| Autor |
Wiadomość |
|
Cyryl
Dołączył(a): So sie 18, 2007 13:38 Posty: 1656
|
Jumiku.Ja ze swoją żoną żyję parę latek,a czasem dochodzę do wniosku,że dalej nie znamy się zbyt dobrze.Daruj sobie te teorie.
|
| Cz kwi 23, 2009 23:41 |
|
|
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Rahhel napisał(a): ech trudno tłumaczyć komuś sytuację z resztą nie zamierzam. Cieszy mnie twoje zdanie i twój radykalizm w tej kwestii, ale nie każdy tak potrafi.... Gdybym miała możliwość spotykania się w weekendy to byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie i nie musiałabym się zastanawiać nad przeprowadzką, ale sytuacja jest bardziej skomplikowana, ale nie zamierzam się bardziej uzewnętrzniać, bo to nie miejsce.
Wiem, że trudno i ciężko jest opisać swoją sytuację w kilku zdaniach (tym bardziej obcym osobom na forum). Trudno jest też pomóc i odpowiedzieć na podstawie kilku zdań. Jeżeli coś źle zrozumiałem, to przepraszam - chcę pomóc. Zdaję sobie sprawę, że w takiej sytuacji nic nie jest oczywiste. Na podstawie mojego doświadczenia muszę jednak napisać, że zawsze warto iść za tymi wartościami i Bogiem, nawet gdy jest to bardzo trudne, nawet gdy jest to skrajna sytuacja jak Twoja, to, na podstawie tego co sam przeżyłem (a wierz mi - ja też miałem skrajną sytuację w życiu), stwierdzam - warto. Wiem jak to jest, gdy chce się wybrać miłość, a okazuje się, że "Bóg chce inaczej", że powinno się zrobić coś innego. Wtedy szuka się uparcie jakichś luk, jakichś możliwości wyjścia z tego impasu, żeby wybrać i miłość i Boga mimo, że na ludzki rozum nie ma takiego połączenia. Ale nie od razu zdaje sobie człowiek sprawę, że nie da się wybrać i tego i tego. Jednak warto wybrać Boga - zawsze. Warto być Mu wiernym. To jedno wiem na pewno.
I życzę Ci, żeby udało się rozwiązać Twój problem. Życzę też, żebyś zawsze była wierna Bogu i blisko Niego.
Bóg z Tobą!
Pomodlę się dzisiaj za Ciebie i Twój problem.
_________________ Piotr Milewski
|
| Pt kwi 24, 2009 10:06 |
|
 |
|
Cyryl
Dołączył(a): So sie 18, 2007 13:38 Posty: 1656
|
A od kiedy to Bóg i miłość się wykluczają?Chyba że ktoś czuje powołanie do zycia zakonnego/piszę oczywiście o miłości pomiędzy osobnikami płci przeciwnej w sensie fizycznym/.Czas ucieka,a młodość ma się jedną.
|
| Pt kwi 24, 2009 11:05 |
|
|
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Cyryl napisał(a): A od kiedy to Bóg i miłość się wykluczają?Chyba że ktoś czuje powołanie do zycia zakonnego/piszę oczywiście o miłości pomiędzy osobnikami płci przeciwnej w sensie fizycznym/.Czas ucieka,a młodość ma się jedną.
Myślę, że nietrudno się domyślić, że chodziło mi o naszą wybraną miłość (osobę) na nasz wybrany sposób (tak jak my chcemy). Czasami stoi to w opozycji do Boga.
_________________ Piotr Milewski
|
| Pt kwi 24, 2009 11:59 |
|
 |
|
Cyryl
Dołączył(a): So sie 18, 2007 13:38 Posty: 1656
|
Ale czy stoi w opozycji w przypadku osób,które się tu wypowiadają?Skąd ta pewność ?A czy wiara zabrania małżeństwa z osobą np. niewierzącą?
Wiem,że jest to trudne,ale takie osoby też ślub dostają.
|
| Pt kwi 24, 2009 12:13 |
|
|
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Cyryl napisał(a): Ale czy stoi w opozycji w przypadku osób,które się tu wypowiadają?Skąd ta pewność ?
Jestem przekonany, że wspólne mieszkanie przed ślubem jest grzechem. Jak chcesz podyskutować dlaczego, to w odpowiednim do tego temacie (na pewno taki temat już był). Tutaj chciałbym się skoncentrowac na problemach i wątpliwościach Rahhel oraz innych osób, które są w trudnej sytuacji i tu piszą.
_________________ Piotr Milewski
|
| Pt kwi 24, 2009 12:42 |
|
 |
|
Cyryl
Dołączył(a): So sie 18, 2007 13:38 Posty: 1656
|
Co do wątpliwości tych osób to powtarzam pytanie ,cóż stoi na przeszkodzie,żeby wziąć ślub szybciej,zamieszkać pod jednycm dachem i pomnażać się jak Bóg przykazał.Najważniejsze są obustronne uczucia,a poznać się w ciągu jednego roku z drugą osobą do końca nie jest możliwe.Jaką Ty moralność wyznajesz?Jakie przykazanie łamią osoby razem mieszkające?
Moga mieszkać razem i nie złamać żadnego teoretycznie,bo nie ma ludzi bez grzechu.Mogą wiele grzechów popełniać razem nie mieszkając.
|
| Pt kwi 24, 2009 14:06 |
|
 |
|
Monika17
Dołączył(a): N kwi 19, 2009 14:07 Posty: 4
|
Rahhel napisał(a): ...Gdybym miała możliwość spotykania się w weekendy to byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie i nie musiałabym się zastanawiać nad przeprowadzką, ale sytuacja jest bardziej skomplikowana, ale nie zamierzam się bardziej uzewnętrzniać, bo to nie miejsce.
Kobitko, niewiem ile masz lat ale z własnego doświadczenia Ci powiem, że wyprowadzka do niego była najgłupszą rzeczą jaką mogłam zrobić. Też dzieliło nas 60km. Mimo, że wtedy był okres kiedy wszystkie znaki na ziemi i na niebie wskazywały, że tak będzie dla wszystkich lepiej....
jeśli masz wątpliwości przeczytaj post rozpoczynający ten wątek.
Mam teraz poważny problem bo zrozumiałam swoją głupotę i nie mam sił aby się cofnąć  ale ją znajdę obiecuję to sobie i Bogu...
a takiego uczucia nie życzę nawet swojemu najgorszemu wrogowi.
to tylko taka moja rada....ale błagam dobrze to przemyśl - także przyszłościowo zanim to zrobisz
gorąco pozdrawiam
trzymam kciuki i modlę się gorąco abyś nie zmarnowała sobie życia jak ja 
|
| Pt kwi 24, 2009 15:53 |
|
 |
|
Rahhel
Dołączył(a): Cz lut 26, 2009 20:16 Posty: 20
|
Cyryl napisał(a): Co do wątpliwości tych osób to powtarzam pytanie ,cóż stoi na przeszkodzie,żeby wziąć ślub szybciej,zamieszkać pod jednycm dachem i pomnażać się jak Bóg przykazał.
odpowiedź prosta żałoba... bo gdyby nie tragiczny wypadek i śmierć jego siostry ślub odbyłby się w tym roku jeszcze...
co do Moniki wiesz mnie dzieli trochę większa odległość niż 60 km, bo gdyby mnie dzieliła tylko taka odległość to nie myślałabym o przeprowadzce bo to nie jest duża odległość.
Każdy musi ponieść odpowiedzialność za swoje wybory dlatego też rozważam każdą opcję i dlatego też mam te przeróżne obawy związane z dwoma wyborami... z wyjazdem do niego i z zostaniem w domu...
Wybór prosty nie jest... przynajmniej dla mnie
|
| Pt kwi 24, 2009 20:21 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Rahhel napisał(a): Każdy musi ponieść odpowiedzialność za swoje wybory dlatego też rozważam każdą opcję i dlatego też mam te przeróżne obawy związane z dwoma wyborami...
Właśnie, rady są wprawdzie bezpłatne (i nie wątpię, że szczere), ale bez gwarancji. Skutki ich zastosowania ponosi stosujący i to on musi podjąć decyzję.
|
| N kwi 26, 2009 0:24 |
|
 |
|
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
Jeśli ktoś nie potrafi się cofnąć to powinien znaleźć najlepszą drogę aby pójść naprzód.
Niekoniecznie brnąć w dokładnie to co powoduje jego rozterki... ale jednak jakoś do przodu kroczyć, a nie stanąć jak sierotka marysia na rozdrożu, i płakać że tak całkiem się cofnąć to się nie da, ale "oj jak bardzo chcę".
Bo, jeśli żałuje się np. straconego dziewictwa, to już od samego żalu się go nie odzyska. Być może to dziewictwo i nawet było czymś co powinno było trwać, ale skoro już nie trwa, i powoduje rozterki, to jeszcze nie powód by pojedynczy błąd w jednym subiektywnym przypadku stał się podstawą do podważania sensowności całego związku.
Jesteśmy tylko ludźmi. Jedni mają przekonania takie, inni takie, ale nawet ci co mają przekonania katolickie, czasem (w swoim rozumieniu spraw) "błądzą" - chociażby współżyjąc przed ślubem. Chyba najgłupsze co może być to rozwalać udany (pod warunkiem że jest on ogólnie udany, wyłączając chwilowo kwestie seksu) związek z powodu samego tylko "popełnienia grzechu". No i co z tego że grzech został popełniony - może i trzeba się wyspowiadać, żałować jego popełnienia, ale pojedynczy błąd (taki grzech powiedzmy) nie jest chyba podstawą negatywnej oceny calego dotychczasowego postępowania, i rozpoczynania swojego życia zupełnie od nowa - w ten sposób to dopiero można skrzywdzić masowo innych i samego siebie, nic na tym nie zyskać a dopiero "nagrzeszyć".
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
| Wt kwi 28, 2009 12:48 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Oczywiście, pojedynczy popełniony grzech nie powinien rzutowac od razu na ocenę całego związku. Kwestia jest jednak inna - czy trwając w tym związku jest możliwość niegrzeszenia, trwania w wartościach wiary, trwania w czystości, czy może z góry wiadomo, że będzie to prowadziło do grzechu, nieczystości, sprzeciwienia się wartościom. Co innego gdy obydwie osoby starają się żyć w czystości i czasami im sie to nie uda, czasami upadną, a co innego pakować się w grzeszny związek silnie prowadzący do grzechu lub nawet w nim tkwiący.
_________________ Piotr Milewski
|
| Wt kwi 28, 2009 13:02 |
|
 |
|
Rahhel
Dołączył(a): Cz lut 26, 2009 20:16 Posty: 20
|
jumik napisał(a): Kwestia jest jednak inna - czy trwając w tym związku jest możliwość niegrzeszenia, trwania w wartościach wiary, trwania w czystości, czy może z góry wiadomo, że będzie to prowadziło do grzechu, nieczystości, sprzeciwienia się wartościom.
no i to właśnie poruszyłeś ważną dla mnie kwestię, która nie raz spędza mi sen z powiek...
Teraz jakoś trudno mi się zebrać z pisaniem i wyjaśnianiem bo jakoś czasu brak...
Teraz gdy wiem, że jestem "twarda" jest dobrze, ale nie wiem czy będziemy w stanie "wytrzymać". Owszem mamy w tej kwestii podobne zdanie z moim partnerem odnośnie współżycia przed ślubem zgodne z nauczaniem kościoła, ale w życiu różnie bywa... A ja jestem osobą dla której wiara jest bardzo ważna, a nie chciałabym budować życia na grzechu, bo na tym to może przecież polegać...
A w kwestii nie możności poznania to stało się tak że mój chłopak po prostu skończył uczelnię i pojechał za pracą w swoje rejony, potem jeszcze doszła do tego śmierć jego siostry w wypadku, więc chwilowo nie ma szansy na to aby mógł zostawić rodzinę i poszukać pracy gdzieś bliżej mnie, więc to poznawanie się jest ograniczone, a ja uważam, że poprzez komunikatory czy telefony nie można nikogo poznać, a ja sama pochodzę z rodziny rozbitej więc potrzebuję poparcia słów zachowaniem, a w tej całej sytuacji tego mi najbardziej brakuje.
Nie wiem czy już w miarę precyzyjnie to określiłam, ale mam obawy o siebie po prostu i o swoją wiarę, a jest ona dla mnie ważna i dlatego te moje dylematy, bo nie wiem czy nie to wszystko nie będzie powodowało mojego życia w grzechu czego bym nie zniosła...
sie rozpisałam  wybaczcie  ale pisze dwie prace z których będę się bronić niebawem  więc jakoś słowa same sie piszą  pozdrawiam
|
| Wt kwi 28, 2009 17:47 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Módl się dużo - szczególnie teraz, żeby wybrać to, co się Panu podoba - Jego drogę, która zawsze jest dla nas najlepszą z możliwych. I pilnuj swojej wiary, badaj, czy przypadkiem szatan nie chce Cię jakoś odwieść od wiary, rozluźnić Twoje więzi z Bogiem. Oddawaj Bogu siebie, swoje plany, swoją wizję życia i proś, aby on uczynił ją taką, jaka jest w Jego oczach dobra.
_________________ Piotr Milewski
|
| Wt kwi 28, 2009 19:40 |
|
 |
|
Owieczka_in_black
Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41 Posty: 1728
|
Cytuj: Wybór prosty nie jest... przynajmniej dla mnie
To może jednak, Rahhel, zostań w domu załóżmy na rok, jak wszystko będzie ok, pojedziesz, jak się zepsuje... cóż, wtedy może całe szczescie, że zostałas. Oczywiście to ogromne uproszczenie, to schemat ogólny, szczegoly przemyśl sama, bo sama znasz je najlepiej.
_________________ Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/
|
| Śr kwi 29, 2009 0:47 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|