|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 10 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
Basia2015
Dołączył(a): Wt wrz 04, 2007 20:30 Posty: 6
|
 Chorobliwa zazdrosc
Prawdopodobnie juz wiele osob pisalo o tym, ale jesli ktos ma jakies doswiadczenie i chcialoby sie odpisac na moj post, bede wdzieczna. Bo jestem juz 16 lat po slubie i to chyba cud jakis, po tym wszystkim, co zrobilam mojemu mezowi. Bo cale lata oskarzalam go o zdrady, sprawdzalam emaile, telefon, robilam awantury o kazda kobiete, na ktora spojrzal, rozmawial. Ja zdaje sobie sprawe, ze to jest moj problem. Ale jak sobie z tym poradzic? Ja sie z tym okropnie czuje, niszcze nie tylko swoj zwiazek ale rowniez jego, moje i corki zycie. Juz ostatnio nawet krzycze do Boga czy to sie kiedys skonczy, czy ON ma takie plany wobec mnie, zebym cierpiala ja i meczyla moich bliskich? Czytam w Biblii ze Bog chloszcze tych, ktorych miluje. Ale to juz trwa tyle lat, a ja ciagle cierpie, bo zdaje sobie sprawe co robie i nie umiem sobie z tym poradzic. Help me, please! 
|
Wt wrz 04, 2007 22:45 |
|
|
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Basiu, nie wiem czy próbowałaś rozmawiać z jakimś psychologiem ,ale chyba powinnaś. Tym bardziej, że zdajesz sobie sprawę z sytuacji, która niszczy wasz związek i relacje rodzinne.
Myślę, że to co robisz może wynikać z twojej niskiej samooceny. Może sądzisz, że inne kobiety są ładniejsze, bardziej atrakcyjne niż ty. Więc zamiast bez przerwy podejrzewać męża o zdrady itp., powinnaś bardziej zadbać o siebie? Poczuć się atrakcyjna? Jakiś fryzjer, kosmetyczka, nowy ciuch, może zajęcia fitness jeśli masz taką możliwość, no i zamiast tych wyrzutów,..... koniecznie uśmiech. Poczujesz się dużo lepiej.
Zamiast ciągle nękać męża - bądź dla niego piękna i atrakcyjna!
Na pewno to zauważy. Poprawa relacji gwarantowana!
Jesteś świadoma, że takie twoje zachowania wpływają destruktywnie na wasze małżeństwo i na wychowanie córki. Musisz wziąć sie w garść.
Prawda jest taka, że nie upilnujesz męża. Jeżeli będzie chciał rzeczywiście cię zdradzić - zrobi to. A swoim zachowaniem, tym które opisałaś, dajesz mu do tego motywację. Żaden facet nie lubi awanturnej, zrzędzącej żony. Koniecznie pracuj nad zmianą postawy!
Jeżeli będziesz chciała więcej pogadać, pisz na priv.

|
Śr wrz 05, 2007 4:49 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Basiu,
Wysłałam ci prywatną wiadomość - uzupełnienie wypowiedzi. 
|
Śr wrz 05, 2007 5:21 |
|
|
|
 |
aniar
Dołączył(a): N wrz 02, 2007 18:31 Posty: 7
|
Zgadzam się z Moniką - to może być wynikiem niskiego poczucia wartości, a może też tym, że ktoś kiedyś w jakimś sensie Cię zdradził, możesz nawet tego nie pamiętać, ale lęk przed tym tkwi gdzieś głęboko w Tobie. Psycholog powinien pomóc Ci odkryć źródło Twojej zazdrości, bo nic nie bierze się w człowieku samo z siebie. A chyba największy wpływ na to, jacy jesteśmy w dorosłym życiu, ma nasze dzieciństwo, więc warto przyjrzeć się bliżej swojej pierwszej rodzinie, rodzicom, swojemu dzieciństwu. Wiele ludzkich problemów bierze swój początek właśnie stamtąd.
Życzę Ci powodzenia, Basiu, i pozdrawiam.
_________________ Ania R.
"Każde westchnienie do Nieba ma sens"
|
Śr wrz 05, 2007 8:48 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
 Re: Chorobliwa zazdrosc
Basia2015 napisał(a): ... Juz ostatnio nawet krzycze do Boga czy to sie kiedys skonczy, czy ON ma takie plany wobec mnie, zebym cierpiala ja i meczyla moich bliskich? Czytam w Biblii ze Bog chloszcze tych, ktorych miluje. Ale to juz trwa tyle lat, a ja ciagle cierpie, bo zdaje sobie sprawe co robie i nie umiem sobie z tym poradzic. Help me, please! 
