|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 9 ] |
|
| Autor |
Wiadomość |
|
mmMaria
Dołączył(a): Pn mar 01, 2010 17:11 Posty: 3
|
 Życie pod górkę
Nie wiem czy dobrze umieściłam wątek i nie wiem czy w ogóle jest tu miejsce dla takich jak ja. Bardzo prosiłabym o rade co zrobić ze swoim zyciem ponieważ jestem naprawde zagubiona i jeszcze nigdy nie czułam sie tak bardzo nieszczęśliwa. Od początku mam 18 lat w tym roku pisze maturę. Od 5 lat zmarła moja Mama to był dla mnie ogromny cios ale jakoś z pomocą Taty, Babci i siostry przetrwaliśmy wspólnie ten czas. Śmierć Mamy była dla niej ulgą po półrocznej walce z rakiem więc chociaż wszyscy bardzo cierpieliśmy to jednak mieliśmy świadomość że dla Niej to było wybawienie. Poza tym byłam młodsza a mama przez te pół roku była ciągle w szpitalu więc jakoś mniej zdawałam sobie sprawę z tego że to już na zawsze. Jeszcze długo po pogrzebie wydawało mi się że na pewno wróci z tego szpitala że mnie znowu przytuli że spyta jak tam w szkole. Czas mijał siostra w rok po śmierci mamy wyprowadziła się a ja zostałam sama z obowiązkami. Tata mimo szczerych chęci nie umiał zajmować się domem babci przeszkadzał w tym wiek. Wszystko spadło na mnie ale nie czułam się jakoś szczególnie poszkodowana. Problemy zaczęły się w 1 lo. Babcia zaczęła bardzo chorować a ponieważ miała blisko 90 często bywała złośliwa, miała trudności z najprostszymi czynnościami itd.Obowiązki mnie przytłoczyły. To był czas mojego buntu zupełnie wypięłam się na kościół, nie modliłam się nie spowiadałam. zaczęłam wagarować po raz pierwszy nie miałam paska etc. Wkrótce i babcia zmarła. Miałam ogromny żal do siebie, za każdy raz kiedy nie miałam do niej cierpliwości. Kiedy nie słuchałam kiedy chciała mi coś opowiedzieć i że słuchałam głosów które mówiły że to nie ja i Tata tylko ktoś inny powinien się nią zająć (Babcia była mamą mojej Mamy i miała 4 innych dzieci). W 2 lo jakoś odbudowałam się chociaz dalej nie chodziłam do kościoła a raczej chodziłam po to żeby zrobić Tacie (który był głęboko wierzący) przyjemność. Znowu zaczęłam odnosić sukcesy w szkole jakoś zaczęło mi się układać. Aż do teraz. Dwa tygodnie temu mój najdroższy Tatuś zmarł. Znalazłam go na łóżku. To było zupełnie niemożliwe że w jednej chwili śmiejemy się razem jemy kolacje a w drugiej jego już nie ma. Nie moge się z tym pogodzić. Od dwóch tygodni ciągle płacze nie mam siły się uczyć nie mam siły na nic. Teraz akurat udaje mi się myślec w miare jasno i dlatego pisze ten post, bo nie wiem gdzie mam szukac pomocy. Kiedy jestem sama w domu pełnym jego ubrań i pamiątek po nim nie potrafie nie płakać. Wszystko mi go przypomina. Coraz częściej myślę o samobójstwie, szczególnie wieczorami kiedy płaczę w Taty ulubioną poduszkę. Zaczynam wątpić w to czy sobie poradzę.Tak bardzo za nim tęsknie i tak bardzo ciężko jest wracac mi do pustego domu. Boję się o przyszłość o to czy będę umiała znowu kogoś pokochać. Wiem że to głupie zwracać się z tym do obcych ludzi ale wiem też że moi znajomi mnie nie zrozumieją. Rodzina natomiast stara się mnie unikać aby nie czuć się w obowiązku mi pomagać. Tzn dzwonią żeby się spytać jak tam a zanim zdążę odpowiedzieć zmieniają temat. W sumie to nawet jedna z sióstr chciała mnie wziąć do siebie ale boje się że będę przeszkadzać a poza tym nie chciałabym zostawić domu. Nie chce pozować na biedną sierotkę ale naprawde nie mam pojęcia jak sobie z tym wszystkim poradzić. Będę wdzięczna za wszystkie opinię. Może ktoś bedzie w stanie poradzic coś co pomoże mi wyplatać z tego mroku. Przepraszam że aż tyle ale czuję jakby mi ulżyło przez samo napisanie tego tekstu.
