Drodzy Rodacy,

Jest źle, a może być i jeszcze gorzej. Stoimy na skraju międzynarodowego konfliktu, a Ojczyzna znajdzie się w jego centrum. Na przestrzeni dziejów nasz kraj odgrywał ważna rolę międzynarodową. Nasi przodkowie walczyli i ginęli za wolność nasza i waszą. Oni nie zawahali się oddać życia za nasz kraj. Albowiem dzielnie bronili naszych domów, rodzin, pół, łąk, lasów i gniazd bocianich przed inwazją wrogich sił.

Ja jestem prawdziwym patriotą. Pytanie tylko, czy wy nimi jesteście, bo nazywać się patriotą i być patriotą do dwie przeciwstawne rzeczy. Mało jest fałszywych i zakłamanych ludzi? Wzywam teraz wszystkich internetowych kozaków, aby szczerze odpowiedzieli sobie na pytanie: „Czy jestem patriotą?”

Jeśli Ojczyzna znajdzie się w opałach to co zrobicie? Będziecie stać i patrzeć, jak jest niszczona, czy aktywnie chwycicie za broń, by walczyć z siłami dokonującymi inwazji? Tak, tak. Truizmem byłoby stwierdzenie, że mamy zawodową armię, ale to akurat jest prawda. Jednak ta zawodowa armia może nie wystarczyć, aby odeprzeć atak wroga. Konieczne może zdać się wcielenie do wojska rezerwistów i wszystkich, którzy są fizycznie sprawni. Nasze siły zdają się być na razie wątłe w porównaniu z armią czerwoną, ale po zmobilizowaniu rezerwistów będziemy mogli walczyć z wrogiem jak równy z równym, tym bardziej, że nie wyśle wszystkich swoich sił na naszą Ojczyznę. W grę wchodzi walka z zaskoczenia. Nie mamy wyjścia. Może tez pojawić się opcja wysłania naszych wojsk w celu wspomożenia Ukrainy.

A wiecie, kto był celem armii czerwonej w Katyniu? Inteligencja. To ona może stać się głównym celem wroga. Mam na myśli prawników, lekarzy, duchownych, oficerów, czy nawet studentów. Oni mogą nawoływać do powstań przeciw ewentualnemu zaborcy. Poza tym studentom przydałaby się odrobina musztry wojskowej, bo dzisiejsi studenci łażą w rurkach, noszą te punkowe fryzury i zakładają sobie na szyję obrożę. Przydałaby się im lekcja prawdziwego życia, bo oni żyją tylko w wirtualnym świecie. Po wojnie wyszliby na ludzi, a część oddałaby życie za naszą ojczyznę. Z resztą jak inteligencja tego kraju ma ginąć, to niech przynajmniej zginie z bronią w ręku, a nie jak w Katyniu.

To też odpowiedzcie sobie na pytanie, co możecie zrobić dla ojczyzny.

Rozumiem, że te teksty to wynik kompleksów, czyli że mówię z człowiekiem bez wykształcenia?


Nie będzie żadnej wojny. To tak tytułem informacji. Niestety dla Ciebie świat się nie zmieni nagle do takiej postaci, że brak wykształcenia zrekompensujesz siłą fizyczną. Świat będzie nadal taki jaki jest obecnie. Czyli zamiast wojny, powinieneś zacząć się rozwijać. Ucz się i pracuj. Ojczyzna jest w potrzebie. Potrzebuje wykształconych obywateli. Nie stój i nie patrz tylko, nie myśl tylko o zasiłkach, czy kto ci coś da, ale sam staraj się coś sobą zaoferowąć. Wzywam cię tedy internetowy kozaku, abyś szczerze odpowiedział sobie na pytanie: "Czy jestem patriotą?" , czy więcej wkładasz do wspólnej kasy, czy raczej tylko bierzesz.

Ojczyzna jest zadłużona, jest w opałach, co zrobisz? Będziesz tylko stał i patrzył, czy aktywnie zaczniesz się rozwijać by zwiększyć Jej konkurencyjność? Tak, tak. Truizmem byłoby stwierdzenie, że mamy część wykształconych obywateli. Jednak ta wykształcona część może nie wystarczyć.

