Nie? Argumenty były po jego stronie. Ale to już nie moja wina że macie błędne wyobrażenie chrześcijaństwa

Problem z historią cechuje ewidentnie Ciebie.
Opracowana "Historia Chrześcijaństwa" przez Kościoły: katolicki, protestancki, prawosławny, wiele miejsca poświęca problemowi ganiania za czarownicami. I tak katolicy, jak i protestanci przyznają o wspólnym problemie mordowania ludzi pod zarzutem magii i czarów.
Opracowania narodowców, PCH24, Frondy i innych pseudo historyków mają się do prawdy jak pięść do nosa.




No i to nie znaczy że mamy dać sie opluwać. Przypomnę że np. Św. Mikołaj pobił Ariusza w Niceii[/quote]
Czyli zapomniał Chrystusowego nakazu nadstawianie drugiego policzka i wskazówki "zło dobrem zwyciężaj".

Jesli ten problem polegał na tym, że oba rodzaje się do tego przyczyniły - to zgoda.
Tyle, że działalność Inkwizycji przyczyniła się do wielokrotnego zmniejszenia tego zjawiska a w końcu do jego zakazania (w przeciwieństwie do protestantyzmu, który zastane, "ludowe" praktyki palenia czarownic rozdmuchał.

Ale to inny temat.

.
Czemu palenie tych książek kojarzy się Wam akurat z nazistami a nie na przykład Rewolucją Francuską (słowo "wielka" nie przechodzi mi przez klawiaturę)?

Jesteśmy w okresie przed Wielkanocą (a więc i przed żydowską Paschą). Palenie miało kontekst religijny. czemu zatem nie znalazłem w Waszych skojarzeniach tego:






podejrzewam że to oczyszczenie domów z książek magicznych itd miało podłoże w żydowskim obrzędzie oczyszczenia przed Paschą, zwanym "palenim chamecu" (oczywiście Żydzi palą co innego, jednak symbolicznie palą grzech i zło, oczyszczając dom na Święto).

Ludzie ci spalili te akurat książki i przedmioty ponieważ był to akt publicznego wyrzeczenia się tego, co złe. Dokładnie tak, jak to czyniono w czasach apostolskich:
Dz 19:18-19 bt5 "Przychodziło też wielu tych, którzy uwierzyli, wyznając i ujawniając swoje uczynki. I wielu też z tych, co uprawiali magię, poznosiło księgi i paliło je publicznie. Wartość ich obliczono na pięćdziesiąt tysięcy [drachm] w srebrze."

Co do rzekomych skojarzeń z hitlerowcami: pomijacie najważniejszy aspekt, że ci ludzie spalili SWOJE książki..
Nie zabrali ich właścicielom nie wyszarpywali ze sklepów i bibliotek.
Oni spalili coś, co:

• było ich własnością
• uważali je za szkodliwe, a więc nie chcieli ani mieć ich w domu, ani oddać innym

Oczywiście: można się spierać (i ja zgodzę się tu ze sceptykami) co do tego co własciwie spalili. Nie wydaje mi się by nieszczęsny Harry Potter był dobrym wyborem (niezależnie co sądze na temat tej książki, nie jest to raczej dosłownie książka okultystyczna).
Podobnie zaniepokoiły mnie palone "bałwany" (maski afrykańskie) - gdyż symbol sam w sobie nie jest niczym; raczej nikt nie zostanie "zdemonizowany" dlatego że przywiózł sobie taką maskę z Afryki (nawet jak będzie prawdziwa, a nie made in China ). To podejście magiczne do magii... taki paradoks.

Niestety, takie zabobonne podejście spotyka się często w grupach zaangazowanych (szczególnie charyzmatycznych), ale mogło być też tak, że ksiądz zaproponował spalenie tego, co ludzi niewoli; horoskopów, książek o magii itd - a ludzie, jak to ludzie - rozszerzyli spectrum i poprzynosili te nieszczęsne maski i Harry Pottery. A on siedział w lejku - jak już przynieśli, nijak było wyciąga z ogniska.

Tak czy owak wiele krzyku o nic.
----------------------------------------
Swoją drogą: czy protestowalibyście, gdyby te książki to była dziecięca pornografia? Albo książki antysemickie wydawane przez niejakiego Bubla?
Albo czy protestujecie, gdy pali się pochodzące z przemytu filmy czy papierosy?

A przecież to wszystko jest o wiele bardziej niewinne, niż rzeczy związane z szatanem.

A to może Alus by się dowiedziała że już w pierwszej połowie Średniowiecza, wiarę w magię i czary uznano za pogańską. I obłożono ekskomuniką

Czary i magia _istnieją_, gdy ktoś posługuje się szatanem

To dziwne, bo mówią o niej tj. magii księża egzorcyści, że ktoś może być jej ofiarą...

Wracając jeszcze do palenia książek, a zwłaszcza posążków, znalazłem argument z drugiej strony (tj. przeciw):
"Jeśli kto zniszczy pogańskie idole i zostanie za to zabity, nie należy go przyłączać do liczby męczenników - ponieważ ani Ewangelia nie nakazuje takiego postępowania, ani nikt nie postępował tak w czasach Apostołów"/ kanon 60, Synod w Elwirze, ok 305r./[/quote]

Czym innym jest niszczenie przedmiotów zabronionych prawem (bez happeningów) a czym innym publiczne palenie (symboliczno-magiczne, w szatach liturgicznych) książek dla dzieci. Ale chyba jednak trudno to wyjaśnić ludziom wierzącym bardziej w moc pokonanego szatana niż w zwycięstwo Chrystusa. Dobrze, że sam dla siebie znalazłeś (zadowalającą?) odpowiedź.


Tylko za co został kanonizowany np św Wojciech?

Jest odpowieź Episkopatu: https://www.deon.pl/religia/kosciol-i-s ... ansku.html
Ksiądz dostał reprimendę z kurii, przeprosił, więc chyba koniec tematu.

Rzecznik KEP lepiej by zrobił, gdyby nie powoływał się na opinię rzecznika kurii. Bo była typowym dla polskiej hierarchii kościelnej wybielaniem księdza ("chciał dobrze... nie miał wpływu na to, co wierni...").

Łohoho! Jaką reprymendę dostał! Publiczną nawet: "Kapłan miał z pewnością dobre intencje, to ludzie sami przynieśli różne rzeczy do spalenia, sami wybrali to, co jest według nich szkodliwe i na to kapłan nie miał już wpływu". Kapłan z pewnością dobry, a ludzie złe, to wina ludzi przecież, co to "same lgną i jeszcze kapłana wciągną".

Jak dobrze, że przynajmniej Ty wiesz, co to jest Prawdziwe Chrześcijaństwo.
_________________



Czyli zgadzasz się z tezami, które sformułowałem jako jego konsekwencję? Czy będziesz je ignorował?




Cały ten wątek to komentowanie artykułów w prasie, więc jeżeli po kilku sążnistych replikach nagle deklarujesz, że Ciebie to nie musi obchodzić, nie brzmi to wiarygodnie.



Na szczęście Ty wiesz, co powinien uważać Prawdziwy Hinduista.



Na szczęście znasz też różnicę między Prawdziwym Buddystą a pozerem.



Może zrobił to słusznie, może nie, i tak jego ocena będzie surowsza niż gdyby to było dwóch imamów. Jeżeli tego nie widzisz, to Twoje Prawdziwe Chrześcijaństwo jest mi coraz bardziej obce.

Ekskomunika to nie palenie żywcem na stosach. W XXI w wielu zaciąga na siebie ekskomunikę, ale nikt nie usiłuj ich za to zabić.
"Ludzie przynieśli dobrowolnie" - rzecz w tym, że z faktu spalenia książek, posążków nie robi sie jakiejś formy nabożeństwa na terenie przykościelnym.
Ludzie palą stare, zniszczone, poświęcone dewocjonalia, ale na działce, w piecu, nie tworząc żadnej otoczki, żadnego ceremoniału.

@Quinque nie odpowie: viewtopic.php?f=18&p=1029541#p1029541

Niby tak, ale nie wnikając teraz w detale historyczne, nie jest dobrze, jeżeli katolicyzm przejmuje jakieś wzory od protestantów bez refleksji. W USA palenie HarryPotterów przez miejscowych pastorów było już w 2002 roku.



Też temat poboczny, ale sympatie lub antypatie nie powinny wpływać na ortografię lub nazewnictwo - ponad miarę. Jeżeli już, to "Wielka", jak Katarzyna II i Piotr I. Albo Post, też Wielki.



... no bo jednak palenie książek w 1933 urosło do rangi symbolu oraz jest powiązane z drugowojenną traumą zbiorową. Cały film Fahrenheit 451 bazuje na tym jednym symbolu.


+


... i ten zwyczaj jest dosyć rozpowszechniony we wspólnotach ewangelickich lub ewangelikalnych. I nie przeczę, że dla danej osoby takie odcięcie się od starych przedmiotów czy "talizmanów" może mieć jakiś pozytywny skutek. Niemniej, jak już pisałem, robienie z tego aktu publicznego (i upublicznianego przez samą wspólnotę) stanowi istotną różnicę.



Ale w czasach apostolskich były trochę inne okoliczności, o czym świadczą śmierci apostołów i męczenników. Obecnie mamy prawa, które - teoretycznie - powinny gwarantować wzajemną tolerancję między religiami i szacunek do ich symboli. W praktyce różnie z tym bywa. Ale akt palenia symboli innych religii (a takie też tam miały być) przez katolickiego księdza (nawet jeżeli on tylko "ogniskiem zarządzał") może być odbierany jako znak, że dla KRK paragraf 196 kk jest traktowany jednostronnie.

.

Owszem, niech będzie, że to jest jeden z aspektów. Ale wcale nie najważniejszy. Gdyby ktoś palił tutaj cudze książki, to sprawa nadawałaby się na zgłoszenie na policję. Bez jakichś ekologicznych mandatów. Tak mamy akt symboliczny i o jego symbolicznym znaczeniu mówimy.



Zgoda, zgoda i jeszcze raz zgoda.



A tu już nie. Kto publicznie coś czyni, ten pod publiczną ocenę będzie wystawiony. Ksiądz być może nie przewidział, jakie przedmioty zostaną przyniesione. Pytanie jest, czy mógł przewidzieć, albo, czy powinien był przewidzieć. Otworzył puszkę pandory dając sygnał do takiej a nie innej akcji, więc moim zdaniem - powinien był wiedzieć.



Ja bym tam wolał, żeby w tym ognisku zostały spalone papierosy, pornosy, kupony lotka czy nawet butelki z wódką (choć tutaj należy uważać). Niezależnie od ekologicznych obiekcji, okazywałoby to, że ludzie na serio uwalniają się od tego, co ich więzi, a czego w Wielkim Poście (a najlepiej i na całe życie) powinni byli się pozbyć. Niestety, akcja "charyzmatyczna" była kolejnym wysypem tego, co ja osobiście nazywam neookultyzmem w KRK.



Nie powiedziałbym. Szatan ma wiele twarzy, szukanie go w maskach afrykańskich czy na kartach książek moim zdaniem odciąga uwagę od faktycznych zniewoleń. Mnie na religii już w podstawówce uczono, że Pierwsze Przykazanie odnosi się nie tylko do religii obcych, ale do wszystkiego, co nam przesłania Boga: nałogi, pieniądze, sława, wszystko to, z czego robimy sobie "idoli".

A jaka to różnica? Wierni związali mu ręce i zakneblowali? Biedna lelija, wszystko przez tych wiernych, on "nie miał wpływu". To może niech pustelnikiem zostanie?

Ale serio: sam to wszystko zainicjował, nakręcił parafian, namówił, zorganizował ten zabobonny rytuał, był przez cały czas obecny i przewodniczył. Dobrze wiedział, od początku do samiuśkiego końca, i w niczym mu nie przeszkadzało, że publicznie palą i co palą, bo tak właśnie według jego zamysłów miało być. Nie ma żadnego, absolutnie żadnego usprawiedliwienia dla tego księdza.