|
| Pn mar 01, 2010 19:26 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Życie pod górkę
Och, Mario...
Nie pozujesz na nikogo. Jesteś jeszcze bardzo młodziutka, a niejeden dorosły i dojrzały człowiek nie przeżył tyle co tu opisujesz. Sam nie wiem, co mógłbym Ci powiedzieć, mogę sobie tylko wyobrażać jak Ci ciężko.
Może przenieść się do siostry to dobry pomysł? Napewno strasznie trudno Ci samej. Mieszkanie można wynająć może, potem wrócić? Pomyśl o tym.
Teraz to wszystko na pewno bardzo świeże, i pewnie trudno Ci uwierzyć, że całe życie Cię jeszcze czeka, że wszystko przed Tobą. Ale tak jest i Bóg Cię kocha.
W takiej chwili znajomi może i odwracają się od Ciebie, ale pewnie tylko pozornie. Też są młodzi i myślę że sami nie wiedzą jak mogliby Ci pomóc. Mają rację, bo pomóc może tylko czas. Ale nie unikaj ludzi, samotność z takim brzemieniem jest jeszcze trudniejsza.
Pozdrawiam i będę się za Ciebie modlił.
|
| Pn mar 01, 2010 19:58 |
|
 |
|
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Życie pod górkę
Rzeczywiście ogromnie dużo na Ciebie spadło i to w tak młodym wieku... Trudno mi sobie nawet wyobrazić co zrobiłabym w takiej sytuacji. Jedyne co przychodzi mi do głowy, to to że faktyczne powinnaś zamieszkać z siostrą. Będzie Ci bardzo ciężko poradzić sobie zarówno z bólem jak i z samotnością. Bliskość rodziny daje siłę i wparcie. Jesteś bardzo dzielna, życzę Ci dużo sił!
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
| Pn mar 01, 2010 20:50 |
|
|
|
 |
|
mmMaria
Dołączył(a): Pn mar 01, 2010 17:11 Posty: 3
|
 Re: Życie pod górkę
Dziękuje bardzo za odpowiedzi. Tak ja również uważam, że najrozsądniej byłoby przeprowadzić się do siostry tylko że to chyba mało możliwe. Musiałabym zmienić kraj a więc i szkołę i to przed samą maturą z bliskich krewnych niestety nikt nie mi pomóc w kwestii mieszkania. Siostra z która mam najlepszy kontakt i najdłużej mieszkałam ma już dwójke dzieci a sami mają tylko dwupokojowe mieszkanie. Do naszego rodzinnego domu ze względu na lokalizację równiez nie moga się wprowadzić. Więc przynajmniej do matury musze się sama z tym wszystkim uporac tylko zupełnie nie wiem jak. Czuję że to wszystko mnie przerasta. Ludzie mówią że się izoluję. Tylko jak mogę się nie izolować jeżeli ludzie patrzą na mnie ciągle z litością. Ani na chwilę nie daja mi zapomnieć oo tym co się stało. Kiedy się z kimś witam to czuję że przed chwilą o mnie rozmawiano. Nie wiem czy mi starczy sił na to ciągłe odbieranie tel które maja ukoić rodzinę i zapewnić że właśnie przeżywam najlepsze chwile w swoim życiu i są zupełnie zbędni. Jestem rozgoryczona i samotna. Czy ktoś przeżył coś podobnego? Jak poradzić sobie z tym ogromnym żalem po stracie najbliższych? Czy to kiedyś minie? Tak wiem że jeszcze życie przede mną jednak zupełnie tego nie czuję, wręcz przeciwnie raczej wydaje mi się że razem z Tata odeszłam tez i ja. Od śmierci Taty ani raz nie uśmiechnęłam się ciągle jestem albo wściekła albo smutna . Staram się tłumaczyć sobie że to i tak ogromne szczęście mieć choć przez chwilę prawdziwą, szczęśliwą kochająca się rodzinę, tylko że ich odejścia tak bardzo bola. Boję się że teraz będę wolała nie miec nikogo żeby i tej osoby nie mógł mi nikt zabrać. Jeżeli ktoś wierzy w Boga to proszę niech mi pokaże sens jego działania(chociaż wiem ze to strasznie narcystyczne podejście takie postrzeganie świata przez pryzmat siebie samego). Ten ostatni zarzut jest oczywiście sformułowany pod wpływem pewnego księdza który stwierdził że kogo Bóg kocha tego doświadcza. W takim razie ja dziękuję za taką miłość i myślę że powinien zacząć obdarzać nią kogoś innego.
