Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 22, 2025 22:26



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4 ] 
 paliwo z węgla - nareszcie 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45
Posty: 3638
Post paliwo z węgla - nareszcie
słyszeliscie o tym?
nareszcie zamierzają zbudować fabryczkę w której przerobiono by węgiel na benzyne...

powiedziano w wiadomościach z tvn -u, że na paliwo syntetyczne latały niemieckie samoloty w czasie drugiej wojny światowej

szacuje się,że paliwo to mogłoby kosztowac od 2,50 do 7,00 zł za litr
więc ryzyko jak nic z budową się wiąże


przypomnę,że Niemcy wojnę przegrali
a wraz z upadkiem ich pędu ku zbrojeniu przepadły różne pomysły realizowane na ziemiach okupowanych
tutaj podaje link do stronki którą zamierzam trochę poczytać

http://www.fabryka.police.info.pl/historia.htm

_________________
Niech żyje cywilizacja łacińska !!!

więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...


Wt maja 16, 2006 18:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23
Posty: 3613
Post 
Cytuj:
Nie spieszmy się z prywatyzacją kopalń

Z prof. Jerzym Klichem, dziekanem Wydziału Górnictwa i Geoinżynierii Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, rozmawia Marcin Austyn

Jak można ocenić minione kilkanaście lat restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego? Czy zmiany dążyły ku lepszemu?
- Wszystko, co robimy na tej ziemi, jest niedoskonałe. Należy dążyć do doskonałości, ale musimy mieć świadomość, że złożoność życia nie pozwala, ażeby to, co chcemy osiągnąć, było idealne.
Ocena zależy od punktu widzenia, z którego spojrzymy na tę sprawę. Kiedy mamy do czynienia ze złożonym zjawiskiem, jest wiele punktów widzenia, tak więc i ocen może być więcej. Są natomiast pewne generalia, które jako fakty same oceniają sytuację. Spójrzmy więc na fakty.
Przed restrukturyzacją było 71 kopalń, dziś jest 34. Zatrudnienie w górnictwie węgla kamiennego zmalało z 415 tys. do około 120 tys. Ale wydobycie węgla zmniejszyło się ze 170 mln ton rocznie w 1989 r. do 99 mln ton rocznie w 2004 roku. Skutek tych zmian jest oczywisty - w porównaniu z 1991 r. dzisiejsza wydajność pracy zwiększyła się w górnictwie ponad dwukrotnie. Jeżeli więc oceniam efektywność działania górnictwa, a to jest podstawą gospodarki rynkowej, to zmiany przyniosły widoczne korzyści.
Jeżeli natomiast oceniamy dokonania ze względu na liczbę zatrudnionych, kiedy do tego dołożymy fakt, że zwolnienia w górnictwie dotyczyły głównie rejonu Górnego Śląska, że zwolnienie niemal każdej osoby oznaczało dramat dla całej rodziny... to zrozumiałe jest, iż te zmiany musiały wygenerować bardzo duże problemy społeczne.
Trzeba jednak postawić sobie także inne pytanie - czy te przemiany wpisują się w rozwiązania, które obecnie dokonują się w świecie, czy nie? Czy niepodjęcie tych działań spowodowałoby, że górnictwo byłoby w lepszej sytuacji, czy też gorszej? Gdy patrzymy dzisiaj na te przeobrażenia, wydaje się nam, że poszły one we właściwym kierunku, chociaż nie byliśmy w stanie przewidzieć również wszystkich negatywnych skutków. Teraz łatwo krytykować, ale dla obiektywnej oceny trzeba umieć też spojrzeć na te problemy z perspektywy tamtych czasów.
W tej ocenie ważną sprawą jest kształtowanie społecznego odbioru dokonanych przemian. Bardzo często podnosi się problem, ile państwo dołożyło z budżetu pieniędzy do górnictwa, aby osiągnęło ono obecny stan. Dofinansowanie to przedstawiane jest jako działanie naganne, marnotrawienie społecznych pieniędzy. Ale fakty przedstawiają się jednak inaczej. Zadłużanie górnictwa jest w dużej części wynikiem nie włączenia cen węgla do gry rynkowej, tylko sterowania nimi i ograniczania ich przez decyzje państwowe.

