Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt wrz 30, 2025 3:12



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 12 ] 
 Gdzie jest Bóg kiedy go potrzebuję 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 30, 2007 7:17
Posty: 7
Post Gdzie jest Bóg kiedy go potrzebuję
Mieszkam sam już od kilku lat, całe moje życie się zaczyna walić.
Jestem bez dziewczyny, bez pracy, bez grosza, i juz tyle lat proszę Boga w myslach modlitwach, o jakąś pomoc, lecz niestety nie widzę żadnego rezultatu.
Naprawde ja juz sam nie wiem czy mam wierzyć, czy nie, wiara zaczyna mi coraz bardziej uciekać.
Moja psychika już siada całkowicie, moja mama także jest chora, nie wiem co robic. Nie wiem czemu naprzykład takim alkocholikom, nierobolom, co nic nie robią tylko im w głowie bujka, alkochol, kradzierz, itp. Bóg więcej pomaga jak takim ludziom jak my. Sam nie wiem czemu mnie to spotkało, wiem ze są na ziemi ludzie co gorzej cierpią jak ja, lecz ja już sam nie wiem co mam robic. Wszedłem na to forum aby wysłuchać czyjejś porady, lub kogoś kto ma podobny problem, większość z Was jak to przeczyta z pewnością pomyśli ze to zaden problem. Czasami to nawet mam już myśli samobujcze, gdzie On jest kiedy go wołam?


Cz wrz 13, 2007 0:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post Re: Gdzie jest Bóg kiedy go potrzebuję
Bardzo możliwe, że chorujesz na depresję. Trzeba iść do lekarza, najlepiej psychiatry (idzie sie bez skierowania), albo do lekarza pierwszego kontaktu. Możliwe, że konieczne będa leki, może psychoterapia.

Jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie, dlaczego jednym Bóg pomaga bardziej niż drugim - to myślę, że jest tu parę kwestii:
- tak naprawdę znamy tylko swoje życie. Nie wiemy, co przeżywają inni, jakie mają problemy, czego sie boją, z czym się zmagają. Po ludzku jednak zdarza nam się sądzić, że cudza łąka jest bardziej zielona niż nasza...
- znamy życie tylko do chwili obecnej i na tej podstawie wnioskujemy o powodzeniu czy jego braku. Tymczasem nic w życiu nie trwa wiecznie - to tak, jak z pogodą - najciemiejsze chmury kiedyś odpłyną, a z najpięknieszego nieba spadnie deszcz...
- Jeśli jesteś chrześcijaninem, to wierzysz, że nasza ziemska egzystencja to jedynie niewielki fragment naszego istnienia w ogóle. Jeśli wierzę, to ufam, że moje dzisiejsze niepowodzenia będą kiedyś wynagrodzone: "błogosławieni, którzy płaczą..."

Wiesz, co jest receptą na poczucie beznadziejności? Wdzieczność za to, co mamy... i akceptacja tego, że życia nie można przewidzieć, ani zaplanować.
Piszesz, że modlisz sie od lat o jakąś pomoc i nic... a może właśnie owo "nic" jest sygnałem, że modlisz się nie o to, o co potrzeba? Może zamiast pomocy, jakiej oczekujesz, potrzeba Ci zrozumienia, że Bóg kocha Cię - i to bezwarunkowo, ale chce, byś mu po prostu zaufał? Może chce, byś zamiast oczekiwac pomocy, wziął swoje sprawy we własne ręce, a On pobłogosławi Twój wysiłek? W końcu dopóki żyjemy, mamy szansę na podejmowanie decyzji, na działanie, na codzienne odpowiadanie życiu - zgadzając sie na to, czego nie da sie zmienić, ale zmieniając w nim to, co możliwe...

Prawdopodobnie stan psychiczny ( i fizyczny), w którym się teraz znajdujesz uniemożliwia takie podejście do życia... dlatego najpierw trzeba spróbować to zmienić - a zatem: do lekarza.


Cz wrz 13, 2007 7:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 02, 2007 18:31
Posty: 7
Post 
Trudno jest odpowiedzieć na Twoje pytania, bo nie znamy Bożych zamiarów. Czasem jest tak, że Bóg prowadząc nas trudnymi ścieżkami, chroni nas przed czymś jeszcze gorszym. Nie zawsze dostajemy to, o co prosimy, bo po prostu jest to dla nas złe, albo jeszcze nie przyszedł na to czas. A może jest to jakaś lekcja dla Ciebie. A może Bóg jednak jakoś Ci pomaga, ale... może tego nie zauważasz? Często oczekujemy wielkich cudów,a tymczasem bywa tak, że te drobne cuda dzieją się tuż obok nas, tylko nie widzimy tego i nie doceniamy...

Jeśli masz możliwość, to posłuchaj sobie tego:
http://www.zyweslowo.waw.pl/index.php?o ... &Itemid=15
Dużo tego jest, ale warto. W którymś odcinku o. Pelanowski porównuje nas do ślepca, którego widząca osoba próbuje przeprowadzić przez pole pełne żmij. I dla niewidomego to wygląda absurdalnie (ślepiec nie wie o żmijach, może jest też głuchy? :) ), bo ten drugi prowadzi go to w lewo, to w prawo, to do tyłu czasem, to gdzieś po błocie nawet, każe mu nogi do góry podnosić... Zawiła jest ta droga, zamiast po prostej, każe nam iść zygzakiem. Właśnie dlatego, że prosta droga nie zawsze jest bezpieczna.

_________________
Ania R.

"Każde westchnienie do Nieba ma sens" :)
Obrazek


Cz wrz 13, 2007 8:04
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 30, 2007 7:17
Posty: 7
Post Gdzie jest Bóg kiedy go potrzebuję
Szczerze to naprawde męczy mnie już takie życie , czasami to już mi się wydaje, Bóg lubi jak człowiek cierpi, albo mu sie topodoba sam juz nie wiem co mam myslec.
Niekiedy tak chodze sam wieczorem po ulicy, i jak widze jak jakis chłopak idzie z dziewczyną za reke, i widac ze czuja cos do sie bie to az mnie sumienie zaczyna bolec czemu ja tak nie mam. Tye lat się prosic o drugą połowe, dla siebie, o miłosc i nic. Nie szukam dziewczyny do łurzka, lecz prawdziwej miłosci.Kiedyś dawno temu chodziłem na młodzierzowe spotkania, o rozmowie na temat Boga, życie inaczej się toczyło. Niestety, siostra Agata która prowadziła te spotkania niestety musiała wyjechać z Polski, i opuścic nasze probostwo bo tak sobie zarzyczył nasz proboszcz. Wtedy i więcej ludzi do koscioła chodziło, miało sie wieliu znajomych. Teraz od tamtego czasu jak Ona z tąd wyjechała, nie mam juz do kogo iść. Zawzse mogłem na nią liczyc, zawsze mi cos doradziła. Naprawde ten świat zaczyna mi się juz nie podobać


Cz wrz 13, 2007 13:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post Re: Gdzie jest Bóg kiedy go potrzebuję
Mich@ł napisał(a):
Tye lat się prosic o drugą połowe, dla siebie, o miłosc i nic. Nie szukam dziewczyny do łurzka, lecz prawdziwej miłosci.

Prawdziwą miłością możesz obdarzyć kogokolwiek chcesz. Nikt prócz Ciebie nie powstrzymuje Cię teraz w tej kwestii - to wyłącznie Twoja decyzja. A może jest tak, że powodem dla którego chcesz mieć dziewczyny jest nie sama miłość, ale bycie szczęśliwym?
Mich@ł napisał(a):
Naprawde ten świat zaczyna mi się juz nie podobać

Zapewne patrzysz na niego w negatywny sposób. Skupiasz się na niezaspokojonych pragnieniach, zamiast spojrzeć na tym co masz.
Wyłącz telewizor, radio, muzykę, usiądź spokojnie. Zrób wdech i powiedz sobie w duchu "robię wdech, uspokajam moje ciało". Zrób wydech mówiąc w myślach "robię wydech z uśmiechem" próbując się jednocześnie uśmiechnąć. Oddal wszystkie pozostałe myśli, skup się na tych kilku rzeczach - na uważnym oddychaniu, odprężeniu ciała i uśmiechu. Zrób kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt oddechów w ten sposób, aż odejdą niepokojące myśli i pozostanie Ci jedynie odprężenie i uśmiech. Wtedy do tego co mówisz sobie w myślach dodaj "przebywam w chwili obecnej, wiem że jest to cudowna chwila". To będzie Twoja ostoja odprężenia i uśmiechu, do której zawsze będziesz mógł wrócić. Twoje poczucie nieszczęścia wynika z zaplątania w niepotrzebne myśli. Gdykolwiek poczujesz się źle, zatrzymaj się, zrzuć z siebie wszystkie myśli i oddychając powtarzaj:
Robię wdech i uspokajam ciało
Robię wydech z uśmiechem
Przebywam w chwili obecnej
Wiem, że jest to cudowna chwila

:-)
Świat to naprawdę wspaniałe miejsce, tylko my nie widzimy tego bo zamiast skupić się na tym co jest, gonimy za tym czego nie ma. Jak to napisał Thich Nhat Hanh:
Każdy krok niesie pokój
Blask czerwonego słońca to moje serce
Każdy kwiat uśmiecha się ze mną
Jak świeża jest zieleń roślin
Jak chłodny jest powiew wiatru
Każdy krok niesie pokój
Bezkresną drogę przemienia w radość.


