Nie odpowiadam za bzdury, które krążą wśród ludzi.

Czyli uznajesz, że prezydent A. Duda plecie bzdury.....dobre .....tylko w tej konkretnej kwestii kto ma prawo mienić się Polakiem, czy stale?

Ale wiesz o tym, że prezydenci RP, nawet kiedy przemawiają jako głowa państwa, nie są nieomylni?

Ta definicja też ma słabe punkty, bo np. Polak mieszkający w Niemczech, pracujący dla Niemiec itd. może nadal czuć się Polakiem. Wbrew jego woli będziemy go nazywali Niemcem? Oczywiście analogicznie w przypadku Niemca mieszkającego i pracującego dla Polski.

Ja bym powiedział, że posiadany i realizowany w życiu system wartości decyduje o tym, kto jest moim sojusznikiem (siostrą/ bratem), a kto nieprzyjacielem. I czasami po drodze może mi być z obywatelami innego kraju, a nie po drodze z obywatelami mojego kraju. Początki chrześcijaństwa są dobrą ilustracją tego dylematu.
Dlatego też uważam, że nacjonalizm jest krokiem wstecz w rozwoju ludzkości i bohatersko zmaga się z problemami które sam stworzył (proponując jakieś karkołomne rozwiązania typu separatyzmu rasowego).

Już wspominałem. Mam na myśli (miedzy innymi) osoby uważające się za Polaków i działające dla dobra Polski i Polaków. Nie raz zetknąłem się z osobami, które są Polakami z wyboru. I na prawdę pochodzenie etniczne nie ma tu wiele do powiedzenia.

A co do tezy, że główny trzon Polaków stanowią osoby słowiańskiego pochodzenia uznaję ją za prawdziwą. To definicja określająca nurt, który w żaden sposób nie definiuje, kto jest poza nim. Oczywiście czując do kogoś organiczną niechęć, można mu zawsze przypisać złe intencje (a właściwie projekcje własnych intencji). Gdyby zamiast szpilek chwilkę pomyśleć, to w definicji podany przymiotnik, który jednoznacznie informuje, że definicja nie ogranicza, tylko określa główny trend.

Na pewnym poziomie abstrakcji jest to niezłe podejście, aż do momentu, kiedy ktoś zacznie brnąć w szczegóły. Problem bowiem polega na określeniu dobra Polski i Polaków. Dla jednego rozwalenie UE będzie wręcz polską racją stanu, dla innego silna Unia jak najbardziej będzie leżała w interesie Polski. Wówczas jedni drugim zaczynają odmawiać polskości i pojawiają się określenia typu prawdziwi Polacy czy masa polskojęzyczna.

Nie nieomylny, czy opowiadający bzdury?

Owszem, ale na pewno nie jedynie słowianin o płowych włosach i niebieskich oczach.

No. Np. taki andej prawdopodobnie ma polskie pochodzenie, ale w celowo je neguje i dowodzi publicznie, że Polakiem nie jest.
Chodzi Ci o np. Bambrów?

Natomiast fakt, że Polacy są narodem słowiańskim nie implikuje istnienia jakiejś „rasy polskiej”. Słowianie to w pierwszej kolejności wspólnota językowa. Nie ma żadnego „genu słowiańskiego”.

Tak Bogiem a prawdą, to z najstarszych znanych europejskich szczątków Homo sapiens wyekstrahowano haplogrupę charakterystyczną dla ziem polskich własnie.

KLĘKAJCIE NARODY

Inaczej inteligentny zaneguje wszystko. Bez wgłębiania się w treść. Bez zrozumienia. Ale za to w wyręczaniem kota ogonem. Gratuluję. Śmieszne.

Petru Ci konto zhackował?

Trafne spostrzeżenie!

Byt określa świadomość. Ktoś, kto mieszka w Niemczech, pracuje w Niemczech, prowadzi swoje interesy w Niemczech, etc, po prostu jest Niemcem, niezależnie od tego co się komu, a nawet jemu samemu, wydaje.

Analogicznie Polakiem jest ten, kto mieszka w Polsce, pracuje w Polsce, prowadzi interesy (albo przynajmniej ich największą część) w Polsce, etc, etc..

Logika nie do odparcia. W ten sposob Polakami sa setki tysiecy Ukraincow, Wietnamczykow, Chinczykow i innych nacji pracujacych w Polsce.
Chyba sie pilaster komus bardzo narazil...


W kazdym razie ja, mimo mieszkania w Niemczech, Niemka sie nie czuje. Mimo znajomosci jezyka, czy kontaktow prywatnych. Do tego trzeba wiecej niz adres czy pracodawca (zreszta nie niemiecki, takiego jeszcze nigdy nie mialam, a podatki place w dwoch krajach)


Czy nawet pilaster nie potrafi wyjsc poza myslenie nacjami? Ostatnio byl tu problem, jak je precyzyjnie zdefiniowac i moze najwyzszy czas, zeby nie przypisywac im znaczenia nadrzednego.