My mamy afery za aferą, a w europie jakiś zupełnie inne problemy mają
Włochy żądają wydania zwłok misia

"Włoski minister ochrony środowiska Alfonso Pecoraro Scanio oficjalnie zażądał wydania zwłok misia Bruno, zastrzelonego w zeszłym tygodniu w Bawarii - informuje w poniedziałek Associated Press.
Rzecznik bawarskiego Ministerstwa Ochrony Środowiska Roland Eichhorn oświadczył w poniedziałek, że takie pismo jeszcze nie wpłynęło, ale kiedy wpłynie, zostanie oczywiście rozpatrzone i strona włoska otrzyma odpowiedź.

Według Associated Press, w piśmie z datą 1 lipca minister zwrócił się do władz Bawarii o wydanie zwłok niedźwiedzia włoskim leśnikom. Scanio podkreślił, że niedźwiedź był własnością państwa włoskiego.
Bawarczycy zamierzali wystawić wypchanego misia w którymś z muzeów. Włosi uważają jednak, że ich niedźwiedź nie powinien być atrakcją turystyczną. Bruno przywędrował do Niemiec z parku narodowego we włoskim Południowym Tyrolu. Miał dwa metry wzrostu i był pierwszym od 1835 roku brunatnym niedźwiedziem, jaki pojawił się na terenie Niemiec.

Kiedy Bruno został zastrzelony, włoski minister wystosował protest do swego niemieckiego kolegi, podkreślając że znajdującego się przecież pod ochroną niedźwiedzia trzeba było uśpić i przetransportować do Włoch, a nie zabijać.
Włóczęga misia po Bawarii i Austrii była tematem numer jeden w niemieckich mediach. Szczegółowo opisywano nieudane próby pojmania żywcem tego niedźwiedzia, który nie bał się ludzi, a zasmakował w owcach.

Ostatecznie władze Bawarii wydały zgodę na odstrzał i Bruno zginął. Wywołało to falę protestów w Niemczech i w innych krajach."

I drugie: Miś odstrzelił ministra

"Ile kosztuje zastrzelenie niedźwiedzia? Ministra - nawet karierę

Gdy miesiąc temu niedźwiedź brunatny, nazywany przez media Brunem, przekroczył granicę między Austrią a Niemcami, Bawarczycy witali go jak honorowego gościa. Wszak to pierwszy miś w niemieckich Alpach od prawie stu lat. Ale gdy Bruno, nie zważając na entuzjazm lokalnych bauerów zjadł kilkadziesiąt kóz, królików i owiec, czar prysł i władze landu postanowiły go pojmać. Gdy to się nie udało, postanowiono misia odstrzelić.

27 czerwca myśliwi zastrzelili Bruna. Awantura, jaka wtedy wybuchła, trwa w najlepsze. Dziennik "Bild" raczy czytelników opisem jego męczarni, bo "dwie kule nie wystarczyły, by go od razu zabić." Rwetes podniosły organizacje ekologiczne, i to nie tylko w Niemczech.
Włoski minister środowiska Alfonso Pecorano złożył formalną skargę na rząd Bawarii w Komisji Europejskiej. - Unia żąda od całego świata ochrony ginących gatunków, a potem dopuszcza, by zabijano niedźwiedzia. To niewiarygodne - mówi włoski minister.

Winny zdaniem ekologów jest Werner Schnappauf, minister środowiska w rządzie Bawarii, który zgodził się na odstrzał Bruna. Od kilku dni prokuratura w Monachium jest dosłownie zalewana zawiadomieniami o popełnieniu przestępstwa przez ministra i będzie musiała wszcząć w tej sprawie śledztwo. Federalny minister środowiska chce tak zmienić przepisy, by niedźwiedzi, które odwiedzą Niemcy, nie można było zabijać."

Jak to jest, że w niektórych krajach z powodu odstrzelonego niedźwiedzia, minister składa dymisję?
A u nas? 2 lata w zawieszeniu na 5 i teksty "Po wyroku sądu czuję się opluta w każdym calu"...

Teksty Begerowej komentarza nie wymagają...

Ciekawe, co u nas Begerowa musiałaby zrobić, żeby ją zdymisjonowali Zastrzelić... kaczkę

Najbardziej mnie boli, że ci ludzie, ci przy władzy, wiedzą, że my wiemy, że oni robią nas w "narząd"... i nadal robią swoje...
Boję się, że to się skończy jak mój kumper kracze: barykady, bomby i krew na ulicach. Bo faktycznie z tymi ludzmi, tam na górze nie ma dialogu.

Szczególnie młodzież, która ma gorącą krew i idealistyczne podejście do życia, może pójść w przemoc, w końcu ile można mówić do ściany...
Górnicy użyli siły - dostali co chcieli, lekarze przykręcają śrubę - są rozmowy. I jaki z tego wniosek dla postronnego obserwatora? Nie ma co gadać, cegłówka w dłoń i idziemy na parlament...

Najlepsze jest to, że nie trzeba tego ludziom mówić: sami do tego dochodzą.

Ale czy takie myślenie, takie załatwianie spraw do czegokolwiek prowadzi

jeszcze tego brakuje by nasze bociany zostały w Afryce zaobrączkowane jako własność jakiegos państewka
chłop rzuci mysz bocianowi ten padnie i afera polityczna gotowa
jeszcze nas ostrzelaja z powietrza atomówkami...

może od razu zrobić wywieszkę nad drzwiami Belwederu
"Polska nalezy do wszystkich oprócz Polaków"
i ustalić tajny postulat
"kaczki sa pod ochroną bo roznosza ptasią grypę jako dywersję na ziemiach wroga"

coś nie widze nas w podobnej sytuacji bysmy wyszli cało
Ruscy nam kurek przykręca
Niemcy nie wpuszczą do siebie i po sprawie
Białorusini walna wodorówką albo czym gorszym bo nie wiadomo co tam wykombinowali już
Czesi nagadają w UE na nas
Ukraińcy wystarczy, że się obraża a cała polityka kilkuletnia Polski wobec ościennych legnie w gruzach
heh...

żyć i nie umierać

Ciekawe co SweetChild napisze, na temat tych rzekomo bardzo wymagających i konsekwentnych zasad w kwestiach dymisji jakimi podobno kierują się obecnie rządzacy.

Napisze, że te zasady nie są konsekwentnie stosowane Nigdy też nie twierdziłem inaczej, pisałem jak być powinno albo czy w danym przypadku zasady zostały zachowane.

Można polemizować, czy jeśli zasady nie są konsekwentnie stosowane, to lepiej byłoby, gdyby w ogóle nie były stosowane, czy też lepiej jednak, gdy są stosowane nawet w niektórych przypadkach. Moim zdaniem tak źle i tak niedobrze i jeśli nie jesteśmy w stanie konsekwentnie stosować jakiejś reguły, to należy rozważyć jej zniesienie.