Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr sie 13, 2025 17:29



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 556 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 ... 38  Następna strona
 szanse nie-dziewicy 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt sty 05, 2007 20:31
Posty: 8
Post 
Miło słyszeć! :-D


Śr sty 17, 2007 22:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 17:06
Posty: 87
Post 
Przeciez wszyscy jestesmy grzeszni kazdemu moze się zdarzyc upadek .
oprócz tego dziewictwo czysto fizyczne jeszcze nie świadczy o czystości .
wiadomo jak mozna byc perwersyjnym mając błonę dziewiczą ,uprawiając ostry petting czy
seks oralny.
Dla mnie wazniejsze byłoby gdybym wybierał kandydatkę do małżenstwa jaki ta osoba ma stosunek do swoich przeszłych kontaktow
seksualnych .
cz żałuje szczerze tego jako swoje grzechy i błędy życiowe czy też uwaza ze to nic takiego . Ta postawa świadczy według mnie
jaka będzie jej wierność w małżeństwie bardziej niż jakies błędy w przeszłości.


Pt gru 07, 2007 14:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 17:06
Posty: 87
Post 
angua napisał(a):
Color napisał(a):
Polemizowałbym czy aż o tyle łatwiej ;)

Cóż - brak mi doświadczenia ;)
Do tego "o wiele" może znaczyć wszystko :D

Ale napiszmy tak. Mamy dwie pary:
(1) współżyła przed ślubem,
(2) nie.

Obie muszą zrezygnować z czegoś, co już znają. Przy czym dla (1) sama idea rezygnowania jest obca, dla (2) to standard. Oprócz tego o czym była już mowa, czyli właśnie wyćwiczenia tej rezygnacji, (2) prawdopodobnie potrafi lepiej przekazywać sobie uczucia gestami nieseksualnymi. W końcu robili to bardzo długo. Dla (1) te gesty mogły stracić na znaczeniu, co w przypadku (2) raczej nie miało miejsca, bo tak naprawdę nie było przeskoku czasu, a tylko formy.

Ale oczywiście mogę się mylić :)

Pozdrawiam :)
W praktyce i tak jest inaczej piszę to bo sam jestem w związku małżeńskim to co piszesz anqua to trochę takie teoretyzowanie. My zaczęliśmy współżyć po ślubie a i tak nie było łatwo później pogodzić się z nieplanowaną ( nie chodzi mi o zwykłą związaną z cyklem wstrzemięźliwość.)
wstrzemięźliwością związaną ze sprawami zdrowotnymi. To taki trochę mit że jak się przed ślubem zachowało czystość to już po ślubie nie będzie wielkich problemów związanych z tą sferą. To jest podobnie jak z tym mitem ,że małżeństwa które stosują NPR tak rzadko się rozwodzą . Sądzę że się nie rozwodzą nie dlatego że stosują NPR ale dlatego że cenią sakrament małżeństwa. A ponadto trwanie w małżeństwie nie oznacza jeszcze miłości i szczęścia można być ze sobą 50 lat wzajemnie się nienawidząc. Sorry jeśli odbiegłem od tematu to się więcej nie powtórzy.


