Puk..puk...łapiesz?....film ukazuje marsz w 2014, gdzie ponoć zadymiarze PO atakowali redaktora TB Republika.

Jedno z haseł tego marszu, "Nie islamska, nie laicka tylko Polska katolicka" czyli nawiązanie do 1000 letniej tradycji narodu polskiego Chrztu Polski.
To co jest pragnieniem serca by nie przyjmować lewackich wzorców z Zachodu, ale być wiernym chrześcijańskim korzeniom Ojczyzny.[/quote]
Każde z tych haseł godzi w naukę KK - podejrzewam, że jak nie obejrzałaś filmiku, podobnie nie przeczytasz co KK mówi o nacjonaliźmie.
A szkoda, bo katolik winien znać naukę swojego Kościoła.
To może ten
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-sw ... ogiem.html

Nacjonalizm, który przechodził z jednej strony w ubóstwienie, a z drugiej w jakieś nieracjonalne myślenie, które przypisywało Polsce jakieś eschatologiczne prowadziło w popadanie w mistycyzm narodowy.
Wszystko to było oderwane od jakichkolwiek realiów. Nie miało empirycznego sensu.
Dlatego określam to jako porażkę intelektualną, polityczną i moralna.
Nie podam Ci autora tych słów....może sama zgadniesz.

Oglądałam nie jeden film w internecie z poprzednich lat, więc wyrobiłam sobie zdanie. Przedstawiał relacje naocznych świadków, to oni to filmowali, i można było to zobaczyć ich okiem uczestników marszu. Widać też było na jakimś filmie jak w tłum manifestantów rzucana była raca.

To naganne i karygodne, że Polacy chcą być gospodarzem w swoim kraju, a nie ciągle tkwić w niewoli czy to sowieckiej czy obecnie Brukseli?
Kiedyś chodziłam 11 listopada na Mszę, aby pomodlić się za Ojczyznę, potem przestałam, a to dlatego, że przez ten układ jaki istniał widziałam, że nic w tej kwestii nie da rady zmienić.
Co np. można poradzić na postępującą laicyzację, która przejawia się w komercjalizacji świąt Bożego Narodzenia? I cała nienawiść i nagonka, na to co polskie i katolickie.
Dziś wróciła nadzieja, że ten kraj może się zmienić, dlatego wracając do dawnych praktyk uczestniczyłam dziś w oficjalnej, uroczystej Mszy Świętej za Ojczyznę.
To według Ciebie nacjonalizm?

Jeszcze jedno: widzę mądrość hasła - "Polska dla Polaków, Polacy dla Polski".
Rozumiem to tak- Państwo Polskie działa coś dla dobra swych obywateli, z kolei Polacy odwdzięczając się uczciwie pracują dla dobra swego Kraju.
Nie jest tak jak było do tej pory, że państwo ma swoich obywateli w nosie, albo mówiąc bardziej wyraziście: nie będzie już tak że ci u władzy siedząc na czterech literach na stołkach, mają w owych czterech literach głos narodu.

Napisałaś elaboraty, ani jednym słowem nie odnosząc się do nauki KK, którą laicyzacja nie zmienia ani o jotę w kwestii nacjonalizmu.
Opinie o nacjonaliźmie jako porażce intelektualnej politycznej, intelektualnej i moralnej, także.....nie interesuje cię autor?

PS. przestałaś chodzić na Mszę, bo więcej załatwi ulica? .....Beze Mnie nic uczynić nie możecie.

W Boże Ciało też wierni wychodzą z kościołów na ulice.
Jan Paweł II gdy przyjeżdżał do Polski to spotykał się z ludźmi na ulicach i placach.
Same modły w świątyni nie naprawią sytuacji, a jednym ze sposobem na dokonanie zmiany jest właśnie wyjście na ulice. Dobra jest inicjatywa krucjaty różańcowej za Ojczyznę, ale przewrotu, ku oczekiwanym zmianom można dokonać jasno i stanowczo przedstawiając swe postulaty.

Było kiedyś pokolenie Jana Pawła II i co z niego wyrosło? To z części tego pokolenia powstali palikociarze,pociągnięci antyklerykalnym przekazem, w tamtym czasie było tyle wylewanych jadów i nienawiści, że w tym kraju można było czuć się zaszczutym.
Teraz przyszło nowe pokolenie, nie pamięta ono czasów PRL ale także Jana Pawła II. Te nowe pokolenie usunęło Palikota, a w zamian poszli za Kukizem który pociągnął ich antysystemowymi hasłami. Ale nie tylko to, patrząc na młodych ludzi, którzy nie popierają żadnej siły politycznej, ale za to z oddolnej inicjatywy uczestniczą w tak potężnej manifestacji patriotycznej.
Słuchałam Jana Pawła II mówił o patriotyzmie, byciu Polakami, ale kto z jego pokolenia go słuchał?
Patrząc teraz na młodych ludzi z biało-czerwonymi flagami na Marszu Niepodległości myślę sobie ze wzruszeniem że teraz dopiero przyszło pokolenie patriotów.

