Marzy mi się Polska, w której kandydaci na jakiekolwiek państwowe funkcje wybieralne, od radnego do Prezydenta Polski musieliby się wylegitymować przed Państwową Komisją Wyborczą zaświadczeniem lekarskim uwzględniającym wyniki badań ogólnego stanu zdrowia, jak również badań psychologicznych i psychiatrycznych, może także badanie poziomu IQ. Zakres badań określałaby ustawa. Zaświadczenie, wystawione przez uprawnionego lekarza medycyny pracy, stwierdzałoby stan zdrowia zapewniający zdolność kandydata do pełnienia funkcji, o którą się ubiega.
Co do IQ wymagane mogłoby być posiadanie jakiegoś minimalnego poziomu, na przykład 110, a nie określanie w zaświadczeniu konkretnego jego poziomu.

Kandydaci zgłaszaliby się z tymi zaświadczeniami osobiście do Państwowej Komisji Wyborczej.
W razie uzasadnionych wątpliwości, co do faktycznego stanu zdrowia kandydata, Komisja miałaby prawo i obowiązek skierować kandydata do ponownego badania u lekarza wylosowanego przez Komisję w obecności kandydata.

Negatywna opinia lekarza w tym powtórnym badaniu, powodowałoby odmowę Komisji wobec jego kandydowania. Odwołania od tej decyzji rozpatrywałyby sądy powszechne.

Co sądzicie o tym pomyśle?

Marzenia .....co poczęliby ze sobą zawodowi politycy?......po 20 latach zatracili zdolność funkcjonowania poza polityką.

Palikocia, oszczercza paplanina!

Jednak to akurat popieram.

Pomijając kwestię jak uchronić ten system od korupcji, czyli przy założeniu że ekspert wyda najlepsza z moliwych opinii, to pytanie czy np test IQ jest wystarczająco miarodajny. To jest jedno ze sformułowa-kluczy. Każdy to zna, ale niewielu się naprawdę w tym orientuje co to właściwie znaczy ten wynik 110.

Badania zdrowia to ciekawy pomysł, choć chyba jedynie w skrajnych wypadkach wyszłoby że owemu kandydatowi zostało jedynie 2 tygodnie życia. Jeśli ktoś naprawdę choruje, lub czuje się źle to sam wie gdzie się udać, oraz że kandydowanie do wyborów to zły pomysł. Podstawowe pytanie tutaj jest zatem czy dotychczasowa praktyka daje powód do takich wymagań. Ile osób pełniących funkcje prezydenta miast nie mogło sprawować urzędu z powodu śmierci, lub choroby, przez ostatnie lata?

Co do stanu psychicznego to myślę że to ciekawy pomysł, tylko u nas byłby to jeszcze jeden powód do obrażania się i oskarżania o niezdolność do sprawowania urzędu, niezależnie czy taka byłaby prawda.

Sprawdzanie IQ to kiepski pomysł. Ludzie o wysokiej inteligencji tego typu bywają nierzadko życiowo niezaradni.

Wiem, dlatego proponuję dość niski próg IQ, poniżej którego kandydat staje się mało komunikatywny, z racji niskiej możliwości rozumienia tego, co się do niego mówi.

WIST,
w praktyce społecznej, nie jest uciążliwe opróżnianie się stanowisk i funkcji wskutek śmierci sprawującego, tylko stan psychiczny zajmujących stanowiska i funkcje. Dość powszechne jest zarzucanie tym osobom, ze mają jakąś chorobę psychiczną, na przykład obsesję paranoidalną.

Zaświadczenie lekarskie mogłoby skutecznie wyeliminować takie bezpodstawne zarzuty, przede wszystkim jednak wyeliminowałoby z życia publicznego osoby chore psychicznie, a to jest głównym celem mojego pomysłu.

W końcu do uzyskania świeceń kapłańskich trzeba się wylegitymować przed biskupem właśnie zaświadczeniem takim jak proponuję osobom świeckim. I nikt nie protestuje.

Można wymagać tylko wykształcenia dobrej uczelni. To by wystarczyło, tylko nikt nie chce solidnej weryfikacji kandydatów.

