z nowości wokół działań naszej ukochanej instytucji Szanownego Monopolisty czyli NFZ, opublikowano analizę IMS Health. Wzrost poziomu współpłacenia w 2012 roku dotyczył 4440 leków refundowanych. NFZ zaoszczędził z tego powodu około 2 miliardów złotych (tzn niby zaoszczędził, zaraz napiszę czemu). Najbardziej wzrosły ceny leków na cukrzycę (i oczywiście gwałtowny, kilkunastokrotny wzrost cen pasków), nowotwory, padaczkę i schizofrenię. Z każdym miesiącem coraz większy odsetek pacjentów nie wykupuje leków (lub pasków i nie mierzy cukru). "Niby" zaoszczędził, bo np cukrzyca, której jest w Polsce masę (około 2,5 miliona, myślę że teraz więcej), jeżeli jest dobrze prowadzona i ściśle kontrolowana nie pogarsza stanu pacjenta nieraz przez wiele lat, natomiast pacjent który źle się leczy i nie kontroluje z prawdopodobieństwem bliskim 100% szybko trafia do szpitala z powikłaniami. Których leczenie jest wielokrotnie droższe niż leczenie stabilnej cukrzycy w poradni. Nie wspominam o kosztach dializ (!!cukrzyca jest najczęstszą przyczyną!), operacji okulistycznych, amputacji kończyn, o kosztach społecznych związanych ze znaczną niepełnosprawnością takiej osoby (renta, opieka społeczna itp), gdy tymczasem 50 czy 60 letni chory z dobrze prowadzoną cukrzycą może w większości przypadków kontynuować pracę.
Czyli- opłaca się dobrze leczyć i jak najdłużej zachować pacjenta w dobrej formie. Oczywiste? Dla wielu władz państwowych- tak. ...........
Z nowinek słynny system ewuś kosztował 130 mln. Nie ma praw do ubezpieczenia tylko 1% Polaków. Opłacało się dla tego niewielkiego odsetka (gł ludzi młodych, rzadko korzystających, np pracujących za granicą) wprowadzać tak drogi system...? Zakładam że ktoś liczył że tak a dziur w ewusiu jest masę, i codziennie wychodzi nam "czerwony ewuś" u ludzi którzy ubezpieczeni są oczywiście, nawet u dzieci.

No cóż, ministerstwo oceniło, że warto poświęcić profilaktykę zdrowotną chorych obywateli, aby starczyło na refundację in vitro.

I jak przystało na "liberałów" utworzą nową instytucję, która będzie wyceniać leki. Wiadomo- nowa instytucja generuje kolejne koszty...

Na "pocieszenie" trwają pracę nad kolejną dodatkową składką zdrowotną dla obywateli. Zapewne wzorują się na systemie emerytalnym

Ewuś kosztował ale zniwelował tym bezbrzeżną głupotę NFZ i rejestracji w przychodniach i szpitalach i nerwy rodziców.
Każde dziecko w Polsce jest ubezpieczone, a za każdą wizytą u lekarza żądano okazania książeczki zdrowia rodzica lub dowodu wpłaty jednego z rodziców w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej.
Moje leki na cukrzycę akurat nie wzrosły, a cena pasków wzrosła o ok 5 zł.

Alus to że NIE NA TOBIE zarobili te 2 miliardy, to znaczy że kolesie są ok, tak? Na mnie też nie zarobili. Ale zarobili na moich pacjentach. Insuliny analogowe kosztują po 50 zł za opakowanie. To są Alus suche fakty z obiektywnego raportu, skądś się ta kwota 2 miliardów bierze- jakby ktoś próbował udawać że to nieprawda. To jest Alus prawda. I chcę ci powiedzieć że jednym z absurdów ewusia jest własnie konieczność sprawdzania każdego dziecka czy emeryta po 500 razy!!!!!!! I to jest głównie podnoszone. Bo musisz sprawdzić każdego, dziecko też! W styczniu w naszej przychodni wyskoczyło 500 niewłaściwych ewusiów. Każdy musiał być indywidualnie sprawdzony, dziewczyna siedziała nad tym kilka dni.

Nie na mnie, bo jeszcze nie biorę insuliny.
Kolesie z NFZ nie są ok. i jestem zdania, że ta administracyjna czapa wysysająca kupę naszej kasy powinna już dawno być zlikwidowana, albo przynajmniej zrestrukturyzowana.
Wiem, ze ewuś zawierał błędy, ale może po ich korekcie nie trzeba będzie za każdą wizytą z dzieciakiem dostarczać książeczki rodziców lub zaświadczenia.....bo tak sobie urzędnicy wymyślili.
NFZ to ogólnie totalna pomyłka, na wszystko brakuje pieniędzy, a urzędnicy mają zachciewajki.
Ostatnio w Kielcach p. dyrektor zamarzyła sobie budowę nowej siedziby za "malutką" kasę - tylko 60 milionów.
Sprzeciw społeczności lokalnej, służby zdrowia, po części samorządu skutkował, ze ministerstwo nie przyklepało projektu.

Alus i o to chodzi. Panuje nad nami zbiurokratyzowana machina, gdzie urzędnik ma dyktować lekarzowi warunki leczenia według enigmatycznych (i absurdalnych) przepisów, często innych dla tego samego leku innego producenta (!!), gdzie NFZ z góry zakłada ILE porad w poradniach czy hospitalizacji zapłaci w tym roku, a pomimo że co roku się myli nie ponosi żadnych konsekwencji. NFZ jak chce tak obcina kontrakty pracującym od lat lekarzom każąc im pożegnać się z połową pacjentów (!), a daje często wirtualnym podmiotom gdzie de facto nikt nie przyjmuje (albo bardzo rzadko)- to tylko fakty z mojego miasta.
A tymczasem zasady w wielu krajach są tak proste, że to aż smieszne, bo zasady dyktuje rynek. Masz dobre ubezpieczenie- idziesz gdzie ci się podoba, a ubezpieczalnia płaci za twoje wizyty czy pobyty w szpitalu.
Alus ja jestem specjalistą chorób wewnętrznych. Zdałam specjalizację na bardzo wysokie oceny. To była bardzo trudna i wymagająca specjalizacja, szkoliłam się 6 lat na oddziale szpitalnym. W zeszłym roku zrezygnowałam z wykańczającej pracy w szpitalu i zatrudniłam się w prywatnej przychodni. To duża nowoczesna placówka, mamy tu 8 internistów (w większości naparwdę wyszkolonych) i 3 pediatrów. Dzieci chodzą tylko do pediatrów, do nas tylko dorośli. Uważam że taki system jest dużo lepszy dla pacjentów którzy mają lepszą opiekę. Pediatrzy są kompetentni w sprawach typowo dziecięcych, my jesteśmy typowo internistami, stale podnosimy kwalifikacje, mamy doświadczenie w prowadzeniu chorych na typowo dorosłe choroby przewlekłe których est masę, nie musimy wszystkich odsyłać do innych poradni (nie da się zresztą, bo terminy to kosmos) i wielu pacjentów bardzo sobie chwali taki system. Dla mnie nie stanowi naparwdę problemu leczenie pacjenta z wieńcówką, astmą czy cukrzycą. I jakiś czas temu nasze władze wymyśliły przepis zmuszający wszystkich młodych internistów i pediatrów do otwarcia do 2017 roku medycyny rodzinnej. Dla nas to jest cofanie się w rozwoju, zupełnie niepotrzebne miesiące stażu z pediatrii (nigdy nie przyjmujemy dzieci), jakieś powielanie wielodniowych kursów które już odbywaliśmy itp. I utrudnia nam to dalszy rozwój, czyli np mnie diabetologię która planowałam otwierać. Wszędzie poza miastami akademickimi brakuje lekarzy i nie ma tygodnia w którym nie odmawiasz komuś podjęcia gdzieś dodatkowej pracy. I wiele osób zrezygnuje, nie chcąc inwestować bez sensu w niepotrzebną im specjalizację. Dotyczy to całego pokolenia młodszych lekarzy. U nas mnożą się takie absurdy, można by o nich pisać godzinami......

@kropeczko_ns, ja wiem, ze Polska to jest dziwna kraj, ale czy lekarze nie maja zadnych przedstawicieli, ktorzy mogliby rozmawiac z (aktualnym) rzadem i zglaszac swoje uwagi do systemu, badz jego zmian?
Bo przeciez narzekanie na dole nic nie zmieni, a jak wiadomo rzad sie zawsze wyleczy, wiec jezeli nikt nie zglasza absurdow to i szansy nie ma, zeby na gorze ktos, kto jest oplacany za "nowatorstwo" wycofal sie z idiotyzmu.

Moim zdaniem narzekanie na elektroniczny system rejestracji danych pacjentow nie jest dobre. System jest niezbedny, w krajach gdzie sluzba zdrowia funkcjonuje normalnie tez jakies istnieja, choc sluzy glownie Kasom chorych, ktore placa lekarzom. Tu kazdy (takze dziecko) musi miec elektorniczna karte od swojej Kasy, ktora dajesz w rejestracji przy wizycie i jest ona odczytywana przez specjalny czytnik.
W Polsce (jak zwykle) trzeba bylo wymyslec wszystko od zera, bo my bardzo nie lubimy uczyc sie od innych, nawet jezeli u nich juz to dziala od lat, wiec trzeba placic podwojnie. W koncu kazdy chce miec prace i kazdy chce zarobic.
Taki juz polski urok.

Wiem, absurdy napotykamy co krok.
Ostatnio zmieniałam okulary. NFZ refunduje 6 zł za szkło. I okazało się, że aby otrzymać ową refundację muszę wpierw udać się z receptą do NFZ aby uzyskać akceptację.
Oczywiście zrezygnowałam, bo czas, koszty dojazdu, nerwów, więcej by mnie kosztowały niż skalkulowane 12 zł.

a ja wam powiem lepszy numer! Pacjentka załatwiała częściowo refundowany materac przeciwodlezynowy dla matki. Nachodziła się, ja pisałam wniosek, potem do funduszu, potem do wskazanego sklepu i..... zapłaciła 350 zł. Tylko że.................. potem zorientowała się że mogła nabyć podobny materac bez żadnej "dopłaty" z NFZ za ....199 zł w innym sklepie.....- można by pisać książki. Kael mamy, niby mamy izbę lekarską. Tylko nie wiem czy oni wiele mogą....