Chciałam zapytać jak/czy rozeznawaliście swoją drogę : zakon, małżeństwo, szkoła, i t p
Czytałam sobie temat allii o białym życiu i tak mnie coś zastanowiło. Przecież nikt za drugiego nie przeżyje jego życia, to jak można do czegokowiek przymuszać. Człowiek powinien sam wybrać; ewentualnie po konsultacjii z Bogiem z rodziną, przyjacielem...
Ja się kiedyś zastanawiałam czy nie mam pójść do zakonu. Ale w moim wypadku to była wtedy chęć ucieczki. Babcia wtedy stwierdziła że ona też chciała pójść do zakonu. Ale dziadek się pojawił . A mogło mnie nie być na świecie
Powiedziałam sobie "Poczekaj trochę, zrób studia i zobaczysz co dalej"
Nie widzę przed sobą szansy na małżeństwo. Widzę przed sobą całe życie w samotnej przepychance ze światem Bo mimo rodziny, koleżanek/kolegów część mnie jest samotna
Może Bóg mi kogoś przeznaczył może nie niewiem. Jeśli trafię na kogoś chętnie się dla niego zmienię: te części siebie które pasują do życia pojedyńczego Narazie staram się żyć jak najlepiej i brać to co mi jest dane w określonym momencie :):)
[size=9]Nie wiem czy jest to zrozumiałe. Ale musiałam to napisać. Odpowiedzcie proszę na pytanie na początku postu. Może coś zrozumiem, może znajdę swoje powolanie po waszych wypowiedziach.
_________________
So maja 21, 2005 8:33
allia
Dołączył(a): Pn lut 14, 2005 20:09 Posty: 17
Cytuj:
Narazie staram się żyć jak najlepiej i brać to co mi jest dane w określonym momencie
I o to wydaje mi się chodzi. Na każdej z tych dróg: małżeństwa, życia zakonnego czy samotności można realizować przykazanie miłości Boga i bliźniego i na każdej z tych dróg można być szczęśliwym.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
. A mogło mnie nie być na świecie 
Bo mimo rodziny, koleżanek/kolegów część mnie jest samotna 
Narazie staram się żyć jak najlepiej i brać to co mi jest dane w określonym momencie 
