W ostatnich tygodniach szeroko reklamowana jest książka "Katastrofa Smoleńska. Dzień po dniu, godzina po godzinie" której autor tytułuje się jako "o. Henryk Pietraszewicz". W stopce książki znajduje się również informacja "Tekst: dwumiesięcznik Jasna Góra", a jako słowo wstępne umieszczono wypowiedź przeora Jasnej Góry o. Romana Majewskiego.

Redaktor naczelny Jasnej Góry o. Robert Jasiulewicz wydał następujące oświadczenie:

"Pragnę wyjaśnić, iż przypisanie naszej Redakcji autorstwa tekstu przedmiotowej książki jest niezgodne z prawdą. Podobnie osoba pana Henryka Pietraszewicza pozostaje mi nieznana - nie jest on, co być może sugeruje literka „o” przed nazwiskiem, ani paulinem, ani pracownikiem naszej redakcji."

Również o. Zachariasz Jabłoński, definitor generalny Zakonu Paulinów, w słowie po Apelu Jasnogórskim 6 stycznia powiedział,.że paulini w dobrej wierze udostępnili jedynie pewne materiały (m.in. homilię przeora Jasnej Góry) autorom wspomnianej książki, natomiast odcinają się całkowicie od treści książki i interpretacji w niej zawartych. O. Jabłoński przypisał wręcz tę publikację „inspiracji jakiejś agentury.”

Częstochowskie wydawnictwo Sfinks, które opublikowało książkę „rzekomego ojca” Pietraszewicza nie wydało wcześniej żadnej innej pozycji i jak wynika z ich strony internetowej są hurtownią sprzedającą książki innych wydawnictw, wcześniej spółka Sfinks zajmowała się handlem odzieżą.

Ksiażka reklamowana jest jako "obiektywna, wnikliwa i pisana bez cenzury, lektura obowiązkowa dla każdego Polaka”. Tymczasem treść książki jest kolejnym powtórzeniem „narracji” jaką przekazują nam od pierwszych godzin po katastrofie źródła rosyjskie, a później część polskich na czele z Gazetą Wyborczą.

Jest więc pozbawiona dowodów teoria o lądowaniu pod wpływem nacisków Ś.P. prezydenta i gen. Błasika, nie ma natomiast słowa o udokumentowanym zeznaniami świadków i analizą rejestratorów błędnym naprowadzaniu samolotu. W książce winni są tylko ci, którzy zginęli. np. ŚP prezydentowi zarzuca się, że ambicjonalnie doprowadził do rozbicia obchodów katyńskich na dwa terminy, podczas gdy ujawnione oficjalne dokumenty pokazują, że była to wyłączna inicjatywa rządów polskiego i rosyjskiego.

Tych przekłamań jest więcej, jednak autorzy chyba się przeliczyli kreując osobę autora na „zakonnika” i bezpodstawnie podpierając się autorytetem OO. Paulinów, bo takie postępowanie rzuca wyraźne światło na "wiarygodność" tego, o czym piszą.

O. Zachariasz Jabłoński swoją wypowiedź z 6 stycznia zakończył prośbą o modlitwę o mądrość, również dla tych, którzy nadużyli zaufania ojców z Jasnej Góry.

Sowiecka agentura ma się w Polsce dobrze, a jeszcze lepiej po objęciu urzędu prezydenta RP przez Bronisława Komorowskiego.
Teraz paulini muszą tłumaczyc, że nie są wielbłądami.
To jedna z SBecko KGBowskich metod, uwikłać kogoś w nieprawdziwe fakty.
Ma to podwójne działanie:zamiast zajmować się swoim powołaniem trzeba czas poświęcać na inne niezgodne ze swoją pracą, czy misją rzeczy, a poza tym zmanipulować opinię publiczną.
Coraz więcej przejawów PRLu w naszej Ojczyźnie.

