BLAGAM O POCIESZENIE/RADĘ :(
| Autor |
Wiadomość |
|
hitman
Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47 Posty: 866
|
Filippiarz: a ja myślę, że za bardzo teoretyzujesz i wątpię czy sam byłeś kiedyś w takiej sytuacji.
|
| Pt mar 14, 2008 4:09 |
|
|
|
 |
|
tatiana89
Dołączył(a): Śr mar 12, 2008 16:07 Posty: 32
|
 Re: BLAGAM O POCIESZENIE/RADĘ :(
filippiarz'u!
Wiesz, też nie znasz mnie - ja to tylko powierzchownie opisałam, a nie znasz wielu aspektów, więc proszę nie oceniaj mnie... ale mówisz dużo prawdy(rzecz względna) - to przyznam, ale mogłeś darować sobie robić to tak boleśnie i tak mi ciężko... I nawet nie wiem, czy jest sens Ci się tłumaczyć.
Pomóc mi nie pomogłeś, jedynie dobiłeś moje sumienie stwierdzając, że jestem egoistką. Odpowiadając mi nie miałeś wcale zamiaru czystej, życzliwej pomocy, jedynie BRUTALNEGO SPROWADZENIA MNIE NA ZIEMIE. - TO JEST TA IDEALNA, TWOJA MIŁOŚĆ DO BLIŹNIEGO? Ja staram się inaczej pomoc ludziom, jeśli tego potrzebują. Cóż, nie jestem na tyle idealna, co Ty. Bo chyba to chciałeś mi udowodnić - że jesteś TAKI LEPSZY. Może i jesteś - nie mnie to oceniać. Moja wiara nie jest idealna, jest bardzo krucha, ale staram się z całego serca i miałam swoje przekonanie... Chcesz POZBAWIĆ MNIE NADZIEI? Chyba o to chodzi, żeby mieć wielką nadzieję? I mieć to zaufanie do Boga. Faktycznie, wielka ze mnie egoistka... że ufam w miłość... Wszędzie - dosłownie pisze, że Bóg nas wysłucha, że MOŻE spełnić nasze prośby... Więc, czemu mam temu nie zawierzyć? Zdaje sobie sprawę, ze Bóg MOŻE chce inaczej, ale staram się po prostu modlić, żeby nie stawiał mnie w tak skrajnych dla mnie sytuacjach. Liczę na taryfę ulgową. ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif) Nadzieja matką głupich „powiadasz”, a raczej próbujesz mi to wmówić.
Ja wiem, że miłość dotyczy każdego bliźniego, wiec nie wiem po co zbaczasz w stronę rzeczy oczywistych - zwykłe czepianie się? Ale chyba istnieje rozgraniczenie miłości miedzy KOBIETA, A MEZCZYZNA, A KOBIETA-KOBIETA, MĘŻCZYZNA-MĘŻCZYZNA? Może się mylę? ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif) Mówimy tu O MIŁOŚCI - w końcu w Biblii pisze "miłość nie szuka poklasku..." itp a nie pisze się "W STANIE ZAKOCHANIA - NIE SZUKA SIE POKLASKU... " - tu Cię mam!;] Zawsze wydawało mi się, że te słowa odnoszą się głownie do uczuć miedzy kobietami, a mężczyznami (przykład - w małżeństwie, ale i w normalnym związku zmierzającym do złożenia obietnicy\milosci przed Bogiem).
Każdy ma różne relacje z Bogiem. Ksiądz mówił mi, że można sobie zawierać pakty z Bogiem, że on takie zawierał. I nie łap mnie za słówka, bo źle to zrozumiałeś... Obiecałam, że go sprowadzę na dobrą drogę - nie w sensie, żeby połechtać Boga, ale mi by to po prostu radość sprawiło, gdyby udało mi się go nawrócić, a nie że składam głupie, nie mające pokrycia obietnice - chodziło o moje, dobre chęci. Mi by to sprawiło wielką radość, a i Bóg tez byłby zadowolony.
