Wiara nie tyle "W Boga" ile "Bogu", jak tu:
http://www.mateusz.pl/wdrodze/nr407/19.htm
Ja nie wiem, czy moja wiara może "góry przenosić"... wiem natomiast, że wiara jest łaską. Skoro tak, to jest darem niewspółmiernym do naszych ludzkich starań. Wydaje mi się, że wymaga raczej wyciszenia, spokoju, zaufania, niż jakichś specjalnych zabiegów, "samodoskonalenia się", jakiegoś zasługiwania... tu niewiele od nas zależy, to nie jest tak, jak z zarabianiem pieniędzy.
Moje patrzenie na świat zaczęło się zmieniac od chwili, gdy zrozumiałam, jak mało zależy ode mnie. Moje "różowe okulary" to było przekonanie, że powinnam mieć wpływ na większość spraw dotyczących mnie, mojej rodziny itd. I że jestem odpowiedzialna za to, co się w tych kwestiach dzieje. W istocie - w niektóych sprawach miałam faktycznie jakiś wpływ i w jakimś stopniu byłam odpowiedzialna, ale to był zaledwie procent... Na ile rzeczy masz wpływ płynąc łódką po pełnym morzu? Ja miałam poczucie, że powinnam sterować tym morzem

(
to z jakiejś książki, może i z Gruna)
Co do Gruna - jego język trafia do mnie, ale nie wiem, czy jest uniwersalny. Spróbuj.
Jeśli chodzi o inne kwestie - to mieszkam daleko od Warszawy.
Psychoterapeuty (niekoniecznie psychoanalityka) szukaj w internecie.
Pozdrawiam - M.