Jeszcze chciałabym odnieść się do powyższych twoich słów.
Nie krzycz do Boga w ten sposób. Bóg nic nie jest winny w tej sytuacji. Dał ci wolną wolę. Możesz czynić co chcesz. To, co się dzieje to kwestia twojej psychiki, twojego wnętrza. Myślę, że coś z nim nie tak.
Nie wiem, czy mąż daje ci podstawy do takich zachowań, ale wiem, że musisz popracować nad swoją psychiką.
W innym miejscu napisałaś, że zawsze czułaś się gorsza od innych.
Basia - niepotrzebnie. To twoja ocena - myślę, że błędna.
Musisz poczuć, że jesteś wartościową osobą, odnależć w sobie kobietę, którą twój mąż kochał i kocha. Gdy uda ci się dostrzec swoją wartość, swoje piękno, przestaniesz być tak chorobliwie zazdrosna.
Swoją drogą myślę też, że powinnaś dużo rozmawiać ze swoim mężem o męczących cię rozterkach. Może on jako bliska osoba - poza psychologiem oczywiście - będzie potrafił ci pomóc. Ale musisz też sama włożyć dużo pracy w zmianę postrzegania własnej osoby. Tu naprawdę pomocne są te rzeczy, o których pisałam w poprzednim poście.
Baśka, zrób coś dla siebie! Przecież to są rzeczy możliwe i osiągalne - wystarczy chcieć i trochę nad tym popracować.
Wierzę, że ci się uda!
|
Śr wrz 05, 2007 10:03 |
|
|
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
 Re: Chorobliwa zazdrosc
Basia2015 napisał(a): Juz ostatnio nawet krzycze do Boga czy to sie kiedys skonczy, czy ON ma takie plany wobec mnie, zebym cierpiala ja i meczyla moich bliskich? Myślisz, że to Bóg Ci zazdrość zakodował? A niby dlaczego miałby zsyłać coś, co nie prowadzi do niczego dobrego, a tylko wszyscy przez to cierpią? Twoja zazdrość to tylko i wyłącznie wynik Twojego podejścia do ludzi. Na początku wkleję cytat z tektsu poruszającego zagadnienie gniewu i zazdrości: Cytuj: Zawiść i zazdrość powstają w umyśle z powodu wewnętrznego ubóstwa. Po prostu nie możemy znieść szczęścia innych, kiedy sami go nie odczuwamy. Jeśli chcemy przemienić to ubóstwo w bogactwo, powinniśmy zbierać dużo dobrych wrażeń w naszym umyśle. W sytuacji, gdy normalnie stalibyśmy się zazdrośni, czynimy bardzo silne życzenia, aby szczęście całego świata dotarło do wszystkich istot. Gdy umysł staje się bogatszy i bardziej szczodry, naturalna mądrość ukryta w zazdrości przejawi się jako zdolność zrozumienia, co przynosi szczęście innym.
Twoje ego każe Ci traktować ludzi jak swoją własność, którą możesz dysponować. Twój mąż przysięgał Ci wierność i miłość, ale jego postawa życzliwości wobec Ciebie jest wynikiem jego woli i dobrych intencji. Jeśli i Twoja postawa nie będzie wynikała z dobrych intencji, unieszczęśliwisz i siebie i jego. Staniecie się na Twoje życzenie więźniami przymusu i wasz związek zacznie się chylić ku upadkowi. Zastanów się nad tym jak możesz się sama uszczęśliwić, musisz pracować nad utrzymywaniem własnej radości, która da Ci energię na działanie dla dobra innych i zauważanie pozytywnych aspektów ich działań, a nie negatywnych jak teraz. Jeśli będziesz własną radość sprowadzała do satysfakcji z tego, że inni postępują tak jak chcesz, to nie będzie szczęście. Zrobisz z siebie tyrana zarządzającego teatrem, albo wszystkich do siebie zrazisz.
Zapomnij o sobie, przynajmniej na miesiąc - tak na próbę. I zamiast skupiać się na tym, by męża mieć, skup się na tym, żeby był szczęśliwy. Jeśli nie dążysz do jego szczęścia, to nie jest miłość.
|
Śr wrz 05, 2007 10:06 |
|
 |
Basia2015
Dołączył(a): Wt wrz 04, 2007 20:30 Posty: 6
|
 chorobliwa zazdrosc
Dziekuje wszystkim za odpowiedzi. Jak dobrze, ze sa jeszcze ludzie, ktorym chce sie poswiecic swoj czas dla osoby, ktorej nawet nie znaja. Wszyscy macie racje w tym, co do mnie piszecie. Ja wiem, ze to moje zachowanie do niczego dobrego mnie nie doprowadzi. Wiem, ze zrodlo tkwi w dziecinstwie, ktore bylo tragedia, z kazdej mozliwej strony. Wiem, ze moja zazdrosc wynika z niskiego poczucia wlasnej wartosci. Pracuje nad tym, zeby to poprawic. Ciezka to walka, musze przyznac. Zmaganie sie z samym soba. Bo jak mysle sobie o ludziach, ktorzy nie potrafia np rzucic palenia papierosow, to jak ciezko musi byc zmienic cos, co nawet nie jest fizyczne jak palenie papierosow, a tkwi gdzies w przestrzeni mojego umyslu, a powstalo w dalekiej przeszlosci, bo prawdopodobnie juz w momencie mojego poczecia bylam klopotem. Druga sprawa, jestem zrozpaczona i zmeczona i mysle sobie, po co ja jestem na ziemi, jesli tak ma byc jak jest, to nie ma sensu. Bo w kazdej chwili moge umrzec ( nie, zebym planowala-ale wiecie, rozne rzeczy sie zdarzaja, choroba, wypadki, itp. ) i moj pobyt na tej planecie nic nie wniesie? Ja nie mowie nawet o czyms wielkim, jak np. jakis wynalazek, ale tak na plaszczyznie rodziny, bo dotychczas to sprawiam tylko bol swoim zachowaniem, co moze doprowadzic tylko do rozpadu mojej rodziny. Nie wiem, jak to dalej ze mna bedzie, jestem pewna, ze nigdy nie przestane szukac wyjscia, jestem umowiona na rozmowe z psychologiem, wierze, ze mi pomoze. Wierze, ze w koncu uda mi sie zburzyc ta gruba szklana sciane, za ktora stoje. I Wy tez pomogliscie, swoim zainteresowaniem. Prosze o modlitwe. Dziekuje  Basia
|
Pt wrz 07, 2007 7:29 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
 Re: chorobliwa zazdrosc
Basia2015 napisał(a): Druga sprawa, jestem zrozpaczona i zmeczona i mysle sobie, po co ja jestem na ziemi, jesli tak ma byc jak jest, to nie ma sensu. Bo w kazdej chwili moge umrzec ( nie, zebym planowala-ale wiecie, rozne rzeczy sie zdarzaja, choroba, wypadki, itp. ) i moj pobyt na tej planecie nic nie wniesie? Przypominasz mi trochę ludzi z programu na discovery, zespół mechaników którzy projektowali jakiś motor, zebrali się i zaczęli gadać jak to mało czasu im zostało. Zamiast wziąć się do roboty stali i gadali nad tym jak mało mają czasu  Podobnie Ty zamiast się zamartwiać tym, że robisz coś co nie ma znaczenia, powinnaś się ruszyć i zrobić coś co ma znaczenie. Basia2015 napisał(a): Nie wiem, jak to dalej ze mna bedzie, jestem pewna, ze nigdy nie przestane szukac wyjscia, jestem umowiona na rozmowe z psychologiem, wierze, ze mi pomoze.
Ja Ci radzę, żebyś kupiła i przeczytała dwie książki (niekoniecznie w księgarniach do których podaję linki):
Na początek przeczytaj John Powell - Jak kochać i być kochanym. Ta książka napisana przez zakonnika (jezuitę) opisuje czym jest miłość a czym nie, dlaczego ważna jest miłość dla samego siebie i jak znaleźć ku jej powody, jak rozmawiać z innymi ludźmi i jeszcze kilka innych istotnych spraw, których już nie pamiętam, bo czytałem ją jakieś 2 lata temu, ale to jest bardzo mądra i wartościowa książka.
