Proszę zaprzestania wklejek. Ponawiam pytanie: czy Czesi pozabijali czy wykluczyli komunistów? Jeśli wykluczyli to bardziej skutecznie niż Polska, czy nie?


Droga gito czym się tutaj podniecać? Cóż to zmieni? Palikot znowu zapalił! Czas podyskutować o poważniejszych sprawach jak zioło!

Wybacz, ale opinia opozycjonisty, prezydenta W. Havla o procesie uwłaszczania postkomunistów w Czechach jest dla mnie miarodajna.
A jeśli to nieprawda to dowiedź tego.
W partiach działają ludzie należacy do Czechosłowackiej Partii Czech - ba zostają nawet premierami, jak J. Paroubek.
Legalnie działa Komunistyczna Partia Czech i Moraw z przewodniczącym F. Wojtech - komunistyczny działacz młodzieżówek, członek Czeskiej Partii Czech.
Skutecznośc Czechów w dekomunizacji jak widać jest adekwatnie podobna jak w Polsce.

To pytanie jest źle zadane, bo sugeruje, że jest to alternatywa rozłączna. A jedynie słuszna odpowiedź brzmi: to bezczelny cynizm Rostowskiego i wszystko w Polsce zostało sprzedane. Co jest realizacją kolejnego punktu eksterminacji Narodu Polskiego
Jak w ogóle taka Patriotka jak Ty może zadawać takie niepoważne pytania

Podobieństwo jest, zaś skala tego podobieństwa poddana jest adekwatnej manipulacji.

Najpierw powiedział, że bardziej niż na ZUS, liczy na pomoc własnych dzieci. A potem szczerze poradził Polakom, żeby szli na żebry
Oprócz państwa są jeszcze organizacje społeczne, są kościoły, są ludzie dobrej woli, które pokazują, że nie jesteśmy zakładnikami tylko takiej bezdusznej maszynerii państwowej – mówił wicepremier rządu i minister gospodarki Waldemar Pawlak (53 l.). Polacy są oburzeni!

Nikt już dawno tak nie rozzłościł Polaków, jak lider Polskiego Stronnictwa Ludowego. Sam co miesiąc jako czołowy w kraju polityk zarabia 14,5 tysiąca złotych. Ale zwykłym ludziom powiedział, że pomocy na stare lata mogą szukać w... kościołach. – To po co ja teraz płacę podatki i składki na ZUS?! – pyta z pretensją Kamila Dąbrowska, sklepowa z Kołobrzegu. Wojciech Kozłowski, drwal z Warszawy, dodaje oburzony: – Jeśli ludzie przestaną wierzyć, że państwo zapewni im godziwy byt na starość, to przestaną na nie płacić – staniemy się drugą Grecją, gdzie każdy jak może stara się unikać podatków.

– To było przejęzyczenie – tłumaczył swego zastępcę premier Donald Tusk (55 l.). – Trochę niefortunna wypowiedź – próbował bagatelizować sprawę Stanisław Żelichowski (68 l.) z PSL. Ale co on wie o problemach emerytów, skoro sam – jak wynika z jego oświadczenia majątkowego – co miesiąc dostaje niemal 5 tys. zł z ZUS.

http://www.fakt.pl/Rzad-wysyla-Polakow- ... 258,1.html

Rozmowa z rzeczniczką Ministerstwa Zdrowia Agnieszką Gołąbek
http://www.youtube.com/watch?v=X1KaJJm5G2o

To jest prosta konsekwencja. Gdyby rządzący byli uczciwi, powiedzieliby: "sorry, proszę państwa, nie mamy już pieniędzy, by wam wypłacać emerytury i w żaden rozsądny sposób nie jesteśmy w stanie ich zdobyć. Dlatego od dzisiaj likwidujemy państwowy i przymusowy system emerytalny - my wam przestajemy zabierać wasze pieniądze, a wy musicie zadbać o zabezpieczenie na starość we własnym zakresie." Pawlak palnął jedynie to, co wszyscy zorientowani od dawna wiedzą - państwo polskie po prostu okradło swoich obywateli na monstrualne sumy pieniędzy, proceder ten trwa od kilkudziesięciu lat i podtrzymywały go wszystkie dotychczasowe rządy, nie wyłączając ostatniego. Właściwą reakcją na słowa Pawlaka powinno być teraz masowe występowanie obywateli do państwa o zwrot wszystkich dotychczas wpłaconych składek emerytalnych, w związku z niewywiązaniem się przez państwo z umowy.

Tak - państwo powinno tym od 50 w dól zwrócić składki - zdążą sobie jeszcze co nieco odłożyć.
A w stosunku do pozostałych, w tym 6 milionów emerytów i rencistów, wdrożyć wreszcie postulat prof. Wolniewicza - eutanację.
I obwarować jeszcze obligatoryjnym nakazem.
Bo przecież żadne państwo nie zmusi zmarłych aby oddali pieniądze, które pobierali na emeryturze/rencie ze składek aktualnych emerytów i rencistów.

Ależ skąd. Ma im zapłacić - dokładnie tyle, ile im obiecało. Albo zwrócić wszystko to, co w drodze tej umowy od nich dostało.



I nie ma prawa tego robić. Natomiast ma obowiązek wywiązywać się z umów. Jeżeli nie jest w stanie - ludzie mają prawo żądać zwrotu tego, co świadczyli. Metodami typowo egzekucyjnymi: np. przez likwidację ZUS i sprzedaż całego jego majątku w drodze licytacji. Po ustaleniu winy konkretnych osób (byłoby ich zapewne setki): przez egzekucję z ich majątku. Jeżeli obecny majątek państwowy, po odliczeniu części niezbędnej do jego podstawowego funkcjonowania, nie wystarczy, sąd rozłożyłby spełnienie świadczenia na raty lub zaproponował jakiś ekwiwalent (np. zwolnienie części wierzycieli z podatków na określony okres).

I nie ma prawa tego robić. Natomiast ma obowiązek wywiązywać się z umów. Jeżeli nie jest w stanie - ludzie mają prawo żądać zwrotu tego, co świadczyli. Metodami typowo egzekucyjnymi: np. przez likwidację ZUS i sprzedaż całego jego majątku w drodze licytacji. Po ustaleniu winy konkretnych osób (byłoby ich zapewne setki): przez egzekucję z ich majątku. Jeżeli obecny majątek państwowy, po odliczeniu części niezbędnej do jego podstawowego funkcjonowania, nie wystarczy, sąd rozłożyłby spełnienie świadczenia na raty lub zaproponował jakiś ekwiwalent (np. zwolnienie części wierzycieli z podatków na określony okres).[/quote]
Utopia.
Mamy aktualnie 6 milionów emerytów i rencistów.
Dodając ok 10 roczników lat 50-tych, czyli kolejne ok 7-8 milionów, pieniądze uzyskane ze sprzedaży majątku ZUS, egzekuji majątków osób odpoiedzialnych (kwestia posiadania tych majatków i podstawa prawna), to po jakiej kwocie zwrotu może otrzymać 15 milionów ludzi po 50-tym roku zycia.
A tym pracującym do 50-tki też trzeba oddać.
Uwzględniając coroczne kwoty dopłacane do ZUS ze skarbu państwa, okazałoby się, że po spłaceniu wierzytelności ZUSu pozostałoby mikra kwota do podziału.

Winnych byłyby miliony (państwo to my), a o egzekucję z naszego majątku bym się nie martwił - zapewne się odbędzie. W zasadzie już się odbywa, jawnie poprzez zwiększanie składek i wydłużanie wieku emerytalnego, a mniej jawnie poprzez inflację.

Tak można byłoby powiedzieć, gdyby emerytury były dobrowolne. Ale nigdy nie były i nadal nie są. Jeżeli państwo uzurpuje sobie rolę "funduszu emerytalnego" dla społeczeństwa, to przynajmniej w tym aspekcie nie da się powiedzieć, że "państwo to my", bowiem właśnie powstały tutaj dwa podmioty: "fundusz emerytalny" (państwo) oraz "klienci funduszu emerytalnego" (społeczeństwo). I ten pierwszy jest dłużnikiem tego drugiego, przy czym dłużnik nie jest w stanie dalej regulować swojego zobowiązania. Czyli: sprawa kwalifikuje się do sądu i egzekucji, a wierzyciel ma prawo żądać zwrotu wszystkiego, co świadczył w wykonaniu umowy.



Innymi słowy, państwo spłaca swoje zadłużenie wobec nas, poprzez ściąganie z nas jeszcze większej ilości kasy. A wszystko to korzystając z przymusu.

Powinno. A nie robią tego bynajmniejn nie dlatego, że mają wyprane przez rządową propagandę mózgi, tylko dlatego że nie liczą na żaden rezultat takiego występowania.

Nie robią tego dlatego, że w ogóle im to nie przychodzi do głowy. A gdyby przyszło, też nie zrobią, tym razem ze strachu przed "rewolucją" (bo to by oznaczało rewolucję).

Niektórzy jednak rewolucji i krwi się nie boją:

"Bez krwi nie będzie nic. Bo ci bandyci, którzy mają władzę niestety tę władzę cały czas trzymają"
http://glosrydzyka.blox.pl/2012/02/Sluchacz-Radia-Maryja-o-krwawej-rewolucji.html

To też. A ci którym przyjdzie do głowy, nie zrobią, bo doskonale wiedzą, że państwo i tak pokaże im środkowy palec i nic nie wskórają.