To też odpowiedz sobie na pytanie, co możesz zrobić dla Ojczyzny.

Polska NIE jest centrum swiata. I nasze tragedie obchodza swiat tyle, ile tragedie swiata obchodza nas. Moze przyjrzyj sie tragediom innych krajow?

Moi tez. I?



Zapraszam do podobnych dyskusji:
viewtopic.php?f=37&t=27612
viewtopic.php?f=46&t=16456
Moze nie jestes "prawdziwym" patriota? Kto to zdefiniowal?




Wiemy, wiemy....
To co? Studenci to wlasnie inteligencja i beda chodzi w mundurach, to co to zmieni na lepsze? Trudniej bedzie ich zabic, czy jak? Przeciez w Katyniu zabito inteligencje w mundurach?
A efekty wyniszczenia inteligencji w Polsce to my mamy do dzis... Wojna raczej nie pomogla.


I to jest bardzo dobre pytanie.
A co ty robisz dla Ojczyzny?

Z wielkim uznaniem dla Twojej postawy, ale Twoje słowa to też głównie zapał, o których pisałeś i nie wiadomo jak się on rozwinie. Nikt będąc szcserym nie odpowie Ci co zrobi napewno. Możemy składac deklaracje woli, ale wojna to nie to samo co siedzenie przed komputerem i to jest realne zagrożenie.

Za jaką broń chcesz chwytać? Myślisz że z chwilą wejścia wroga zapuka do Ciebie listnosz i dostarczy całe oporządzenie, z którego będziesz umiał skorzystać? Być może umiesz obsługiwać broń, rozkładasz ją i składasz w rekordowym czasie, strzelasz zawsze w środek, nerwy masz ze stali. Byc może Ty tak masz, ale wielu tak nie ma bo ani nie miało broni od dawna, albo nawet nigdy. Zawodowi żolnierze wracają z wojny okaleczeni nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, a co dopiero zwykły człowiek. Taki zapał jest dobry dla podniesienia morale, ale jest wysoce szkodliwy na realnej wojnie.

wręcz przeciwnie

Możesz rozwinąć swoją myśl?

Wysokie morale jest niezbędne w realnej wojnie.

Nie zrozumiałeś mojej myśli. Nie pisałem że morale jest zbędne, lecz że taka postawa słomianego zapału jest szkodliwa. Przeczytaj jeszcze raz uważnie zdanie jakie zacytowałeś.

Z cytowanego zdania wynika, że taki zapał jest wysoce szkodliwy w realnej wojnie, choć w realnej wojnie morale jest b. istotne. WIST ktoś musi stanąć na pierwszej linii i na wejściu dostać kulę. Myślę, że różnica zdań wynika z tego, że autor wątku widzi się jako żołnierz w polu, a Ty chciałbyś być generałem. Wtedy zapał być może jest wysoce szkodliwy.

Wojny w Iraku, Serbii czy Afganistanie doskonale pokazały, ile wart jest zapał i potrząsanie szabelką w zestawieniu z nowoczesną armią profesjonalistów, którzy wysokie morale czerpią z pewności swych umiejętności, sprzętu i organizacji. Minął czas, kiedy wojny wygrywały (i przegrywały) masy rezerwistów, którym pokazywano, którym końcem bagnetu się kole i rzucano przeciw takim samym frajerom z przeciwnej strony. Dziś po takich wojskach po prostu walec przejeżdża. Można powiedzieć, że obecnie odbywa się jak gdyby powrót do średniowiecza, kiedy wojnę zasadniczo uważano za sprawę zawodowych wojowników, amatorzy zaś stanowili jedynie służbę pomocniczą. Różnica jest taka, że dzisiaj wojownicy nie są jednocześnie władzą. I to jest raczej dobre. Dzisiaj silne państwo to przede wszystkim państwo BOGATE, które, w razie potrzeby, potrafi wystawić niekoniecznie liczną, ale zabójczo skuteczną siłę zbrojną wyposażoną w najnowocześniejsze środki. Albo KUPIĆ sobie poparcie silniejszego protektora, takiego jak USA, których interes jest najlepszą gwarancją tego, że będą bronić Tajwanu, Korei Południowej czy Szwecji, gdyby co. A Ukrainy, na przykład, raczej nie, chyba, że gębalnie.