Jak już ją przeczytasz kup sobie Thich Nhat Hanh - Nauki o miłości. Jest to książka napisana przez wietnamskiego mistrza buddyzmu Zen, ale nie jest to książka religijna i dlatego może z niej skorzystać każdy bez względu na religię jaką wyznaję. Jest ona o tyle istotna, że Thich Nhat Hanh opisał w niej dokładnie jak radzić sobie z negatywnymi emocjami, jak poznawać ich przyczyny, jak rozwijać w sobie radość i dobroć wobec innych, aby żyć z nimi w pokoju i miłości.
No i na koniec rada, którą dał pewien mądry człowiek, na którego wykładzie byłem dwa dni temu: w stosunku do swoich negatywnych emocji i myśli nie bądź jak pies, bądź jak lew. Pies, gdy się go rzuci kamieniem patrzy i szczeka na kamień, lew zaś patrzy i rzuca się na tego, kto kamień rzucił.  Także my, gdy pojawiają się negatywne emocje powinniśmy przerwać wszystko co robimy, zostawić kłótnię, wyjść z pokoju i spróbować dojrzeć przyczyny pojawienia się w nas negatywnych emocji. Nie chodzi o dojście do wniosku w stylu "powstał we mnie gniew, bo on powiedział to i to", ale "zareagowałam na jego słowa gniewem, dlatego bo w moim wnętrzu jest to i to".
No, to wszystko co chciałem napisać  Naprawdę, kup sobie te książki, nie są drogie, a teraz gdy już jesień nadchodzi i żar się z nieba nie leje, to czysta przyjemność pójść na spacer i siąść gdzieś na ławce z książką 
|
Pt wrz 07, 2007 8:54 |
|
 |
chmurka_
Dołączył(a): So maja 29, 2004 12:36 Posty: 427
|
Droga Basiu. Czytając Twój post czułam się jakbym to ja pisała te słowa. Zazdrość o drugą osobę nie jest mi obca. Również zdaje sobie sprawę z tego jak trudno nad tym zapanować i, że inni ludzie często kompletnie nie potrafią zrozumieć tego destrukcyjnego uczucia. Sama mam tak, że często bezpodstawnie zdarza mi się obrażać na mojego chłopaka, robić mu jakieś przykre uwagi z powodu jakiegoś spotkania czy rozmowy z koleżanką. Dopiero gdy ochłonę, gdy na spokojnie przemyślę sprawę, widzę jak bardzo jestem niesprawiedliwa, że sprawiam ból i nie zachęcam go spotkania czy rozmowy ze mną. Powoli uczę się panować nad swoimi emocjami. Często najlepszym wyjściem jest przemilczeć pewną sytuację, pobyć samemu ze sobą.A gdy sie ochłonie- nie ma żadnej złości, pretesji, podejrzeń i mam tę satysfakcję że nie zrobiłam awantury i nie muszę po raz setny przepraszać. Oczywiście droga do zwalczenia zazdrości jest długa, ciężka, wymaga mnóstwo samozaparcia ale również wsparcia ze strony partnera. Polecam szczerą rozmowę. Porozmawiaj z mężem, powiedz, że czasem sama sobie z tym nie radzisz, że wiesz że jego to rani i chcesz sie zmienić, ale że potrzebujesz także pomocy z jego strony. Poproś go o wyrozumiałość, cierpliwość, o to żeby w chwilach gdy nadchodzi ogromne natężenie tego uczucia, żeby zwyczajnie Cię przytulił. Poczujesz sie bezpieczna.
Pozdrawiam serdecznie i życzę mnóstwo wytrwałości 
_________________ Wiara jest to pewność bez dowodu.
|
Pt wrz 07, 2007 13:59 |
|
 |
olinka
Dołączył(a): Cz wrz 06, 2007 21:26 Posty: 520
|
Basiu, zazdrość jest nieobca nam wszystkim. Czasem o partnera, a czasami o przyjaciela, z reguły o uczucia kogoś bliskiego.
Zazdrość zmienia całą optykę widzenia świata. Ona zawsze niszczy dobre relacje między ludźmi
Wtedy cierpi nie tylko ten , kto zazdrości. To uczucie niszczy także tę drugą osobę.
Przekonałam się, że można sobie z tym dać radę, lecz zwykle pozostaje w człowieku pewna gotowość do powtórzenia takiej 'wyuczonej' reakcji.
Trochę się trzeba pilnować. Ale to jest wykonalne. 
_________________ Make a good thing better.
Mój Bóg i moje wszystko.
|
N wrz 09, 2007 15:20 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 10 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|