Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt lis 18, 2025 20:47



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 7 ] 
 po raz kolejny o problemach intymnych... 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn sie 06, 2007 17:58
Posty: 2
Post po raz kolejny o problemach intymnych...
Wydawało mi się że sobie poradzę... udawało się... próbowałam, ale wciąż grzech okazywał się silniejszy... mimo wszystko ciągle wraca.

w końcu doszłam do wniosku że nie jestem w stanie poradzić sobie sama. dlatego trafiłam licząc na Waszą pomoc... wsparcie...

Mój problem polega na samozadowolaniu się... wszystko zaczęło się już dosyć dawno... jakoś z tym żyłam nie do końca zdając sobie sprawy z tego że robię coś złego. Teraz od pół roku intensywnie próbuję z tym walczyć, bo sprawy zachodzą za daleko.

Od 6 miesięcy mam chłopaka, co stało się głównym powodem dla którego chciałam z tym zerwać! i wierzę że udałoby mi się to bez problemu... ale pojawia się kolejny problem :-(

jakiś czas przed tym jak poznałam obecnego chłopaka zaczęłam to robić w towarzystwie przyjaciela... właściwie nie bezpośrednio ale przez telefon. nie widziałam problemu, chociaż miewałam czasem kaca moralnego. kiedy zaczęłam spotykać się z chłopakiem postanowiłam że muszę to definitywnie skończyć. długo wytrzymywałam pomimo namowom i kuszeniu przyjaciela... a z w końcu udało mu się mnie namówić. miałam straszne wyrzuty sumienia... postanowiłam że już nie zrobię tego nigdy. ale następnym razem też po dłuższej przerwie stwierdziłam że skoro raz już to zrobiłam to drugi raz nic nie zmieni...

od tamtej pory zdarzyło się to jeszcze kilka razy... i niestety w ciągu ostatnich dni też... co mnie jednak skłoniło do tego aby zacząć działać. najgorsze jest to że coraz bardziej obojętnieję... podchodzę do tego z dystansem, w takim sensie że przestaję mieć wyrzuty sumienia... usprawiedliwiam się... itd. a tak naprawdę wiem że robię źle. dlatego postanowiłam coś zrobić zanim będzie za późno.

problem polega na tym że nie wiem co robić... z przyjacielem nie mogę zerwać kontaktu, ponieważ jest przyjacielem.... a czasem por postu nie potrafię odmówić... jest coraz gorzej...

ostatnio spowiadałam się... ale nie potrafiłam o tym powiedzieć. znowu usprawiedliwiałam się ze to nic złego, że już tego nie zrobię itd itd. teraz boje się spowiedzi, wiem że nie wyjawię tego grzechu i nie wiem co robić :-(

przestałąm chodzić do kościoła, coraz rzadziej się modlę... zaprzepaszczam sie... nie radzę sobie... jestem za słaba...


Pn sie 06, 2007 20:11
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sie 06, 2007 21:17
Posty: 1
Post 
Przede wszystkim pomódl się, porozmawiaj tak szczerze z Szefem. Mów własnymi słowami o tym co czujesz, że nie potrafisz sobie z tym poradzic. Szef patrzy z góry i jest Mu żal Ciebie, ale sam nie zdziała nic, jeśli Ty nie będziesz chciała pomóc. Idź do kościoła (może na adoracje) i przełam sie aby iść do spowiedzi, to naprawdę pomaga. Ja będę się za Ciebie modlic i mam nadzieję, że dasz radę. Wierzę, że z modlitwą innych damy radę+


Pn sie 06, 2007 23:30
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25
Posty: 7301
Post Re: po raz kolejny o problemach intymnych...
niepojęta napisał(a):
problem polega na tym że nie wiem co robić... z przyjacielem nie mogę zerwać kontaktu, ponieważ jest przyjacielem.... a czasem por postu nie potrafię odmówić... jest coraz gorzej...

Naprawdę uważasz, że to Twój przyjaciel? :o
Mogłabyś napisać, jak rozumiesz przyjaźń? Bo obawiam się, że to jakaś prywatna definicja ;) Osoba, która namawia Cię do takich rzeczy dla własnej przyjemności/satysfakcji/nie mam bladego pojęcia czego tam jeszcze, na pewno nie mieści się w klasycznej definicji przyjaciela...

_________________
Czuwaj i módl się bezustannie,
a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie.
Nie ma piękniejszego zadania,
które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia,
niż kontemplacja.

P. M. Delfieux


Wt sie 07, 2007 8:25
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sie 06, 2007 17:58
Posty: 2
Post 
Jesteśmy przyjaciółmi... dodam że kiedyś byliśmy razem...

on naprawdę jest wyjątkowym człowiekiem.
jest opiekuńczy, zawsze mnie wspiera pomaga doradza
ufam mu w 100%

wydaje mi się, że jeśli chodzi o tą sprawę to on tez ma z tym problem, ale najwidoczniej nie zdaje sobie po prostu z tego sprawy...


Wt sie 07, 2007 10:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post Re: po raz kolejny o problemach intymnych...
niepojęta napisał(a):
Wydawało mi się że sobie poradzę... udawało się... próbowałam, ale wciąż grzech okazywał się silniejszy... mimo wszystko ciągle wraca.

w końcu doszłam do wniosku że nie jestem w stanie poradzić sobie sama. dlatego trafiłam licząc na Waszą pomoc... wsparcie...

Mój problem polega na samozadowolaniu się... wszystko zaczęło się już dosyć dawno... jakoś z tym żyłam nie do końca zdając sobie sprawy z tego że robię coś złego. Teraz od pół roku intensywnie próbuję z tym walczyć, bo sprawy zachodzą za daleko.

