link

A teraz komentarz palacza z 11-sto letnim stażem: nareszcie!


Crosis

Nareszcie - bo my wszyscy byli palacze 5 x gorzej tolerujemy dym tytoniowy niż osoby nigdy nie palące.

I dobrze , ze będzie zakaz palenia papierosów w miejscach publicznych. Nie lubię papierosów. Jak wyjdę z kawiarni całe moje ubranie nasiąknięte jest dymem z papierosów.

Myślę że papierosy to taka rzecz z którą nalezy walczyć i dobrze jeśli dojdziemy do czasu gdy w całościowego zakazu, jak z np. narkotykami i innymi rzeczami (podobieństwo dotyczy tu jedynie istnienia zakazu).

Natomiast już widzę tych buntowników i bojowników o prawo do trucia siebie i innych, którzy demonstracyjnie ignorują zakazy, bo nie czują nad sobą karzącej ręki prawa. Więc tu potrzeba jednak przede wszystkim zmiany w mentalności, a prawo stanie się wtedy poważnym wsparciem.

A teraz komentarz niepalącego: jest to niesamowicie głupi pomysł.

Zwłaszcza pomysł z zakazem palenia w lokalach. Szkoda że nie wpadli jeszcze na to, żeby zabronić w nich spożywania alkoholu.

Ta moda na antynikotynizm niewiele się różni od samego nikotynizmu - obsesja po prostu.
Ludzie, równie dobrze można by zakazać jedzenia batoników, pączków i chipsów (bo w nadmiarze bardzo szkodzi to zdrowiu w gruncie rzeczy nie mniej niż palenie - gdyby nałogowy palacz zżerał dziennie tyle samo pączków ile wypala papierosów nie zdziwiłbym się gdyby otyłość i cholesterol mogły by mu doskwierać bardziej niż problemy z płucami). A że to może szkodzić osobom postronnym... jeżdżenie samochodami też może szkodzić osobom postronnym. Nawet znacznie bardziej niż trochę dymu papierosowego. I z rury wydechowej też dymi.

Zresztą, jeśli chodzi o ścisłość:
Zakaz palenia na przystankach? OK.
Zakaz palenia na dworcach? OK.

Ale zakaz palenia w lokalach prywatnych właścicieli pod groźbą niebotycznych grzywien, to już czysty idiotyzm. Żeby nie powiedzieć że zamach na wolność właścicieli lokali do rozporządzania ich własnym biznesem - a komuna już się podobno skończyła.

Jeśli "niesamowicie głupi pomysł" forsują przecież nie idioci (choć tacy nawet w sejmie są), a szczwane lisy, to każdy myślący człowiek powinien sobie zadać pytanie: "Po kiego grzyba"?
Jest parę hipotez ...

To nie obsesja, to walka mafii. Walka o kasę. Mafia fastfoodów walczy z mafią nikotynową. To że fastfoody biorą ostatnio górę świadczy o tym, że lepiej smarują tryby biurwokracji.
Choć prawdą jest, że są i tacy "pożyteczni idioci", co "modom" ulegają, a nawet i w obsesję wpadają. Jak to medioci.

Bingou! Jednak mafia paliwowo-samochodowa jest nie do pokonania! Zresztą, te same rotszyldy i morgany mają udziały i w paliwie, i w samochodach, i w farmacji, i w makdonaldach i w marlborach, jak przystało na przezornych inwestorów co to nigdy wszystkiego nie ładują w jeden biznes.

Strategicznie - niekoniecznie. To kroczek po kroczku do pełnego zniewolenia. Orwell i Huxley na horyzoncie.

Rzeczywiście ktoś tak twierdził? Komuna się nie skończyła. Skończył się tylko pewien etap. A teraz jest inny etap. Inny etap i inne metody. Bardziej "humanistyczne" - bez łagrów, kulek w potylicę, łamania krzeseł na opornych i takich tam, "ordynarnych", niegodnych ludzi wykształconych metod reedukacji.

Może bez tego idiotyzmu, ale tak ogólnie to się z tym w zasadzie zgadzam. Całkowity zakaz palenia w przestrzeni publicznej typu przystanki, dworce, ulice - jak najbardziej. Co do takiego całkowitego zakazu w lokalach, to już nie jestem przekonany o słuszności tego

Stanisławie, każdego typu paranoja paranoją pozostaje - czy to paranoja antynikotynowa, czy taka jaką ty reprezentujesz.




Albo raczej o tym, że szkodliwe żarcie jest po prostu inaczej odbierane wśród niekorzystających z niego, niż na ogól innego typu używki wśród nieużywających. Łatwo tu o fanatyzm i przesadę. Niepijący stworzyli kampanie antyalkoholowe, niepalący stworzyli kampanie antynikotynowe, wegetarianie stworzyli akcje promowania wegetarianizmu, niekatolicy stworzyli "Fakty i Mity", amerykańscy protestanci stworzyli "teorię inteligentnego projektu". Tymczasem nie korzystający z oferty McDonalda nie stworzyli żadnej poważnej antymcdonaldowej kampanii, nie jedzący pączków nie stworzyli kampanii antypączkowej.

I można by to wszystko zignorować, gdyby nie to że przedostaje się do sfery polityki i próbuje wpływać na ogół społeczeństwa, jak to zwykle bywa w lewicowych systemach, ratując je przed nim samym. A że "ciemny naród wszystko kupi", takie zagrywki stają się świetnym narzędziem w rękach populizmu. Politycy próbują pokazać, że opowiadają się za zdrowym społeczeństwem. Niestety to lewackie zacięcie jest widoczne w praktycznie wszystkich sejmowych partiach...

To tak jak niektórzy rodzice, którzy zawału by dostali gdyby zobaczyli jak ich pociecha spaliła kilka papierosów - ale paczki chipsów to sami mu kupują. Bo jakoś nie jest to postrzegane jako coś tak niewskazanego jak papierosy czy alkohol. W związku z tym polityk który zaproponuje wprowadzenie etykietek typu "Minister zdrowia ostrzega - obżeranie się słodyczami powoduje niestrawność, otyłość i choroby układu krążenia"... a przecież takie etykietki byłyby jak najbardziej konsekwentne.

Ciekawe zresztą, czy naszym szanownym posłom przyszło do głowy, że tytoń to nie tylko papierosy. O ile jeszcze można się spodziewać, że takie np. cygara potraktuje się na równi z papierosami, to już jak ta ustawa wpłynie na istniejące przecież takie lokale, w których główną atrakcją jest oferowana przez nie możliwość zapalenia sziszy (fajki wodnej)? To jakby w piwiarniach zabronić picia piwa.

A gdyby tak przelecieć z czapką po tych wszystkich Philipach, Morrisach i Szynkwasach? Może udałoby się zebrać dostatecznie twarde argumenty by przekonać posłów, że palacz też człowiek? Kto wie, może nawet gotowi byliby to nowe prawo człowieka do konstytucji wpisać?!
Tylko, czy te Philipy, Morrisy i Szynkwasy zrozumiały już powagę sytuacji i zechcą zachować się po obywatelsku? Moim zdaniem powinny. Przecież chyba widzą, że jest kryzys, że kampanie wyborcze kosztują coraz więcej, że na dobro wspólne muszą składać się wszyscy? Wszyscy. I ci od jednorękich bandytów. I ci od piwka. I ci od dymka, a jakże. Powinni zrozumieć, że dziura budżetowa wymaga powrotu do "podymnego"? Powinni, ale czy w naszej "młodej demokracji" wszyscy dojrzeli już do poprawnych obywatelskich postaw?

Jezeli ten zakaz palenia w lokalach bedzie wygladal tak jak w Niemczech, to wszystkich powinien ucieszyc. Tu palic mozna tylko w pomieszczeniach oddzielonych od glownego lokalu, nie przy wejsciu (zeby niepalacy nie musieli chodzic w dymie). Co ciekawe, mozna palic na dworze w ogrodkach przylokalowych, dlatego szalency, ktorzy musza palic przy jedzeniu siedza w zimie na dworze.
Za to do lokali wrocily osoby, ktorym dym po prostu szkodzil i nareszcie nie wraca sie w zadymionym ubraniu do domu po zjedzeniu kolacji...
W ogole jestem za oddzieleniem palaczy od niepalacych. Chyba na lotniskach sa takie ciekawe rozwiazania, ze palacze siedza w szklanych klatkach z wyciagiem powietrza, zeby ograniczyc rozprzestrzenianie sie dymu....

W Polsce w wielu lokalach była próba oddzielenia palących od niepalących. Tylko że w naszym wydaniu było to żałosne, bo i tak palący i niepalący siedzieli w jednym pomieszczeniu przedzielonym - sic - barierką. Nie wiem czy nowe prawo coś tu zmieni.
Nie wypowiadam się w kwestii restauracji, ale w pubach palenie jest niemal tak naturalne, jak picie piwa

Zgoda jeśli chodzi o puby, ale w restauracjach winien być zakaz palenia.

A z jakiej racji? Równie dobrze można by ustawowo restauracjom ułożyć menu. Alkoholu też w nich zabronić?

Dlatego, że smród dymu tytoniowego zabija mi przyjemność jedzenia.