„Bóg Was nie rozdzieli, bo Bóg nie ma wpływu na wolną wolę człowieka - w tym wypadku twojego chłopaka i jeżeli ten chłopak postanowi odejść to taka będzie wola tego chłopaka a nie Boga. –
Bóg ponoć jest wszechmogący, czyż nie? I skoro on nie ma kompletnie wpływu na nasza wolę, to powiedz mi jakim cudem DECYDUJESZ, KOGO KOCHASZ? To tylko i wyłącznie Twoje decyzja i TWÓJA WOLA CALKOWICIE? Mówisz sobie o ta osoba jest fajna – chce ją kochać... PSTRYK! I kochasz? CIEKAWE. Fakt, przecież mamy WOLA WOLE! I Tu nie chodzi, że on byłby ze mną szczęśliwy... bo ja nie jestem szczęśliwa... może i jestem ale nie do końca, bo to BOLI bardzo, gdy ktoś kompletnie się nie stara tak jak Ty... Wiecznie cierpię w tym związku... Ale na tym polega miłość, że się kogoś od tak kocha i nie wie się, czemu akurat jego? Bo skąd to wiemy? Po prostu ja wierze w JEDNA, JEDYNA MILOSC! A nie jakieś tam 50 płytkich miłostek. Chce walczyć o te miłość, nawet jeśli nie jest idealna, ale wlacze o to BY BYŁA. - to jest Twoim zdaniem egoistyczne? On też chce walczyć, inaczej nie przyjeżdżał by do mnie i nie rozmawiał ze mną, Ogólnie, pracujemy nad tym, żeby było między nami jak najlepiej! I tu nie o to chodzi, że on mnie nie kocha, on mówi ze kocha, ale jak KAZDY, NORMALNY CZLOWIEK ma wahania uczuć!
Powiedz mi tak... CZY TO ZLE WALCZYĆ O MIŁOŚĆ I STARAĆ SIE BY BYLO JAK NAJLEPIEJ? Ja mu krzywdy nie wyrządzam tym, że wierze, że jeszcze się miedzy nami ułoży. Mam REZYGNOWAĆ, BO PRZECIEŻ CZEKA NA MNIE 1000 TYSIĘCY INNYCH OSÓB - ja walczę o te jedną, bo wierze W JEDNA, JEDYNA MIŁOŚĆ KTÓRA DOTYKA DWÓCH OSÓB, A NIE 100 INNYCH.... Nie wierzę w stereotypy. Nie chce w nie wierzyć, bo bolą... To, że mam 19 lat nie znaczy, ze bede zaraz zakchana jeszcze 100 tysiecy razy az do slubu - a tak kazdy twierdzi! Kazdy mi ciagle mowi zostaw go bo on na Ciebie zasługuje tyle dla niego robisz itp - ale ja odrzucam te myśli, bo wierze w to, że ON SIE ZMIENI, że jego uczucie dojrzeje jak moje... uważam ze Bog wlasnie pozwolił mi tak bardzo go kochać (wcześniej również miałam wahania uczuć) I NIE WIEM W JAKIM CELU - na pewno żebym doceniła wiele rzeczy...
To nie są moje marzenia... tu chodzi o to w co ja wierzyłam, bo zaufałam Bogu, że jest jedna miłość i że ona już zostaje... że trzeba o nią walczyć, pielęgnować, itd. Ech nie wiem może jestem tepa, ale każdy ma swoje relacje z Bogiem...
Prawda była taka, że to ja mu powiedziałam, żebyśmy skończyli nasz związek bo ja NIE ZNIOSĘ takiego cierpienia (zrobiłam to pod wpływem wielkiego gniewu i żalu), kiedy on mnie wiecznie ranił - TO BYŁO EGOISTYCZNE moim zdaniem... (chciałam uniknąć, uciec od cierpienia i zostawić krzyż)- ale poprosił mnie żebym dala mu czas... żeby mógł dojść jakoś do siebie i sie określić. I tak źle i tak nie dobrze. Z nim źle, bez niego jeszcze gorzej. I co radzisz w takiej sytuacji? Dopuścić do głosu swoją dumę (swoją drogą bardzo katolickie), czy pokornie znosić ból w nadziei, że będzie lepiej? Poświęcam się dla miłości, tak mi się trochę wydaje. Choć pewnie głupio myślę. Stad określam swój związek jako MÓJ KRZYŻ bo moja miłość (czyt. związek) jest TRUDNA! CALE ZYCIE JEST TRUDNE I STOSOWANIE SIĘ DO PRZYKAZAN. Bóg dal nam rozum i ja widzę, co jest zle co dobre. Owszem, moja miłość nie jest idealna i nie umiałabym oddać go innej dziewczynie, bo nie wierze, ze znalazłby osobę która zaopiekowałaby się nim lepiej i kochała go równie mocno jak ja - gdybym znała te dziewczynę i była by wzorem cnót TO BYŁABY INNA SPRAWA! Wiec nie wiem jakbym się zachowała - zależy od sytuacji... Nie chce gdybać. PO CO? Chce sie skupić na innych, bardzo ważnych aspektach, które są AKTUALNĄ rzeczywistością, a nie mogą zdarzyć się w dalekiej przyszłości...
„Okażesz jemu i jej swoją miłość i pozwolisz być w pełni szczęśliwym czy zniewolisz go u swojego boku dla własnej przyjemności?”
NIBY JAK MIAŁABYM GO ZNIEWOLIĆ? Nie jestem psychopatką. Jesli wiedziałabym, ze byłby z inna szczęśliwy MUSIALABYM się z tym pogodzic, ale jesli wiedzialabym ze ta dziewczyna jest DOBRA osobą i ze o niego zadba... może jakoś bym to zniosła - na pewno lepiej. Inaczej byloby mi ciezko chyba... Z reszta nie wiem. Moge sie jedynie modlic, zeby Bog NE STAWIAł MNIE w takiej sytuacji.
Z reszta moj chlopak powiedzial mi ze on nawet nie chce byc z inna, ze nie chodzi o inne, chodzi o to czy on nie woli byc po prostu sam, bo on mi robi duzo krzywdy i mysle ze to go przerasta... przez to powstaja klotnie itd. ale cos nas chyba trzyma przy sobie? I JA MYSLE ZE TO OPATRZNOSC BOZA CZUWA... Po to są te kryzysy, zeby potem moglo być dobrze i zeby zrozumialo sie wiele rzeczy, by docenialo...
Nie wiem, dobra Twoim zdaniem żyje głupimi marzeniami. Moze i zyje. Moze i jestem glupia, nie idealna... Może... Dobrze mi z moim podejściem, mam nadzieje ze nikomu krzywdy nie robie... Nie wiem, co robie zle, ale szczerze mam dosc juz tego forum, bo ludzie mnie zwyczajnie ATAKUJĄ... I bardzo proszę katolicy kochający bliźnich chcą doprowadzić mnie do skrajnej depresji - dziękuję bardzo. Chcecie mi coś wytłumaczyć, co robę takiego źle? Prosze bardzo! Ale takie prawo ma chyba tylko ksiądz i najlepiej PSYCHOLOG. A nie normalni ludzie wahający się jak stare siweczki... niczyja wiara nie jest idealna. (wyjątek? ŚWIĘCI)
"Z mojej strony nie znajdziesz pocieszenia - masz za mało pokory i za mało ufasz Bogu" - ten cytat mnie powalił - NIE JESTEM DLA CIEBIE ZA DOBRYM CHRZEŚCIJANINEM BYŚ MI POMÓGŁ, WSPARŁ? ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif) Ach te ideały pełne wiary, pokory i MIŁOŚCI do bliźniego... Tia, tia...
Ja prosiłam o życzliwość, bo dość mi cierpień na prawdę... ale Ty tego nie uszanowałeś. ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif) Dziękuję.
Czas chyba usunąć mój post. Usłyszałam aż za dużo. Z resztą jakoś sobie poradzę. Poki co jest ciut lepiej. ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif) I WSZYSTKICH ATEISTOW PROSZĘ O NIE PISANIE TU, BO NIE CHCE MI SIĘ Z WAMI WALCZYC. Nie mam na to sily.
|
| Pt mar 14, 2008 5:21 |
|
 |
|
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
 Re: BLAGAM O POCIESZENIE/RADĘ :(
hitman napisał(a): Filippiarz: a ja myślę, że za bardzo teoretyzujesz i wątpię czy sam byłeś kiedyś w takiej sytuacji. A ja myślę, że się mylisz  tatiana89 napisał(a): Odpowiadając mi nie miałeś wcale zamiaru czystej, życzliwej pomocy, jedynie BRUTALNEGO SPROWADZENIA MNIE NA ZIEMIE. - TO JEST TA IDEALNA, TWOJA MIŁOŚĆ DO BLIŹNIEGO? Tak uważasz? Naprawdę ludziom którzy robią sobie krzywdę powinienem mówić "dobrze robisz"? tatiana89 napisał(a): Chyba o to chodzi, żeby mieć wielką nadzieję? I mieć to zaufanie do Boga. Zdecyduj się - ufasz Bogu czy swoim nadziejom? tatiana89 napisał(a): Faktycznie, wielka ze mnie egoistka... że ufam w miłość... Wszędzie - dosłownie pisze, że Bóg nas wysłucha, że MOŻE spełnić nasze prośby... Więc, czemu mam temu nie zawierzyć? Widocznie słabo tłumaczyłem, że nie zrozumiałaś. Wszystkie? A jak poprosisz aby kogoś zabił to też? Skąd wiesz, że Bóg uważa twoja prośbę za słuszną? Nie pomyślałaś, że może On wie lepiej od Ciebie co jest lepsze i słuszniejsze dla Ciebie? tatiana89 napisał(a): Zdaje sobie sprawę, ze Bóg MOŻE chce inaczej, ale staram się po prostu modlić, żeby nie stawiał mnie w tak skrajnych dla mnie sytuacjach. Liczę na taryfę ulgową. ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif) Nadzieja matką głupich „powiadasz”, a raczej próbujesz mi to wmówić. ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif) A jak jednak postawi, bo tak w swojej miłości i słuszności postanowi to co? Nic Ci nie wmawiam - wymyślasz sobie sama. tatiana89 napisał(a): Ale chyba istnieje rozgraniczenie miłości miedzy KOBIETA, A MEZCZYZNA, A KOBIETA-KOBIETA, MĘŻCZYZNA-MĘŻCZYZNA? Może się mylę? ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif) Mówimy tu O MIŁOŚCI - w końcu w Biblii pisze "miłość nie szuka poklasku..." itp a nie pisze się "W STANIE ZAKOCHANIA - NIE SZUKA SIE POKLASKU... " - tu Cię mam!;] Zawsze wydawało mi się, że te słowa odnoszą się głownie do uczuć miedzy kobietami, a mężczyznami (przykład - w małżeństwie, ale i w normalnym związku zmierzającym do złożenia obietnicy\milosci przed Bogiem). Miłość=Bóg i miłość może istnieć pomiędzy dowolnymi ludźmi - Biblię poczytaj, choćby o miłości Jonatana i Dawida (1 Sm i końcówka w 2 Sm) tatiana89 napisał(a): Obiecałam, że go sprowadzę na dobrą drogę - nie w sensie, żeby połechtać Boga, ale mi by to po prostu radość sprawiło, gdyby udało mi się go nawrócić, a nie że składam głupie, nie mające pokrycia obietnice - chodziło o moje, dobre chęci. Mi by to sprawiło wielką radość, a i Bóg tez byłby zadowolony. A czy twojemu chłopakowi też sprawiało radość gdy go nawracałaś? Czy tylko Tobie? tatiana89 napisał(a): Bóg ponoć jest wszechmogący, czyż nie? I skoro on nie ma kompletnie wpływu na nasza wolę, to powiedz mi jakim cudem DECYDUJESZ, KOGO KOCHASZ? Nie można decydować kogo się kocha. Ale można z wolnej woli i choćby wbrew Bogu odrzucić tę miłość. tatiana89 napisał(a): Po prostu ja wierze w JEDNA, JEDYNA MILOSC! Ja też wierzę w jedną jedyną miłość - jedna jedyna miłość wobec każdego, a nie tylko wobec jednej osoby. Zakochanie to nie miłość, zakochać się można wiele razy, ja się przykładowo zakochuje w facetach, choć seksualnie pociągają mnie kobiety - uważasz, że powinienem iść za tym zakochaniem? tatiana89 napisał(a): Chce walczyć o te miłość, nawet jeśli nie jest idealna, ale wlacze o to BY BYŁA. - to jest Twoim zdaniem egoistyczne? Powiedz mi tak... CZY TO ZLE WALCZYĆ O MIŁOŚĆ I STARAĆ SIE BY BYLO JAK NAJLEPIEJ? Tak bo mylisz związek z miłością. Sama napisałaś, że miłość (a ja dodam, że jej wygaśnięcie również) są niezależne od woli, więc nie możecie walczyć o miłość, a tylko o Wasz związek. O miłość możesz się modlić. tatiana89 napisał(a): To nie są moje marzenia... tu chodzi o to w co ja wierzyłam, bo zaufałam Bogu, że jest jedna miłość i że ona już zostaje... Nie, uwierzyłaś w swoje marzenia i im zaufałaś, a potem "podpiełaś" je "pod" Boga nie dopuszczając myśli, że Bóg może mieć inną wolę i inne zamiary niż sobie wymyśliłaś. Miłość nie zanika nigdy bo miłość to Bóg ale zakochanie przychodzi i odchodzi. tatiana89 napisał(a): Prawda była taka, że to ja mu powiedziałam, żebyśmy skończyli nasz związek bo ja NIE ZNIOSĘ takiego cierpienia (zrobiłam to pod wpływem wielkiego gniewu i żalu), kiedy on mnie wiecznie ranił - TO BYŁO EGOISTYCZNE moim zdaniem... (chciałam uniknąć, uciec od cierpienia i zostawić krzyż) Ja wiem, że miłość nie niesie ze sobą cierpienia bo takiej doświadczyłem i doświadczam. tatiana89 napisał(a): poprosił mnie żebym dala mu czas... żeby mógł dojść jakoś do siebie i sie określić. I tak źle i tak nie dobrze. Z nim źle, bez niego jeszcze gorzej. I co radzisz w takiej sytuacji? Czyń słusznie ale nie oczekuj, że będzie po twojej myśli - zaufaj Bogu a nie sobie. "Bądź wola Twoja". tatiana89 napisał(a): Dopuścić do głosu swoją dumę (swoją drogą bardzo katolickie), czy pokornie znosić ból w nadziei, że będzie lepiej? Ani to, ani to. Jak przestaniesz kochać siebie mocniej niż jego to ból zniknie bo zamiast przejmować się swoim dobrem i doznaniami zaczniesz przejmować się jego dobrem i uczuciami. tatiana89 napisał(a): Poświęcam się dla miłości, tak mi się trochę wydaje. Choć pewnie głupio myślę. Stad określam swój związek jako MÓJ KRZYŻ bo moja miłość (czyt. związek) jest TRUDNA! CALE ZYCIE JEST TRUDNE I STOSOWANIE SIĘ DO PRZYKAZAN. Dla mnie jest bardzo proste - zamiast ufać sobie i swoim wymysłom trzeba zaufać Bogu. Miliardy ludzi przeżywają w związkach to samo co Ty bez względu na to czy wierzą w Jezusa, Allacha, Shivę czy w nic nie wierzą - to jest niezależne od wiary. To jest chleb powszedni niemal każdego człowieka a nie żaden Twój krzyż. Teraz tylko pomyśl jaki błąd wspólny z poganami, heretykami i ateistami robisz, że dochodzi do takiego cierpienia w obliczu czegoś co powinno być szczęściem. tatiana89 napisał(a): Bóg dal nam rozum i ja widzę, co jest zle co dobre. Owszem, moja miłość nie jest idealna i nie umiałabym oddać go innej dziewczynie, bo nie wierze, ze znalazłby osobę która zaopiekowałaby się nim lepiej i kochała go równie mocno jak ja - gdybym znała te dziewczynę i była by wzorem cnót TO BYŁABY INNA SPRAWA! Eeee, nie wiem co powiedzieć. Serio stanęłabyś na drodze miłości dwojga ludzi? tatiana89 napisał(a): NIBY JAK MIAŁABYM GO ZNIEWOLIĆ? Nie jestem psychopatką. Jesli wiedziałabym, ze byłby z inna szczęśliwy MUSIALABYM się z tym pogodzic, ale jesli wiedzialabym ze ta dziewczyna jest DOBRA osobą i ze o niego zadba... może jakoś bym to zniosła - na pewno lepiej. Inaczej byloby mi ciezko chyba... Z reszta nie wiem. Moge sie jedynie modlic, zeby Bog NE STAWIAł MNIE w takiej sytuacji. A jak postawi? tatiana89 napisał(a): Po to są te kryzysy, zeby potem moglo być dobrze i zeby zrozumialo sie wiele rzeczy, by docenialo... Sensowne podejście. tatiana89 napisał(a): Nie wiem, dobra Twoim zdaniem żyje głupimi marzeniami. Moze i zyje. Moze i jestem glupia, nie idealna... Przestań wciskać swoje wymysły w moje usta - nigdy nie napisałem, że jesteś głupia ani, że coś jest głupie u Ciebie  Każdy żyje marzeniami i nie ma idealnych ludzi, rzecz w tym aby wyzbywać się myślenia życzeniowego i choć dążyć do ideału. tatiana89 napisał(a): Może... Dobrze mi z moim podejściem, mam nadzieje ze nikomu krzywdy nie robie... Sobie robisz krzywdę. tatiana89 napisał(a): Nie wiem, co robie zle, ale szczerze mam dosc juz tego forum, bo ludzie mnie zwyczajnie ATAKUJĄ... I bardzo proszę katolicy kochający bliźnich chcą doprowadzić mnie do skrajnej depresji - dziękuję bardzo. Chcecie mi coś wytłumaczyć, co robę takiego źle? Prosze bardzo! Ale takie prawo ma chyba tylko ksiądz i najlepiej PSYCHOLOG. A nie normalni ludzie wahający się jak stare siweczki... niczyja wiara nie jest idealna. (wyjątek? ŚWIĘCI). Dobry pomysł z tym psychologiem - nie zaszkodzi do niego pójść, masz w końcu problemy emocjonalne... I nikt Cię nie atakuje - prosiłaś o pocieszenie i rady, a ja napisałem, że pocieszenia u mnie nie znajdziesz - uważam, że masz złe podejście do wielu rzeczy i myślisz życzeniowo. Dałem Ci za to rady, a jeśli się z nimi nie zgadzasz to się nimi nie przejmuj. Zaufaj Bogu - święci zostali świętymi bo bardziej ufali Bogu niż swojemu zawodnemu i kuszonemu przez szatana rozumowi. tatiana89 napisał(a): "Z mojej strony nie znajdziesz pocieszenia - masz za mało pokory i za mało ufasz Bogu" - ten cytat mnie powalił - NIE JESTEM DLA CIEBIE ZA DOBRYM CHRZEŚCIJANINEM BYŚ MI POMÓGŁ, WSPARŁ? ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif)
Przecież Cię wspieram, ale w sposób wg mnie najbardziej konstruktywny, a nie w taki jaki sobie życzysz.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
| Pt mar 14, 2008 11:19 |
|
|
|
 |
|
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
Długoletnie związki nie powinny rozpadać się "ot tak".
Przez ten czas mieliście wiele okazji by się dobrze poznać, polubić (!) jako ludzie, pokochać (jako mężczyzna i kobieta)... przyzwyczaić się do siebie - w tym zakresie że powinniście być zdolni do daleko idącej akceptacji, cierpliwego przeczekiwania pewnych trudnych chwil, aktywnego pokonywania pewnych problemów i odbywania szczerej rozmowy.
Jako do osoby wierzącej pewnie można powiedzieć Ci tyle, że:
Jeśli sami będziecie starali sie pomóc sobie (dobra wola, rozmowa, nadal wiara w ten związek, cierpliwość...), to pomoże Wam też bóg, bo on wedle Waszej wiary wspiera wszystko to co dobre. Ja też właściwie wierzę że tak jest.
Życzę powodzenia.
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
| Pt mar 14, 2008 12:32 |
|
 |
|
tatiana89
Dołączył(a): Śr mar 12, 2008 16:07 Posty: 32
|
Filippiarz - powiem tyle: Nigdy nie byleś w mojej sytuacji i nie życzę Ci żebyś był. Nie mówisz jak osoba życzliwa - to mnie boli. W ogóle nie starasz się mnie nie zranić, ale uodporniłam się jakoś na Twoje słowa. Na szczęście. Na przyszłość uważaj z tym, co mówisz i do kogo, bo Twoje rady mogą na prawdę doprowadzić do nieszczęścia - zależy od psychiki osoby, którą "uleczasz". Owszem, mówisz wiele prawdy, ale powinieneś przekazać ją w INNY sposób i tego nie rozumiesz, a to nic nie kosztuje. ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif) Twoje słowa są takie czerstwe, bez życzliwości - dlatego ciężko je znieść.
Jesteś jak taki wredny zakonnik starej daty... zamknięty w jakiejś katedrze... otwarty tylko na Boga, nie na ludzi, a Bóg mówił, że jeśli nie będziesz dobry dla swego bliźniego to licho z Twoim zbawieniem.
I interesuje mnie, co mam rozumieć przez "zakochanie"? Zakochania nie możne stać się miłością? ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif) Może, z czasem chyba... po wielu latach związku, małżeństwa... bo do miłości się dojrzewa...
"Wszystkie? A jak poprosisz aby kogoś zabił to też?" a tu to po prostu się czepiasz już wszystkiego na maxa, aby mnie skopać jak najbardziej chyba... Nie wiem, no chyba idiota by prosił o coś takiego, wierząc, że Bóg to spełni. - SATYSFAKCJONUJE CIĘ TA ODPOWIEDZ? Staram się jakoś rozróżniać prośby dobre od złych. Albo wybieram te, które wydają mi się mniej złe od innych - jak wolisz.
A ja Ci powiem jeszcze jedno. Pamiętam, kiedyś tak samo chyba mówiłam jak Ty, wiesz? Myślałam, że będę w stanie być całkowicie fair z Bogiem, nie znaczy, że nie uda mi się jeszcze być. Ty po prostu NIGDY nie byłeś chyba w stałym związku no i oczywiście nie jesteś w mojej sytuacji - wiec z łaski swojej nie oceniaj mnie. Przeżyjesz to, co ja - POGADAMY. Nie starasz się mnie zrozumieć, a o zrozumienie chodzi. Nie o sam wytykanie błędów i karcenie.
Dziękuję za uwagę.
|
| Pt mar 14, 2008 12:59 |
|
|
|
 |
|
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
tatiana89 napisał(a): Ty po prostu NIGDY nie byłeś chyba w stałym związku no i oczywiście nie jesteś w mojej sytuacji - wiec z łaski swojej nie oceniaj mnie. Przeżyjesz to, co ja - POGADAMY.
Jestem rozwodnikiem po ośmioletnim związku :]
Więc wolałbym, abyś Ty nie przechodziła tego co ja, a widzę, że idziesz identycznym kursem jak to miało miejsce u mnie.
Powodzenia 
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
| Pt mar 14, 2008 13:13 |
|
 |
|
tatiana89
Dołączył(a): Śr mar 12, 2008 16:07 Posty: 32
|
O jeszcze taki cytacik, może Ci się przyda: "Jak możesz kochać Boga którego nie widzisz, jesli nie kochasz blizniego ktorego widzisz." - nie wiem czy przytoczyłam dosłownie, ale takie słowa byly.
Tak uważasz? Naprawdę ludziom którzy robią sobie krzywdę powinienem mówić "dobrze robisz"? - powiedz mi, co robie zle, ale w ŻYCZLIWY SPOSÓB, jakbys na prawde chcial mi pomoc, a nie zbesztać ze JAKA TO MOJA MILOSC JEST NIE IDEALNA, JAKA TY JESTEŚ EGOISTKĄ, ITP, ITD.
|
| Pt mar 14, 2008 13:25 |
|
 |
|
tatiana89
Dołączył(a): Śr mar 12, 2008 16:07 Posty: 32
|
filippiarz napisał(a): tatiana89 napisał(a): Ty po prostu NIGDY nie byłeś chyba w stałym związku no i oczywiście nie jesteś w mojej sytuacji - wiec z łaski swojej nie oceniaj mnie. Przeżyjesz to, co ja - POGADAMY. Jestem rozwodnikiem po ośmioletnim związku :] Więc wolałbym, abyś Ty nie przechodziła tego co ja, a widzę, że idziesz identycznym kursem jak to miało miejsce u mnie. Powodzenia 
Strasznie przykro mi z Twojego powodu i moim celem jest to, by uniknąć czegoś takiego... Bo na pewno udałoby się rozwiązać sytuację inaczej... i ja wierze, ze można było. Widzisz i jesteśmy w podobnych sytuacjach i Ty nie mogłeś uratować tego, a ja chce... i o to mi choddzi, bo przeciez mamy wolną wolę i mozemy jedynie prosić by Bog nas wsparl.
A jesli jego wola to Twoj rozwod? Tak mam to rozumiec? Ze to jego wola a nie Twoja swiadoma decyzja - bo ciezko to rozgraniczyc, to co wtedy mam rozumiec ze Bog swiadomie skazuje mnie na wieczne potepienie? Chcial zebys zlamal obietnice wobec niego? Cos chyba jest nie tak...
Tak samo ja nie chce zlamac mojej. Mniej oficjalnej. Bo byc moze UBZDURALAM sobie ze zawarlam z Bogiem maly pakt. Ze bede trwac w tym zwiazku co by sie nie dzialo - by ksztaltowac sie i nauczyc sie kochac.
To tyle.
|
| Pt mar 14, 2008 13:36 |
|
 |
|
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Nie, to była moja wola, dlatego Tobie radzę być bardziej pokorną, a mniej zapatrzoną we własne zdanie i bardziej ufającą Bogu.
Ja z perspektywy widzę, że to była wina samolubnego myślenia z obu stron związku - dlatego przestrzegam przed tym.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
| Pt mar 14, 2008 14:09 |
|
 |
|
hitman
Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47 Posty: 866
|
Nie chce mi się czytać tego ale sądzę, że dyskusja może zamienić się w kłótnię. Miejcie na uwadze wzajemny szacunek żeby nikt nie cierpiał za bardzo, bo słowami można zabijać, a czasem dobijać już umierającego człowieka.
|
| Pt mar 14, 2008 21:28 |
|
 |
|
tatiana89
Dołączył(a): Śr mar 12, 2008 16:07 Posty: 32
|
Chcialabym prosic, aby jakis moderator skasowal moj post. Z gory dziekuje i pozdrawiam.
|
| So mar 15, 2008 19:33 |
|
 |
|
Nather
Dołączył(a): So kwi 12, 2008 17:26 Posty: 26
|
Zawsze warto mieć nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Nie ważne jak małe by były na to szanse to ZAWSZE miej nadzieję. Jeśli nawet przyszło by Ci się potem rozczarować to brak nadziei Cię na to nie przygotuje. Wiem coś o tym.
_________________ http://www.youtube.com/watch?v=13HnYhiE7xU
!
|
| N kwi 13, 2008 15:47 |
|
 |
|
angie21
Dołączył(a): Śr kwi 16, 2008 8:57 Posty: 66
|
skoro ten chłopak cie rani, to chyba to nie jest prawdziwa miłość.co to za związek, w który zaangazowana jesteś tylko ty?Może Bóg daje Ci znak, abyście sie rozstali?
|
| Pn kwi 21, 2008 16:37 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|