Poza tym nie można dzielić ludzi ze względu na takie rzeczy, jak iloraz inteligencji. Tak samo, jak zamykać przed nimi uczelni. To już dyskryminacja (mimo, że nad IQ można w pewnym stopniu popracować). Jeszcze kilka kolejnych kroków i ktoś o zgoła innych intencjach wyskoczyłby z pomysłem getta. Dzielenie ludzi leży u źródeł nienawiści, torturowaniu więźniów, czystek etnicznych. To po prostu taki "wstęp", pierwszy krok. Drugi może być już poważnym problemem.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_więzienny

Większość polskich polityków nie miała dyplomu żadnej uczelni, że wspomnę Piłsudskiego, Gomułkę, Mazowieckiego, Wałęsę i Kwaśniewskiego. Niektórzy z nich byli (lub są) bardzo dobrze zasłużonymi Polsce politykami.



Czyli uważasz, że biskup odmawiający święceń kandydatowi, z uwagi na jego zły stan zdrowia psychicznego dzieli ludzi bezpodstawnie na tych co mogą być księżmi i na tych co nie mogą?

Uważasz, że komisja egzaminacyjna ustalająca, że część osób nie zdała egzaminu a część zdała nie ma prawa w ten sposób dzielić ludzi?

Po co ty to napisałeś, Soul33?

Dokładnie tak się stanie. Bo to antysemici są...

maly_kwiatek
Pisałaś o ogólnym stanie zdrowia, do tego się odniosłem pisząc o przypadkach gdy stan zdrowia fizycznego utrudnia lub uniemoźliwia sprawowanie swoich obowiązków.

W gruncie rzeczy dotykasz ważnych kwestii. Test IQ jest poddany krytyce, zdrowie fizyczne o ktorym przecież pisałaś to niejasna kwestia w celach i w realizacji, a zdrowie psychiczne to kwestia warta przemyślenia o ile faktycznie mamy dużo przykladow konkretnych osob, ktorym coś dolega. Jeśli jest taka potrzeba to oczywiście zgoda na badania.

Legitymizowanie się wyższym wykształceniem powinno być istotną przesłanką, ale nie koniecznie warunkiem. Poza tym warto rozróżnić tutaj jak danym wykształceniem ktoś może się przysłużyć. Np studia z zakresu humanistyki, czy z zakresu bezpieczestwa są równie ważne, ale każde w innym obszarze działania.

Jeśli ktoś będzie chciał zatrudnić kompetentnych ludzi do instytucji rządowej, to tak zrobi. I rzetelnie oceni ich kwalifikacje. Indywidualnie.

A to, co napisałem, miało jedynie wyjaśnić, dlaczego uważam, że tak się po prostu nie robi. Innymi słowy: Nie idźmy tą drogą Nie ma powodu do paniki, ale bez sensu tworzyć takie sytuacje.

Ludzie często popełniają błąd, zakładając, że gdy ktoś robi coś złego, to źródło tego zła zapewne tkwi w nim. Tymczasem sytuacja nieraz bywa czynnikiem kluczowym. Polecam wywiad:
http://scislowicz.pl.tl/Zimbardo-P-.-G- ... 22%3Bo.htm

Wybrani przez naród powinni być przedstawicielami narodu, anaród nie składa sie z samych mądrych i zdrowych

Jedna wielka bzdura.

Zaświadczenie o zdrowiu psychicznym - jak będzie trzeba to się da lekarzom łapówkę. Albo da konkurencja, żeby lekarz orzekł, że przeciwnik jest chory psychicznie. Zresztą dobry psycholog jakieś "odchyły" wykaże u 99,99% procent populacji (pozostały 0,01% jest akurat w śpiączce).

Badania IQ - no te badania to już w ogóle są genialne. Bo przecież Doda ze swoim IQ ponad 150 niewątpliwie byłaby doskonałym prezydentem, czyż nie?

Jak juz marzyc, to marzyc.
Ja bym widzial inne rozwiazanie. Ostatecznie czemu chory na raka, nie znajacy ukladu dwojkowego ma nie miec mozliwosci sprawowania urzedu, a kto moze zareczyc dlugosc zycia?
Duzo lepsza sprawa byloby wprowadzenie "sprawdzianow osiagniec". W programie przedwyborczym ma taki przyszly "prezes" ( ) np. tyle funduszy na oswiate, wybudowanie tego, skasowanie tego i przyblizony czas wykonania. Jesli sie nie wywiaze, ma odebrana mozliwosc startu w nastepnych wyborach. Ten system jest zblizony do dzisiejszego, latwy do wprowadzenia i wystarczy tylko dopracowac go matematycznie, ze tak powiem.

Tak jak Sikorski córkę Rostowskiego.

Mały kwiatek, skąd TY bierzesz te pomysły z kosmosu gdzie w polityce i urzędach państwowych rządzą pospołu koterie i nepotyzm.