Gdyby nie robiono takich szopek, nie opłacało by się dzwonić z fałszywymi alarmami.

@Andy, ludzie są różni i potrafią narobić niezłego bałaganu, zawsze znajdzie się ktoś kto wpadnie na "genialny" pomysł i zrobi coś głupiego. Kodeks Karny przewiduje dla sprawcy 8 lat i pokrycie kosztów całej operacji, to powinno wystarczyć, ale ludzi to nie odstrasza. W moim mieście z takimi "żartownisiami" zmagał się także sąd. Okazało się, że fałszywy alarm wywołują telefony od znudzonych nastolatków bądź ludzi, którzy chcą odroczyć rozprawy sądowe. Głupota słono kosztuje, ale nie można bagatelizować takich zgłoszeń, gdyż zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że niebezpieczeństwo jest realne i zignorowanie zgłoszenia może się skończyć tragicznie.

Widzę, że nie tylko nie wiesz, czym zajmuje się prokurator, ale i do kompletu - co robi sąd...

Wydawane miliony zł na osobistą ochronę Kaczyńskiego motywują zamachami na jego życie, zatem kolejny "zamach".

Za "komuny" nie było tej plagi, wraz z "demokracją" przyszedł przymus reagowania na takie wygłupy.
Przecież zarówno może być:
- telefon to tylko żart
- prawdziwa bomba bez informacji
Więc informacja o bombie zwłaszcza anonimowa, bez żadnych przesłanek nie powinno zmuszać do takich akcji.

Bo za komuny telefony stacjonarne posiadało max 20% obywateli, o komórkach jeszcze ani słychu, ani widu.

W sumie ciekawi mnie - natknął się ktoś na statystyki, z których moznaby wyczytać, jak często w ogóle zdarza się, że o podłożeniu prawdziwej bomby ktoś przed jej odpaleniem informuje?

Jak ktoś chce podłożyć bombę to nie informuje. Czyli informacja o bombie oznacza że ...bomby nie ma

Kompletna ignorancja: https://www.tvn24.pl/wroclaw,44/student ... 13405.html

Ile było fałszywych informacji a ile nie?
z drugiej strony - ile bomb bez informacji?
W dodatku informacja tak - ale nie anonimowa.
A ten student - było więcej przesłanek za bombą niż tylko ktoś to powiedział

Litości!!!! Ten student zadzwonił z informacją rano. Potem podłożył bombę. Pisałeś, że kto zamierza dokonać zamachu, to nie informuje. Udowodniłam Ci, że to bzdura. Idąc tokiem Twojego rozumowania, nie ma co reagować na telefony, a jak którys okaze sie prawdziwy, to ... wypadek przy pracy

Bzdura. Jak najbardziej zdarza się, że podkładający bombę informuje o tym fakcie, mnie interesuje tylko jak często się to zdarza w stosunku do ogólnej liczby powiadomień.

Ale po co podkładać bombę pod szpital? Wystarczy zadzwonić i odpowiednie służby będą "musiały" jej poszukiwać, wyrzucając chorych i czasem powodując ich śmierć.

Cóż za twórcze podejście!!!! Uważasz, że każdy tak mysli?
A mania prześladowcza JK? Po co tylu ochroniarzy? Przecież w tym szpitalu był on sam. Zignorować? Jesli zignorować, jak to było w tym przypadku (bez ewakuacji) to tylko w przypadku, kiedy nie było żadnego telefonu o żadnej bombie, a wszystko zostało wymyslone dla usprawiedliwienia wydatków na rzesze ochroniarzy Naczelnika.

W USA antyaborcjoniści podkładają bomby pod wyspecjalizowane kliniki, u nas aborcje przeprowadza się wszak w szpitalach.