|
| Pn mar 01, 2010 21:24 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Życie pod górkę
Przede wszystkim - to nie minie. Żal po stracie najbliższych pozostanie Ci na całe życie. Ale z czasem będzie łatwiejszy do zniesienia, mniej ostry. Teraz pewnie nie możesz myśleć o niczym innym, kiedyś będziesz do tego wracała ze smutkiem, ale tylko wracała. I nie dziw się, że teraz w to nie wierzysz. Daj sobie czas. To normalne, choć trudne. Przeżyłem coś podobnego mniej więcej w Twoim wieku. Jeśli chcesz, zapraszam na PW. Choć nie wiem, czy słuchanie o cudzych nieszczęściach, w dodatku minionych, cokolwiek Ci pomoże. Ale przynajmniej daje mi to jakieś wyobrażenie o tym, jak możesz się teraz czuć. Litość, mówisz... Tak, wiem. Ja wtedy ratowałem się wysłuchiwaniem problemów innych. Błahych, w porównaniu z moimi i nieistotnych zapewne, ale nie dawałem tego odczuć, starałem się słuchać i radzić. Pomagało mi to zapomnieć o swoim strachu, choćby na chwilę. Jak napisałem, to co pomogło mnie, nie musi sprawdzić się dla Ciebie. Ale może warto spróbować? Nie myśl tak o Bogu, to nie tak... On Ci tego nie zrobił specjalnie, żeby Cię doświadczyć. To jakaś część Jego planu wobec Ciebie, ale w jakiejś perspektywie, której ani Ty, ani ja jeszcze nie znamy. Przynajmniej ja w to wierzę. Jakby Ci to... Jeśli pójdziesz do lasu i staniesz przytulona do pnia drzewa, to widzisz korę i mech - jesteś tak blisko, że to Ci wypełnia całe pole widzenia. Ale odejdź krok wstecz, potem jeszcze jeden - i zobaczysz więcej drzew i krzewy i słońce i cały las. Teraz jesteś w tym punkcie, że widzisz tylko korę. Czas da Ci dystans, jakiego potrzebujesz. Skoro nie możesz się wyprowadzić, może ktoś wprowadziłby się do Ciebie? Tak, ja wiem że jeszcze w liceum to się z rodzicami na ogół mieszka, ale może ktoś starszy? Jeśli jest w Twoim mieście wyższa uczelnia - to może jakaś studentka? Wiem że to ryzykowne przyjmować kogoś obcego, ale czasem to dobre rozwiązanie. Także od strony materialnej: skoro jesteś sama i się uczysz, to jak zarobisz na życie? Rodzina pewnie pomoże, ale własny, choćby mały dochód też się przyda. Do matury trzeba zacisnąć zęby. To już tylko kilka miesięcy - wytrzymasz. A jak już nie będziesz mogła, to pisz. Jesteśmy tutaj. 
|
| Pn mar 01, 2010 22:12 |
|
|
|
 |
|
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
 Re: Życie pod górkę
Liam dobrze radzi. Niech ktoś się do ciebie wprowadzi. Najlepiej ktoś z rodziny, ale może być też jakaś studentka czy ktoś...