PS. Podany przez Ciebie cytat jest Jarosława Kaczyńskiego

Czyli J. Kaczyński nie zbuduje Polski zgodnej z oczekiwaniami narodowców.
A porównanie procesji Bożego Ciała do marszu, gdzie głosi się nienawistne hasła to zaiste kuriozum
Pokolenie JPII winno pamiętać przestrogi świętego papieża trzeba bezwzględnie unikać pewnego ryzyka: tego ażeby ta niezbywalna funkcja narodu (nie Narodu) nie wyrodziła sie w nacjonalizm.
XX stulecie dostarczyło nam pod tym względem doświadczeń skrajnie wymownych, również w świetle ich dramatycznych konsekwencji.
W jaki sposób można wyzwolić się od tego zagrożenia?
Myślę, że sposobem właściwym jest patrotyzm.
Charakterystyczne dla nacjonalizmu jest bowiem to, że uznaje tylko dobro własnego narodu i tylko do niego dązy, nie licząc się z prawami innych.
Patriotyzm natomiast, jako miłość do ojczyzny, przyznaje wszystkim innym narodom takie same prawo jak własnemu, a zatem jest drogą do uporządkowanej miłości społecznej

Nienawiścią to zawsze płonęli palikociarze, także że we własnym kraju można czuć się było zaszczutym.
Mój postulat by we własnym kraju czuć się jak w swoim domu jest równoznaczny z przyznaniem innym narodom takiego samego prawa, np przez popieranie wolnościowych dążeń narodowych dla Ukraińców i Kurdów.

Jakoś nie czuję się "jak w w domu" w miejscu gdzie tłum podpitych, łysych osiłków wrzeszczy do mnie won, śmierć, zajebać, (censored) i (censored) itp. W domu nie musiałem chyłkiem przemykać się pod ścianą aby nie dostać w twarz, tylko dlatego że jestem. Widocznie mieliśmy inne standardy w domu. Proszę nie narzucać mi swoich. Mnie wystarczyło, kiedy musiałem wczoraj popołudniu, w Warszawie, przejechać kawałem przez miasto. I jakoś nie wydaje mi się by byli to zwolennicy Palikota.

Akacjo, masz całkowitą rację.
Ostatni marsz udowodnił, że wystarczyło zakazać policji prowokacji, aby nie było zadym.
Wiadomo, że w każdym wielkim skupisku znajdą się zadymiarze. Tym bardziej, że rozpropagowane przez media zadymy z lat ubiegłych przyciągają swołocz.
Oprócz prowokatorów służbowych zwołują się też prowokatorzy spontaniczni spod różnych grup komunistycznych. Oni też szukają okazji do bójek. A jeszcze bardziej do sprowokowania demonstrujących.

Ludzie pałający niechęcią do patriotów zwykle stosują następujące rozumowania: narodowiec=>faszysta=>nazista zamiast narodowiec=patriota.
Ciekaw jestem dlaczego nie rozumują następująco: narodowiec=>faszysta=>nazista=>hitlerowiec=> narodowy socjalista=>socjalista=>komunista=>stalinista? Chyba ino dlatego, że narodowy socjalista niemal niczym nie różni od leninowskiego socjalisty.

Rozumiem, że konstytucja się nie liczy?

Polska katolicka, to nie znaczy wyznaniowa. To znaczy, że nie odcinająca się od korzeni. To znaczy, że szanująca wolność religijną. To znaczy tolerancyjna.
Z resztą Akacja wyjaśniła, że nie powinniśmy przejmować lewackich wzorców z Zachodu.

Święty Jan Paweł II nie potrafił uznać narodowiec > patriota, a zdecydowanie rozróżniał te dwie różne kategorie stosunku do ojczyzny.....i wedle definicji andeja zapewne pałał niechęcią do patriotów
Ba, nawet Kościół w oficjalnym nauczaniu różnicuje pojęcie "narodowiec" a "patriota" i także pała niechęcią do patriotów.

Katolicyzm - przynajmniej jak mi się wydaje - ma jednak mimo wszystko jeszcze coś wspólnego z wyznawaniem wiary, choć rozumiem, że nie tylko. Nie jestem katolikiem, więc może się mylę, ale takie jest moje wrażenie.
Jeżeli zaś ma być nie odcinająca się od korzeni, szanująca wolność religijną i tolerancyjna, to niech taka po prostu będzie. Czemu pisać jedno, żeby napisać co innego?


a prawackich? Wychowałem się w świecie, gdzie dawanie odporu wzorcom ze zgniłego Zachodu było publiczną normą, więc jestem odporny.

Tak, "ma być nie odcinająca się od korzeni, szanująca wolność religijną i tolerancyjna" i o to mi chodzi. O to właśnie zabiegam. I oczekuję wzajemności.

Akacja napisała LEWACKICH. Akacja nie pamięta czasów, gdy propaganda lewicowa obrzydzała zgniły Zachód. Akacja szanuje wyższe wartości i polską tradycję. Ocenia i komentuje teraźniejszą rzeczywistość. Czyni to mądrze. I chwała jej za to.

Jeżeli już o korzeniach mowa, w przypadku Polski chrzest był czymś odgórnym i narzuconym przez władcę, koniecznością polityczną. Najpierw było przyjęcie wiary oficjalne, przez króla - a dopiero później chrystianizowano lud.
Warto też przeanalizować samą nazwę "chrześcijaństwo". W krajach zachodnich określa się je mianem pochodzącym od rdzenia "christus" (np. "christianity") - a więc mamy "wiarę chrystusową" czy "chrystusostwo". W tamtejszym nazewnictwie kładziony jest nacisk na główną osobę tej religii, czyli Chrystusa.
Tymczasem polskie "chrześcijaństwo" pochodzi od "chrztu". To chrzest jest w tym wyrazie głównym rdzeniem, a wskazuje on nie na założyciela religii, którego domyślnie chrześcijanin naśladuje, co na rytuał mający świadczyć o przynależności religijnej. I właśnie przez naszą historię mamy dziś w kraju takich chrześcijan-katolików jakich mamy, czyli deklarujących swoją przynależność religijną a jednocześnie nie wyznających doktryny tejże religii. Odgórnie narzucony chrzest nauczył nasz naród pozorowania wiary, co w dużej mierze mamy także dzisiaj.