supermarkety niszczą nasz drobny handel i rodzinne działalności gospodarcze.
Jak traktowany jest pracownik w hipermarkecie, a jak w małym lub średnim sklepie wiemy wszyscy.
Dalej.
Próba wymuszania na naszym narodzie zachowań, które większość z nas nie akceptuje, bo kłócą się z naszymi wartościami, które wyznajemy od dziesiątków lat, jeśli nie dalej.
Mowa o związkach homoseksualnych i danie im identycznych uprawnień, takich jak na zachodzie.
Buntowanie sie przeciwko takim naciskom traktowane jest w unii jako zaściankowośc, i piętnowane na arenie międzynarodowej.
Globalizacja powoduje, że obyczaje i kultura ulegają unifikacji.
Wszystkie narody mają podporzadkować się globalnemu porządkowi gospodarczemu, kulturowemu, obyczajowemu z zepchnięciem na margine obecnie przyjętych wartości religijno-kulturowych przynależnych poszczególnym narodom.
Stajemy się wszyscy jak zunifikowane roboty do robienia i wydawania pieniędzy, gdzie szacunek dla drugiego czlowieka, oraz dla Boga i rodziny idzie na drugi plan, a bożkien (złotym cielcem), któremu oddajemy cześć staje się pieniądz, kariera, sex.
Wyścig szczurów to znak rozpoznawczy globalizacji i kultury zachodu.
Nie ma czasu na duchowość, liczy sie tylko mamona i wolny sex.
To są właśnie – moim zdaiem – naczelne zagrożenia wynikające z globalizacji.