|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 6 ] |
|
Problem samotności a wiara...
| Autor |
Wiadomość |
|
jestemnowy
Dołączył(a): So lut 27, 2010 12:17 Posty: 1
|
 Problem samotności a wiara...
Mam 27 lat i rzeczą która mnie martwi jest to że tej pory nie potrafiłem znaleźć sobie odpowiedniej dla mnie partnerki. Ostatni raz poznałem kogoś w tamtym roku. Pamiętam że obiecałem Bogu zmienić siebie na lepsze i zmieniłem się bardzo to było jakoś przed Wielkanocą. Potem praktycznie po bardzo krótkim czasie poznałem tą osobę w nietypowy sposób wydawało mi się że jest dla mnie idealna pod każdym względem, ale się skończyło czuję że dlatego bo wróciłem do stanu przed zmianą siebie i to miało wpływ na wszystko, taka kara. Potem byłem w potwornym nastroju przez kilka miesięcy, coś się we mnie wypaliło, czasami nawet miałem samobójcze myśli. Nie chciało mi się żyć i prosiłem Boga żeby mnie zabrał z tego świata. To była dla mnie okropna lekcja ale każda rzecz nawet zła ma dwie strony medalu dobrą i złą. I dobrze wiem co to przeżycie nauczyło mnie dobrego. Właściwie to nie nudzę się mam różne zainteresowania głównie sportowe i parę związanych z rozwojem osobistym, które wypełniają mi wolny czas życie mam już w miarę uporządkowane. Wszystko jest w porządku tylko że rzeczą której jeszcze nie zaznałem do tej pory jest odwzajemniona miłość... Z okazji wielkiego postu postanowiłem zmienić swoje życie jak rok temu narzuciłem sobie różne zasady przy których chcę wytrwać. Wierzę ale to nie jest stan w którym chciałbym trwać.... Nie wiem czy taki plan jest dla mnie przygotowany  Czuję że jest tam ktoś kto na mnie czeka.
|
| So lut 27, 2010 13:03 |
|
|
|
 |
|
tanczacy
Dołączył(a): Pt sty 08, 2010 16:26 Posty: 166
|
 Re: Problem samotności a wiara...
Nowy, bardzo ogólnie napisałeś czego ta zmiana miała dotyczyć. Przychodzi mi jedna myśl, czy ta zmiana dotyczyła bycia sobą czy raczej wpasowania się w jakieś schematy,zachowania (uważane za dobre/właściwe)? Co było motywacją do zmiany, o jakich zasadach piszesz i w jaki sposób miałaby ta zmiana poprawić Twoje życie?
_________________ To już nie polowanie, nie obława, nie łów! To planowe niszczenie gatunku!
|
| So lut 27, 2010 18:01 |
|
 |
|
dirk7
Dołączył(a): Pn lis 16, 2009 20:52 Posty: 152 Lokalizacja: Kraków
|
 Re: Problem samotności a wiara...
spokojnie, twój problem to problem paru milionów młodych Polaków, tak już jest, nie wiem może trzeba się z tym pogodzić, jedynym się udaje a drugim nie, poczytaj jak to jest w małżeństwie, te narzekania itd. na tym świecie chyba nigdy nie osiągnie się pełni szczęścia, może dopiero na drugim świecie....
|
| So lut 27, 2010 22:35 |
|
|
|
 |
|
tanczacy
Dołączył(a): Pt sty 08, 2010 16:26 Posty: 166
|
 Re: Problem samotności a wiara...
Wcale nie jest tak. Jest inaczej, ty masz szanse, świadomość zmiany, inni tego nie mają. Po prostu czas na walkę. Cytuj: nie wiem może trzeba się z tym pogodzić Zgadzam się, nie wiesz. Nie można się godzić na własne nieszczęście tylko dlatego, że się nie wie co robić. Cytuj: jedynym się udaje a drugim nie Świetny początek, można się zastanowić, dlaczego drugim się udaje:) Cytuj: poczytaj jak to jest w małżeństwie, te narzekania itd. Poczytaj, potrzeba Ci będzie dużo siły w małżeństwie  Cytuj: na tym świecie chyba nigdy nie osiągnie się pełni szczęścia, I nie jest to argument za tym by się poddać i nie walczyć dalej. Człowiek zasługuje na miłość nawet jeżeli nie będzie to pełnia szczęścia.
_________________ To już nie polowanie, nie obława, nie łów! To planowe niszczenie gatunku!
|
| So lut 27, 2010 23:08 |
|
 |
|
dirk7
Dołączył(a): Pn lis 16, 2009 20:52 Posty: 152 Lokalizacja: Kraków
|
 Re: Problem samotności a wiara...
lepiej sobie nic nie zakładać ani nie obiecywać, jak nie wyjdzie to co?? załamać się??
Re: I nie jest to argument za tym by się poddać i nie walczyć dalej. Człowiek zasługuje na miłość nawet jeżeli nie będzie to pełnia szczęścia.
zasługuje czy nie zasługuje, Pan Bóg ma dla każdego osobną drogę, trzeba wyważyć między postawą typu: ja o niczym decyduje bo decyduje Pan Bóg a mi się należy, tak będzie, wszystko zależy od mojej chęci
życie to bardzo skomplikowana, złożona struktura, nigdy nie można generalizować ani oceniać, jedynie na konkretne pytanie można odpowiadać konkretnie
ja jak już tu pisałem walczę z alkoholem i nieczystością, jak nie piję to wpadam w głęboką depresję, chodzę do kościoła, przyjmuję sakramenty i... każdy dzień to męczarnia, jak wpadam w grzech to... też jest męczarnia, generalnie nieciekawe to życie
wydaje mi się że trzeba to ciągnąć dopóki Pan Bóg nie zdecyduje nas powołać na tamten świat i starać się żyć w Łasce, walczyć ze swoimi słabościami, ale zadowolenia to na tym świecie to już nie będzie
|
| So mar 06, 2010 12:35 |
|
|
|
 |
|
Selgrado
Dołączył(a): Cz gru 31, 2009 19:07 Posty: 361
|
 Re: Problem samotności a wiara...
jestemnowy, myślę, że to co napisałeś, oscyluje w perspektywie powołania, twojego powołania. Rzecz należy rozpatrywać z takiego punktu widzenia. A chodzi o to, czy to jest powołanie do miłości małżeńskiej, czy droga życia w samotności?
_________________ [KMI ...] ------------.
|
| So mar 06, 2010 17:31 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 6 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|