Niebezpieczeństwa mieszanych tańców
Autor |
Wiadomość |
Pinchas
Dołączył(a): Pt sie 17, 2007 10:39 Posty: 51
|
profos20 napisał(a): Cytuj: Przez sześć lat nie przystępowałam do Komunii wielkanocnej - opowiadała w marcu 1895 r. prałatowi Convert'owi pewna staruszka.
Sześć lat?!...
Tak jest, od szesnastu do dwudziestu dwóch lat mego życia każdego roku chodziłam do krewnych na kiermasz w Mizerieux, gdzie krótką chwilę tańczyłam. Przez cały rok nigdzie się nie ruszałam, z wyjątkiem tego jednego dnia. W Ars od dawna już nie tańczono - było to od 1835 do 1841. - Ta jedna mała wycieczka, powtarzana z roku na rok, była powodem, że nie otrzymywałam rozgrzeszenia.
A mimo to chodziliście do spowiedzi?
Tak, we wszystkie wielkie święta, ale Ksiądz Proboszcz udzielał mi tylko błogosławieństwa.
A co wam mówił?
Jeśli się nie poprawisz, i dalej będziesz chodziła na tańce, to będziesz potępioną!... Długo się nie rozwodził.
Ale ostatecznie tańczyliście pewnie i przy innych okolicznościach?
Nigdy (...). Sory, ale ten człowiek mimo iż został uznany świętym, najwyraźniej był chory umysłowo. Kobita raz do roku sobie zatańczyła, a on jej odmawiał rozgrzeszenia przez sześć lat To jest ten słynny proboszcz??? Ktoś kto odmawia przystąpienia do Stołu Pańskiego tylko i wyłącznie z powodu niewinnego tańca? Cytuj: Inna niewiasta, nazwiskiem Butillon, w młodości swej kilkakrotnie zmuszona była czekać na rozgrzeszenia dwa lub trzy tygodnie, dlatego, że poszła już to na jarmark, już to na kiermasz w Montmerle. Nawet sama nie tańczyła, tylko przyglądała się tańczącym. Jestem w szoku!! Czy to jest prawda czy zwykłą prowokacja? To się w głowie nie mieści (om ile to prawda), że taki cymbał jest zaliczony do grona świętych. To kretyński fanatyzm w czystej postaci!
Oj Bracie, uważałby na Twym miejscu z tego rodzaju sformułowaniami. Powtarzasz w ten sposób niemal dosłownie szyderstwa i ataki ówczesnych przeciwników św. Jana Vianneya. To jednak on, a nie jego wrogowie zostali wyniesieni na ołtarze przez Kościół i postawienia w ten sposób jako wzór cnót dla chrześcijan
|
Pn wrz 03, 2007 10:00 |
|
|
|
 |
Pinchas
Dołączył(a): Pt sie 17, 2007 10:39 Posty: 51
|
monika001 napisał(a): Pinchas napisał(a): ... Niebezpieczeństwo odniesienia duchowych ran, obrażeń, a nawet śmierci jest na tańcach damsko-męskich bardzo wysokie. Dlatego też należy się ich wystrzegać, a uczestniczenie w nich dla zabawy i relaksu jest przejawem lekkomyślnego narażania zdrowia i życia swej duszy. Nie, no to jest poważne stwierdzenie? A jak korzystac z tańca nie dla zabawy i relaksu, bo ja tego nie rozumiem. Wiesz co? Chodziłam do dyskoteki, kiedyś - dosyc często. Pewnie powiesz, że narażałam zdrowie swojej duszy. Dla mnie była to normalka, Powiem ci coś jeszcze. Ukończyłam swego czasu szanowane katolickie liceum prowadzone przez siostry zakonne. Bywało, że one też zachęcały nas do organizowania dyskotek, pozwalały zapraszac facetów, bo to było żeńskie liceum. Nie chodziły między parami, nie sprawdzały naszej moralności i nie mierzyły odległości między parą. Powiem nawet więcej - nie widziały w tych damsko-męskich tańcach nic zdrożnego. Więc ty chyba jesteś delikatnie powiem... z innej bajki, ale nie potrafię określic z jakiej, bo we wszystkich mi znanych taniec nie jest niczym złym i sam z siebie przy czystej intencji osób uczestniczących, do złego nie zmierza.
Częstym argumentem, jaki wysuwa się na rzecz mieszanych tańców jest twierdzenie, iż obecnie nie sposób jest usłyszeć z kościelnych ambon oraz w trakcie lekcji religii, jakichkolwiek ostrzeżeń skierowanych przeciw tego typu rozrywkom. Co więcej; niektórzy księża nie czynią większych problemów z dawaniem dyspens na uczestnictwo w organizowanych w piątki zabawach tanecznych. Jakby tego by mało, zdarza się, iż przy kościołach organizowane są potańcówki, zaś pytani o godziwość uczęszczania na dyskoteki duchowni odpowiadają, iż nie widzą w tym niczego zdrożnego.
Jednym zdaniem: o ile jeszcze 50 lat temu bez trudu można było się natknąć w kościele na jakieś krytykujące mieszane tańce kazanie, o tyle dziś szukanie jakichkolwiek śladów sceptycyzmu względem tego zwyczaju wydaje się być próbą znalezienia igły w stogu siana. Wielu wysuwa z tego wniosek, iż tradycyjna krytyka tańców albo nie jest objawem prawowierności, albo też nie jest już w dzisiejszych czasach aktualna. To, że krytyka mieszanych tańców jest jak najbardziej tradycyjna, prawowierna i katolicka staramy się wyjaśniać na większości stronic tej broszury. To, iż owa krytyka ma pełne zastosowania do dzisiejszych tańców (które są znacznie bardziej wyuzdane i nieskromne od pląsów piętnowanych niegdyś) wyjaśniliśmy w jednym z poprzednich punktów i postaramy się to uczynić jeszcze w następnych punktach. Jeżeli tak się sprawy mają, to jak wyjaśnić niemal całkowite milczenie, jakie w kwestii mieszanych tańców, zapanowało w kościołach, a nawet aprobatę, jaką temu zwyczajowi okazują niektórzy duchowni?
Aby odpowiedzieć na to pytania należy poczynić pewne ważne rozróżnienia. Pierwszym i najważniejszym z tych rozróżnień jest przypomnienie prawdy wiary o nieomylności, niezniszczalności i świętości Kościoła. Chrystus Pan zakładając na fundamencie św. Piotra (Papieża) oraz apostołów (biskupów) swój Kościół obiecał mu asystencję Ducha Świętego. Ta nadprzyrodzona pomoc sprawia, iż nigdy nie będzie możliwe, aby cały Kościół wpadł w błąd lub prowadził dusze ku zgubie. Nie jest też możliwe, by jakikolwiek Papież rozstrzygając nieomylnie jakąś kwestię wiary lub moralności błądził. Podobnie niemożnością jest, aby herezji lub błędu nauczał Papież wraz z kolegium biskupów (tzn. Soborem Powszechnym). Jest to aktualne tak dawniej jak i dziś. Duch Święty czuwał nad nieomylnością zarówno Soboru Trydenckiego jak i Soboru Watykańskiego II. Nadprzyrodzona pomoc z Nieba nie pozwoliła, by w swym nieomylnym nauczaniu błądził czy to św. Pius V czy Jan Paweł II. Nieomylne i niezmienne jest też nauczanie zaliczane do tzw. powszechnego Magisterium zwyczajnego. Tym mianem określa się prawdy wiary i moralności, które nie zostały ujęte w uroczyste definicje dogmatyczne, jednak były nauczane przez wieki za pośrednictwem Magisterium. Gdy chodzi o znamię świętości, jakie zostało powierzone Kościołowi, to przejawia się ono - poza niezmienną i nieomylną doktryną - także w Sakramentach świętych, jakich udziela Kościół swym wiernym. Potężnym świadectwem świętości Kościoła jest także heroicznych cnót wielu Świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze. Reasumując: prawda o niezniszczalności, nieomylności i świętości Kościoła oznacza, iż nie jest możliwe, by Kościół błądził i wiódł na bezdroża chrześcijan wówczas, gdy w sposób uroczysty bądź też za pośrednictwem zwyczajnego Magisterium powszechnego podaje wiernym reguły wiary i moralności. Poza tym, nawet wówczas, gdy Kościół nie przemawia w sposób uroczysty i nieomylny (dzieje się tak w przypadku zwyczajnego, ale nie-powszechnego Magisterium) jako chrześcijanie jesteśmy zobowiązani okazywać posłuszeństwo serca i rozumu takiej doktrynie.
Nieomylność, niezmienność i świętość Kościoła wcale jednak nie jest równoznaczna z tym, iż w każdym czasie i miejscu mniejsza lub większa część kościelnej hierarchii nie będzie dotknięta słabością, tchórzostwem i zaniedbaniami. Także historia hierarchii Kościoła jest wypełniona walką pomiędzy grzechem a świętością, wadami a cnotami. Dzieje Kościoła są pełne przypadków i wydarzeń, w których oficjalna doktryna katolicka nie zawsze była przez duchownych ochoczo wcielana w życie, a nawet w różnym stopniu była ona przemilczana, poddawana w wątpliwość czy też negowana. Podajemy tylko kilka tego przykładów:
- XVI stulecie. Niemoralne życie sporej części hierarchii kościelnej jest jednym z powodów wybuchu protestanckiej rewolty. Gdy Papież Leon X wydaje bullę piętnującą herezje i błędy Marcina Lutra, jej treść jest bardzo słabo lub wręcz w ogóle nieznana na terenach Rzeszy Niemieckiej. Powodem tejże nieznajomości nie jest jednak gwałtowne przejście większości Niemców na luteranizm, ale postawa tamtejszej hierarchii katolickiej, która nie czyni prawie niczego, by upowszechnić treść papieskiej bulli.
- Przełom XVII i XVIII wieku. Na terenie Francji działa św. Ludwik Maria Grignion de Montfort (żył on w l. 1673 - 1715). Ten wielki kaznodzieja i apostoł przemierzał tereny Francji, wzywając lud do skruchy i nawrócenia. Jednym z przejawów jego działalności było organizowanie tzw. auto da fe polegających na paleniu na stosach przedmiotów prowadzących do zguby (niemoralnej literatury, nieskromnych obrazów i strojów, etc. ). Św. Ludwik de Montfort był jednak bardzo niechętnie odbierany przez francuską hierarchię kościelną. W prawie wszystkich diecezjach Francji zabroniono mu wykonywania posługi kapłańskiej. Po roku 1711 tylko biskupi La Rochelle i Lucon udzieli mu pozwolenia na prowadzenie dalszej działalności misyjnej .
- Episkopat Bawarii już w 1931 r. otwarcie potępia nazizm jako bezbożną, rasistowską i antychrześcijańską doktrynę . W późniejszych latach niektórzy niemieccy duchowni katoliccy czynią jednak wyraźnie przyjazne gesty względem narodowego socjalizmu. Pozwala się m.in. wywieszać flagi hitlerowskie w kościołach. Znajdują się także hierarchowie, dla których dawniejsze potępienie nazizmu zdaje się w ogóle nie istnieć. Przykładowo, bp. Hudal publicznie stwierdził, iż katolicyzm i nazizm nie są ze sobą sprzeczne, zaś kard. Innitzer podpisywał swe listy "Heil Hitler" ("Niech żyje Hitler").
- Bolszewizm był wielokrotnie piętnowany przez Magisterium . Mimo to jednak, w krajach rządzonych i opanowanych przez komunistów, znajdowała się zawsze jakaś grupa katolickich duchownych jawnie kolaborujący z komunizmem (np. w PRL byli to tzw. "księża patrioci"). Nawet niektórzy wysoko postawieni hierarchowie pozwalali sobie na śmiałe gesty sympatii względem komunizmu. Przykładem takiej postawy może być wypowiedź abp. Heldera Camara, który stwierdził: "Nie mam żadnego problemu z akceptacją Marksa (...)" .
- Nie ma wątpliwości, iż nie da się pogodzić mafijnej aktywności z byciem dobrym i pobożnym chrześcijaninem. Niektórzy duchowni dawali jednak rozgrzeszenie zdeklarowanym mafiosom (mimo, ze ci nie deklarowali zerwania ze swym procederem), a nawet odprawiali Msze święte w prywatnych kaplicach tych gangsterów.
Powyższe przypadki, w ogromnej większości dotyczą czasów sprzed Soboru Watykańskiego II. Po Vaticanum II zaistniał zaś w Kościele katolickim dość poważny, a w pewnej mierze też, unikatowy kryzys. Ów kryzys dotknął też podejścia do tradycyjnej moralności chrześcijańskiej. Oczywiście stwierdzenia o posoborowym kryzysie w Kościele nie należy mylić z poparciem dla schizmatyckiego lefebryzmu, który lubuje się w niewybrednych atakach na nauczanie Soboru Watykańskiego II oraz doktrynę głoszoną przez "posoborowych" Papieży. Sobór Watykański II - jako taki - jest jednym z prawowitych i prawowiernych soborów Kościoła św. i dlatego należy się jemu nauczaniu pełne i szczere posłuszeństwo serca i rozumu. Taką samą postawę należy zastosować także względem "posoborowych" Papieży. Pełnej akceptacji dla nauczania Vaticanum II i posoborowych namiestników Chrystusa nie należy jednak mylić z niedostrzeganiem poważnych problemów, jakie dotknęły Kościół katolicki w ostatnich 40 latach. A problemy te naprawdę są istotne i bolesne. W ciągu ostatnich 40 lat wielu renomowanych teologów kościelnych ośmielało się negować bądź poddawać w wątpliwość niejedną z najbardziej podstawowych zasad moralnych, tj. zakaz aborcji, eutanazji, antykoncepcji, masturbacji, homoseksualizmu, nierządu, rozwodów, kłamstwa, etc . Ten bunt przeciw katolickiej nauce moralnej doprowadził też do tego, iż nauczanie o niemoralności wspomnianych wyżej uczynków znikło z niejednego kościoła, zwłaszcza na Zachodzie. Wierni mieszkający w tych krajach mówią, iż można całymi latami regularnie chodzić do tamtejszych kościołów katolickich i nie usłyszeć choćby jednej jaśniejszej wskazówki w tego rodzaju kwestiach. Wystarczy przyjrzeć się wypowiedziom osób, których na pewno nie można podejrzewać o lefebryzm, by przyznać, iż po Soborze Watykańskim II Kościół katolicki stanął w obliczu dużego kryzysu. I tak np. Jan Paweł II w encyklice "Veritatis Splendor" w odniesieniu do kwestii moralnych mówił o: "rozdźwięku (panującym) między tradycyjnym nauczaniem Kościoła a pewnymi poglądami teologicznymi rozpowszechnionymi także w Seminariach i na Wydziałach Teologicznych" (tamże: n. 4). Biograf Jana Pawła II, pisarz George Weigel w swej książce "Odwaga bycia katolikiem" otwarcie mówi, iż w łonie Kościoła amerykańskiego głęboko zakorzeniła się tzw. cywilizacja buntu charakteryzująca się kontestowaniem tradycyjnej doktryny zwłaszcza w sferze VI i IX przykazania. Związany z "Opus Dei", bp. Andreas Laun pisze z kolei o "ideologii gejów (która) przenika głęboko do Kościoła katolickiego nie tylko w Ameryce, ale także w krajach Europy Środkowej" . Hierarcha ten dodaje też, iż przykładów przenikania pro-homoseksualnej propagandy do Kościoła "nie da się już zliczyć" . Ralph Martin, jeden z liderów katolickiej Odnowy Charyzmatycznej, tak zaś charakteryzował atmosferę rozprzestrzenioną w amerykańskich ( i nie tylko amerykańskich) środowiskach kościelnych: "wielu kaznodziejów i katechetów przeważnie zachowuje milczenie na temat wymagających i mniej przyjemnych aspektów Ewangelii, takich jak wezwanie do posłuszeństwa i poddania Bogu i Jego słowu zarówno, gdy jest to wygodne, jak i wtedy, gdy jest to niewygodne" (...) ; "w okresie posoborowym ogromna ilość fałszywych nauk rozpowszechniana była przez ludzi, którzy podlegali władzy duszpasterskiej. Mimo to, w większości przypadków, nauki te nie były korygowane" (...); "Tysiące ludzi doprowadzono do śmiertelnego grzechu z powodu błędnej egzegezy Pisma Świętego, popularnej w prasie katolickiej i rozpowszechnianej przez katolickie wydawnictwa zakonne. Małżeństwa ulegają rozkładowi, dzieci poczynają się poza małżeństwem, przerywa się ciąże, ludzie popadają w niewolę zaburzeń homoseksualnych, a księża i zakonnicy łamią swoje śluby, ponieważ teologowie moralni korzystają ze swojej <wolności>, nie tylko by kwestionować nauczanie Kościoła i Pisma Świętego, ale by publicznie je negować. Dzieci nie rodzą się, ponieważ spowiednicy promują w konfesjonałach egoizm, a nie wielkoduszność. Katecheci uwierzyli we fałszywe koncepcje, które przejęli od teologów moralnych, i nauczają ich, gdyż racjonalnie uzasadniały one ich własne pragnienia. Tysiące chrześcijan zniechęcono do wielkodusznego oddania się życiu w świętości i posłuszeństwie, ponieważ słowo Boże otoczyła chmura wieloznaczności i niepewności" .
Jeśli więc tak się sprawy mają, to nie można się dziwić, iż tradycyjna nauka o licznych i groźnych niebezpieczeństwach związanych z mieszanymi tańcami nie jest prawie w ogóle w kościołach głoszona. Jeżeli w wielu kościołach nie piętnuje się jawnych grzechów, a niejeden szanowany teolog moralny poddaje w wątpliwość lub nawet buntuje się przeciw sporej części z tradycyjnych zasad moralności chrześcijańskiej, to czy można oczekiwać, że nagle zaczniemy słyszeć przestrogi przeciw bliskim okazjom do grzechu, tj. damsko-męskie tańce? Z pewnością nie. Najprawdopodobniej zresztą ogromna większość dzisiejszych księży nie mówi o niebezpieczeństwie tańców damsko-męskich, albowiem owa nauka nie została im przekazana w seminariach duchownych, zakonnych nowicjatach i na wydziałach teologicznych.
Przy tym wszystkim zawsze należy pamiętać, iż dla chrześcijan ważne i wiążące jest jednak nauczanie Kościoła i przykład, jaki dali nam Święci oraz błogosławieni. Jeśli nie będziemy się trzymać tej zasady, to ani się obejrzymy, a będziemy kompletnie zagubieni. Zawsze można bowiem znaleźć jakiś przykład niekonsekwentnego postępowania duchownych.
|
Pn wrz 03, 2007 10:04 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Pinchas napisał(a): Problem polega własnie na tym, iż mieszane tańce (a także mieszane plaże) nie są zagrożeniem tylko dla jakiegoś wąskiego grona nadwrażliwców. Wedle tradycyjnego rozeznania Kościoła św. są one bliską okazją do grzechu dla ogromnej większości dusz.
Jak pokazuje życie niezliczonej ilości żyjących obecnie osób, to rozeznanie Kościoła jest błędne, a przynajmniej nieaktualne w naszych czasach. Może kiedyś społeczeństwo było inne i ludziom od tańca odbijało, ale teraz tak nie jest. Równie dobrze możnaby ludziom wmawiać że przedmałżeńskimi pocałunkami robią sobie krzywdę, albo że białe jest czarne.
|
Pn wrz 03, 2007 10:05 |
|
|
|
 |
Pinchas
Dołączył(a): Pt sie 17, 2007 10:39 Posty: 51
|
filippiarz napisał(a): Pinchas napisał(a): Sauny były zakazane przez Kościoł i pierwi chrześcijanie ostro ich unikali. Oczywisće też należy strzec się widoku nagich lub prawie nagich ciał Mi to zaczyna wyglądać na manichejską herezję dualizmu ciała i ducha... Ciało jest darem Boga i samo w sobie jest bezgrzeszne: Cytuj: KKK 364 Ciało człowieka uczestniczy w godności "obrazu Bożego"; jest ono ciałem ludzkim właśnie dlatego, że jest ożywiane przez duszę duchową, i cała osoba ludzka jest przeznaczona, by stać się w Ciele Chrystusa świątynią Ducha (Por. 1 Kor 6, 19-20; 15, 44-45. Cytuj: KKK 1015 "Caro salutis est cardo" – "Cialo jest podstawą zbawienia"Tertulian, De resurrectione carnis, 8, 2). Wierzymy w Boga, który jest Stwórcą ciała; wierzymy w Słowo, które stało się ciałem dla odkupienia ciała; wierzymy w ciała zmartwychwstanie, dopełnienie stworzenia i odkupienie ciała.
Nikt tu nie potępia ciała, jako takiego. Faktem jest jednak, iż po grzechu pierworodnym ciało powinno być zakrywane
|
Pn wrz 03, 2007 10:07 |
|
 |
Pinchas
Dołączył(a): Pt sie 17, 2007 10:39 Posty: 51
|
monika001 napisał(a): Pinchas napisał(a): ... Niebezpieczeństwo odniesienia duchowych ran, obrażeń, a nawet śmierci jest na tańcach damsko-męskich bardzo wysokie. Dlatego też należy się ich wystrzegać, a uczestniczenie w nich dla zabawy i relaksu jest przejawem lekkomyślnego narażania zdrowia i życia swej duszy. Przy takim podejściu to musisz wystrzegac się wszystkiego: zamykac oczy na plaży, albo na plażę nie chodzic - bo to bezeceństwo, nie patrzec na bilboardy na ulicy ze skąpo ubranymi paniami - bo grzech, sauna- zakazana, siłownia/fitness - siedlisko zła. Wiesz co? Można z tego wszystkiego korzystac i nie grzeszyc. Bo to zależy od podejścia. Możesz nie miec wcale okazji i grzeszyc, a możesz miec ich tysiące i z nich nie korzystac!
To jasne, że chrześcijanin winien wystrzegać sie patrzenia na nieskromnie odziane niewiasty i takowe bilboardy.
Oczywiscie - rację masz - o ile Cie dobrze zrozumiałem - sugerując, iż jeśli ktoś chce zgrzeszyć , to zgrzeszy nie mając nawet ku temu większych okazji. Ale przecież nie oznacza to, iż należy sobie wyszukiwać bliskich okazji do grzechu. Podam taki przykład: jak ktoś się uprze, to może zabić człowieka nawet kartką papieru, ale o wiele łatwiej zabija się karabinem. Podobnie - jeśli ktoś uprze się, by chce zgrzeszyć nieczystością, to uczyni to i bez tańców , pornografii, stripteazów, etc. Jednak o wiele łatwiej jest zgrzeszyć karmiąc się wszystkimi tymi rzeczami
|
Pn wrz 03, 2007 10:14 |
|
|
|
 |
NinaX
Dołączył(a): Pn sie 27, 2007 10:35 Posty: 273
|
Czy ja czegoś nie zrozumiałam czy Pinchas próbuje Nas przekonać, że TANIEC między kobietą i mężczyzną jest zły i do tego jest grzechem
Jeśli tak to naprawdę jestem zszokowana  Wychodzi na to, że moja największa pasja - taniec jest grzechem, a ja tańcząc praktycznie pół życia popełniam jeden wielki grzech tak?
Różne paranoje już słyszałam, ale takiej jeszcze nie... Ścięło mnie po prostu... 
_________________ "Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Antoine de Saint Exupery
|
Pn wrz 03, 2007 11:45 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
A czytałaś, że Pinchas jako wzór ubioru kobiety wskazuje muzułmanki, amiszki i mennonitki? Zachowaj ścięcie na później  Pinchas po prostu urodził się 1000 lat za późno.
|
Pn wrz 03, 2007 12:04 |
|
 |
Pinchas
Dołączył(a): Pt sie 17, 2007 10:39 Posty: 51
|
Zencognito napisał(a): Pinchas napisał(a): Problem polega własnie na tym, iż mieszane tańce (a także mieszane plaże) nie są zagrożeniem tylko dla jakiegoś wąskiego grona nadwrażliwców. Wedle tradycyjnego rozeznania Kościoła św. są one bliską okazją do grzechu dla ogromnej większości dusz. Jak pokazuje życie niezliczonej ilości żyjących obecnie osób, to rozeznanie Kościoła jest błędne, a przynajmniej nieaktualne w naszych czasach. Może kiedyś społeczeństwo było inne i ludziom od tańca odbijało, ale teraz tak nie jest. Równie dobrze możnaby ludziom wmawiać że przedmałżeńskimi pocałunkami robią sobie krzywdę, albo że białe jest czarne.
Oj Bracie, życie niezliczonej ilosci osób pokazuje tak naprawdę, iż tradycyjne rozeznanie Kościoła jest jak najbardziej trafne, albowiem:
- obecnie znacznie zwiększyła się akceptacja dla przeróżnych grzechów nieczystości
- obecnie grzechy nieczystości popełniane są częściej i przez większą liczbę ludzi niż kiedyś
- tańce, z jakimi mamy dzisiaj do czynienia są znacznie bardziej nieskromne i wyuzdane, aniżeli kiedyś, tak też bez trudu można dostrzec, iż wiodą one do grzechów przeciw VI i IX przykazaniu
|
Pn wrz 03, 2007 12:09 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Pinchas napisał(a): To jasne, że chrześcijanin winien wystrzegać sie patrzenia na nieskromnie odziane niewiasty A mnie to w ogóle nie rusza... ja mogę bezpiecznie patrzeć nawet na niewiasty zupełnie nieodziane.
Ten wątek to serio?
|
Pn wrz 03, 2007 12:18 |
|
 |
Pinchas
Dołączył(a): Pt sie 17, 2007 10:39 Posty: 51
|
NinaX napisał(a): :o  Czy ja czegoś nie zrozumiałam czy Pinchas próbuje Nas przekonać, że TANIEC między kobietą i mężczyzną jest zły i do tego jest grzechem  Jeśli tak to naprawdę jestem zszokowana  Wychodzi na to, że moja największa pasja - taniec jest grzechem, a ja tańcząc praktycznie pół życia popełniam jeden wielki grzech tak? Różne paranoje już słyszałam, ale takiej jeszcze nie... Ścięło mnie po prostu... 
Po pierwsze - taniec pomiędzy kobietą a mężczyzną nie jest grzechem ze swej natury, ale prawie zawsze jest bliską okazją do grzechu. Jeśli znajdujemy się w bliskiej okazji do grzechu dla rozrywki, grzeszymy. Praktycznie więc na jedno wychodzi.
Po drugie: tu wyczyta Pani więcej takich "paranoi":
http://salwowski.msza.net/m/pub/dokumen ... tancow.htm
|
Pn wrz 03, 2007 12:22 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Pinchas napisał(a): Oj Bracie, życie niezliczonej ilosci osób pokazuje tak naprawdę, iż tradycyjne rozeznanie Kościoła jest jak najbardziej trafne, albowiem: - obecnie znacznie zwiększyła się akceptacja dla przeróżnych grzechów nieczystości - obecnie grzechy nieczystości popełniane są częściej i przez większą liczbę ludzi niż kiedyś - tańce, z jakimi mamy dzisiaj do czynienia są znacznie bardziej nieskromne i wyuzdane, aniżeli kiedyś, tak też bez trudu można dostrzec, iż wiodą one do grzechów przeciw VI i IX przykazaniu
Musisz jeszcze znaleźć sensowny ciąg przyczynowo-skutkowy między tańcami a tymi grzechami, bo równie dobrze mógłbyś napisać, że spadek liczby piratów spowodował globalne ocieplenie i też by się zgadzało, że im bardziej spadała liczba piratów, tym bardziej podnosiła się temperatura.
|
Pn wrz 03, 2007 12:24 |
|
 |
Pinchas
Dołączył(a): Pt sie 17, 2007 10:39 Posty: 51
|
Zencognito napisał(a): Pinchas napisał(a): Oj Bracie, życie niezliczonej ilosci osób pokazuje tak naprawdę, iż tradycyjne rozeznanie Kościoła jest jak najbardziej trafne, albowiem: - obecnie znacznie zwiększyła się akceptacja dla przeróżnych grzechów nieczystości - obecnie grzechy nieczystości popełniane są częściej i przez większą liczbę ludzi niż kiedyś - tańce, z jakimi mamy dzisiaj do czynienia są znacznie bardziej nieskromne i wyuzdane, aniżeli kiedyś, tak też bez trudu można dostrzec, iż wiodą one do grzechów przeciw VI i IX przykazaniu Musisz jeszcze znaleźć sensowny ciąg przyczynowo-skutkowy między tańcami a tymi grzechami, bo równie dobrze mógłbyś napisać, że spadek liczby piratów spowodował globalne ocieplenie i też by się zgadzało, że im bardziej spadała liczba piratów, tym bardziej podnosiła się temperatura.
Związek przyczynowo-skutkowy jest tu bez większego trudu dostrzegalny. Proszę zastanów się np. czemu to dyskoteki są oazami przypadkowego seksu?
|
Pn wrz 03, 2007 12:29 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Bo jest tam mnóstwo ludzi do poznania, a do tego narkotyki i alkohol, któe robią wodę z mózgu.
Taniec nie ogranicza się do techno-dyskotek.
|
Pn wrz 03, 2007 12:44 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
NinaX napisał(a): :o  Czy ja czegoś nie zrozumiałam czy Pinchas próbuje Nas przekonać, że TANIEC między kobietą i mężczyzną jest zły i do tego jest grzechem  Jeśli tak to naprawdę jestem zszokowana  Wychodzi na to, że moja największa pasja - taniec jest grzechem, a ja tańcząc praktycznie pół życia popełniam jeden wielki grzech tak? Różne paranoje już słyszałam, ale takiej jeszcze nie... Ścięło mnie po prostu... 
Nino, wygląda na to,że tak właśnie jest. Nie pierwsza jesteś w szoku!
Lepiej nie oglądaj "Tańca z gwiazdami", którego VI edycja właśnie się zbliża.
Lub zamykaj oczy, gdy będą tańczyć rumbę!!!!!!!!!
A tak na marginesie: nie uważam aby był to grzech. Grzech powstaje lub nie w głowie i myślach każdego z nas.
Jeżeli ktoś uważa, że grzeszy, to niech unika i tańców i ich oglądania.
Ale nie narzucajmy takiego poglądu wszem i wobec. W ten sposób myśląc można dojść do paradoksów typu:
nie można wyjść na zewnątrz w spodniach - zbyt podkreślają kobiecą sylwetkę, nie można wyjść z dekoltem - bo niemoralne, spódnica - tylko do kostek itd., nie można mieć długich włosów, bo rozpuszczone za bardzo pobudzają zmysły facetów ?!? (Mam długie i do tego naturalnie lekko pofalowane - czyżbym musiała je obciąć????????)
 Podążając tokiem myślenia Pinchasa - rozumiem, że powinnam. Tylko wtedy miałabym pewność, że u nikogo nie wzbudziły nieskromnych myśli!
Można dalej wyprowadzać podobne wnioski, ale naprawdę tu już wpadamy w jakąś paranoję. 
|
Pn wrz 03, 2007 14:56 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Przy tym wszystkim zawsze należy pamiętać, iż dla chrześcijan ważne i wiążące jest jednak nauczanie Kościoła i przykład, jaki dali nam Święci oraz błogosławieni. Jeśli nie będziemy się trzymać tej zasady, to ani się obejrzymy, a będziemy kompletnie zagubieni.
Ja ci odpowiem inaczej.
Najgorszą rzeczą jaka może sie przytrafić jakiejkolwiek religii jest FANATYZM.
To on wprowadza zamieszanie i powoduje zagubienie.
No i mam do ciebie Pinchas radę. Wyrzuć komputer przez okno, a przynajmniej odetnij łącze internetowe. Zawsze może się zdarzyć, że ci jakaś porno stronka niechcący sie otworzy, a wtedy...piekło murowane, bo wiesz o tym, a mimo to surfujesz
GRZESZYSZ bracie!
|
Pn wrz 03, 2007 21:44 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|