Ach, to byla tylko taka hiperbola.
Gorzej, ze pani prof Pawlowicz zmienila i plec i obywatelstwo.
Jeszcze 7.12 na twitter blagala

A teraz co? Tragedia.

Głosami 12 do ośmiu zarząd Solidarnej Polski, podczas sobotniego posiedzenia, opowiedział się za pozostaniem w koalicji rządowej - poinformował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Potwierdziły się wcześniejsze doniesienia polsatnews.pl.

Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/polska/ne ... gn=firefox

Karolina, która zrezygnowała z lekcji religii w II klasie liceum, opowiada, że przez siostrę zakonną, która je prowadziła, zrobiła to ponad połowa klasy. Z 33 uczniów na religii zostało 12 osób. - Było tylko jedno stanowisko i na żaden temat nie było dyskusji. Ludzie zaczęli się wypisywać, bo nie widzieli dla siebie miejsca na tych lekcjach. Kiedy ja pojawiłam się z deklaracją w sekretariacie, spotkałam wicedyrektora. Kiedy dowiedział się, z czym przychodzę, zaczęło się wypytywanie - wspomina Karolina.
https://www.onet.pl/styl-zycia/onetkobi ... 4,2b83378a

@infa_hp
Nigdzie nie powiedziałam, że jakiemukolwiekdziecku z SMA odmówiono refundowanego leku. Problem polega na tym, że Ty sugerujesz się teoriami, a ja praktyką i nie tylko dziecka z rodziny, bo kiedy u Antosi zdiagnozowano SMA zaczęłam się interesować bardziej innymi dziećmi (wcześniej owszem, pomagałam, ale nie interesowałam się chorobą). Z tego zainteresowania wynika, że każde z nich otrzymywało i otrzymuje Spinrazę, ale choroba postepuje mimo to, tylko wolniej. Kilkoro dzieci już otrzymało Zolgensma i rodzice podają postępy. Nie tylko choroba się zatrzymała, ale dzieci robią postępy, czego nie ma (postępów) przy Spinrazie, a jedynie spowolnienie. Antosia bez Spinrazy pewnie nie dożyłaby 8 m-cy, ale zaraz po podaniu widać poprawę, natomiast im bliżej terminu podania następnej dawki, jej stan się pogarsza. Taka huśtawka. Ponadto tlumaczenie, że zastrzyki w lręgosłup do końca życia są wystarczającą terapią, podczas, gdyu Zolgensma jest jednorazową dawką, jest niedorzeczne i sugeruje brak empatii u tak twierdzących. Pomijam juz koszt, który w sumie będzie znacznie wyższy od terapii genowej.

A miała być śmierć jeśli weta nie będzie. Obiecanki cacanki.

Zbigniew Ziobro chciał, by Sąd Najwyższy zmienił wyrok nakazujący tarnowskiej parafii zwrot działki nielegalnie przejętej od żydowskiej rodziny. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Praw Publicznych wniosek oddaliła.(...)
.

Przypomnijmy, przed wojną ziemia należała do Goldmanów, jednej z zamożniejszych rodzin w mieście. Gdy wybuchła wojna, rodzina trafiła do tarnowskiego getta, gdzie większość rodu zginęła. Uratowała się tylko Blanka Goldman – matka Ann Drillich, dzisiejszej spadkobierczyni. Holokaust przeżyła dzięki rodzinie Poetschke, która ukrywała ją przez resztę okupacji.

W 1945 roku Blanka wyjechała z Polski do Australii. Przed wyjazdem, jeszcze w Polsce, uregulowała wszystkie sprawy związane z dziedziczeniem majątku po swoich rodzicach. Pełnomocnictwa do administrowania nieruchomościami udzieliła Hubertowi Poetschke, który te prawa przekazał potem synowi – Jerzemu.

W czasach PRL Kościół próbował sondować za pośrednictwem Jerzego Poetschke, czy spadkobiercy gotowi byliby sprzedać parcelę pod świątynię. Ale ostatecznie do sprzedaży nie doszło. Stało się coś innego. W połowie lat 80. Jerzy Poetschke złożył wniosek o uwłaszczenie na działkach Goldmanów, nie informując o tym prawowitych właścicieli. Twierdził, że nie wie, gdzie przebywają, choć miał cały czas z nimi kontakt. Sąd się zgodził, a Poetschke niedługo potem sprzedał nieruchomość Kościołowi. Na gruncie stanęła nowa świątynia parafii pw. Matki Boskiej Szkaplerznej.

Ann Drillich o tym, że Kościół przejął grunt, dowiedziała się przypadkiem, gdy w 2010 roku, porządkując sprawy przedwojennych nieruchomości, wynajęty przez nią prawnik, przeglądając sądowe dokumenty, znalazł w nich orzeczenie, że działka, na której stoi świątynia, należy do parafii. Odzyskanie prawa do gruntów Ann Drillich, spadkobierczyni przedwojennych właścicieli, zajęło kilka lat, wymagało procesów w sądzie rejonowym, potem okręgowym. Wszystkie potwierdziły, że dawnych właścicieli w podstępny sposób pozbawiono działki. Od sześciu lat obowiązuje prawomocny wyrok w tej sprawie. Nie podważył go nawet Sąd Najwyższy, mimo starań parafii.
I wtedy ze skargą nadzwyczajną o kasację obowiązującego wyroku zjawił się prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Skarga nadzwyczajna to supernarzędzie wprowadzone do systemu prawnego rok temu przez Prawo i Sprawiedliwość. Pomysł pojawił się w samym środku wojny o Sąd Najwyższy.

Kasacja działała na korzyść parafii. W skardze złożonej wiosną zeszłego roku prokurator wnosił o przywrócenie stanu prawnego z 1986 roku, czyli gdy Kościół kupił nieruchomość od Jerzego Poetschke. Prokuratura Krajowa twierdziła, że Zbigniewa Ziobrę sprawą zainteresowała parafia, ale jej proboszcz nie chciał o tym wówczas z nami rozmawiać. Robert Hernand, zastępca Zbigniewa Ziobry, który formalnie podpisał się pod skargą, próbował podważyć wyroki, twierdząc, że Ann Drillich za późno wystąpiła do sądu o uchylenie zasiedzenia.

Co ciekawe, skargę prokuratora generalnego rozpatrzyła Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Praw Publicznych, również powołana w wyniku zmian forsowanych przez PiS.

Ale Sąd Najwyższy skargę oddalił. Wyrok zapadł na posiedzeniu niejawnym, nie ma jeszcze uzasadnienia decyzji. Oznacza to, że sprawa wraca do stanu sprzed wniesienia skargi.

Prawomocne jest więc postanowienie tarnowskiego sądu okręgowego, który uznał, że kościół Matki Bożej Szkaplerznej w Tarnowie stanął na ziemi nielegalnie przejętej od żydowskich właścicieli..

Czyli od 6 lat obowiazuje wyrok, a parafia ... nie placi, mataczy, uzywa wszelkich srodkow (takze po prostu nieetycznych) zeby sprawe przedluzyc i chyba wierzy w cud, ze tych zasadzonych milionow za nielegalne uzytkowanie nie bedzie musiala placic.

I to się nazywa uczciwość w imię boże. My to możemy łoić na prawo i lewo, ale nas - broń boże.

Niedobrze się człowiekowi robi, gdy o takich prozaicznych rzeczach się dowiaduje. Od razu przypomina się tekst z filmu Kler - "oto tajemnica wiary, złoto i dolary".

Aktualnie przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie toczy się postępowanie o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z gruntu (nieprzedawnione 10 lat). Ann Drillich domaga się z tego tytułu ok. 2,5 mln zł. Sąd zabezpieczył roszczenia na kwotę pół miliona złotych. – Zrobił to na dwa sposoby. Zajął rachunek bankowy parafii oraz wpisał hipoteki przymusowe na dwa lokale mieszkalne należące do parafii – wyjaśnia Tomasz Ludwik Krawczyk, pełnomocnik Ann Drillich.

Ten sam sąd zdecyduje również o wydaniu nieruchomości spadkobierczyni. Na razie nie wiadomo, czy parafia fizycznie zwróci działkę z kościołem, czy wypłaci ekwiwalent finansowy. Tomasz Ludwik Krawczyk próbował rozmawiać na ten temat z przedstawicielami kurii, ci jednak nie byli otwarci na spotkanie.

Dla mnie niejasna jest sprawa zasiedzenia ponieważ pełnomocnik dziesiątki lat administrował tymi nieruchomościami.

Skąd teraz ta parafia weźmie pieniądze aby uregulować te sprawy? Prawdopodobnie kuria umyje ręce i parafia będzie musiała się martwic jak to wszystko załatwić.

Dla wszystkich innych sprawa braku zasiedzenia jest jasna. Z postu Kael wynika, że parafia nabyła nieruchomość w 1986 r. 30 lat minęło w 2016 r.