A gadanie o wsadzaniu rozwydrzonych studentów-nierobów w kamasze jako żywo przypomina rok 1968, jeszcze tylko syjonistów brakuje, ale kto wie, może siedzą gdzieś w podtekście.

PR
Pojęcia zapał i morale nie oznaczają tego samego. Mniejsza jednak o to. Kto zrozumie mój przekaz ten będzie wiedział o co chodzi, a kto nie ten wiele nie straci. Co do reszty to nie wiem jak to się ma do mojej wypowiedzi, szczególnie to o byciu generałem.

Ogon masz pełną rację z trym że dziś siła militarna jest uzależniona od bogactwa kraju. Może istnieć kraj bogaty z małą armią, ale nie istnieje kraj biedny z armią nowoczesną i dostatecznie liczną aby bronić samodzielnie swojego terytorium i interesów. Rzecz jednak w tym że nie tylko liczba żołnierzy ma wpływ. Przez 6 lat społeczeństwo Wielkiej Brytanii (oczywiście ze wsparciem) musiało generalnie przestawić się na tory wojny, ale musieli tak samo pracować, żyć i wierzyć że wygrają. Historia wojen w krajach demokratycznych, czy takich gdzie znaczna część społeczeństwa miała głos, to historia zmagań z opinią i wolą owego ludu, mniejsza czy szlacheckiego czy całego narodu. Poza wojskiem są masy pracujące na to wojsko i wpływające na politykę. Jeśli społeczeństwo ma wysokie morale, to będzie chciało wspierać wojnę, będzie wierzyć w jej sens nawet mimo niepowodzeń. Ta rola jest bardzo ważna, choć inna niż bezpośrednie zmagania militarne. Afganistan to akurat świetny przykład kraju gdzie ciężko coś osiągnąć właśnie ze względu na postawę ludności miejscowej.

"Co możecie zrobić dla ojczyzny"
Schludnie wygladac?
"Albowiem dzielnie bronili naszych domów, rodzin, pół, łąk, lasów i gniazd bocianich przed inwazją wrogich sił.""
Cos ci sie pokickalo, gniazda bocianie i wierzby placzace winny byc na pierwszym miejscu, o blokowiska niech sie ciec martwi.
"A wiecie, kto był celem armii czerwonej w Katyniu? Inteligencja."
Czyli ani tobie, ani mnie nic nie grozi. Chcesz oddac zycie za prof.Pawlowicz, twoja sprawa. Ja nawet o.Rydzyka bronic nie bede, choc facet z dwutysiecznym narzutem inteligencji.
"Poza tym studentom przydałaby się odrobina musztry wojskowej, bo ...".
Stare poglady. Kazdy student powinien przesiedziec 10 lat w ciupie, student prawa - 25. Tam jest lepsza szkola posluchu.
"Z resztą jak inteligencja tego kraju ma ginąć, to niech przynajmniej zginie z bronią w ręku, a nie jak w Katyniu."
Pokrecilo cie? Skoro ma zginac, to jeszcze dzwigac karabin pieciokilowy? Bez sensu.

Co możecie zrobić dla ojczyzny

np zmówic cały rórzaniec isc głosowac udzielac sie społecznie i podnosic swoja wiedze

Można też np. kupić słownik ortograficzny ojczystej mowy.

Wzajemne wyżynanie się Polaków/Ukraińców/Rosjan, to jest to wg mnie realizacja planów tych, którzy chcieliby osłabić nasz kraj. Mniejsza populacja - bo wyniszczona długotrwałą wojną - bardziej podatna na "wybawicieli" z zewnątrz.