Cz wrz 13, 2007 13:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
aniar napisał(a):
W którymś odcinku o. Pelanowski porównuje nas do ślepca, którego widząca osoba próbuje przeprowadzić przez pole pełne żmij. I dla niewidomego to wygląda absurdalnie (ślepiec nie wie o żmijach, może jest też głuchy? :) ), bo ten drugi prowadzi go to w lewo, to w prawo, to do tyłu czasem, to gdzieś po błocie nawet, każe mu nogi do góry podnosić... Zawiła jest ta droga, zamiast po prostej, każe nam iść zygzakiem. Właśnie dlatego, że prosta droga nie zawsze jest bezpieczna.
Bardzo to do mnie przemówiło :)


Cz wrz 13, 2007 17:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 29, 2007 2:25
Posty: 23
Post 
Pytasz gdzie Bóg? Bóg jest tam gdzie być powinien - nie wołaj go, on nie przyjdzie jeśli sam go nie poszukasz. Zamiast patrzeć na wszystko co złe z boku zastanów się co możesz z tym zrobić. Jeśli jesteś katolikiem przypomnę Ci słowa pewnej modlitwy: "Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego."


Cz wrz 13, 2007 17:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So maja 29, 2004 12:36
Posty: 427
Post 
Ciężko jest jednoznacznie odpowiedzieć na Twoje pytania, na wątpliwości,które pojawiają sie w Twoim sercu, bo nie znamy planów Boga wobec ludzi. To piękne, że poszukujesz sensu życia w Bogu, że zawierzasz mu soje losy, że się modlisz. Tylko, że nie można usiaść z założonymi rękoma, modlić sie i czekać aż wszystko ułoży się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Należy wyznaczyć sobie cel i spróbować podjąć kroki aby osiągnąć cel. A w modlitwach prosić o wsparcie w wytrwaniu w tej "drodze do celu", o delikatne wskazówki jak czynić i co czynić. I nie od razu wszystko będzie nam w życiu dane- miłość, kariera, praca itp. Czasem pojawia sie jedno, czasem trzeba wybrać coś - życie bywa zaskakujące - to sprawia, że jest tak piękne. Bo jest jak "jajko niespodzianka"- nigdy nie wiesz co nam przyniesie, jaki prezent... Musisz uzbroić się w cierpliwość i pamiętaj, że niczyje życie nie jest non stop w kolorowych barwach. Zawsze musi być źle żeby mogło być dobrze. Tak to juz jest.

Kiedy czujesz że nadchodzi kiepski humor to najlepiej włącz sobie ulubioną muzykę, odnajdź radość w słuchaniu przyjaznych Ci dźwięków. Spróbuj odnaleźć jakieś zajecia, które przynoszą Ci radość- moze jakiś sport, moze spotkania ze znajomymi, czytanie książek, a moze pomyśl o jakimś wolontariacie...Gdy podejmujemy nowe wyzwania w życiu - spotykamy na drodze nowych ludzi, którzy mogą zmienić nasze dotychczasowe życie. Nie jest łatwo, ale nikt nie powiedział , że życie to łatwa sprawa. Ale najłatwiej jest powiedzieć, że mamy dość, tupnąć nogą jak małe dziecko i dąsać sie nie wiadomo na kogo i o co... Życie wymaga odrobiny wysiłku. Nie od razu zmieni się wszystko, ale należy stawiać drobne kroczki. Zacząć od najprostszych postanowień : że jutro pomogę sąsiadce zrobić zakupy, usmiechnę sie do sprzedawcy w kiosku i będę mu życzył udanego dnia. Moze pójdę do biblioteki i wypożyczę jakąś ciekawą książkę.
Oczywiście takie drobne kroczki mogą przynieść tylko tymczasową ulgę, ale z czasem przekonasz sie że taki drobny "wysiłek" w postaci uśmiechu, dobrego słowa, pomocy - że to wszystko dodaje powera i będziesz mógł góry przenosić. A kto wie - jutro Ty komuś pomożesz,a za tydzień to Tobie ktos pomoże...
Zatem do roboty- uszy do góry i trzymam kciuki za "życie w życiu" :)

_________________
Wiara jest to pewność bez dowodu.
Obrazek


Cz wrz 13, 2007 17:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 02, 2007 18:31
Posty: 7
Post Re: Gdzie jest Bóg kiedy go potrzebuję
Mich@ł napisał(a):
Kiedyś dawno temu chodziłem na młodzierzowe spotkania, o rozmowie na temat Boga, życie inaczej się toczyło. Niestety, siostra Agata która prowadziła te spotkania niestety musiała wyjechać z Polski, i opuścic nasze probostwo bo tak sobie zarzyczył nasz proboszcz. Wtedy i więcej ludzi do koscioła chodziło, miało sie wieliu znajomych. Teraz od tamtego czasu jak Ona z tąd wyjechała, nie mam juz do kogo iść. Zawzse mogłem na nią liczyc, zawsze mi cos doradziła. Naprawde ten świat zaczyna mi się juz nie podobać


Michał, ale w Twoim kościele była chyba nie tylko ta jedna siostra? Może znajdzie się tam jakiś fajny ksiadz, albo inna siostra, którzy mogliby poprowadzić takie spotkania? Skoro wtedy zebrała się Was spora grupka, to teraz może też da się coś takiego odnowić? Mógłbyś być tego inicjatorem. Wiem, że ogarnęła Cię niemoc, ale może warto spróbować, właśnie na złość tej niemocy. Wiem, że myślisz pewnie, że się nie uda, ale nie dowiesz się tego, dopóki nie spróbujesz.

_________________
Ania R.

"Każde westchnienie do Nieba ma sens" :)
Obrazek


Cz wrz 13, 2007 19:29
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 30, 2007 7:17
Posty: 7
Post Gdzie jest Bóg kiedy go potrzebuję
Przyjaciele szczerze odpowiem na każde pytania jakie mi zadacie, prubuję z dnia nadzień różnych kroków, w dobrym kierunku zycia lecz nie widzę zadnego rezultatu. Kiedys, było to ok. trzech lat temu, na naszej parfii, jak pisałem wczesniej odbywały się tespotkania, z biegiem czasu uległo to zmianie jak nasz kochany proboszcz, postanowił załorzc tutaj klub młodzieżowy. Trochę mnie to zabolało, ale z biegiem czasu zacząłem się jakoś do tego przyzwyczajać. Choć mam już swój wiek zaczałem chodzic do tego klubu, i uczyłem dzieci i młodzież grac na gitarze, tak jak to robił, opiekun tego klubu. Na samym początku wszystko było spoko, nie chodziłem ta za często, to nawet po mnie dzwoniono jak był jakis występ w kosciele abym cos zagrał na harmonijce. Proszono abym tam kogs wiecej z dzieci pozapraszał. Robiłem co w mojej mocy, lecz z biegiem czasu jak ten cały klub zaczął się rozwijac, postanowiłem zostac wolontariuszem. Zapytałem czy mogę, niestety odpowiedziano mi iż taka osoba jak ja nie powinna tam uczęszczac, z tego powodu iż byłem kiedys KARANY.
Myślałem ze mnie rozniesie, za to co rbiłem aby było jak najlepiej, dla tego klubu to zamknęli przede mną drzwi.
Nasz ks. Grzegorz Skiba którego tutaj mało kto lubi, tez nie był za tym abym tam chodził, czemu nie wiem, odwraca nawet wszystkich w przeciwną stronę ode mnie. Bo jestem złym człowiekiem, i nie powinni się ze mną zadawać.
Widze ze bolało ich jedynie to iż uczyłem dzieci grac na gitarze indywidualnie, a nie tak jak to robił D. Kowalski, jest bardzo utalentowany ale ma bardzo ciężki i dziwny charakter, cięko go polubic.


Pt wrz 14, 2007 6:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post Re: Gdzie jest Bóg kiedy go potrzebuję
Mich@ł napisał(a):
gdzie On jest kiedy go wołam?


Jest bardzo blisko ciebie. Może wtedy, gdy cierpisz - najbliżej. Może właśnie wtedy najbardziej pomagasz Jezusowi dźwigać Krzyż. W takich trudnych chwilach pozostaje modlitwa, bo Bóg najlepiej wie, co tobie potrzebne.
Proś i ufaj :)
Taka ufna modlitwa nigdy nie pozostaje bez odpowiedzi!


Pt wrz 14, 2007 17:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Może w nie aż tak trudnej sytuacji - ale ja tez swego czasu miałem momenty, wktórych wszystko, co było mi drogie i potrzebne, waliło się - dosłownie. I też myślałem wtedy że jak Bóg może do czegoś takiego dopuszczać.

Ale Bóg patrzy dalej, szerzej. Jeśli na swojej drodze napotykasz problemy i nie wiesz, co dalej - ufaj Bogu. Zobaczysz, za jakiś czas będziesz na to inaczej patrzył. Bóg z tego, co wydaje sie teraz złem, potrafi wyprowadzić dobro.

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


So wrz 15, 2007 9:15
Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 12 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL