| Autor |
Wiadomość |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pokochać ateiste.
Lizo- pogubiłaś się  Janek995 napisał(a): Wydaje mi się też że ona jest bardziej zagubiona niż niewierząca.. choć mogę się mylić. (...) Wiem że oboje jesteśmy w stanie zaakceptować to jacy jesteśmy. Od razu szufladkujesz z góry dziewczynę, zakładając że musi być "prawdziwą ateistką". Mowa o ludziach, którzy doszli do kompromisu, że akceptują siebie takimi jakimi są. Z postów autora nie ma żadnej info, że jest "wojującą ateistką" czy coś w ten deseń. Po prostu się akceptują. A niektórzy zmienili tok dyskusji i zaczęli mieć na myśli a to: wojującego ateistę czy ortodoksa religijnego. Tyle, że przedmiotem dyskusji nie jest skrajna postać któryjś z tych postaw i orzekanie o tym, czy ma taki związek sens. Przeciętny katolik czy ateista to żaden fundamentalista.
Ostatnio edytowano Wt kwi 24, 2012 22:12 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz
|
| Wt kwi 24, 2012 22:09 |
|
|
|
 |
|
Aditu
Dołączył(a): Pn lut 20, 2012 22:55 Posty: 414
|
 Re: Pokochać ateiste.
Liza: No tak, bo przecież człowiek dojrzały emocjonalnie nie pójdzie za głosem serca, nie podejmie ryzyka i nie będzie starał się ze wszystkich sił, bo przecież to nie miłość, tylko jakieś uczucie. Bo Liza wie, co to jest miłość, i najwyraźniej nie można jej czuć do ateisty - przecież uczucia są niestabilne i złudne. A my jesteśmy niedojrzali emocjonalnie, ponieważ spróbowalibyśmy... A ja tak sobie myślę, że jeżeli miłość to postawa, tak jak twierdzisz - to w takim razie próbowanie, szukanie kompromisów, wzajemny szacunek jak najbardziej pod to podchodzi. I nie ucz nas, Lizo, co to jest miłość - bo "forsowanie" swojego ja i swojego światopoglądu, zachowawczość i nadmierny zdrowy rozsądek to nie jest dla mnie miłość, nie jest to też postawa, którą chciałabym naśladować.
|
| Wt kwi 24, 2012 22:11 |
|
 |
|
mr_fuchs
Dołączył(a): Cz maja 12, 2011 15:12 Posty: 322
|
 Re: Pokochać ateiste.
Wątek zaczął się od wypowiedzi chłopaka, któremu podoba się dziewczyna-ateistka 16 latka, wiara lub niewiara raczej w tym wieku nie moze byc ugruntowana  I... czymże niby jest 'prawdziwy ateista'? O ile 'prawdziwy katolik' jest dość jasno określony takimi rzeczami jak biblia, dekalog i całkiem gruby oficjalny katechizm KK, to nikt nie mówi co trzeba zrobić aby być 'prawdziwym ateistą'. Ja myślę, że prawdziwy ateista jest osobą, i ten pogląd przewija się w moich rozmowach, która czuje się niejako ponad religią. Sama nie używa religii w swoim życiu, jednakże uważa, że jeśli czyjeś przekonania religijne sprawiają iż odczuwa szczęście to jest to ok, nie jest dla ateisty 'grzechem' bycie wierzącym. Nadal podtrzymuje, że taki głęboki, ale nie wojujący ateista może się związać z głębokim wierzącym 
|
| Wt kwi 24, 2012 22:17 |
|
|
|
 |
|
Aditu
Dołączył(a): Pn lut 20, 2012 22:55 Posty: 414
|
 Re: Pokochać ateiste.
Mr_fuchs, całkowicie się z Tobą zgadzam  Oczywiście, że chodzi o nie wojującego ateistę ( myślę, że takich jest najwięcej). Zresztą taki wojujący niekoniecznie doszedłby do porozumienia nawet z tym "zwykłym" ateistą, więc o skrajnościach nie ma co gdybać 
|
| Wt kwi 24, 2012 22:22 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pokochać ateiste.
Cytuj: O ile 'prawdziwy katolik' jest dość jasno określony takimi rzeczami jak biblia, dekalog i całkiem gruby oficjalny katechizm KK, to nikt nie mówi co trzeba zrobić aby być 'prawdziwym ateistą'. O ile dobrze zrozumiałem forumowiczów z Racjonalisty to kazdy szanujący się ateista powinien przeczytać "Boga urojonego" i jeszcze jakieś bodaj dwie pozycje podobnych autorów  Cytuj: Mowa o ludziach, którzy doszli do kompromisu, że akceptują siebie takimi jakimi są. Z postów autora nie ma żadnej info, że jest "wojującą ateistką" czy coś w ten deseń. Po prostu się akceptują. Na poziomie liceum takie związki w większości nie mają większego znaczenia i to zostało już powiedziane na początku tematu. Obecnie rozmowa toczy się o hipotetycznych małżeństwach w kombinacji wierzący - niewierząca (oboje gorliwi). Może wyjdę na jakiegoś pomyleńca ale ze słów w stylu "akceptują siebie takimi jakimi są" płynie niczym nie zmącona mądrość. Ale tylko ta "światowa"  . Ogólnie sprawa rozbija się o to, że niewierzący (albo wierzący po łebkach) hołdują wartościom i postawom ogólnie przyjętych przez ludzi za obowiązujące w społeczeństwie, a które często z Biblią nie mają wiele wspólnego. Mowa tu o ciągłych gadkach o poszanowaniu prywatności, która to już się stała dobrem najwyższym, świętej autonomii każdego człowieka, nakazie akceptowania wszystkiego i u wszystkich bo kazdy może robić co chce. Religia została określona jako sprawa absolutnie intymna i w zasadzie sprowadzona do osobistego "dziwactwa" danego człowieka które ów człowiek powinien głęboko schować i nie okazywać bo "może kogoś urazić". Chrześcijanie natomiast nie mają być politycznie poprawni, mają mieć w głębokim poważaniu co sobie inni pomyślą - czy się obrażą bo zobaczą krzyż albo może poczują nieswojo na widok czytania Biblii. Mamy ewangelizować każdemu i na kazdym kroku bo wierzymy ze wszelkie smieszne reguły społeczne, które obowiązują wśród ludzi są niedorzecznym głupstwem w porównaniu z zywą wiarą. Dlatego staramy się nawracać ludzi. Oczywiście jeśli odmówią to "strząsamy pył z sandałów", jak trzeba to i drugi policzek nadstawimy i idziemy dalej. Niemniej jeśli już ktoś odmówi to mamy właśnie iść dalej a nie spędzać z nim resztę zycia skazując się na dozywotnią walkę światopoglądową. W imię czego? Mogę mieć 100 przyjaciół ateistów, mogę z nimi pracować czy kumplować się ale wśród tych najbliższych osób pragnę być w pełni szczęśliwy. A w pełni szczęśliwy będę tylko z wierzącą żoną, z którą w pełni "zgram się" w poglądach i postawach. I teraz wyobraź sobie chrześcijanina, który wierzy że powinien głosić ewangelię bo tam tkwi ogromna radość i pokój (bo tego doświadczył) i "poszanowanie prywatności" niewiele go obchodzi. I ów chrzescijanin miałby spędzić resztę życia z ateistą, który nawet nie musi być wojujący, wystarczy że ma to wszystko gdzieś i nie chce o tym słyszeć bo go to drażni. Oczywiście do pewnego momentu chrzescijaninowi wystarczy dawanie świadectwa wyłącznie postawą, bez żadnego mówienia o Bogu ale kiedyś wkońcu ten temat będzie trzeba poruszyć. I co wtedy? Osoba niewierząca lub "średnio wierząca" uzna powyższe słowa za idiotyzm, fanatyzm a moze i faszyzm (:D) no ale takie moje zdanie (i chyba nie tylko moje). Trzeba zagłębić się w wiarę żeby odrzucić wszelkie kompromisy i być ponad to co "ludzie gadajo"
|
| Wt kwi 24, 2012 22:55 |
|
|
|
 |
|
Kazeshini
Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13 Posty: 420
|
 Re: Pokochać ateiste.
wloczykij napisał(a): Chrześcijanie natomiast nie mają być politycznie poprawni, mają mieć w głębokim poważaniu co sobie inni pomyślą wiesz co to grzech zgorszenia? To by był tu pewien wyjątek w "mieciu" wszystkiego w poważaniu  wloczykij napisał(a): I teraz wyobraź sobie chrześcijanina, który wierzy że powinien głosić ewangelię bo tam tkwi ogromna radość i pokój (bo tego doświadczył) i "poszanowanie prywatności" niewiele go obchodzi. I ów chrzescijanin miałby spędzić resztę życia z ateistą, który nawet nie musi być wojujący, wystarczy że ma to wszystko gdzieś i nie chce o tym słyszeć bo go to drażni. nie, nie miałby. Dlaczego? Bo z góry tego nie chce, tak? Ale o tym właśnie mówimy. Co jeżeli on tego chce? Co jeżeli chrześcijanin pokochał właśnie tę ateistkę? To nie może być z nim, bo ma świadomość trudności? "sorry nie mogę z tobą być, bo to by było takie trudne, to by był tak ciężki krzyż dla mnie do dźwigania, ale naprawdę cię kocham i wszystko jestem w stanie przecierpieć, bo tak mi wiara mówi, ale nie mogę z tobą być, bo za ciężki to krzyż." hipokryzja!
_________________ "The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"
|
| Wt kwi 24, 2012 23:14 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pokochać ateiste.
Cytuj: wiesz co to grzech zgorszenia? To by był tu pewien wyjątek w "mieciu" wszystkiego w poważaniu  Fajna próba manipulacji ale nie trzeba być wybitnie bystrym żeby dostrzec różnicę miedzy gorszeniem ludzi poprzez wyzywający strój, prowokowanie do grzechu a 'gorszeniem' poprzez głoszenie ewangelii  W każdym razie istnieje przypuszczenie graniczące z domniemaniem (pozdrawiam pana Olbratowskiego  ) że Bóg tą różnicę widzi i jest ona oczywista. Cytuj: Ale o tym właśnie mówimy. Co jeżeli on tego chce? Co jeżeli chrześcijanin pokochał właśnie tę ateistkę? To nie może być z nim, bo ma świadomość trudności? Nie jestem w 100% przekonany do tego co powiem (mile widziana opinia osoby która również uważa że takei związki nie są najlepszym pomysłem) i może zbiorę baty ale głęboko wierzący chrześcijanin w zyciu by się w takiej osobie nie zakochał. Miłośc oblubieńcza nie jest dla niego nie wiadomo czym, myśli mózgiem i wszystko przepuszcza przez filtr wiary. Motyle w brzuchu i stany euforyczne nie mają większego prawa głosu w życiu takiego człowieka. Taka sytuacja jest po prostu niemożliwa. Gdybanie nie ma tu sensu bo takie rzeczy się nie zdarzają. Nie uwierzysz w to bo uważasz ze miłośc romantyczna to najwyższe dobro jakie zna ten świat i taka miłość wszystko przetrzyma ale muszę powiedzieć tak nie jest. Jest to tylko niedoskonała namiastka Bożej miłości. I wręcz pychą jest twierdzenie że "ja to jestem taki świnty że wszystko przetrzymam". A już mówienie że życie w toksycznej rodzinie, w której dzieci będą rozdarte między ateistą i ewangelizującym chrześcijaninem jest "krzyżem" to czysta brednia.
|
| Wt kwi 24, 2012 23:34 |
|
 |
|
Kris65
Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30 Posty: 1518
|
 Re: Pokochać ateiste.
Cytuj: Ogólnie sprawa rozbija się o to, że niewierzący (albo wierzący po łebkach) hołdują wartościom i postawom ogólnie przyjętych przez ludzi za obowiązujące w społeczeństwie, a które często z Biblią nie mają wiele wspólnego. Mowa tu o ciągłych gadkach o poszanowaniu prywatności, która to już się stała dobrem najwyższym, świętej autonomii każdego człowieka, nakazie akceptowania wszystkiego i u wszystkich bo kazdy może robić co chce. Religia została określona jako sprawa absolutnie intymna i w zasadzie sprowadzona do osobistego "dziwactwa" danego człowieka które ów człowiek powinien głęboko schować i nie okazywać bo "może kogoś urazić". Ooo,Jako mały anarchista częściowo się utożsamiam z tym manifestem,jestem przeciwko hierarchi,kultowi pieniądza, ale kwestia wiary to jednak sprawa intymna każdego.Nic na siłę.Każdy niech się zbawia indywidualnie 
_________________ Zdrowego rozsądku życzę...
|
| Wt kwi 24, 2012 23:38 |
|
 |
|
Kazeshini
Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13 Posty: 420
|
 Re: Pokochać ateiste.
krzyż użyłem metaforycznie jako trudny związek - wyboista droga - po prostu nie ta łatwa ścieżka. Bo droga do Boga nie jest łatwa przecież...
_________________ "The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"
|
| Wt kwi 24, 2012 23:41 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pokochać ateiste.
Cytuj: Ooo,Jako mały anarchista częściowo się utożsamiam z tym manifestem,jestem przeciwko hierarchi,kultowi pieniądza, ale kwestia wiary to jednak sprawa intymna każdego.Nic na siłę.Każdy niech się zbawia indywidualnie  I dlatego nie mógłbym być Twoim mężem  Dla mnie Bóg jest w centrum, jeśli myślę o nim przez większość dnia to jak mam go zamknąć w sobie i nie dzielić się z innymi? Będę się dzielił (tym bardziej że jesteśmy na forum chrześcijańskim) bo czuję taką wewnętrzną potrzebę i dopóki jesteśmy na neutralnym gruncie to nikomu nie dzieje się poważniejsza krzywda. Ale w małżeństwie takie coś obróciloby się w dramat. Skrajny konflikt wartości - i jak my mamy budować szczęśliwe małżeństwo? (wiem wiem, jesteś facetem, staram się tylko wytłumaczyć sprawę Kazeschini). Cytuj: krzyż użyłem metaforycznie jako trudny związek - wyboista droga - po prostu nie ta łatwa ścieżka. Bo droga do Boga nie jest łatwa przecież... Krzyż w rozumieniu biblijnym jest czyms na co nie mamy żadnego wpływu - spływa to na nas i ma na celu hartowanie ducha. A pakowanie się w toksyczny związek jest dycezją jak najbardziej świadomą i nie jest to krzyż tylko czysta głupota (czyli standardowy schemat - przed ślubem wszystko pięknie, motyle w brzuchu i euforia, szumne deklaracje i buńczuczne zapowiedzi. Wszystko budowane na emocjach które są beznadziejnie słabym fundamentem, Bóg schowany do szuflady. Po 10 latach jedyne co trzyma małżonków razem to kredyt hipoteczny).
|
| Wt kwi 24, 2012 23:53 |
|
 |
|
Kris65
Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30 Posty: 1518
|
 Re: Pokochać ateiste.
Cytuj: Dla mnie Bóg jest w centrum, jeśli myślę o nim przez większość dnia to jak mam go zamknąć w sobie i nie dzielić się z innymi? Być naturalnie dobrym dla innych,nie obnosić sie z czymś co jest kwestią wiary i nie ingeruje bezpośrednio przeciwko złu 
_________________ Zdrowego rozsądku życzę...
|
| Śr kwi 25, 2012 0:12 |
|
 |
|
Kazeshini
Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13 Posty: 420
|
 Re: Pokochać ateiste.
Kris podstawą jest dawanie przykładu. Nie bezpośrednie namawianie ani nawracanie, ale jak rozumujesz "obnosić się"? Bo jeżeli powiedzmy mieszkasz w internacie z osobą wierzącą, nie zdziw się, że wieczorkiem będzie modlił się na klęczkach, albo, że jak go o coś zapytasz to odpowie według praw jakie przyjmuje. Nie będzie ci mówił, nie rób tego, nie rób tego ani w ogóle ingerował w twoje przekonania, ale będzie swoim przykładem pokazywał, że wierzy nie ograniczając twojej wolności.
Wloczykij poczytaj o miłości w listach Karola Wojtyły. Miłość ludzka, miłość osób, nie sprowadza się nich ani też z nimi się nie utożsamia. Gdyby tak było, nie byłaby miłością, chyba tylko w jakimś znaczeniu najszerszym, tak jak mówimy o amor naturalis albo też o miłości kosmicznej, widząc tę ostatnią we wszystkich dążeniach celowych zachodzących w przyrodzie.
Miłość jako upodobanie: Upodobanie jest, bowiem najściślej związane z poznaniem, i to, z poznaniem umysłowym, jakkolwiek przedmiot poznania - kobieta czy też mężczyzna - jest konkretny i jako taki podpada pod zmysły. (...) Każda, bowiem osoba ludzka jest dobrem nad wyraz złożonym i poniekąd niejednolitym
Owszem, nie można opierać się o "zakochanie" i należy przeanalizować wartość tej osoby, ale nigdzie nie wspomina, że wartości chodzi o to czy wierzy, ale bardziej jego osobowość.
Poznanie tej osoby - poznanie jej osobowości, poznanie czym ta osoba się kieruje, poznanie jej duszy, poznanie czy jest zdolna do miłości oblubieńczej (według Karola Wojtyły) czyli do oddania siebie w pełni (emocjonalnie, mentalnie i fizycznie).
***
można tu dużo dyskutować i przyznaję rację w jednym punkcie, związek ortodoksyjnego katolika i aktywnego ateisty może być zdecydowanie ciężki - ponieważ obie strony są osobami walczącymi - jak dwa magnesy o przeciwnych biegunach. Ale nie jest w pełni niemożliwy. Niezbadane są drogi Boże:) Sprawa o jaką mi jedynie jeszcze chodzi to odwodzenie od tego - nie mamy prawa oceniać osób - skoro coś kogoś do kogoś skłania to powinni to przeanalizować i poszukać w sobie tych wartości - czy są prawdziwe i jeżeli tak, to nie odradzajmy komuś dążenie do szczęścia. Jeżeli naprawdę aż tak się różnią, to zauważą to wystarczająco wcześnie.
_________________ "The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"
|
| Śr kwi 25, 2012 0:48 |
|
 |
|
Kris65
Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30 Posty: 1518
|
 Re: Pokochać ateiste.
Cytuj: Nie bezpośrednie namawianie ani nawracanie, ale jak rozumujesz "obnosić się"? Chodziło mi o podmiot Waszego kultu 
_________________ Zdrowego rozsądku życzę...
|
| Śr kwi 25, 2012 1:25 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pokochać ateiste.
Val napisał(a): Lizo- pogubiłaś się  Nie bardzo potrafię odnieść się do tych słów. Podobnie jak wółczykij uznałam wątek o młodzieńczej fascynacji za zakończony i wskazałam wyżej czego dotyczy obecna dyskusja. Tematem jest miłość, nie zauroczenie a ona prowadzi do usankcjonowania związku. Nie uznaję też kompromisów w sprawach wiary. Nazywasz to pogubieniem się?
|
| Śr kwi 25, 2012 8:38 |
|
 |
|
Uvirith
Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15 Posty: 189
|
 Re: Pokochać ateiste.
Chciałbym jeszcze raz podkreślić tą wypowiedź : Cytuj: A pakowanie się w toksyczny związek jest dycezją jak najbardziej świadomą i nie jest to krzyż tylko czysta głupota (czyli standardowy schemat - przed ślubem wszystko pięknie, motyle w brzuchu i euforia, szumne deklaracje i buńczuczne zapowiedzi. Wszystko budowane na emocjach które są beznadziejnie słabym fundamentem, Bóg schowany do szuflady. Po 10 latach jedyne co trzyma małżonków razem to kredyt hipoteczny).
Z którą się w pełni zgadzam.
|
| Śr kwi 25, 2012 10:01 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|