Dziś kobiecie zarabiającej więcej od mężczyzny nic nie zagraża. Czy po wprowadzeniu tego przepisu to się zmieni? Wolę jednak kiedy takie kwestie uzgadniają między sobą strony zainteresowane, a nie pan urzędnik.

Zdecyduj się, czy chcesz oszczędzać, czy przełożyć te pieniądze do innej kieszeni.

Oj, george uważa, że nauczyciele za darmo będą prowadzili lekcje edukacji seksualnej i antyprzemocowej. Przecież to dla dobra dzieci, a nauczycielowi chodzi przede wszystkim o dobro dzieci i będą takimi Stasiami Brzozowskimi (już są, bo wiele rzeczy robią za darmo, więc dlaczego nie pójść krok dalej?).

Idąc tym tokiem rozumowania, to również powinna być zniesiona kwota określająca najniższe wynagrodzenie. Niech się umawiają, a nie decydują o tym przepisy (pan urzędnik). Wprowadzając ten przepis, pracodawca zobowiązany będzie dać takie samo uposażenie zarówno kobiecie jak i mężczyźnie, wykonującym takie samo zadanie. Powiedzmy kierowca tramwaju, autobusu itp.

W tym przypadku, mam na myśli likwidację religii w szkole (tym samym wynagrodzenia katechetów), a zaoszczędzone środki przekazałbym na edukację antyprzemocową i seksualną, prowadzoną przez nauczycieli odpowiednio przygotowanych. Katecheza, dla tego kto chce w salkach katechetycznych.

OK. Zatem pracodawca mężczyznę awansuje i będzie on od tej pory „starszym czymśtam”. A kobieta tylko „czymśtam”. I co zrobisz w tej sytuacji?
Czyli żadnej oszczędności nie będzie. Tylko co innego będzie w szkole.

george45, dlaczego nie postulujesz likwidacji innych przedmiotów, tylko uparłeś się na tą nieszczęsną religię?

Skąd weźmiesz odpowiednio przygotowanych nauczycieli? Jakiś kursik i już? Zresztą, misiewiczów mamy bez liku, więc mogą być i w szkole.
Od dawna już jest WDŻ (wych. do życia w rodzinie), gdzie m.in. naucza się o seksualności i edukuje antyprzemocowo. Poza tym ten temat jest podejmowany na biologii i przyrodzie (seksualność), godzinie wychowawczej (antyprzemoc), Czyli powielenie teamtów bez odpowiedniej kadry byle tylko nie było religii. Każdy sposób wykopania jej ze szkoły jest dobry, prawda?
Jakoś dziwnym trafem każdy zapomina, że religia w szkole jest, bo tego chcą rodzice. Wystarczy, aby rodzice wycofali zgodę, a nowi w pierwszej klasie nie złożyli odpowiedniego oświadczenia i religii w szkole nie będzie. Wyedukujcie odpowienio rodziców, aby przestali chceć religii w szkole i problem z głowy.

Oczywiście możemy tutaj debatować co lepsze, co gorsze i dlaczego. Mój wniosek jest prosty. Ten pan nie ma mi prawie nic do zaoferowania. Prawie każdy inny polityk ma poglądy bardziej zbieżne z moimi niż Biedroń. Na dodatek jak już powiedziałem nie mówi skąd weźmie na to pieniądze.

Może dla tego, że jak sam piszesz jest nieszczęsna
Nie uparłem się, lecz popieram postulat programowy i tak go postrzegam.
Zobacz, jest taki wątek na forum: Czy nauczyliście się czegoś sensownego na religii?
viewtopic.php?f=4&t=41061&p=1025890#p1025890
Forum katolickie, a jakoś ciężko dostrzec wypowiedzi o pozytywnym sensie nauki religii w szkole.

Padre, ależ to bardzo proste, pieniądze otrzymuje się z Nienacka

Znienacka to wyjeżdża czołg jak już tak na żarty cię wzięło

Rzeczywiście reprezentatywna ilość wypowiedzi
Prawdę mówiąc można to powiedzieć także o języku polskim, gdzie dzieci i później dorośli, robią karygodne błędy (nie wspominając o autorze powyższego cytatu, na co zwrócił uwagę Padre), matematyce, gdzie nie potrafią wyliczyć procentu, że o pierwiastkach nie wspomnę, a o całkach i różniczkach nie mówiąc w ogóle, itp. itd.

Oczywiście. Ze wszystkich przedmiotów w szkole religia jest tym najważniejszym.

Żartem to był postulat opodatkujemy tacę - podobnie realny jak np. opodatkujemy klucz lecących żurawi.
Niemniej Biedroń zbierze głosy młodzieży.

Każdy zdobywający jakieś głosy musi je komuś zabrać (no chyba, że akurat zdoła zmotywować tych, którzy do wyborów by nie poszli).

Małgosiaa, przed wprowadzeniem religii do szkół problemu z kadrami nie było. To właśnie religia w szkołach spowodowała lukę kadrową. Brano kogo popadnie, a dopiero potem wysyłano na zaoczne studia.
Przedtem religia była przy parafiach, raz w tygodniu, bez cudów jak laba w szkole "na rekolekcje" (6 godzin rekolekcjii przez 3 dni??? Really??)
Przygotowanie do sakramentu bierzmowania i 1. Komunii św było w ramach lekcji religii i śmiem twierdzić, że poziom wiedzy i świadomości religijnej qśród 18-25 latków był taki sam jak dziś, jeśli nie ... wyższy.
A księża poza zarabianiem pensji w szkołach mieli czas (i ochotę) na duszpasterstwo.
Bo głównym problemem nie jest ilość godzin religii ale duszpasterstwo dorosłych. A to kuleje od... zawsze.
Trzeba ze świeczką szukać rozsądnego, a tak naprawdę, to księża i zaangażowani w duszpasterstwo powinni wychodzić do szukających

Jeśli mówisz o katechetach, to nie jest to do końca prawda. Już w salkach katecheci świeccy musieli mieć co najmniej skończone kursy katechetyczne. Ci przechodzili do szkół i musieli iść na studia przynajmniej 3 letnie kolegium, ale mogli uczyć wyłącznie w przedszkolu i szkole podstawiowej. Pozostali musieli być przynajmniej studentami 4 roku studiów magisterskich. Przynajmniej tak było w mojej diecezji. Studia początkowo trwały 5 lat i bez magistra. Potem wydłużono o rok. Ci po 5 letnich chcąc być magistrem musieli jeszcze rok studiować. Tylko po studiach magisterskich (od 4 roku) można było pracować w gimnazjum i szkole średniej.
Brak wykształconej kadry nie dotyczył tylko katechetów. Mojego syna techniki uczyła pani po szkole zawodowej, a w mojej szkole muzyki uczył kolega, który miał tylko maturę. Ponadto uczył niemieckiego, bo był kilka lat w Niemczech i znał język. Wcześniej, zanim ja tam zaczęłam pracować, uczył też matematyki. Także nie tylko wśród katechetów były braki w wyksztalceniu.
Co do księży uczących w szkole nie będę się wypowiadać na temat poziomu, ale prawdą jest, że powinni raczej zająć się katechezą parafialną, w sensie skupiać dzieci i młodzież w parafii, a nie uczyć w szkole i nie mieć na nic czasu ani ochoty.

Masz rację. Leży i kwiczy.
Ale kończmy offtop, albo przeniosę do odpowiedniego tematu.