Szowinistyczna nauka!

HajdukAdam

Nauka… Nasza nadzieja na rozwój i lepsze, łatwiejsze, efektywniejsze, zdrowsze i dłuższe życie… Zbiór obiektywnych zasad służących za sposoby skutecznego wyjaśniania funkcjonowania świata. Matka techniki i wszystkich dobrodziejstw z nią związanych…

Ale cóż to! Czegóż się o tym ideale dowiaduję…?!

Przykładowo, Luce Irigaray, poważana (nie mylić z: poważna) działaczka feministyczna, wmawia nam, że przyjmowanie teorii naukowych zdeterminowana jest płcią naukowca. E=mc2 miałoby być równaniem „typowo męskim”, ponieważ „uprzywilejowuje ono prędkość światła (c) nad wszystkimi innymi prędkościami, które są dla nas [kobiet] równie ważne” (sic!).Ponadto mechanika brył sztywnych miałaby być lepiej przebadanym obszarem fizyki niż hydrodynamika (tj. mechanika płynów) nie dlatego, że stopień trudności równań ruchu bryły sztywnej jest dużo mniejszy niż równań ruchu cieczy, lecz dlatego, że mechanika bryły sztywnej miałaby być ewidentnie męska, bo męski narząd płciowy bywa sztywny a fizycy są zazwyczaj „facetami”… Ale i na tym nie koniec. Dr Sandra Harding głosi w książce „The Science Question in Feminism”, że „Straszliwe metafory mechaniki Newtona zagrażają kobietom. Badania przyrody za model mają gwałt i tortury — brutalny, mizoginiczny stosunek mężczyzn do kobiet — ten właśnie model świadczyć ma o wartości nauki. (...) Skoro naturę zaczyna się traktować raczej jak kobietę, którą należy gwałcić i torturować, a nie jak karmiącą matkę, to czyż gwałt i tortury nie stają się tym samym naturalnym stosunkiem mężczyzn do kobiet. Uczciwiej byłoby mówić o prawach Newtona nie jako o mechanice, lecz jako o newtonowskim podręczniku gwałtu.”

Otrzeźwiony ujawnieniem tych „faktów”, począłem rozmyślać na mizoginią szowinistycznej nauki by w końcu zorientować się, że nawet ostatni cytat nie wyczerpuje całości krzywd wyrządzanych kobiecie przez naukę.

Przecież ten mizoginiczny patriarchalny dziad Newton nie tylko pisał o grawitacji, która przyciąga Ziemię Matkę naszą żywicielkę do Słońca, zamiast pisać o subtelnej zachęcie jaką (tfu!) Słońce wabi Gaję do siebie, ale też z jego teorii wynika, że aby Ziemia krążyła wokół słońca (celowo z małej litery! A tfu!), to oprócz siły grawitacji działającej w kierunku Słońca potrzebna jest jeszcze inercja Ziemi rozpędzonej w kierunku prostopadłym do kierunku działania siły grawitacji. Ale zaraz! Przełóżmy to na nasz język ojczysty (tfu! matczyny oczywiście), „inercja” znaczy „bezwładność”. Okazuje się więc, że ten podły szowinistyczny oprawca traktował Gaję żywicielkę jako bezwładną (!) kobietę, z którą mężczyzna słońce (celowo z małej) ma prawo (!) zrobić, co zechce!

Co więcej, ów seksista-okrutnik sugeruje, że kobietę wolno gnębić nawet jej męskim potomkom, którzy jak nikt inny powinni szanować Matkę Rodzicielkę za życie, które im (sama) dała. A tymczasem Newton bezczelnie sugeruje, że jabłka przy pomocy męskiej szowinistycznej do szpiku kości grawitacji wyrodnie spadają na Gaję matkę swoją zupełnie bez jej zgody i umieszczają w niej swoje nasiona w kazirodczym akcie przemocy!

Lecz patriarcha Newton nie jest jedyną szowinistyczną świnią (jak to tolerancyjnie brzmi) wśród pseudo-naukowców tamtego okresu. Inni fałszywi naukowcy byli jeszcze okrutniejsi od niego. A to za sprawą swoich związków ze zbrodniczą, mizoginiczną, seksistowską instytucją mającą za swój jedyny cel i sens istnienia prześladowanie kobiet: kościołem katolickim (celowo z małej, tfu, tfu! tfu, tfu!). Mowa tu oczywiście o kanoniku (taki tytuł, tfu, kościelny) Mikołaju Koperniku, który bezczelnie śmiał stwierdzić, że to nie słońce krąży wokół Ziemi ale że Gaja krąży wokół słońca.

A przecież wszyscy wiedzą, że od zawsze to mężczyzna pałał żądzą zdobycia i podporządkowania sobie kobiety w agresywnym akcie dominacji i gwałtu. I nie inaczej jest w wypadku słońca i Gai. Jak ten podły oszczerca może tak bezczelnie kłamać i fałszować wyniki badań naukowych, kiedy każdy postmodernista-feminista widzi na pierwszy rzut oka nie tylko oczywisty fakt okrążania Gai przez słońce ale też pałania przez niego do niej gorącym ogniem. Zdrowy rozsądek podpowiada chuć jaką ten ognisty zboczeniec planuje urządzić biednej Matce Ziemi.

Zresztą jak w ogóle można w XXI wieku nadal bredzić o spadających jabłkach, ruchach planet i grawitacji, kiedy postmodernistyczny feminizm już dawno dokonał dekonstrukcji nauki i ustalił, że zjawiska te są jedynie narzuconymi nam przez patriarchat schematami, tylko obrazem świata, którego losy tak naprawdę kręcą się tylko wokół jednego prawa: odwiecznego ciemiężenia kobiety przez mężczyznę i jej heroicznej próby wyzwolenia się…

P.S. Feministki informuję, że przez kolejne 20 lat ten tekst jest ironią, więc proszę go jeszcze teraz nie wpisywać na swoje sztandary.