W takim razie górnictwo płaci za cudze błędy?
- Tak bym tego nie określił. Przy podejmowaniu decyzji ustrojowych trzeba przede wszystkim zwracać uwagę na rozwiązania globalne. W 1990 r. wchodziliśmy w przemiany z gospodarką rozchwianą finansowo i na pierwszym miejscu należało postawić interes makropaństwowy. Trzeba było podejmować decyzje, które unormowałyby naszą gospodarkę i przeprowadziły nas z gospodarki "planowej" do "rynkowej". Przy dużej inflacji podjęto decyzję ograniczania w państwie wzrostu kosztów przez stabilizację cen węgla. Z punktu widzenia tego, co osiągnęliśmy, ta decyzja była prawidłowa. Równocześnie trzeba mieć świadomość, że to posunięcie w górnictwie musiało spowodować to, co nastąpiło. Koszty wydobycia węgla przy galopującej inflacji wzrastały, a jego ceny były hamowane. Zadłużenie górnictwa musiało więc wzrastać jako skutek nie do uniknięcia, wynikający stąd, że górnictwo jest tą dziedziną gospodarki, która musi inwestować na bieżąco, systematycznie przez cały czas prowadzenia swojej działalności. Nie można wybudować kopalni jako "fabryki", która produkcję realizuje w jednym miejscu, bo w kopalni miejsce produkcji - wydobycia, musi się przenosić - podążać za złożem. Czyli trzeba ciągle zagospodarowywać nowe partie złoża, co wymaga zaciągania kredytów na inwestycje. W takiej sytuacji fakt, że nasze górnictwo przetrwało te trudne czasy graniczy z cudem. W moim rozumieniu, nieuczciwość w dokonywanych dzisiaj ocenach polega na tym, że zadłużenie górnictwa przedstawia się jako wynik nieudolności górnictwa, które hamuje rozwój naszej gospodarki, a nie mówi się uczciwie, że jest to zwracanie zadłużenia państwa górnictwu za to, że ratowało ono gospodarkę i pozwoliło nam przejść z tego "chocholego tańca" w gospodarkę rynkową o niewielkiej inflacji. A dzisiaj po tych wszystkich zawieruchach doczekaliśmy się czasów, gdy górnictwo zaczęło na siebie pracować.

To, co dziś osiągnęło górnictwo, bliskie jest optimum?
- Nie umiem na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Mogę natomiast powiedzieć, że kierunki realizacji przemian były właściwe. Ale gdy uwzględnimy, że wszystko na tej ziemi się zmienia, to to, co dzisiaj jest dobre, wcale nie musi być dobre za kilka lat. Na dzisiejszym etapie rozwoju górnictwa wiemy, że Jastrzębska Spółka Węglowa wydobywająca węgiel koksujący osiąga pozytywne wyniki, także Katowicki Holding Węglowy prowadzi gospodarkę we właściwym kierunku, a Kompania Węglowa, która przejęła najmniej rentowne kopalnie, też wychodzi na prostą.
W gospodarce państwowej nie można robić przemian koniunkturalnych, one muszą być realizowane z uwzględnieniem prawidłowości, które obowiązują. W górnictwie wyniki działalności nie zmieniają się w ciągu miesiąca. Z tych względów kopalnia przygotowuje się na działalność liczoną na dziesiątki lat. Jeśli uwzględni się tę prawidłowość, na dzisiejszym etapie oceny wyniki wskazują, że przemiany poszły we właściwym kierunku. Obecnie mamy okres pozwalający na stabilizację działań, przygotowujących właściwy punkt wyjścia do następnych przemian.