Pn gru 10, 2007 9:18
Zobacz profil
Post 
Ja chciałam powrócić do tego tematu, bo dotyczy on i mnie, a nie chciałam już zakładać podobnego wątku.
Było zadane pytanie czy być szczerym, powiedzieć drugiej osobie, że kiedyś się zgrzeszyło, czy też nie. Jest mi wstyd o tym pisać, część może mnie potępiać, ale jednak napiszę. W wieku 14 lat poznałam chłopaka (on 4 lata starszy), po pewnym czasie zaprzyjaźniliśmy się, mogłam mu powierzyć wszystko, wydawał mi się wspaniałą osobą. I kiedyś jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy z sobą być (jako para). Pierwszy miesiąc był cudowny (wtedy tak myślałam), chociaż z perspektywy czasu widzę, że już wtedy mnie wykorzystywał. Ja, niedowartościowana 14-latka, bez przyjaciół, zauroczona w tym chłopaku pozwalałam mu na wiele, gdyż był wtedy 'tym jedynym', który dawał mi wsparcie. Dotykał mnie, a ja nie umiałam mu odmówić, wmawiałam sobie, że jest cudownie. Po miesiącu mnie zdradził, zerwał ze mną, a po tygodniu już chciał do mnie wrócić, przepraszał, obiecał, że to już nigdy się nie wydarzy. A ja głupia mu wybaczyłam, przecież każdy popełnia błędy. Wybaczyłam, chociaż było mi bardzo ciężko na sumieniu. Wróciłam do niego. No i zaczęło się dotykanie, pieszczenie, mój chłopak zaczął mówić o współżyciu (on sam miał wcześniej jedną partnerkę seksualną, ja byłam oczywiście dziewica bez żadnych doświadczeń). Mówił, jak to jest ciężko mu bez współżycia, raz mnie namawiał, a raz mówił, żebym jeszcze poczekała. Wiele razy mówił mi, że już nie może wytrzymać, że chce ze mną sypiać. I po 3 miesiącach podjęłam decyzję o współżyciu. Jako głupia 14-latka, bardzo zakochana w 'tym jedynym' sądziłam, że tym sposobem dam mu ulgę i pokaże mu jak bardzo go kocham. Zgodziłam się. Muszę jeszcze wspomnieć, że wtedy byłam niby osobą wierzącą, ale nie chodziłam do kościoła, nigdy się nie zastanawiałam czy seks przed ślubem to grzech. Przyznam, popełniałam straszne błędy. No ale zgodziłam się na współżycie, sama mu to zaproponowałam, bo jego wcześniejszych sugestiach. Pierwszy raz był bardzo bolesny i w ogóle nie satysfakcjonujący. Pisałam jednak wtedy w pamiętniku, że to najwspanialsze wydarzenie w moim życiu (jak bardzo się myliłam! :( ). Były i kolejne razy. Ale z mojej strony nie były 'chciane'. Mój chłopak był całkiem inny niż na początku, miałam z nim straszne problemy. Zdradzał mnie, okłamywał, zabraniał mi wiele rzeczy, był zazdrosny i zaborczy, raz mnie nawet uderzył. Nie będę się zagłebiać jak nam się układało. Trwało to 3 lata. Psychicznie już w końcu nie wytrzymałam, bo to było znęcanie się psychicznie. Gdy po raz kolejny zerwałam, bo nie umiałam wytrzymać, mój chłopak - wtedy 'ten jedyny' - groził mi. I to wieloma rzeczami, m.in.: że się powiesi. Najgorsze było to, gdy zamieścił moje zdjęcia (tak, niestety to były nagie zdjęcia. Kilka było wymuszonych, jednak dla świętego spokoju pozwalałam się fotografować. Nie usprawiedliwiam się, wiem, że byłam głupia) na jednym z portali internetowych. Po tym go znienawidziłam. Od dawna miałam depresję, myśli samobójcze, cięłam się. Wymusiłam na nim (w obecności jego rodziców), by wykasował moje zdjęcia. I na tym ten związek się zakończył. Nie wiecie jak mi było wstyd, jak wszystkiego żałowałam, nie widziałam sensu życia. Nie dostrzegałam swoich przyjaciół, których jednak miałam, lecz ten jedyny mnie od nich odseparował. Nie chciało mi się żyć, jednak nie miałam odwagi, żeby zakończyć swoje życie, a chciałam. Wiem, też myślałam o sobie, byle zakończyć swój ból, nie myślałam o rodzinie, o moich bliskich. Z każdym dniem jednak żyłam, próbowałam się trzymać. Wtedy nie wiedziałam, że Bóg może mi pomóc, napisałam, że byłam wierząca, chociaż każdy mógł mnie uważać za niewierzącą i chyba słusznie. Jednak z pomocą przyjaciół, przy zaaferowaniu szkołą, nauką jakoś sobie dawałam radę. Jednak wielki ból na sercu nadal ciążył, żałowałam wszystkiego. Po 2 miesiącach od zerwania z tamtym chłopakiem poznałam przypadkowo chłopaka, z którym chodziłam. Ja kończyłam 2 klasę liceum, on 3 (maturalną). Na początku było to zwykłe koleżeństwo, chociaż szybko się zauroczyłam, jednak nie miałam wielkich nadziei, bo były wakacje, ja wyjechałam na miesiąc (najpierw za granicę, potem już w Polsce), a często jest tak, że początkowe związku nie przetrzymują takich prób. Jednak z nami było inaczej, bo gdy ja nie mogłam pisać smsów zza granicy, to on pisał, a gdy byłam już w Polsce, to albo rozmawialiśmy na gg (ja z telefonu, gdyż byłam na obozie), albo wymienialiśmy się smsami. Zauroczyłam się i to bardzo. I wiedziałam, że i ja podobam się temu chłopakowi. Tak minęły kolejne 2 miesiące. Pewnego dnia ten chłopak oznajmił mi, że chce ze mną o czymś porozmawiać. Wiedziałam, że chce zapytać się, czy to, co jest pomiędzy nami, to już związek i czy staniemy się 'formalnie' parą. Obawiałam się tego. Nie tego, że chciałam z nim być, ale obawiałam się jego poglądów, bałam się, że zostanę odrzucona. On - chłopak prawie 19-letni, bardzo wierzący, wyznający czystość przedmałżeńską, z zasadami, inteligentny, miły, a ja prawie 18-letnia dziewczyny, bo 'aż takich przejściach'. Wiedziałam, że chciałby mieć 'czystą' dziewczynę. Dlatego więc mówiłam mu o moim 'chorym' związku, sugerowałam, że może jednak nie jestem 'czysta'. Wiem, że on się tego domyślał, że dziewicą nie jestem, jednak nigdy mu nie powiedziałam tego prosto w oczy. Aż do momentu, gdy mi powiedział, że chce ze mną porozmawiać, zapytać się czy będziemy razem. Wiedziałam, że muszę mu powiedzieć o tym wcześniej, gdyby jednak chcial zmienić zdanie i odejść, w momencie gdy ja jeszcze nie byłam aż taka zakochana 'po uszy'. Nie chciałam mówić mu tego po jakimś czasie, bo mógłby się poczuć oszukany. Bałam się mu to powiedzieć, może głupio to wyszło, bo przez gg, ale to była najtrudniejsza rozmowa w moim życiu. Powiedziałam, że wiem o czym chce ze mną porozmawiać, że jeżeli chce ze mną być, to musi wiedzieć, że nie jestem dziewicą, a wiem, że dla niego to ważna sprawa. Powiedziałam jak tego żałuję, myślałam, że na tym się zakończy, że nic z tego związku nie wyjdzie. Jak bardzo się myliłam! On mnie pocieszał, powiedział że owszem dziewictwo jest dla niego ważne, ale bardzo sobie ceni to, że byłam z nim szczera, jeszcze zanim z sobą nie byliśmy, mówił, że jeżeli żałuję, to to zaakceptuje. Rozmowa ta odbywała się wieczorem, więc na drugie dzień się spotkaliśmy i mogliśmy o tym porozmawiać. Bardzo ciężko było mi o tym mówić, spojrzeć mu z oczy, jednak spełniło się moje marzenie i od tego dnia jesteśmy razem. Ten chłopak całkowicie zmienił moje życie, jednak na dużo lepsze. Przyjęłam go do swojego serca, jednak razem z nim do mojego serca tak naprawdę trafił tam też Jezus. To właśnie mój chłopak pokazał mi prawdziwą drogę do Pana Boga, zaczęłam regularnie uczestniczyć w Mszy św., wierzyć :) Jesteśmy już razem ponad 9 miesięcy :) I jak wcześniej napisałam - mój chłopak uznaje czystość przedmałżeńską, więc razem z nim postanowiłam dochować tej czystości. Chcę, by mój chłopak był nadal prawiczkiem i nie żałował pochopnych decyzji, gdybyśmy (nie daj Boże) kiedyś nie byli już ze sobą. Na razie nam się to udaje, chociaż czasami jest ciężko, dochowujemy tej czystości :)
Jednak chciałam też napisać, iż czasami, a nawet dość często powraca do mnie smutek, żal, złość na samą siebie, że oddałam się komuś (bądź co bądź kochałam go, jednak to nie jest usprawiedliwienie). Nie umiem czasami sobie z tym poradzić, boli mnie to, że nie jestem 'czysta', że nie oddam w przyszłości swojemu mężowi całej siebie. A wiem, że dziewictwo dla mojego chłopaka jest bardzo ważne. Mój chłopak nie robi mi wyrzutów, ale wiem, że czasami też jest mu ciężko, że źle mu, że ktoś mnie kiedyś dotykał. Chciałabym cofnąć czas, chociaż niestety nie mogę. Boli mnie to i to bardzo. Jak mam sobie z tym poradzić? Czasami mam myśli, że ja nie jestem dla niego, że on zasługuje na dużo lepszą dziewczynę. On jest dla mnie po prostu Aniołem. A ja czasami myślę, że jestem nic nie warta :( Teraz gdy o tym myślę, co było wcześniej, to napawa mnie obrzydzenie, wściekłość na samą siebie i przy okazji na mojego byłego chłopaka, bo po części on mnie wykorzystywał (bądź co bądź, miałam 14 lat, a seks z osobą poniżej 15 lat, to przestępstwo, gwałt). Później zgadzałam się dla świętego spokoju, albo zostawałam zmuszana :( I teraz nie umiem sobie tego wybaczyć. Wyspowiadałam się oczywiście z tego, zostało mi to wybaczone, jednak ja sama sobie nie umiem tego wybaczyć... Możecie mi coś poradzić?


Pt cze 13, 2008 18:14
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post 
"Większa radość jest w niebie z jednego nawróconego grzesznika, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia" (Łk 15, 7)

Cieszę się radością całego Kościoła :)

I pamiętaj: w oczach Boga, zawsze jesteśmy godni Jego miłości :)

Pamiętam jak moja Narzeczona (a za 15 dni Żona :) ) przeprowadziła ze mną podobną rozmowę, gdy Ją zapytałem czy będziemy razem. Ona co prawda dziewicą jest, ale opowiedziała mi swoje wcześniejsze życie. Jednak miłość łaskawa jest i nie pamięta złego.

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Pt cze 13, 2008 18:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Mycha_89 napisał(a):
Możecie mi coś poradzić?


Co się stało to się nie odstanie, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Zamiast zamartwiać się nad tym, czego już dać nie możesz, lepiej skoncentruj się na tym, co dać możesz. A zapewne jest tego wiele, co można wywnioskować z Twojego posta, i, co ważniejsze, tak uważa Twój chłopak, który przecież zna Twoją przeszłość. Niedowartościowanie już raz wpędziło Cię w kłopoty, więc nie pozwól, aby jakieś kompleksy narażały na szwank Twój obecny związek.

Takie moje skromne zdanie laika, ale też z jakąś tam przeszłością ;)


Pn cze 16, 2008 11:14
Zobacz profil
Post 
Staram się jak tylko mogę, żeby dać mu jak najwięcej, chciałabym, żeby był ze mną szczęśliwy, mimo mojej przeszłości. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze :) Tylko czasami jest mi źle, że nie będę mogła mu dać w przyszłości tego, co tak bardzo chciałabym mu ofiarować. Ale dołożę wszelkich starań, by było mu ze mną dobrze, by nie pamiętał o tym. I również ja chciałabym zapomnieć. Dziękuję bardzo za szczere słowa :)


Pn cze 16, 2008 19:40
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45
Posty: 3638
Post 
Mycha_89 nie wiem czy wiesz, ale swoim postem odpowiedziałaś na pytanie zadane w tytule tego całego wątku. Od tej strony właśnie katolicy na to patrzą tak jak twój chłopak/mężczyzna i tak jak ty w tej chwili na to patrzysz. A przynajmniej powinni. Obojętnie którą płeć podobna sytuacja spotka.
To są pewne zachowania moralne jakie uznajemy za dobre i właściwe.
Życzę wiele szczęścia w twoim, a jeśli wam się ułoży to waszym życiu.

_________________
Niech żyje cywilizacja łacińska !!!

więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...


Śr cze 18, 2008 20:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2008 20:03
Posty: 30
Post 
Mycha_89 napisał(a):
Staram się jak tylko mogę, żeby dać mu jak najwięcej, chciałabym, żeby był ze mną szczęśliwy, mimo mojej przeszłości. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze :) Tylko czasami jest mi źle, że nie będę mogła mu dać w przyszłości tego, co tak bardzo chciałabym mu ofiarować. Ale dołożę wszelkich starań, by było mu ze mną dobrze, by nie pamiętał o tym. I również ja chciałabym zapomnieć. Dziękuję bardzo za szczere słowa :)



a ja uwazam, ze zostalas najzwyczajniej w swiecie skrzywdzona i nie ponosisz za to winy. bylas jescze mloda i naiwna, szkoda ze tak sie stalo, ze trafilas akurat na takiego chlopaka.
mam nadzieję, że teraz wszystko Ci sie ułoży

pozdrawiam


Pn cze 23, 2008 8:12
Zobacz profil
Post 
Mam tylko jedna rade: przestan o tym rozmyslac. Bylo, minelo... Myslenie o o tym do niczego dobrego nie prowadzi, wykonczysz sie psychicznie. W swoich postach zawsze powracasz do przeszlosci, w tym momencie to jest twoj problem a nie to co kiedys bylo.


Pn cze 23, 2008 12:18
Post 
No tak, może i za często o tym myślę, ale czasami nie umiem inaczej. Chociaż już i tak jest lepiej, już się tak nie zadręczam. Ale wiem, że mojemu chłopakowi czasami ta moja przeszłość nie daje spokoju, a nie chciałabym i żeby on się zadręczał. Nigdy mi nie wypominał moich postępowań, ale wiem, że dziewictwo jest dla niego bardzo ważną rzeczą. Próbuję mu to jakoś wynagrodzić. Czytałam trochę o wtórnym dziewictwie, myślę, że może ono i mnie dotyczyć. Nie planujemy współżycia przed ślubem, chociaż czasami jest ciężko, ale oboje się staramy. No i nie chcę drugi raz popełnić tego samego błędu.
A co do tytułu wątku, to faktycznie, odpowiedziałam na te pytanie. Jednak lepiej nie popełniać takich błędów i później nie mieć takich dylematów, czy aby ja, jako 'nie-dziewica' będę miała u kogoś szansę. Lepiej dmuchać na zimne.
Dziękuję za rady, trochę lżej mi się na serduszku zrobiło :)
Pozdrawiam!


Pn cze 23, 2008 17:27

Dołączył(a): Pn cze 23, 2008 16:47
Posty: 9
Post 
witam wszystkich.mam ogromny problem i nie wiem do kogo mogę się z tym zwrócić, dlatego mam nadzieję, że ktoś udzieli mi jakiejś, rady, wskazówki, czegokolwiek co pozwoli mi życ normalnie. postaram się opisać moją sytuację: Parę lat temu poznałam chłopaka,zaczelismy sie spotykac i bylismy ze soba pol roku, zostawił mnie.... pozniej poznalam innego z ktorym chodzilam 10 miesiecy i rozstalismy sie a potem wrócilismy do siebie, po 5 miesiacach stracilam z nim dziewictwo, pozniej minelo jeszcze 7 miesiecy i rozstalismy sie.. Myslalam że bedzie tym jedynym i dlatego oddalam mu swoj cenny skarb... niestety mylilam sie.. mialam 17 lat. najgorsze jest to ze chyba tak na prawde go nie kochalam, nie wiem czy to bylo tylko zauroczenie, ale na pewno nie prawdziwa miłośc. i to jest najgorsze bo to z nim stracilam dziewictwo. Obecnie jestem z chlopakiem z ktorym byłam na samym poczatku. Chcial zebym wrocila do niego bo nadal bardzo mnie kocha i zgodzilam sie bo ja rowniez caly czas go kochalam. I tu pojawia sie problem, bo on nie moze zaakceptowac tego ze nie jestem dziewica. ja dla niego bylam pierwsza. czasem miedzy nami jest idealnie, wszystko dobrze sie uklada , a za chwile on siedzi smutny i zly i juz wiem dlaczego.. wtedy oczywiscie zaczyna sie kłotnia. kiedy wydawalo mi sie ze dziewictwo nie jest az tak wazne, wiem ze zrobilam to za wczesnie i ogromnnie tego zaluje. Moj chlopak mowi ze bardzo mnie kocha i nie chce sie rozstac ale ciezko mu z tym wszystkim. ja tez nie chce bysmy sie rozstali le czasem nie mam juz sily. tak bardzo chcialabym byc szczesliwa ale chyba juz nigdy nie bede. on mowi ze nie myslalze jestem taka latwa i inne przykre rzeczy. ma racje bylam za mloda zeby wspolzyc. zaluje tego, ale to i tak nie ma znaczenia. nie wiem co robic. nie wyobrazam sobie zycia bez niego, nie wiem czy czekac.moze z czasem bedzie lepiej, ale jestemy jyz ponad 2 lata razem i nic sie nie zmienia. powiedzial ze zawsze chcial miec zone dziewice.. czuje ze nerwowo juz nie wytrzymuje Potrzebuje pomocy.


Pn cze 23, 2008 19:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 23, 2008 16:47
Posty: 9
Post 
mowi ze z tamtym na pewno bylo mi lepiej skoro poszlamz nim do lozka, ze go bardziej kochalam itd.


Pn cze 23, 2008 19:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz maja 29, 2008 9:02
Posty: 206
Post 
Przykre jest słyszeć, że się tak szybko zakochujesz bo nie będziesz z nim szczęśliwa w związku.


Pn cze 23, 2008 19:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2008 20:03
Posty: 30
Post 
Mirisha napisał(a):
Przykre jest słyszeć, że się tak szybko zakochujesz bo nie będziesz z nim szczęśliwa w związku.


ja tez wziełabym chyba nogi za pas. jesli CIE nie akceptuje takiej właśnie jaką jestes to co bedzie za 10-20-30 lat, kiedy nie bedziesz juz taka piękna i coerpliwa jak teraz?

poza tym nie mozesz mu powiedziec czy tamten byl lepszy, bo ten obecny jeszcze sie nie wykazał

chyba tupnij troche nogą, albo da Ci z tym spokoj, albo...


Pn cze 23, 2008 20:33
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 556 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 ... 38  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL