Słuchajcie, ponieważ w innym temacie sypią się posty na temat obecności symboli religijnych w miejscach publicznych, to chciałem zebrać pewną wiedzę na ten temat.

Chciałem zapytać się Was, teistów, co znaczy dla Was krzyż wiszący np na poczcie. Albo w Urzędzie Miejskim.

Sens tego pytania jest taki, że po prostu nie rozumiem, dlaczego tam Wam zależy, żeby on tam wisiał.

Prosiłbym o nie polemizowanie w tym temacie z konkretnymi wypowiedziami. Dla mnie służy on tylko zrozumieniu tego zjawiska.


Crosis

To nie my uczestnicy forum decydujemy gdzie ma wisieć symbol religijny.
Decydują o tym ludzie pracujący w tych instytucjach.
Jeśli wejdę do urzędu, poczty, gdzie wyznawca Islamu czy Judaizmu powiesi, postawi, symbol swojej religi zawsze uszanuję wolę osób tam pracujących.
U siebie w pracy zawsze wieszam krzyżyk lub obrazek (nawet w PRL) ale nikomu innemu nie wskazywuję na taką potrzebę. Zapomiałam odpowiedzieć czym jest dla mnie symbol religijny zawieszony w pracy - napomnieniem.
Gdy się wkurzę, gdy mam ochotę rzucić "mięsem" spojrzenie na krzyż bardzo często działa jak hamulec.
Nie znaczy to, że zupełnie się nie irytuję, czy że stałam się aniołem ale niemniej ma ogromny wpływ na moje zachowanie.

Mnie nie zależy. Ale załóżmy, że pracuję w urzędzie. Jak bym nie kombinował, to pozostanę przede wszystkim sobą — człowiekiem. Mój sposób bycia­‑w­‑świecie określa w znaczącej mierze to, że jestem chrześcijaninem. Dopiero później, jakby „wtórnie”, jestem urzędnikiem. Koleżeństwo wpada na pomysł, żeby powiesić krzyż. Czy powinienem zaprotestować?

Nie sądzę. Ostatecznie petent przychodzący do urzędnika, to człowiek spotykający człowieka. Często się o tym zapomina. To, czy na ścianie wisi krzyż, czy nie, nie wpływa na to, że petent przychodząc do urzędu spotyka chrześcijanina.

Rozumiem, że komuś może przeszkadzać to, że spotka się z osobą religijną. Jednak to nie osoby religijne są tutaj problemem. Problemem jest aprioryczna awersja do oznak wiary religijnej.

Zakazywanie umieszczania symboli religijnych poniekąd odpodmiatawia wierzących (można to opacznie zrozumieć, ale tak w pewnym sensie jest, chodzi o wartości, które można uzewnętrzniać).

Wyjątkiem byłaby okoliczność taka, że pracowałbym w MSWiA, w departamencie właściwym do wyznań religijnych, a więc tam, gdzie część petentów przychodziłaby w związku z wyznawaniem religii (np. w celu rejestracji związku religijnego): wtedy obecność symbolu religijnego być może w dziwny sposób nie odpowiadałaby przedmiotowi relacji urzędnik­‑petent.

W urzędzie zgoda, bo tu mamy do czynienia z relacją "równy z równym" (przynajmniej teoretycznie ). W szkole natomiast, szczególnie w młodszych klasach, mamy relację typu "mistrz i uczeń" i mistrz nie powinien jej nadużywać dla promowania swojego światopoglądu.

Nie koniecznie....współdecydują o obecnosci krzyża rodzice.
W każdej klasie powoływana jest tzw. trójka klasowa rodziców, którzy wypowiadają się, współdecydują o różnych zagadnieniach związanych z pobytem dzieciaków w szkole.

Ale to nie zmienia istoty sprawy: z zupełnie inną sytuacją mamy do czynienia w przypadku wizyty petenta w urzędzie, a inną w przypadku uczęszczania dziecka (szczególnie młodszego) do szkoły.

Mnie nie zależy, żeby on tam wisiał. To moja odpowiedź.

Popadasz w sprzeczność.
Jeżeli w innym temacie wypowiadasz się, iż większość stanowi o jakimś porządku bo to owoc demokracji to nie krytykuj tego w szkołach.
Rodzice jako większość tak decydują i kropka nawet jeśli jedno czy kilka dzieci wyznaje islam.
Jeżeli też demokratyczna większość zadecyduje o usuwaniu krzyży to trudno.
Ja płakać z tego powodu nie będę tylko będzie mi po ludzku przykro do czego doprowadziła wojna polsko-polska że zdobycze Solidarności (tryumfalny powrót krzyża do przestrzeni publicznej) zostaną zaprzepaszczone w imię niszczenia politycznego przeciwnika.
Ta batalia o władzę doprowadziła do degradacji pamięci, historii i patriotyzmu i zbudziła demony.
W moim mieście miały miejsce akty wandalizmu w stosunku do różnych pomników upamiętniających Sierpie '80. Katyń...........etc.
Młodzi dostali sygnał z góry żeby uznać symbole religie jako wieśniactwo, moheryzm i ciemnogród.
Przeniosło się to na wszystko.
Zajmowanie się historią Polski, pamięcią o przodkach, martyrologia to obciach a krzyż stał się superobciachowy.

Tylko potem nie należ być zdziwionym grupą obrońców (która oczywiście ma rację).Zastanów się:
dlaczego młodzi nie są zainteresowani patriotyzmem w wydaniu "niektórych grup" i
czy ta niechęć do patriotyzmu jest związana z modą, odgórnymi pozwoleniami rządu/łżElit
czy może pewnymi działaniami/wypowiedziami innych "patryjotów".

A jesli w Polsce bedzie urzednikiem murzyn wyznajacy animalizm i bedzie zabiegal o przyprowadzenie do biura slonia lub zyrafy? Da rade?

Po zastanowieniu powiem tak.
To na pewno nie PiS spowodował dewaluację dawnych wartości.
PO w ramach zwalczania PiS-u wylało dziecko z kąpielą i tylko tyle.
PO dalej depcze pewne wartości li tylko aby wdeptać PiS w glebę.
Efekty tej działalności widzimy i będziemy konsumować w niedalekiej przyszłości.