Spółki węglowe były przygotowywane do prywatyzacji. Dziś wiemy, że na razie takie decyzje nie zapadną. Czy prywatyzacja to właściwa droga?
- Myślę, że tak. Punktem wyjścia do szukania rozwiązania w tej sprawie jest bezpieczeństwo energetyczne kraju. Polska i Unia Europejska poszukują rozwiązań gwarantujących takie bezpieczeństwo, które w gospodarce rynkowej musi być powiązane z prawem własności. Przecież właściciel decyduje o ruchach gospodarczych i finansowych. Jeżeli nie zostanie opracowany program energetyczny, surowcowy - z uwzględnieniem potrzeb naszej gospodarki, to do tego czasu nie możemy rozstrzygać tych spraw z punktu widzenia, czy ma być prywatyzacja, czy też nie. Jeżeli wiemy, że musimy zagwarantować bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju i zależy ono także od praw własności, to rozwaga w tym względzie jest wskazana. Wolę takie rozwiązanie niż nadmierne spieszenie się z prywatyzacją, jeżeli nie jesteśmy do niej przygotowani. Nie chciałbym przez to powiedzieć, że mamy wstrzymywać prywatyzację jako kierunek doskonalenia naszej gospodarki. To są dwie różne sprawy. Jeżeli rząd podejmuje taką, a nie inną decyzję, to w moim rozumieniu, ma świadomość braku wpływów z prywatyzacji górnictwa i ma inne rozwiązania na bilansowanie naszych potrzeb budżetowych. A jeżeli wstrzymał prywatyzację, znaczy to, że nie ma pewności co do rozwiązań dotyczących bezpieczeństwa energetycznego. Taka prawidłowość wynika z logiki rozumowania.

Czy likwidując trwale kopalnie, nie popełniono ciężkiego grzechu?
- Warunkiem likwidacji kopalń była efektywność ich działań. To kryterium miało decydować o rozwiązaniu. Ale w górnictwie należy również uwzględniać inne wartości, których człowiek nie potrafi stworzyć, a które są dobrem naszego kraju, tj. zasoby naturalne.
Przy likwidacji kopalń zmniejszyły się zasoby przemysłowe o 9 mld ton, to jest blisko o połowę, a nieprzemysłowe o 4 mld ton, to jest o mniej więcej 30 procent. Oznacza to, że pozbyliśmy się takiego bogactwa naturalnego. Czy jest to strata? Każdy powie, że tak. Dlatego powstają pytania, czy rozwiązania, jakie podejmowaliśmy przy tej restrukturyzacji, były właściwe. Dziś w poszukiwaniu rozwiązań zabezpieczających możliwość wykorzystania zasobów udostępnionych rozważa się problem "zamrażania" kopalń. Myślę, że jest to zadanie, które stoi również przed nauką, gdy uwzględni się, iż nasz kraj jest wyjątkowo obdarzony surowcami przez naturę. Ale w tych rozważaniach należy również uwzględnić, że dzisiaj, w warunkach globalizacji świata, w gospodarce wymaga się mobilności. Jeżeli w danym miejscu działalności gospodarczej produkcja się nie opłaca, to przenoszę ją w inny rejon. Jeżeli nie ta produkcja, to podejmuję inną.

Ale zasobów naturalnych nie jesteśmy w stanie przenieść...
- Mało tego, kiedy zlikwidujemy kopalnię, to już jej prawdopodobnie na nowo nie otworzymy. Górnictwo potrzebuje stabilizacji, potrzebuje rozliczania w dziesięcioleciach. To jest wielka wartość dla społeczeństwa. Jeżeli ktoś dostanie się do pracy w kopalni, która jest dobrze zarządzana i ma odpowiednie zasoby węgla, to jako pracownik znajduje się w komfortowej sytuacji, bo ma zapewnione zatrudnienie na minimum kilkanaście lat.
Ale te uwarunkowania górnictwa nie pasują do panujących obecnie trendów - mobilności. Dlatego należy wypracować nowy model rozwiązania tej sprawy. Musi on uwzględniać wymagania mobilności i efektywności, a z drugiej strony rentowności i czynnika czasu. Nie można dopuścić do działań, że gdy będzie dekoniunktura na węgiel, to będziemy likwidować zakłady górnicze, a gdy wróci koniunktura, to będziemy narzekać, iż został on zlikwidowany. Problemy te wymagają wielkiej rozwagi i patrzenia z szerszej perspektywy.

