Ty jednak nie potrafisz ukryć pogardy i przekonania o debilizmie oponentów PiS
2009 - 417 589
po potem w górę:
2010 - 413 300,
2011 - 399 416,
2013 - 386 257,
2014 - 375 160,
2015 - 369 308
i to wszystkie urodzone za frico, bez 500+
2016 - 382 257
2017 - 403 brak konkretnych danych.
Czyli licząc od dołka w 2015 przez 2 lata urodziło się więcej dzieci o 18 tys - najdroższe dzieci urodzone za kilka miliardów zł.

Skoro nie wiesz ile, to nie powtarzaj tych bzdur, że żeby dać ludziom 500 zł., należy wcześniej odebrać 700 zł. Zgodnie z przepisami, koszt administracyjny wydatkowania każdej złotówki w ramach programu "500+" to 1,5 grosza. Dla przykładu - koszty obsługi administracyjnej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy są ponad cztery razy większe.

Każdej złotówki to 1,5 grosza - to przelicz wydane miliardy złotych na złotówki dla obsługi.
WOŚP dysponuje pieniędzmi ofiarodawców, rząd naszymi nie pytając o zgodę na trwonienie ich - kilkanaście miliardów zł dla 3 tys urodzeń więcej w ciągu 2 lat.

Wypłata jednego świadczenia kosztuje każdorazowo 7,5 zł, obsługa jednej rodziny to wydatek rzędu 127 zł rocznie, natomiast obsługa administracyjna całości programu to 345 mln zł rocznie.

Malutko - zwłaszcza zważywszy na to, że 50% beneficjentów wcale tej kasy nie potrzebuje, ot dają to i biorą.
Nie dostaną zaś grosza np samotne matki z dziećmi, bo PiS corocznie podnosi kwotę minimalną utrzymują kryterium dochodowym na poziomie sprzed lat.

Gdyby to 500+ było zasiłkiem rodzinnym wypłacanym razem z pensją, nie byłoby tych kosztów obsługi wcale. A dodatkowo nikt nie rezygnowałby z pracy, a raczej o nią się starał.
Przy okazji: niedawno dowiedziałam się, że tatuś w rodzinie, o której często mówię, zrezygnował z pracy. Mają 7 dzieci, przy tym najmłodsze ma kilka miesięcy, więc mama ma zagwarantowane (jeszcze PO) 1000 zł miesięcznie przez rok. Po co komukolwiek pracować?

Właśnie dla takich "bezrobotnych" musi istnieć obsługa, bo jakże przekazać tatusiowy dodatek z pensją.

Nawet jeśliby 100% tych pieniędzy nie potrzebowało to i tak nie zmienia to tego o czym mówię, czegoś takiego jak program "700-" po prostu nie ma.

Tak, tak. Półtora grosza.
Gdyby tak było w rzeczywistości, to socjalizm oparty przecież na takim właśnie bezmyślnym rozdawnictwie, jak program, o którym piszemy, kwitłby do tej pory.
I to nie tylko na Kubie i w Korei Północnej, gdzie manifestuje się nam w całej pełni, ale we wszystkich krajach demokracji ludowej.
W rzeczywistości wszystkie programy redystrybucji kosztują znacznie więcej.
Na tyle dużo, że ostatecznie prowadzą państwa do upadku.

Poszedłby do pracy jeden z drugim lub dostawał z UP.

A jest program "500+"?
Przecież nawet samo określenie jest kłamliwe.
Sugeruje, że ludzie dostają jakieś 500 zł. Jak? Skąd? Sam felek przyznaje, że ludzie na tym programie tracą. Wprawdzie (wg felka) tylko 1,5 grosza, 350 mln kosztów administracyjnych i cos tam jeszcze, ale tracą.

Koszty obsługi nadal by były, bo przecież ktoś musiałby przyjmować i rozpatrywać wnioski. I ktoś musiałby przekazywać środki na dodatki (mam nadzieję, że dodatki, a nie jakieś zasiłki) do pensji.

Zasiłki rodzinne dolicza do pensji już zatrudniona księgowa w zakładzie pracy czy UP. Pozostałyby koszty przekazywania środków do ZUS (zakład pracy rozlicza się z ZUS).

Masz na to dowody, to je przedstaw, a jak nie to skończ pleść te bzdury o "700-".

Czyli jednak zasiłki