|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 12 ] |
|
trace wiare .... problem ;( zagubiony
| Autor |
Wiadomość |
|
kirys120
Dołączył(a): N sty 11, 2009 20:36 Posty: 3
|
 trace wiare .... problem ;( zagubiony
Witam to mój pierwszy post na tym forum ... proszę moderatorów by go nie kasowali lecz ewentualnie przeniesli do innego działu dziękuję.
Mam 19 lat i jakos nigdy nie byłem osobą której paliło się do koscioła,raczej byłem leniwym dzieckiem którego denerwowalo chodzenie do koscioła pamietam ze gdy miałem 10-12 lat stałem w kosciele i zaczełęm wyzywac oczywiscie w myślach wszystkich swietych wraz z Jezusem którzy byli na dekoracjach,witrażach.
W ostatnim czasie miałem duzo problemów z Polskim prawem,ze szkoła i nie tylko w tym okresie bardzo mocno zbliżyłem sie do Boga,zaczełem się modlić codzienie rano i wieczorem początkowo odmawiałem rózaniec i zwykłe zdrowaski,czułem wtedy sie jakos tak inaczej,wiedziałem że nie jestem sam naprawdę cieżko mi opisać ten stan wktórym byłem,było to naprawde coś wspaniałego.Starałem sie każdą niedziele spedzać na mszy regularnie chodziłem do spowiedzi i do komuni.
Wszystko zaczeło się sypać gdy zaczełem sie onanizować wydaje mi się że był to mój sposób na rozładowanie napiecia,wtedy nie wiedzialem ze jest to grzech ale gdy juz do tego doszłem zaczeły mnie dreczyć wyrzuty sumienia,moja samoocena uległa pogorszeniu.
Modlę sie codzienie jak wtedy rano i wieczorem lecz już nie tak intesywnie,mam problem żeby chodzic regularnie do koscioła,wydaję mi się że trace wiare ;( wszystko zaczyna sie cofac do samego poczatku nie wiem jak mam z tym sobie poradzic,czuję się dużo słabszy nie wiem co mam robic czuje ze moje modlitwy nie przynosza efektów,tuż po spowiedzi w ten sam dzien znowu grzesze onanizujac sie nie wiem co mam robic czuje ze jest coraz gorzej ...
|
| N sty 11, 2009 22:10 |
|
|
|
 |
|
kastor
Dołączył(a): Cz sty 31, 2008 22:30 Posty: 1191
|
Właściwie to nie powiem Ci nic przełomowego, czego byś nie wiedział. Modlisz się? I bardzo dobrze, módl się dalej. Jeśli masz problem z tym, żeby modlić się słowami, to może warto praktykować modlitwę ciszy. Jest ona znacznie mniej obciążająca, a jednocześnie pozwala doświadczyć tej starej prawdy, że modlitwa to spotkanie z Bogiem, które nie musi być wcześniej skrupulatnie zaplanowane; Ojcze Nasz... 10 x Zdrowaś... Ojcze Nasz... (choć dobrze odmówiony różaniec wyrywa się takim schematom). Nie mniej odradzałbym całkowitego zparzestania modlitwy słownej; jeśli nie masz sił na 10 x Zdrowaś... to odmów choćby raz, powoli, delektując się każdym wyrazem.
Może także warto zaprosić Boga do codziennego życia; ot przykładowo wracając z kościoła od dominikanów mam 4 linie autobusowe do domu. Dochodzę dzisiaj do przystanku i myślę sobie; Panie, daj mi szybko mój ulubiony autobus (bo zimno), który zawiezie mnie prawie pod sam dom. 3 minuty później przyjeżdża najgorszy z możliwych - no nic, wsiadam, kasuję bilet. Myślę sobie; Panie trochę sie na Tobie zawiodłem  . Spoglądam przez tylną szybę - i właśnie przyjechał mój ulubiony; Tego Jezu to Ci nie daruję  . Strasznie lubimy zamykać Boga w Kościele, w sakramentach i modlitwach - owszem jest Go tam pełno, ale jestem też przekonany, że i na przystanku, w sklepie, czy w drodze do szkoły go nie brakuje. Proś o rzeczy prozaiczne; choćby zielone światło na przejściu gdy masz mało czasu - ucz się także za nie dziękować  .
No i warto także poczytać Ewangelię; choćby mały fragment dziennie - jeśli nie masz wersji drukowanej zapraszam tutaj; online.Biblia.pl.
Sam wiem z doświadczenia, że czasami się po prostu nie chce wierzyć. Pamiętaj, że Bóg istnieje niezależnie od tego czy Go czujemy, czy też nie.
3mam kciuki i pozdrawiam 
_________________ O Tobie mówi serce moje;
szukaj Jego oblicza...
|
| N sty 11, 2009 23:45 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
kirys120, to jest tak, że gdy się nawrócimy, gdy poznajemy Boga, to po pewnym czasie często następuje kryzys. Kwestia jest taka, że by ten kryzys przetrzymać, żeby być z Bogiem na dobre i na złe. A szatan sprytnie uderzył w Twój bardzo słaby punkt - w coś, o czym nawet nie wiedziałeś, że jest złe. I co zrobił... przekonał Cię, że jesteś, mówiąc po ludzku, do kitu, że żaden z Ciebie chrześcijanin, że jesteś zły, itd. Kwestia jest taka, że szatan w tym wszystkim Ciebie oszukał. Nigdy nie uwierz szatanowi (w swoich myślach), że jesteś niegodny kierować swoje modlitwy i życie w stronę Boga, że jesteś niewystarczająco dobry, żeby Bóg Cię kochał i obdarzał miłością oraz łaskami. Bo jak sam napisałeś, Twoja samoocena uległa pogorszeniu. Nie pozwól przekonać się szatanowi, że jesteś niewystarczająco jakiś dla Boga. Bóg Cię kocha, nawet gdy grzeszysz i pragnie Cię oddalić od grzechu, zła i całego nieszczęścia. Bóg Cię kocha! Bóg Cię kocha w tej chwili! I w każdej! On nie patrzy na sposób: "o, masturbuje się grzesznik jeden, ja mu dam!", tylko: "mój syn, którego kocham rani siebie czyni sobie zło, pragnę mu pomóc".
Co do masturbacji... musisz się przygotować na walkę, która może długo trwać. Ważne, żebyś za każdym razem gdy upadniesz powstawał! Cały czas walcz! Nigdy się nie poddawaj! Nie będzie łatwo. Czasami będzie to wymagało chodzenia bardzo często do spowiedzi, ale nie poddawaj się! I nie myśl o sobie jako o przegranym w oczach Boga. Dopóki walczysz, dopóty jesteś zwycięzcą! A przede wszystkim nigdy się nie potępiaj! Jeżeli przyjdzie Ci myśl samopotępiająca to wiedz, że ona nie jest od Boga, a tylko od szatana. Jak to ktoś (chyba na tym forum) napisał, że gdy upadniesz (zgrzeszysz), to nie myśl "przegrałem, zgrzeszyłem", tylko "wygrałem, dłużej udało mi się wytrzymać bez grzechu" (ale oczywiście ze świadomością, że to grzech i z żalem, postanowieniem poprawy i spowiedzią).
Co do praktycznych rad, to:
1) Poszukaj w internecie tekstów dotyczących wychodzenia z masturbacji/samogwałtu/onanizmu. Jest tego na pewno dużo i wiele konstruktywnych rad, które mogą Ci pomóc. Są poradniki internetowe jak z wyjść z tego grzechu.
2) Nie koncentruj się na grzechu i masturbacji. Nie koncentruj się na tym czego masz nie robić. Powtórzę, bo to ważne: nie koncentruj się na tym, czego nie robić, tylko na tym co robić. Czytałem, że gdy myślisz, że masz czegoś nie zrobić, to to zwiększa prawdopodobieństwo tego, że to zrobisz, nawet jeśli tego nie chcesz. Więc niech Twoje myśli będą "co zrobić", a nie "czego nie robić".
3) Nigdy nie negocjuj z szatanem i grzechem! Żadnych "tylko trochę" i "tylko chwilę"! Żadnych "to jeszcze nie grzech" itp. Żadnego przedłużania nieodpowiednich myśli czy czynności. Od razu je utnij! Przerwij!
4) Właśnie teraz gdy grzeszysz to powinieneś jeszcze bardziej przybliżać się do Boga! Poprzez modlitwę, Pismo Święte, różaniec, koronkę, post, czyny miłosierdzia, mszę. Oczywiście także spowiedź i (gdy jesteś w stanie łaski uświęcającej) Eucharystię.
5) Może skoncentruj się na jakiejś dobrej czynności - może wstąp do jakiejś wspólnoty - Ruch Światło-Życie, Odnowa w Duchu Świętym, Neokatechumenat, itd itp, może zacznij działać w wolontariacie, uprawiać sport, ćwicz itp. Mówię na poważnie - nawet takie niepozorne coś jak sport może pomóc skoncentrować się na czymś dobrym.
6) Popracuj nad swoją samooceną. Jak... np. zacznij ćwiczyć swoje ciało - w siłowni, w domu, lub/i zacznij uprawiać jakiś sport (o czym mówiłem wcześniej). Jako mężczyzna wiem, że to poprawia samoocenę i dodaje pewności siebie (które to przydadzą się nie tylko w życiu ale i w walce z grzechem).
PS. Bądź cierpliwy... to może trochę potrwać, ale z Bogiem się uda!
Niech Bóg będzie z Tobą!
_________________ Piotr Milewski
|
| Pn sty 12, 2009 1:21 |
|
|
|
 |
|
Sareneth
Dołączył(a): Cz cze 12, 2008 18:56 Posty: 1927
|
Ja proponuję to, co proponuję każemu w takiej sytuacji: psycholog/psyhiatra. Pogarsza ci się samoocena masz wyzuty sumienia, i ogulnie czujesz się beznadziejnie, to są pierwsze objawy depresji. A nie leczona depresja może doprowadzić do samobójstwa.
ja proponuję punkt 6 z listy zaproponowanej przez jumika, i możę wartoby było zastanowić się nad przyczyną? Bo możę to nie jest ani twoja wina, ani żadnego "szatana"....
_________________ ...lecz kiedy Jedyny opuścił swych czcicieli, jego Słowo pozostało...
...i nadejdzie dzień, kiedy powróci Jedyny. I znów rozlegnie się dźwięk Sarenetha...
|
| Pn sty 12, 2009 11:00 |
|
 |
|
kirys120
Dołączył(a): N sty 11, 2009 20:36 Posty: 3
|
Mysli samobujczych nie mam nad samoocena pracuje tak jak wspomniałes cwiczac na silowni/basenie ale mimo cięzko mi zawsze jak zrobie cos złego to pozniej mnie to dreczy że mimo tego wszystko dalej grzesze i Bóg wkoncu może ma tego dość nie wiem sam, co do modlitwy dodam jeszcze że co noc odmawiam modltiwe do św. Michała Archanioła bardzo dziekuje za słowa otuchy ....
|
| Pn sty 12, 2009 11:59 |
|
|
|
 |
|
kirys120
Dołączył(a): N sty 11, 2009 20:36 Posty: 3
|
zapomniałem dopisać ... że ostatnio przed każdą modlitwa dodaje .. Panie wiem ze grzesze ale .... czy to dobrze ? czy nie nie wiem sam mam w głowie totalny mętlik ..
|
| Pn sty 12, 2009 12:06 |
|
 |
|
aperitif
Dołączył(a): Pn sty 05, 2009 9:49 Posty: 163
|
Onanizm może tu być sporym problemem.
Spada samoocena, człowiek żyje w iluzji (jestem super facetem i robię to ze wszystkimi kobietami, które mam w gazecie czy na monitorze), a w istocie wstyd podejść do koleżanki.
Człowiek idzie do spowiedzi,upadnie, wie, że nie może do Komunii i już czuje, że oddala się od Boga...
Co do masturbacji. Polecam Koronkę, jakiś rodzaj postu i walke. Zero stron erotycznych, uciekać myślami itd.
Jeden ksiądz fajnie powiedział: gdyby cie złapało gestapo, i mieli rozstrzelać za masturbacje, to zapierałbyś się rękami i nogami i nigdy bys tego nie zrobił. A my przecież walczymy o coś ważniejszego, bo o życie wieczne.
i pamiętaj...Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą!!!
_________________ Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą...
Tylko głupiec samowolę nazywa wolnością...
Mój Kraków, moja Nowa Huta http://www.youtube.com/watch?v=p7imG1JuXcA
The best strona tatoo:
http://bmeink.com/bme-tatt.html
|
| Wt sty 20, 2009 23:41 |
|
 |
|
zenek
Dołączył(a): Wt sty 20, 2009 14:11 Posty: 12
|
Nie zmieniaj sie. Nie potepiaj sie. Potepianie siebie nie da ci nic. Nie wiem czy zmiana siebie na sile bez zrozumienia jest dobrym pomyslem. Na pewno sprawi ci duzo cierpienia. Droga do Boga wiedzie przez Chrystusa, jak wiec chcesz dojsc do Boga potepiajac samego siebie? Chrystus jest miłościa, wiec jeżeli chcesz dojść do Boga musisz kochać a nie nienawidzic siebie. Pogarda dla samego siebie jedynie cie zniszczy. Zaakceptuj siebie razem ze wszystkimi swoimi wadami. Badz dla siebie wyrozumialy. Badz dla siebie miły i łagodny. Pokochaj siebie. Miłośc zmienia ludzi. Pozbać sie swoich negatywnych myśli wzgledem siebie a zmienisz sie. Pamietaj, ze Bog zapomina o twoich grzechach w momencie w ktorym o nim pomyslisz z miloscia. Bog za bardzo cie kocha zeby wypominac ci twoje grzechy. Pamietaj, ze Bog kocha cie bezwarunkowo, bez wzgledu na to czy sie zmienisz czy nie.
Bóg piszemy z wielkiej litery. jumik
|
| Cz sty 22, 2009 0:29 |
|
 |
|
dziwny
Dołączył(a): Pt sty 30, 2009 18:49 Posty: 1
|
kirys120 jestem w twoim wieku, mam podobny problem jesli chodzi o masturbacje. Tylko ze bylo to w 6 podstawowce. Byl taki okres ze 3, 4 miesiace kiedy to robilem. I do dzis zostalo mi to, o samoocenie to juz nie powiem bo zal mowic. Nie wiem jak sobie z tym poradzic. Ciezko mi sie zblizyc do jakiejkolwiek dziewczyny...
|
| Pt sty 30, 2009 19:53 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
dziwny napisał(a): kirys120 jestem w twoim wieku, mam podobny problem jesli chodzi o masturbacje. Tylko ze bylo to w 6 podstawowce. Byl taki okres ze 3, 4 miesiace kiedy to robilem. I do dzis zostalo mi to, o samoocenie to juz nie powiem bo zal mowic. Nie wiem jak sobie z tym poradzic. Ciezko mi sie zblizyc do jakiejkolwiek dziewczyny...
Poradzę wam jak już radziłem innym -a co mi również pomogło ...:
. .."Pokusy przeciw cnocie czystości są zawsze najsilniejsze i bez szczególnej łaski i wielkiego czuwania, trudno jest duszy ostać się. Oto dlaczego spowiednicy powinni być miłosierni z takimi duszami i pomóc im wszelkimi sposobami do powstania, zwłaszcza trzeba wzbudzić wszelką ufność ku Mnie, Który mogę i chcę dopuścić wszystkich do Mej uczty niebiańskiej...
To są słowa Chrystusa wypowiedziane w naszych czasach w objawieniach ;
Walczcie bracie i siostry spowiadajcie się ,módlcie się –Bóg nie zostawił nas samych On na pewno pomoże;
...zwłaszcza trzeba wzbudzić wszelką ufność ku Mnie, Który mogę i chcę dopuścić wszystkich do Mej uczty niebiańskiej....
Wszelką ufność –tak czasami będą to miesiące ,a czasami lata-ale walcz; przystępuj do sakramentów –częsta spowiedź jest wskazana.
Jest taka jedna modlitwa która pomogła już wielu i nie tylko w walce z tym nałogiem ;
Jest to; „Tajemnica szczęścia” –taka mała książeczka do kupienia w każdej księgarni katolickiej.
Pan obiecał św.Brygidzie –że kto przez rok będzie w tych modlitwach czcił Jego Mękę –da mu wszystko o co poprosi!
I to jest prawda !
Spróbuj –to tylko około piętnastu minut dziennie –jeden mały kwadrans jako zadośćuczynienie...
Jest wiele wersji internetowych modlitw „Tajemnicy szczęścia”
Na goglach znajdziesz –ten który znam ;
www.telefondoniego.republika.pl
Cytaty z objawień ; „Pójdź ze Mną „
www.jezusblog.republika.pl
Pozdrawiam!
|
| So lut 07, 2009 3:09 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
kastor napisał(a): Dochodzę dzisiaj do przystanku i myślę sobie; Panie, daj mi szybko mój ulubiony autobus (bo zimno), który zawiezie mnie prawie pod sam dom. 3 minuty później przyjeżdża najgorszy z możliwych - no nic, wsiadam, kasuję bilet. Myślę sobie; Panie trochę sie na Tobie zawiodłem  . Spoglądam przez tylną szybę - i właśnie przyjechał mój ulubiony; Tego Jezu to Ci nie daruję  . Strasznie lubimy zamykać Boga w Kościele, w sakramentach i modlitwach - owszem jest Go tam pełno, ale jestem też przekonany, że i na przystanku, w sklepie, czy w drodze do szkoły go nie brakuje. Proś o rzeczy prozaiczne; choćby zielone światło na przejściu gdy masz mało czasu - ucz się także za nie dziękować  .
ja kiedyś mialem taką sytuacje, ze dosc ostro padal deszcz a nie mialem zadnej czapki, kaptura itd a wlasnie musiałem przejsc jakis kawalek na dworze to wtedy poprosilem Pana o to zeby przestal padac deszcz, jakos nie przestal ale odrazu jakby mi z Nieba spadla kolezanka z parasolka ktora szla dokladnie w to samo miejsce co ja:D
co do zrywania z masturbacją to proponuje to zrobic stopniowo
1 krok - skasuj wszystkie filmy i materialy erotyczne z komputera
2 krok - jak ci sie bez tego zachce to wejdz na youtuba czy na cos i wlacz jakas piosenke o Bogu to ci odrazu zniknie pokusa
w ogole to proponuje sluchac jakiejs takiej pozytywnej budującej muzyki np reggae, ktore jest o Bogu, milosci itd
|
| N lut 08, 2009 0:54 |
|
 |
|
kamilaa
Dołączył(a): Śr mar 25, 2009 18:01 Posty: 65
|
Mialam podobny problem,zgadzam się z jumikiem,to szatan próbuje zwalić wine na Boga i wmawia Ci że Bóg Cie potępia,a przeciez Bog jest nieskonczenie Milosierny,Kocha Cię,umarl za Ciebie na Krzyżu,wybacza Ci w sakramencie pojednania tylko musisz w to uwierzyć i zacząc rozpoznawać kiedy kusi Cie szatan a kiedy mowi do Ciebie Bóg musisz nauczyć się to rozróżniać.Nie katuj siebie ale uporządkuj siebie.Proponuje Ci ten rachunek sumienia www.spowiedz.pl/rach1.htm mi bardzo pomógl.
|
| So mar 28, 2009 20:57 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 12 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|