acedia napisał(a):
Mam jednak taką obawę, że ona odebrałaby to jako odrzucenie z mojej strony. Często powtarza, że gdybysmy nie mieszkali razem, to ten związek nie miałby szans (ze względu na odległość o której wspomniałem). Wydaje mi się jednak, że skoro data jest już ustalona i przypada wkrótce to już nic nam nie powinno zagrozić.
To bardzo niedobrze, że ona tak uważa. Ale może ma na myśli życie od początku oddzielnie - że wtedy nie mielibyście czas, a przecież te kilka miesięcy to mało. A może tak mówi, bo po prostu nie chce przestać mieszkać z Tobą, tak jest jej wygodniej.
Niedobrze, że jest taka sytuacja, w związku powinno być bardzo duże zaufanie, powinniście wiedzieć, że nawet kilkumiesięczna rozłąka (a to przecież nie byłaby taka rozłąka, bo w weekendy byście się widzieli) nie zaszkodzi związkowi. Powinniście sobie ufać. Więc proponuję: dużo rozmawiaj z nią na ten temat, mów jej o swoich odczuciach, wyrzutach sumienia, o tym jak to odbierasz, odczuwasz i jak ją kochasz. Daj jej pewność, że nawet wyprowadzka nic nie zmieni. Nie obietnicami, ale zwykłymi słowami. Porozmawiajcie o tym i o innych aspektach życia ze sobą (szczególnie jeśli chodzi o seks) w zgodzie wiarą Kościoła.
I jeszcze jedna rzecz. Mieszkanie razem ze sobą przed ślubem bardzo utrudnia racjonalną decyzję dotyczącą przyszłości związku, cementuje ten związek niezależnie od tego czy ma przyszłość czy nie.