A czyje to metody uwikłac w sprawe ksiązki B. Komorowskiego?....."prawdziwych Polaków patriotów"??

Część wywiadu z autorem książki Katastrofa smoleńska.Dzień po dniu godzina po godzinie O.H.Pietraszewiczem przeprowadzonego przez redaktora Gazety Polskiej Grzegorza Brońskiego

Odpowiedzi autora:

Zabraniam publikacji skrótów wypowiedzi bez autoryzacji: albo każda odpowiedź w całości, albo po uzgodnieniu opuszczeń.


- skąd pomysł napisania i wydania książki?

Po upływie 5-6 miesięcy od katastrofy smoleńskiej wszyscy już powoli zaczęli zapominać o związanych z nią faktach. To zresztą normalne, w pierwszych dniach po katastrofie podawano ich sporo, później "newsów" i faktów było coraz mniej, coraz więcej hipotez, a przeciętny oglądacz telewizji czy czytelnik gazet nie miał na ogół możliwości przypomnienia sobie dokładnie tego, o czym go informowano kilka tygodni wcześniej. Każda większa redakcja powinna dokonywać dla wygody swoich odbiorców co kilka miesięcy takiego zobiektywizowanego resumé wydarzeń, ale jakoś mało kto na to wpadł.

Ponadto otoczone nadmierną tajemnicą śledztwo może i toczyło się we właściwym tempie, ale powszechny był pogląd, że biegnie zbyt wolno. Kiedy zaś w tym kociołku zaczęli jeszcze mieszać politycy, zrodziło się - u części Polaków - przekonanie: "skoro nie podają winnych to znaczy, że coś ukrywają". Co? Jasne, tylko jakieś karygodne zaniedbania lub zamach. W moim przekonaniu w ujawnionym materiale dowodowym ( na tę chwilę ) nie ma żadnego dowodu na taki zamach (na zaniedbania tak, ale związane z typowym i u nas, i u Rosjan "jakoś to będzie").

I stąd pomysł książki.

- skąd autor brał informacje do jej napisania? Czy sięgał do prokuratorskich materiałów, zwracał się do MAK-u, a może innych instytucji? Jak długo autor przygotowywał tekst?

Materiały są powszechnie dostępne w zszywkach czasopism (głównie "Gazeta Wyborcza", "Gazeta Prawna...", "Rzeczpospolita", "Polityka", "Wprost") i w Internecie. Sam tekst pisałem krótko, już jesienią, ale tematem interesowałem się od samego momentu katastrofy.

- Pana wydawnictwo reklamuje książkę, że odpowiada na wszystkie pytania dotyczące katastrofy smoleńskiej. Czy to nie nadużycie?

- Zdaje się, że jest Pan ostatnią osobą w kraju rozumiejącą literalnie teksty reklamowe... A książka rzeczywiście odpowiada na istotne pytania, choć oczywiście nie każdy musi się z tymi odpowiedziami zgadzać. Reprezentuje stan wiedzy o tragedii na moment wydania czyli listopad ubiegłego roku.

- czy to pierwsza książka Henryka Pietraszewicza?

- Nie.

- proszę o kilka informacji na temat autora: wiek, wykształcenie, co oznacza „O.” przed jego nazwiskiem, czym się obecnie zajmuje
- chciałbym prosić o kontakt telefoniczny do autora

Nie po to używam pseudonimu, bym teraz odsłaniał „przyłbicę...”W każdym razie, by uniknąć wiszących w powietrzu podejrzeń, gdybym chciał zasugerować związek z paulinami to pseudonim wyglądałby H. Pietraszewicz OP. Może już II lub III tom ( trylogii „Katastrofy smoleńskiej” ) zdemaskuje niezwykle kontrowersyjne okoliczności powstania tomu I.

- rozmawiałem z sekretarz redakcji dwumiesięcznika „Jasna Góra”. Wyraziła oburzenie wykorzystaniem pisma do promocji Państwa książki. Dlaczego zrobiono to bez konsultacji?

Tekst stopki redakcyjnej został w całości skonsultowany i zatwierdzony do druku przez redakcję Dwumiesięcznika „Jasna Góra”. Na prośbę redaktora w stopce znalazła się także nazwa pisma. Drobne korekty które nam wskazano zostały naniesione zgodnie z sugestiami.

- jaki jest nakład książki?

Dzięki bezpłatnej reklamie na forach Internetowych, w Radiu Maryja ,"Gazecie Polskiej' i „Naszym Dzienniku” coraz większy.
Serdecznie dziękujemy!

O. Henryk Pietraszewicz

Czy można prosić o źródło, do weryfikacji, tego tekstu bo jakoś ten tekst kieruje mnie na dziesiątki różnych linków (druga, trzecia ręka) tylko nie do Gazety Polskiej.

Grzegorz Broński
niezależna.pl

Przykro mi ale nie odnalazłem tego artykułu.
Będę wdzięczny jeśli ktoś (szczególnie osoba która wkleiła ten artykuł tutaj) podeśle mi linka do niezależna.pl do tego artykułu.

ten artykuł ma się dopiero ukazać.Co do terminu na pewno udzieli informacji redaktor Broński.pz

Hmmm, jestem zaskoczony.
Powinno się wklejać artykuły które istnieją i są opublikowane a nie jakieś efemerydy.
Jak można się odnosić do czegoś czego nie ma.

A z tego co słyszałam, to autor jest osobą zakonną, pisze pod pseudonimem - prawda?

KONTROWERSJE. Tekst oraz zdjęcia ukazane w książce "Katastrofa Smoleńska. Dzień po dniu, godzina po godzinie" promują politykę prorosyjską oraz Platformę Obywatelską - uważa Zuzanna Kurtyka, wdowa po szefie Instytutu Pamięci Narodowej Januszu Kurtyce.
Zdaniem Zuzanny Kurtyki język książki jest prostacki, a publikacja ma na celu manipulowanie opinią publiczną. - Autorzy w sprytny sposób chcą przekonać czytelnika, że odpowiedzialni za katastrofę są piloci, a nawet sam prezydent Kaczyński. Twierdzi nawet, że jego spóźnienie na samolot jest jednym z ogniw łańcucha zdarzeń prowadzących do katastrofy - twierdzi.
Podejrzane Zuzannie Kurtyce wydaje się też, że autor użył pseudonimu "O. Henryk Pietraszewicz". W redakcyjnej stopce pojawia się informacja: "tekst dwumiesięcznik »Jasna Góra«". W książce umieszczono również kazanie przeora Jasnej Góry o. Romana Majewskiego.
Ojciec Robert Jasiulewicz, redaktor naczelny dwumiesięcznika "Jasna Góra", komentuje to jednym słowem. - Kłamstwo. My nie jesteśmy autorami ani jednego słowa książki. Użycie kazania jako przedmowy, jak i umieszczenie tuż pod nim podziękowania dla naszej redakcji jest jawnym nadużyciem. Nie sprawdzaliśmy, czy autor jest prawdziwy, czy nie. Obdarzyliśmy zaufaniem wydawnictwo "F.H. Sfinks", które prosiło nas o pomoc, jak widać na wyrost.
Właściciel wydawnictwa "F.H.Sfinks" Filip Topczewski twierdzi zupełnie co innego. - Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że mam pełną dokumentację tego, że redaktor naczelny dwumiesięcznika "Jasna Góra" zaakceptował każde słowo zawarte na stronach redakcyjnych książki. Ponadto, dokonał korekt, do których nasza redakcja całkowicie się zastosowała. Tylko i wyłącznie na jego prośbę wydawnictwo w stopce redakcyjnej wymieniło dwumiesięcznik "Jasna Góra". Bez korekty o. Roberta nigdy nie ośmieliłbym się wydać książki z takim zapisem. Postawa o. Jasiulewicza bardzo mnie zaskoczyła i zasmuciła. Zresztą zmiana postawy władz klasztoru i redakcji dwumiesięcznika w moim mniemaniu ma swoje źródło w politycznych naciskach - stwierdza.
O zniesławienie, kłamstwo i agitację, by nie kupować książki wydawca oskarża poseł Jadwigę Wiśniewską oraz senatora Czesława Ryszkę.
- Według mnie to pani poseł Jadwiga Wiśniewska zaczęła wywierać presję, aby Jasna Góra wydała oficjalny komunikat. To dlatego nagle podczas apelu jasnogórskiego 6 stycznia 2011 roku głos zabrał definitor generalny Jasnej Góry o. Zachariasz Jabłoński. Wydał obraźliwy, polityczny wyrok na wszystko, co jest związane z tą publikacją, raniąc wielu ludzi, którzy ciężko pracowali nad tym projektem. Tu cytuję: "Jak powiedziałem jesteśmy przekonani, że ona służy pewnej agenturze". Jak można przypisywać mnie lub komukolwiek "korzenie agenturalne" bez podstaw. Od jedenastu lat prowadzę działalność handlową nierozerwalnie związaną z dystrybucją książek w tym w dużej mierze katolickich. Moja firma obsługuje i wyposaża w książki znaczną część duchowieństwa w Polsce od wielu lat... - twierdzi wydawca książki.
Redaktor naczelny "Jasnej Góry" uważa, że autor chciał, aby książka miała poparcie środowiska katolickiego. - Prawdopodobnie wybrał "Jasną Górę" ze względu na autorytet, jakim klasztor cieszy się wśród wiernych - tłumaczy o. Jasiulewicz.

."Katastrofa Smoleńska. Dzień po dniu, godzina po godzinie" została wydana 6 grudnia 2010 r. Jak informuje wydawca, autor ma na swoim koncie wiele publikacji historycznych i jest z Krakowa. Nie angażuje się czynnie w życie polityczne. - Autor napisał książkę pod pseudonimem, bo takie było jego prawo. Książka jest pisana z przekąsem i dwuznacznością, ponieważ w trakcie jej pisania takie były fakty, nie do końca wyjaśnione i właśnie dwuznaczne - wyjaśnia właściciel wydawnictwa F.H.Sfinks.
Książka opisuje zdarzenia od katastrofy 10 stycznia 2010 roku do 10 listopada ubiegłego roku.
Zdaniem Filipa Topczewskiego publikacja wywołała kontrowersje szczególnie po ukazaniu się raportu komisji Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. - Wielu osobom się to nie podoba, dlatego próbują wmanipulować autora i wydawnictwo w działalność prorosyjską i prorządową...

I przypadkowo podpierając książkę autorytetem paulinów podszył się pod zakonnika...
Książka nie przedstawia faktów ale spekulacje i hipotezy np "o czym myślał pilot? o awansie". W momencie pisania ani publikacji książki nie istniały żadne dowody na przedstawioną w niej teorię o naciskach na pilotów.
Kolejna nieprawda. Książka wywołała kontrowersje od razu w momencie ukazania się na rynku, w końcu grudnia 2010. Jasna Góra zaprotestowała na długo przed opublikowaniem raportu MAK. Po konferencji MAKu mało kto zajmował się książką wydaną przez p. Topczewskiego, bo sam raport MAK okazał się prowokacją jeszcze większego kalibru.

O. Henryk Pietraszewicz w podpisie nie znaczy "ojciec", w pisowni "o" - z małej litery, oznacza osobę zakonną.
Przeor przyznaje, że udostępnił wydawcy tekst kazania z dn 10.04.2010r.

Tak czytam i zastanawiam się, na czym polega ten rzekomy autorytet Paulinów na którym podpiera się książka?