Filippiarz na tym forum przytoczył następującą historię:

Adept Zen przyszedł do Mistrza Benkei:
- Mistrzu, mam wybuchowy charakter. Jak mogę go zmienić?
- To bardzo ciekawe, czy możesz mi to zademonstrować? - odpowiedział Benkei
- Teraz nie mogę pokazać.
- Dlaczego? - dopytywał się Mistrz
- To przychodzi nagle, niespodziewanie - odpowiedział adept
Benkei powiedział:
- Zatem to nie może być częścią twojej prawdziwej natury. Gdyby było, mógłbyś mi to pokazać w każdej chwili. Gdy się urodziłeś nie miałeś tego, twoi rodzice też ci tego nie dali. Przestań o tym myśleć.


Myślę, że z Twoim problemem jest podobnie. Często jest tak, że myślenie o pewnym problemie tylko go pogłębia, bo całe życie człowieka zaczyna się obracać wokół tej sprawy. Nic Ci nie da robienie z masturbacji demona, tak jakby to było największe zło na świecie. Postaraj się w ogóle o tym nie myśleć, jak się zdarzy to trudno, ale nie można się z tego powodu załamywać i rozpamiętywać jakby się było Adamem co właśnie raj utracił. Trzeba się jak najszybciej ogarnąć i po prostu żyć, nie myśląc o tym. W ten sposób udział masturbacji w Twoim życiu znacznie zmaleje i myślę, że będzie Ci o wiele łatwiej uporać się z tym problemem całkowicie niż teraz. Spróbuj.
Niektórzy ludzie nie potrafią tak po prostu całkowicie odstawić palenia z dnia na dzień, ale udaje im się to poprzez stopniowe zmniejszanie częstotliwości. Tak samo Ty możesz spróbować zmniejszyć częstotliwość, jeśli radykalne zerwanie Ci nie wychodzi i myślę, że w takim przypadku będzie można mówić o wspomnianych w katechizmie "okolicznościach które mogą zredukować winę moralną do minimum" i Twoja masturbacja nie będzie grzechem ciężkim, gdyż nie wynika z Twojej woli, ale z niemożności poradzenia sobie z tym problemem w inny sposób niż stopniowe odstawianie.
niepojęta napisał(a):
problem polega na tym że nie wiem co robić... z przyjacielem nie mogę zerwać kontaktu, ponieważ jest przyjacielem.... a czasem por postu nie potrafię odmówić... jest coraz gorzej...

A tu mi się przypomina fragment Biblii mówiący, że jeśli Twoje oko jest przyczyną grzechu, to je wyłup. Moim zdaniem ten aspekt relacji z przyjacielem ma na Ciebie wystarczająco zły wpływ, aby zerwać całą relację. Może na stałe, a może na jakiś czas, po którym to uda się wam wrócić do przyjaźni ale bez takich rozmów przez telefon.


Wt sie 07, 2007 13:21
Zobacz profil

Dołączył(a): N paź 17, 2004 15:47
Posty: 342
Post 
Polecam forum: http://www.onanizm.pl/

_________________
www.pro-life.org.pl


Śr sie 08, 2007 16:10
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lip 27, 2007 13:43
Posty: 5
Post 
Cześć Niepojęta!

Ja też mam z tym problem. Głównie dlatego, że moja małżonka ma dużo mniejsze potrzeby seksualne niż ja. Żonie wystarczy jak kochamy się raz na miesiąc lub dwa, ja chciałbym częściej. Przez brak współżycia czuję się niespełniony, rozsadzają mnie hormony, moje myśli i pragnienia nie są czyste. Zaczynam myśleć o innych kobietach, o seksie, o czułości . . . Onanizuję się, co jeszcze bardziej zwiększa mój wstyd. Gubię się! Mamy bowiem tak różne potrzeby. Dla niej jest to nieistotny aspekt życia, dla mnie bardzo ważny. Problemem jest także antykoncepcja. Mamy trójkę dzieci i żona nie chce mieć już więcej. Bierze więc tabletki antykoncepcyjne. Z początku z tym walczyłem, ale z biegiem lat spowszedniało mi to. Ale gdzieś we mnie to siedzi . . .

W pewnym sensie rozumiem Twoje rozterki, ale nie potrafię Ci pomóc, bo i sobie nie potrafię :-( Chemia rządzi naszymi organizmami i trzeba silnej woli i wiele miłości, aby to powstrzymać. A i tak wróci w najmniej spodziewanym momencie. Zaczną się wyrzuty, zadręczanie się, postanowienie poprawy . . . Potem jakiś czas spokój i wszystko od początku . . .

Bądź dzielna. Skoro miałaś odwagę napisać o tym, są w Tobie pokłady sił, aby to ograniczyć, to i tak możesz być z siebie dumna. I nawet jeśli się nie uda to liczy się intencja, staranie i . . . modlitwa. Bo proście, a będzie Wam dane.

Osobiście zauważyłem, że jak idę do spowiedzi to przez jakiś czas mam siłę, aby z tym walczyć. Czasem kilka tygodni, czasem nawet ponad miesiąc . . . Więc to pomaga! Ale kiedy wraca trudno mi iść do spowiedzi, bo wstydzę się tego, że znów nawaliłem. Więc chodzę zbyt rzadko. Wydaje mi się, że to jednak pomaga . . . Daje motywację.

Choć nie mi Ci doradzać . . .


Cz sie 09, 2007 15:58
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 7 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL