W najbliższym czasie czekają nas spore zmiany klimatyczne - szczególnie w Europie.

Zawiązane są one ze zmiana kierunku i zanikiem ciepłego prądy oceanicznego (Golfsztromu).
Zawdzięczamy mu łagodny klimat (cieplejszy o kilka-kilkanaście stopni od tego, co wynika z szerokości geograficznej Europy). Jego zanik da efekt w postaci długiej, ciężkiej, mroźnej zimy i krótkiego lata.

Zmiany są już wyraźnie odczuwalne:

Wielka Brytania przeżywa już siódmy miesiąc wyjątkowo niskiej temperatury (m.in. śnieg w Szkocji, do tej pory niewystępujący o tej porze roku).

Chłodne miesiące na Wyspach Kanaryjskich (zwykle w tym czasie ok 25 stopni, w tym roku poniżej 20)

Wyjątkowo chłodna wiosna we Francji, Hiszpanii (3 stopnie w Madrycie na przełomie kwietnia i marca, opady śniegu w północnej Hiszpanii na początku i w połowie maja).

Problemy z Golfsztromem są badane obserwowane już od przynajmniej kilkunastu lat. Nigdy jednak nie były tak poważne.

źródło:http://losyziemi.pl/jesli-naprawde-golfsztrom-zanika-to-czeka-nas-duza-zmiana-klimatu

Tego typu zmiana, jeśli okaże się trwała, będzie miała poważne konsekwencje dla gospodarki Europy. Czy rzeczywiście czeka nas katastrofa?

W mediach nie mówi się o tym (tam wciąż wersja o globalnym ociepleniu), czasami pojawia się jakiś artykuł w prasie popularno-naukowej.

Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś informacje na ten temat, to zapraszam do dyskusji.

Czy czeka nas katastrofa?....corocznie ginie duża populacja zapylaczy:pszczół, os, trzmieli - proste zatem, że czeka nas katastrofa.
Najgorsze, że człowiek sam sobie gotuje ten los, poprzez środki ochrony roślin, poprzez rośliny GMO zabijające owady.

Z pszczołami na razie nie jest jeszcze tragicznie - mam w rodzinie pszczelarza i nie narzeka. W każdym razie można w jakimś stopniu ograniczyć stosowanie pestycydów, czy GMO.
A co zrobić z zanikającym prądem?

Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, ze w przyszłym roku wiosna może zacząć się na początku maja a w początku października może zacząć padać śnieg. Przeżyliśmy w tym roku Wielkanoc w śniegu a to dopiero początek. Okres wegetacyjny może okazać się zbyt krótki na przeprowadzenie prac polowych i dojrzewanie plonów.
Co wtedy? Import?

Koszty energii pochłanianej przez gospodarstwa domowe i przemysł w czasie długotrwałej (półrocznej) i mroźnej zimy (ze spadkami temperatur do -45 stopni) mogą doprowadzić nas do ruiny.
Ciekawe, czy ktoś przygotowuje jakiś plan na taką okoliczność?

Wszystko jest możliwe w Hiszpanii spadł śnieg w maju.

W nocy z 16 na 17 maja spadło ok 10 cm (regiony od północy do centrum Hiszpanii):

Eee tam. We wrześniu 2010 roku publikowano równie alarmujące doniesienia:
(cały artykuł)

Ktoś pamięta może lato 2011 i 2012? Zimę 2010/2011 i 2011/2012? Takie niby mroźne były? Straszenie zmianami prądu zatokowego ma swoją historię. Jest to mitologia tej samej klasy co wiara w płaską ziemię. Poważne instytuty badawcze już dawno wydały opinię w tej sprawie, por.
Climate mythology: The Gulf Stream, European climate and Abrupt Change

W sezonach 2011, 2012 następowało osłabienie Golfsztromu, jednak krótkotrwałe.
W 2011 roku prąd ruszył jeśli dobrze pamiętam w listopadzie, czy grudniu a więc zimą było akurat OK.

Tym razem zmiana kierunku i siły ma bardziej trwały charakter.

Niepokojące jest skierowanie się prądu na wybrzeża Grenlandii, co będzie skutkowało topnieniem tamtejszych lodowców. Zasilanie oceanu dużą ilością słodkiej wody bardziej jeszcze osłabi siłę prądu, który działa m.in. dzięki różnicy ciśnień pomiędzy słoną i słodszą wodą o różnych temperaturach.

Linkowany artykuł również wskazuje na możliwość ochłodzenia, choć mówi, że będzie niewielkie, bo zrekompensowane przez ogólne ocieplenie klimatu ziemi.

Teza kontrowersyjna, zwłaszcza, że ocieplanie będzie dawało efekt w perspektywie wielu dziesięcioleci a ochłodzenie z powodu zaniku Golfsztromu odczuwalne jest niemal natychmiast.

Najnowsze badania oparte na analizie głębokich pokładów lodu wskazują na to, że epoki lodowcowe następowały znacznie szybciej, niż do tej pory sądzono. Klimat ochładzał się drastycznie w ciągu ok 10 lat. I to właśnie zanikający prąd zatokowy był prawdopodobnie głównym winowajcą.

Czyli to nie działalność człowieka, bo trudno o niej mówić w poprzednich epokach lodowcowych, była przyczyną zaburzeń klimatycznych. Powinniśmy zatem zwiększać docieplenie planety, aby przeciwdziałać postępującemu wyziębieniu.

Teoria, że człowiek jest sprawcą globalnego ocieplenia jest zdaniem wielu naukowców bardzo naciągana. Emisją gazów cieplarnianych na pewno dołożyliśmy swoje trzy grosze do zjawiska, natomiast głównym winowajcą jest prawdopodobnie Słońce, które cyklicznie zmienia wielkość emisji energii. Cykle te bada się ciągle, jest ich wiele, nakładają się na siebie a obserwacje nowoczesnymi środkami, prowadzi się od stosunkowo niedługiego czasu.

Uważa się, że znacznie groźniejsze od działalności człowieka są gigantyczne "bomby metanowe" uwięzione w dnach oceanicznych. Uwolnienie jednej lub kilku (np. w wyniku ruchów tektonicznych) mogłoby rzeczywiście zachwiać równowagą klimatyczna.

Wskazuje się na to, że prawdopodobny jest scenariusz:

ocieplenie - topnienie lodowców - zanik Golfsztromu - epoka lodowcowa.

W takim przypadku ocieplenie, z którym teraz walczymy, byłoby tylko zwiastunem ochłodzenia na półkuli północnej.


A na froncie europejskiego ochłodzenia dzisiejsze wydarzenia:

Obfity śnieg we francuskich Pirenejach

Śnieżyca we włoskich Dolomitach - przerwanie wyścigu Giro d’Italia:

(żródło: http://losyziemi.pl)

No i mamy atak zimy w Europie na przełomie września i października.

W Moskwie temperatura spada do -5 w nocy a w dzień między 0 a 7. We wtorek spadł też śnieg.
W Rumunii (w Braszowie) temp -0,5 (norma o tej porze w tym regionie to 8-10). Na ulicach kilka centymetrów śniegu.



Szykujmy się na solidną zimę

No cóż, w swej pysze zarzuciliśmy powszechny niegdyś kult Słońca - i takie są efekty.

Też mi news. W przeszłości wielokrotnie zachodziły spore zmiany klimatyczne. Również w Europie.

"Proście, a będzie wam dane."
Hiob też otrzymał to co chciał (cierpienie itd.), bo się o to martwił.
Jak ludzie się czegoś boją, to się zamartwiają, że to ich może spotkać, i tak się dzieje.
Te wszystkie zmiany klimatu i inne katastrofy to nic w porównaniu do tego, jakie żniwo zbiera zbrodnia pieniądza. Lepiej zajmijcie się poważnymi sprawami, a nie takimi głupotami. 99% zbrodni jest wywołanych z powodu władzy i pieniędzy. Przestańcie wreszcie narzekać, a weźcie się do roboty! Czy zginiesz teraz czy później - co za różnica? Ważne jest to jak umrzesz! W fotelu nic nie robiąc? Czy walcząc o ostatni oddech?
Ja wybieram drugą opcję...

Sugerujesz, że troska o klimat ma wpływ na temperaturę?

Dlaczego interesowanie się klimatem ma równocześnie powodować, że nie zajmujemy się niesprawiedliwością społeczną?
Klimat to jednak nie głupota. Z powodu zakłóceń klimatycznych wybuchały rewolucje i ginęły cywilizacje.

To stwierdzenie dotyczy tematu? Nie znalazłem tu nigdzie narzekania... Raczej dociekanie.

No to w końcu mamy coś robić, czy nie? Mamy prawo walczyć o lepszą przyszłość, czy nie warto?
Z tego co się orientuje chrześcijaństwo odeszło już od biernego podejścia do rzeczywistości społecznej na początku XX w.

A tak w ogóle to pogoda (klimat) wszystkich interesuje. Każdy chce chociażby wiedzieć ile wyda na ogrzewanie w tym roku i czy ceny żywności pójdą w górę.

A jak Ty walczysz ze "zbrodniami wywołanymi władzą i pieniądzem"?

A dokładniej aktywność słońca oraz cykle Milankovicia (zmiany parametrów orbity ziemskiej).
Ja także uważam, że udział człowieka w zmianach klimatu jest obecnie przeceniany.
Choć z drugiej strony z punktu widzenia czysto duchowego - grzech Adama a więc i nasze grzechy, naruszają boski porządek wszechświata.
I stąd wniosek, że najdoskonalszym sposobem na przywrócenie tej równowagi jest powszechne nawrócenie i modlitwa.

To taka klimatyczno-filozoficzna dygresja