Nie dziwi Pana to, że zlikwidowane kopalnie przejmuje prywatny przedsiębiorca, któremu opłaca się wydobycie, albo że zainteresowanie naszymi "porzuconymi" pokładami wyrażają nasi południowi sąsiedzi?
- W czasie, kiedy podejmowane były decyzje, istniały inne uwarunkowania. Były inne potrzeby, o których już mówiliśmy. Dzisiaj, kiedy ceny węgla wzrosły, opłaca się otworzyć kopalnię. Trzeba jednak odpowiedzieć sobie na pytanie: czy było nas stać na utrzymywanie nierentownych kopalń przez tyle lat? To jest problem, który wymaga głębokich rozważań. Muszą zostać opracowane zasady działalności tych sektorów przemysłu, które nie w pełni wpisują się w uwarunkowania dzisiejszych czasów związanych z globalizacją świata.

Z kopalń odeszli fachowcy, kadra się postarzała, brakuje rąk do pracy. W tym samym czasie znikły średnie szkoły górnicze. Teraz się je odbudowuje. Jak w tym czasie zachowywały się uczelnie wyższe?
- Kadra górnicza nam się postarzała. Ponad 50 proc. wysoko wykwalifikowanych inżynierów ma ponad 40 lat. Celem nadrzędnym było zwiększenie efektywności górnictwa, dlatego też istniała blokada przyjmowania kadr. To nie znaczy, że w zakresie kształcenia przez wyższe uczelnie coś zostało zaniechane. Kadry inżynierskie mamy wykształcone. One jedynie różnie się ulokowały. Dzisiaj poszczególne kopalnie, zakłady górnicze pytają, ilu inżynierów możemy im dać. Jest to jednak chwilowy problem z zabezpieczeniem kadrowym dla górnictwa.
To równocześnie wielkie szczęście dla naszych absolwentów, gdy czeka na nich miejsce pracy, i to jeszcze stabilne. A jest to wynik świadomości, że dziś nikt nie zlikwiduje kopalń i energetyki opartej na węglu, bo takie zmiany dokonują się w długim okresie. Obecnie na górnictwo przyjmujemy na pierwszy rok studiów dziennych stacjonarnych 180 studentów. Odbudowuje się także szkolnictwo na poziomie średnim. Myślę, że ten problem, związany ze starzeniem się kadry, zostanie łagodnie rozwiązany, z korzyścią dla absolwentów.

Jeszcze kilka lat temu mówiono młodym ludziom, by kształcili się na likwidatorów kopalń...
- Tak to jest w życiu, że z przegranej trzeba umieć uczynić wygraną. Dla niektórych likwidacja stanowi taką przegraną, a to jest normalna kolej rzeczy dla kopalni. Tak się zdarzyło, że okres naturalnej likwidacji kopalń zbiegł się z przemianami ustrojowymi w Polsce. Myśmy dotychczas umieli budować kopalnie, ale dzisiaj trzeba było rozwinąć wiedzę o tym, jak je likwidować. To jest także wielki i ważny problem, gdyż musimy przekazać naturze środowisko, które przekształciliśmy.

Jak górnictwo poradziło sobie z inwestycjami w nowe technologie? Na ile je wykorzystuje?
- Uwarunkowania rynkowe wymuszające zwiększenie efektywności nie mogłyby być zrealizowane bez przemian związanych z polepszeniem poziomu technicznego kopalń. Dzisiaj w kopalni "Bogdanka" mamy ściany o wysokiej wydajności - 20 tys. ton na dobę. A rekord tej kopalni wynosi 28-29 tys. ton na dobę. Pod tym względem jesteśmy w światowej czołówce. Opanowaliśmy technikę i organizację przy osiąganiu tak dużej koncentracji wydobycia. Jesteśmy w zakresie geotechniki krajem, który nie musi gonić świata, jest jego partnerem. Dziś musimy schodzić z wydobyciem na coraz większe głębokości. By stworzyć właściwe warunki pracy na tych głębokościach, potrzeba było wprowadzić klimatyzację. No i mamy klimatyzowane kopalnie. Również w zakresie zastosowania obudowy kotwowej jesteśmy na poziomie światowym. Zaszła potrzeba eksploatacji grubych i stromych pokładów. Polscy górnicy opracowali i opatentowali system komorowy, podbierkowy. Wdrożono go w kopalni "Kazimierz Juliusz". Nie wydobylibyśmy najlepszego węgla w tej kopalni, gdybyśmy nie byli przygotowani do stworzenia nowatorskich rozwiązań. Jesteśmy przygotowani i potrafimy wydobywać węgiel, wykorzystując najnowszą wiedzę i technologię. Dziś nasze górnictwo nie musi gonić konkurencji. Obecnie powinniśmy wejść z tą wiedzą na otwarte rynki. Jeśli pyta mnie Pan, na ile górnictwo polskie wykorzystuje nowe technologie, to powiem, że nie tylko je wykorzystuje, ale i tworzy.

Dziękuję za rozmowę.

Nasz Dziennik, Wtorek, 16 maja 2006, Nr 113 (2523)

Wniosek. Jeszcze można coś uratować.
Socjalistyczno-liberalne rządy doprowadziły do upadku wiele dziedzin gospodarki lub uzależniły nas od politycznych szantażystów (ropo- i gazrury).
Huty - restrukturyzacja. A dziś importujemy stal i wyroby.
Kopalnie węgla - restrukturyzacja. A dziś idzie przydałoby się alternatywne źródła energii.

_________________
Obrazek
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.


Wt maja 16, 2006 19:10
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45
Posty: 3638
Post 
rzeczywiście masz rację w tym iż źle zagospodarowano tym co najcenniejsze
darami przyrody dokadnie tymi które wystarczy wziąść do ręki
a konkretnie węgiel i juz jest gotowy np opał...

niewiele rzeczy na świecie jest takich które nie potrzebują dodatkowej zbędnej obróbki i przekształcania
tylko mam do ciebie pytanie dlaczego w tym przydługim artykule ja się doczytałem, że ktoś się bardziej chwalił iż nic się nie stało niż potepił złe korzystanie z dóbr naturalnych?

brak czerpania z dóbr naturalnych to dla zwykłego prostego mojego rozumu wynik wiadomy:
gdyż w takim wypadku należy się wiec większe przetwarzanie i w dodatku zyskowne surowców wtórnych
jesli tego nie będzie gospodarka nie będzie dodawać ale odejmować nam dóbr
jak wiadomo poprzez zjadanie i zużywanie różnych dóbr codziennych tego naszego majatku powszedniego ubywa...


myśmy mieli wielkie szczęscie
wykształcenie narodu jak pisze Koneczny uległo już końcowemu etapowi
ale nie pomyśłał on o podróżach w kosmos i zdobywniu innych terytoriów
w tej chwili [na razie] ci którzy spóźnili się w gospodarowaniu przegrają swoją przyszłość
ci którzy nie dostali w spadku "czegoś" nie będa potrafili dogonić reszty gnającej "do przodu"
my jak widać marnujemy to co mamy -czytaj niszczymy
jak w takim wypadku mamy być bogatsi?

nie dostaniesz w spadku po rodzicach dywanu na trzy pokolenia lub cztery albo domu albo ziemi
będziesz musiał startowac od początku
od poczatku jako: niewolnik!
o wykształceniu nie ma mowy gdy pieniędzy brak...
my mamy to szczęscie, że dostawalismy od rodziny[pokoleń] różne rzeczy których nie trzeba zdobywać
możemy sobie to odjąć spokojnie

jak jednak to "coś" sobie odjąć gdy ktoś nam to niszczy
jest szkodnikiem i marnotrawcą

bieg zaczynamy może nie od poczatku
ale conajmniej od zacofania
a nie... czołowego wiodącego prymu czy czegoś tam
ten prym może i mamy ale wśód takich samych ciap jak my sami którzy również stracili
to tak jakby porównać rakiete która teraz by była do mówienia "ale ten slimak to jest szybszy niż żółw"...

_________________
Niech żyje cywilizacja łacińska !!!

więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...


Wt maja 16, 2006 19:48
Zobacz profil
Post 
Przerobienie węgla na benzynę syntetyczną uratuje wiele kopalń i rozwiąże być może problem hałd.Łęczna i podkatowickie miejscowości zaludniłyby się.Teraz tylko powrócić do prac Friedricha Bergiusa.


Śr maja 24, 2006 19:06
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 4 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL