Masz rację. Dozywocie, a najlepiej na krzesło elektryczne, aby nie obciążał podatników.
A tu mamy głos prymasa i to powinno wystarczyć: https://www.deon.pl/religia/kosciol-i-s ... szace.html

Takie głupawe drwinki zostaw dla młodzieży szkolnej, może się da nabrać na te plewy. Stwierdzenie, że nie ma usprawiedliwienia nie ma związku z tym, w jaki sposób powinien zostać ukarany: upomnieniem, mandatem, czynem społecznym czy czym tam jeszcze.

Natomiast ty sobie bagatelizujesz, bo przecież: kapłan. Zamiast jednoznacznie, bez usprawiedliwiana, bez żadnej taryfy ulgowej potępić. I dziwić się, że potem bezkarnie księża-pedofile grasują! Sami sobie hodujecie takie święte krowy, sami ich traktujecie inaczej - zamiast surowiej (bo jako "kapłani i pasterze" powinni świecić przykładem), to łagodniej niż innych. Sami im wyszukujecie usprawiedliwienia.

Co do prymasa: i dobrze że się, wypowiedział, i dobrze, że się odciął od sformułowań typu "niefortunne", bo rzecznik kurii i rzecznik episkopatu sobie lekce potraktowali - aby tylko jakoś w mediach się odnieść, ale żeby i księdza nie obwinić. Niestety, jeden prymas wiosny nie czyni. Tak samo było na konferencji w sprawie pedofilii.

Dożywocie może nie, ale ktoś tam pobredzał coś o działaniu pod natchnieniem Ducha Świętego. O ile mi wiadomo, Duch Święty to jest Pocieszyciel i grzeszy się przeciw Niemu rozpaczą. No więc, jak to: Pocieszyciel miał natchnąć księdza do aktu takiej desperacji w obliczu bożków i zabobonów? No Pocieszyciel to był?

Użyłam sarkazmu, czego nie zauważyłeś/nie rozpoznałeś, abyś przestał tak bardzo emocjonować się tą sprawą, bo w końcu wylądujesz na SOR. Twoja nienawiść zniszczy przede wszystkim Ciebie.

To, że mediom wszystko w KRK kojarzy się z pedofilią nie oznacza, że takie coś jest usprawiedliwione w normalnej dyskusji. To demagogia podobna taktyki PiS wobec sędziów kradnących (?) pen-drivy czy 50 złotych. Między oceną zachowania tego konkretnego księdza a jego "potępieniem" jest spora różnica, ale między tym a zrównaniem go z księżmi zboczeńcami - to już otchłań.

Akurat mnie niczyje (ani związanych z Kościołem, ani twardych przeciwników, że nie powiem wrogów) nie interesują. Interesuje mnie oficjalne nauczanie, głos prymasa i Episkopatu.

A kto go zrównuje?!?
Przeczytaj jeszcze raz, co napisałem. Całość, bez wyciętego przez siebie kawałka. I ze zrozumieniem tym razem.

Wytłumaczę ci jeszcze raz:

Tak samo w tej sprawie, jak i na konferencji episkopatu w sprawie pedofilii prymas zachował się jak należy, w przeciwieństwie do innych. Podczas kiedy jego koledzy (tam biskupi, tu: rzecznicy) szukali usprawiedliwień: a to --tutaj -- że ksiądz chciał dobrze, wierni naznosili, więc co on miał bidulek zrobić, a to -- tam -- że "to jest problem całego świata", że "tworzy się programy seksualizacji dzieci", że "ogromny przemysł pompuje stronę seksualną", że "zero tolerancji [dla pedofili wśród duchownych] ma charakter w jakiejś mierze totalitarny" i byłoby jak to, jak naziści traktowali Żydów, urządzając im holokaust(!), a to że "należy okazywać miłosierdzie sprawcom". Jeden prymas zachował się, jak należy, nie rozmywał winy, nie przerzucał, nie ujmował się za sprawcami tych ohydnych czynów.

Nie chodzi o to, że ciężar jednej i drugiej sprawy jest choćby zbliżony. Chodzi o takiego samego rodzaju postawę hierarchii kościelnej wobec czegoś nagannego, co zrobił ktoś z duchownych.
Tak samo w jednej, jak w drugiej sprawie, zamiast zająć jasne i stanowcze stanowisko, w pierwszej kolejności przerzucanie części winy na innych, usprawiedliwianie i obrona "swoich", księży. Jeden prymas, ale wiosny nie czyni. Rozumiesz teraz?

Brawo dla prymasa, ocenił incydent prosto, bez kręcenia !
Myślę, ze teraz, w wypowiedziach na ten temat innych dostojników, nie będzie już próżnej kazuistyki,
doły powinny trzymać linię góry, to w końcu instytucja hierarchiczna.

Napisałeś, cytuję " I dziwić się, że potem bezkarnie księża-pedofile grasują!" Koniec cytatu. Na to zareagowałem, bo ciągle, mimo tłumaczeń, widzę w tym to co komentowałem.

Natomiast z powyższym cytowanym wywodem mogę się zgodzić, przynajmniej częściowo, bo jednak nadal widzę brak zasady proporcjonalności. "Zero tolerancji" to brzmi pozornie fajnie, jednak więcej w tym pijaru niż rzeczywistego zajmowania się problemem. Natychmiastowe potępianie uważam za podobnie szkodliwe, jak natychmiastowe bronienie. Wolę reakcje adekwatne do czynu, nawet jak następują parę dni po wydarzeniu. I to chyba wszystko w temacie.

(Napisałem pierwotnie więcej, ale po paru wylogowaniach przez time-out postanowiłem skrócić do tego, co najważniejsze)

A prosiłem dopiero co, żebyś nie wyrywał z kontekstu, tylko czytał całość? Prosiłem czy nie?

Kontekst tego zdania z wykrzyknikiem jest wyraźny: wierni (oraz hierarchia) traktują księży jak świątobliwą wyższą rasę, jak święte krowy. W różnych przypadkach, tych drobniejszych, i tych większych. Dlatego nic dziwnego, że się potem jeden z drugim tak zachowuje, jakby go nie obowiązywały zwykłe normy. W szczególności, że się dobiera do dzieci. Bo pedofilia występuje także w innych grupach, ale wśród kleru jest nadreprezentacja takich zachowań, zamiatana pod dywan zarówno przez hierarchię, jak i wiernych. Pamiętam przecież nagonkę całej wsi na dziewczynę, która oskarżyła księdza o molestowanie. Własna matka powiedziała jej, że nie jest jej córką, skoro oczernia księdza. Sąsiedzi zbierali podpisy pod pismem, że się źle prowadzi, wyzywali ją, że jest córką szatana. Arcybiskup stwierdził, że rzuca oszczerstwa, bo przecież tyle dobrego ksiądz-dobrodziej zrobił dla parafii, list w diecezji kazał odczytywać, że to "szarganie dobrej opinii księży". To było w Tylawie. Pytam się ciebie: skąd się wzięło takie nastawienie, jeśli nie właśnie z tego, że bezustannie, z marszu, odruchowo wręcz broni się "dobrej opinii księży", kiedy tylko pojawia się wiadomość, że zachowują się niewłaściwie?

Odnoszę wrażenie, że masz fałszywe wyobrażenie kościelnej hierarchii w Polsce. Kościół, owszem, jest instytucją hierarchiczną, ale prymas Polski nie ma żadnej władzy nad pozostałymi biskupami. Od dawna jest to wyłącznie godność honorowa. Kościelna władza prymasa, czyli arcybiskupa gnieźnieńskiego, ogranicza się do jego własnej diecezji.

... a co z tej powyższej listy miało miejsce w Gdańsku? O ile pamiętam sama grupa SMS-coś-tam broniła zasług księdza, ale reakcje oficjalne oscylowały gdzieś między ostrożną krytyką i ostrożnym usprawiedliwianiem. Nikt nie wyklinał córek ani synów, nikt jeszcze nie zbierał podpisów a arcybiskup nie kazał odczytywać żadnych listów wsparcia. No chyba że coś przegapiłem na tej mojej emigracji.



Oceniam równie negatywnie histeryczne bronienie księży, jak i histeryczne potępianie oskarżonych. U Ciebie nadal mam wrażenie, że chciałbyś zastąpić jedną histerię drugą histerią, byle na pohybel katabasom (pardon) było.

W kwestii tej konkretnej sytuacji oceniam całe postępowanie jako adekwatne do sytuacji a tempo, jak na standardy kościelne, wręcz błyskawiczne.

______________



Owszem, pozycja prymasa jest bardziej jak prezydent Polski, a może nawet prezydent Niemiec. Niemniej jakoś dziwnie ksiądz, wokół którego kręci się cała afera, wystosował jakieś przeprosiny. Może to świadczyć o tym, że poza oficjalnymi strukturami władzy istnieją inne możliwości dyscyplinowania nadgorliwych kapłanów. Być może dano mu szansę, żeby sam przemyślał swoje postępowanie, zamiast robić z tego postępowanie dyscyplinarne.

Muj Borze! Ile razy mam tłumaczyć to samo? Było usprawiedliwianie? Było. Było przerzucanie odpowiedzialności? Było. W większych ilościach niż "ostrożna krytyka". Taki sam mechanizm, ten sam rodzaj reakcji, co na konferencji o pedofilii. Potępiamy, ale przecież... I rozmywanie, i rozmywanie. Prymas pokazał, jak hierarchia i wierni powinni potraktować tę sprawę: bez usprawiedliwiania, "gor-szą-ce". Kropka. Niech mowa wasza będzie; tak - tak, nie - nie.

Odnosisz błędne wrażenie. W tej konkretnej sytuacji nie ma mowy o "histerycznym potępianiu", sprawa od początku była jednoznaczna, w odróżnieniu od oskarżenia np. konkretnego księdza o pedofilię, które może być prawdziwe lub nie. A jednak pomimo tej jednoznaczności sytuacji, na jednoznaczną ocenę w Kościele hierarchicznym zdobył się tylko prymas oraz część szeregowych wiernych i duchownych. Nie rzecznik diecezjalny ani rzecznik episkopatu.

-----------------------------------

Jeśli tak było, uważam, że to niedobrze, że nie powiedziano publicznie -- skoro przecież wypowiadał się rzecznik diecezji -- że ksiądz został upomniany. Ponownie: takie ukrywanie rozmowy dyscyplinującej powoduje, że pozostaje wrażenie, że zechciał, to przeprosił. Po co to? Dorzucając to do zachowań omawianych powyżej -- hierarchia zachowuje się tak, jakby nie zdawała sobie sprawy z tego, że takimi zachowaniami sama wychowuje i podtrzymuje kastę ponad-śmiertelników.

Czytam tę dyskusję i czytam i mam nieodparte wrażenie, że jak to się mówi "kto chce psa uderzyć, kija znajdzie", no i tym znalezionym kijem okłada się ile wlezie, nie przyjmując do swojej świadomości, że przesadnie, gdyż pies tylko powąchał mięso, a dostaje, jakby zeżarł i to całe.

A wiesz co? W sumie to twój Kościół, nie chcesz słuchać, uważasz za czepialstwo, uważasz, że jest okej, to uważaj sobie dalej. Wezmę popkorn, siądę i będę przegryzał, oglądając statystyki, jak kościoły z roku na rok pustoszeją. Aż nadejdzie zapateryzacja: swobodniejsze zasady aborcji, zalegalizowanie związków jednopłciowych, wycofanie religii ze szkół i tak dalej, co wzbudzi protesty co najwyżej garści facetów w sutannach i zapatrzonej w nich grupki cywili. Ogół społeczeństwa odetchnie z ulgą, że wreszcie.