Potrzebujesz bliskości drugiej osoby. Najgorsze w takiej sytuacji to siedzieć w domu samemu.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
| Pn mar 01, 2010 22:22 |
|
 |
|
Rafiki
Dołączył(a): Śr mar 03, 2010 16:21 Posty: 13 Lokalizacja: Śląsk
|
 Re: Życie pod górkę
Popieram moich przedmówców. Oprócz tego mam jeszcze taką uwagę: nie myślałaś o jakiejś psychoterapii? Ja mam w tym względzie doświadczenie i wiem, że w takiej sytuacji mogłoby Ci to naprawdę pomóc.
|
| Śr mar 03, 2010 18:05 |
|
 |
|
TheJoker
Dołączył(a): Wt sty 26, 2010 20:13 Posty: 26
|
 Re: Życie pod górkę
Szczerze Ci współczuje, bo nie wielu ludzi nawet o wiele starszych od Ciebie przeżyło tyle co Ty. Moje zmartwienie w porównaniu z Twoim wydaje się błahę, ale myślę, że odczuwam je podobnie jak Ty.
Myślę, że powinnaś pomyśleć w ten sposób, że Twoim rodzicom byłoby bardzo przykro z tego powodu, że Ty jesteś teraz taka smutna, bo oni na pewno chcieliby dla Ciebie jak najlepiej. Nie mówię, od razu, że powinnaś zacząć skakać i się cieszyć, ale postarać sę coś zmienić, pozwolić na to, aby tam u góry mogli na Ciebie patrzeć i cieszyć się z tego jaką mają dzielną córkę.
Co do kwestii Boga.. ja już sam nie wiem.. przeżywam teraz kryzys wiary, może nie kryzys, bo tak strasznie, aż nie jest, ale mam coraz więcej wątpliwości, co jeszcze bardziej pogłębiają moje trwające już spory kawał czasu problemy i to, że mimo, że proszę Boga o pomoc to jej nie odczuwam.. wiem, wiem.. Bóg nie jest na zawołanie, On lepiej wie, ma swój plan i ja staram się temu podporządkować, ale jest mi coraz ciężej.. jestem osobą słabą psychicznie i problemy mnie przytłaczaja, co gorsza podobnie jak Ty muszę sobie radzić z nimi sam.. i niestety chyba tracę już nadzieje na pomyślne ich rozwiązanie. Dobra, koniec już o mnie, bo to nie mój temat.
Tak więc, życzę Ci, abyś odzyskała siłę zarówno fizyczną i psychiczną. Jeżeli masz możliwość mieszkania z kimś, a jeszcze lepiej dzielenia się swoimi problemami to nie zmarnuj tego, bardzo Ci to pomożę. Pozdrawiam Cię i będę się za Ciebie modlił, bo może Pan Bóg przygotował dla ciebie coś dobrego i tego Ci życzę.
|
| Śr mar 03, 2010 23:35 |
|
 |
|
mmMaria
Dołączył(a): Pn mar 01, 2010 17:11 Posty: 3
|
 Re: Życie pod górkę
Dziękuję bardzo serdecznie za wszystkie rady i za zainteresowanie się moimi problemami. Dziękuję tez za, to że tak wiele osób wyraziło chęć modlitwy za mną. Co prawda mnie wiara przychodzi z trudem ale przy wsparciu być może i ten segment mojego życia zostanie uporządkowany. Nie wiem jeszcze co zrobię ze swoim życiem i na większość pytań ciągle szukam odpowiedzi. Jednak dzięki Waszym radom już czuję się mocniejsza psychicznie i choć trochę bardziej gotowa na stawienie czoła tym wszystkim różnym problemom które mnie otaczają. Wielkie dzięki Wam wszystkim za przywrócenie mi nadziei w to że i dla mnie kiedyś zza tych paskudnych chmur może zaświecić słońce.
|
| Cz mar 04, 2010 19:51 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 9 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|