Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So lis 15, 2025 0:23



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 201 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14  Następna strona
 Samotność 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Powinnam dodać jedno zdanie - to było przede wszystkim z własnego doswiadczenia i o mnie, nie zamierzałam nikogo urazić... :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr cze 25, 2003 15:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 14:31
Posty: 930
Post 
Ech a ja rozumiem samotnych...Myślę , że tęsknią za drugim człowiekiem, przyjaźnią, ciepłem, uczuciem, bo nie mają Pana w sercu. Błądzą, upatrują swoich zagubień w prozie życia codziennego, która nie ma z tym nic wspólnego, bo przecież pochodzi od Niego, a On jest ich radością.
Może i ja jestem samotnikiem? W pośpiechu wydeptywania ściezek własnej biografii, często znajduje czas na samotność. To jest jedyny moment kiedy dopuszczam do głosu moje "ja". To czas kiedy rozmawiam z samą sobą. Samotność zmusza mnie do rozmyślań nad sensem życia. Moja samotność to nie ucieczka, izolacja, zapomnienie przez innych.
Dlatego też, gdy przyjdzie wreszcie chwila, że zostaję sama, mogę wyłączyć mą uwagę i emocje zaangażowane, dotąd w świat innych, odbieram ten moment jako okazje do wewnętrznego wyciszenia się, może też uporządkowania. Samotność jest dla mnie odprężeniem, wewnętrzną refleksją, być może jakimś poszukiwaniem.
Więc chyba nie tyle uciekam przed samotnością, co wprost przeciwnie, niekiedy szukam jej i pragnę...


Śr cze 25, 2003 16:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
w nawiązaniu do wczorajszego czatu - o powołaniu do samotności

moze bedzie link do niego - moze w ten sposob rozwinmy ten temat? :)


Wedle życzenia - link już jest :)
http://www.wiara.pl/tematcaly.php?idenart=1070407307


Wt gru 02, 2003 9:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
pierwsze, co mi sie nasunęło po przeczytaniu zapisu cztu to to, że wielu miało ogromny problem z przyjęciem, że może człowiek być powołany do samotności.... i trudno było zrozumieć sens tej samotności - ze nie jest to życie bez innych ludzi, ale po prostu samemu - bez meża, żony, nie będąc kapłanem, zakonnikiem, zakonnicą....

ciekawe czemu? czy dlatego że wszyscy boimy sie samotności , wiec z góry uwazamy dobrowolny wybór takiego życia za zły i niezgodny z wolą Boga?
przeciez nawet cytaty z Pisma Sw [slowa Jezusa i Pawla], jakie podawal ks 7, nie przekonaly....

a przeciez jest tak, że jesli nie umiemy zyc samotnie [czyli w zgodzie z samym soba] to zycie z ludzmi bedzie tylko zagluszaniem tej samotnosci....

i jedna prawda, ktorą ktos tam napisał..... ze tak naprawde jestesmy zawsze sami... czy w malzenstwie, czy w zakonie - po prostu w zyciu

tylko czemu nam tak trudno to zaakceptowac?


Śr gru 03, 2003 17:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Zapytałabym inaczej, Elka.
Czego oczekuję od ludzi, że nie chce byc sama?
Akceptacji, oparcia, obecności...

Chyba tyle...
"Nikt z nas nie może zostać samotny, o wielki Boże dodaj mi sił
abym umiała oddać stokrotnie, by kiedys w smutku ktoś przy mnie był..."

To piosenka :) Ale moze o to chodzi. Nawet nie o strach przed samotnym
umieraniem, bo nikt w nim towarzyszyć i tak nie może... Można być obok,
ale granicę trzeba przekroczyć samemu... Z Bogiem... I nie samotnej choroby, bezradności... Ale samotnego życia...Życia w którym obok jest pustka... życia w którym wraca się do pustego domu, życia w którym wszelkie decyzje podejmujesz tyko samemu. Życia w którym nie ma z kim śmiac się i płakać.
Bo reszta świata ma swoje życie i swoje sprawy Elka. Gdzieś biegnie.

Oddać swoje życie innym, zostając anonimowym darczyńcą. Bo tym jest
samotność z wyboru...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr gru 03, 2003 19:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
jotka-ale dlaczego pustka??? dlaczego zycie w samotnosci ma byc puste??? ja tego nie rozumiem :(
i mysle ze tak sie najcześciej kojarzy..... ale czyz nie jest tez puste zycie kobiety ktora tylko zajmuje sie swoja osoba?? mowimy, ze taka osoba jest pusta - a przeciez moze miec meza, zone, moga byc dzieci.... wiec moze problemem nie jest samotnosc, a to, co robimy - gdziekowleiek jestesmy - w jakimkolwiek powolaniu..... przeciez i w zyciu ksiedza moze byc pustka.....

a tak na marginesie, czy powolania moga sie dublowac?? tzn w powolaniu do kaplanstwa jest tez powolanie do samotnosci??? i np we wdowienstwie?


Śr gru 03, 2003 19:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Tego nie powiedziałam, Elka.

Puste życie to dla mnie bezowocne - a do takiego nie ma powołania, nigdy.
Samotność może być owocna, ale jest właśnie jak - anonimowy dar, Elka.
To piękne ale trudne...
Słudzy nieużyteczni jesteśmy...

Tyle że w końcu zwykle stajesz przed swoimi problemami sama... Wiem, wiem - z Bogiem :) Ale tego mi jeszcze trudno doswiadczyć... Może w tym rzecz właśnie...
Kto Ciebie Boże raz pojąć może ten nic nie pragnie ni szuka...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr gru 03, 2003 19:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
jotko - nadal sie nie zgodze........... sama przed problemami stajesz zawsze i wszedzie.... jesli odepchniesz pomoc innych....

sorry, ale mysle ze nadal mamy nie zdefiniowane pojecie "samotności" i powolania do niego :(


Śr gru 03, 2003 19:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Cóż - zdefiniuj :)
Dla mnie powołanie - to powołanie do życia samemu, po to by móc swoje życie poświęcić wielu...

A samotność to coś co boli... Myślę o takiej gdy jest wielu ludzi wokół, dobrych ludzi, życzliwych... Ale każdy ma swoje życie. To normalne i dobre. I pewnie - zawsze pomogą, w każdej katastrofie. Tyle że życie nie składa się z samych katastrof :)

I chyba to jeszcze cos innego niż osamotnienie... Osamotnienie to totalny brak ludzi... I wtedy rzeczywiście - chyba trzeba zapytać, co się robi by do nich wyjść...

A co do odpychania pomocy... Nie wiem. Może...
Tyle że w końcu każdą decyzję podejmuje się w sumie samemu... Nawet decyzję o złożeniu odpowiedzialności :)

A może po prostu jestem zmęczona... ;)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr gru 03, 2003 19:55
Zobacz profil
Post o samotności.
Mieszkam w bloku, w którym są 132 lokale mieszkalne. Stoi ten blok na osiedlu między siedmioma takimi samymi blokami. A osiedle jest na terenie jednego z największych polskich miast. Wkoło mnie wciąż ludzie, ludzie, ludzie. Czternaście lat temu odeszła do wieczności moja małżonka. Zostali synowie. Jeden służy Kościołowi zdala od rodzinnego domu (~700km) a szykuje się, że będzie jeszcze dalej, i mam z nim kontakt, bardzo luźny - głównie za pomocą internetu. A drugi syn, choć mieszka ze mną, to przecież ma swoje zainteresowania; ostatnio zaś obowiązki służbowe zagoniły go na zachodni kraniec Europy. I jestem sam, dosłownie. I błogosławię sobie ten stan. I uciekam przed każdą kobietą, co do której podejmuję podejrzenie, że chce mi moją samotność wypełnić sobą (ze strony mężczyzn mi to nie zagraża). Uciekam bo była by to zdrada mojej miłości a tą, tak specyficzną, mogłem w zyciu tylko jedną niewiastę obdarować. Więc ma ona moją miłość. Miłość, która - jak pisze św. Paweł w liście do Koryntian - nigdy nie ustaje. Nie niszczy jej nawet śmierć. I jestem wolny, bo jestem samotny. I znowu mogę - tak jak wówczas gdy Ona była u mojego boku - podziwiać niebo po którym w przeróżnych kształtach płyną chmury, które przyjmuje przeróżne barwy. Mogę tak przez całą godzinę przesiedzieć przy oknie i podziwiać zachód słońca. A wtedy w sobie mówię: Maju wejrzij jak nóm Pón Bóczek tak trocha inaczyj dzisiej niebo pomalowoł! I wydaje mi się, że Ona przytulona do mojego ramienia patrzy ze mną na rosnącą i coraz bardziej czerwieniejącą tarczę słońca ... Nie, nie chcę aby mi inna kobieta zakłócała owe misteria cudu Bożego stworzenia. Chcę być samotnym. I jeśli Panu Bogu za coś dziękuję, to właśnie za ów dar samotności.
Pokój i dobro! tis


Śr gru 03, 2003 20:49
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 14:31
Posty: 930
Post 
Teofilu piękne...


Śr gru 03, 2003 21:27
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 19:49
Posty: 642
Post 
Kilka refleksji człowieka, który wybrał samotność.
1. Marek Kamiński w "Moich biegunach": "Nigdy w czasie moich wypraw na bieguny nie czułem się tak samotny, jak w centrum Gdańska".
2. Carllo Carretto, "Pustynia w mieście": "Pustynia nie oznacza nieobecności człowieka. Jest obecnością Boga".
3. Kiedyś ze zdziwieniem usłyszałem, jak młodzież mówiła o mnie: wielki samotnik, który nie potrafi żyć bez ludzi.
4. Naprawdę nie rozumię, dlaczego samotność rozumiana jako wybór daru Bożego ma boleć. Jeśli, to w takim znaczeniu, że w życie wpisany jest wogóle krzyż. Natomiast wyzwala człowieka z jednego złudzenia: jeśli podzielę się swoim cierpieniem, zranieniami, problemami, wówczas będzie mi lżej. Nieprawda. Samotność prowadzi człowieka do miejsca, gdzie nie ma już złudzeń. Jedynym, na Którego mogę złożyć wszystkie swoje sprawy jest On. Nikt inny nie jest w stanie "znieść" mojego życia takim, jakim jest. Wiedział o tym i Dawid i Izajasz. A Jezus w decydującym momencie nie dzielił się swoją trwogą z uczniami. Odszedł na bok.
Wyzbywa też człowieka z innego złudzenia. Jeśli powierzę komuś swoje sprawy, on będzie walczył ze mną i o mnie. Nieprawda po raz drugi. "Jahwe będzie walczył za was". Ojciec wygrał walkę o Syna, gdy ten, jako ostatnie słowo powiedział: "W ręce Twoje powierzam ducha mojego".

_________________
"Spójrzcie na Pana, a rozpromienicie się radością. Oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto biedak zawołał i Pan go usłyszał. I uwolnił od wszelkiego ucisku." /Ps 34/


Śr gru 03, 2003 22:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 14:31
Posty: 930
Post 
"Piękna to rzecz samotność, kiedy człowiek jest w zgodzie ze sobą i ma coś określonego do roboty" napisał przed kilkuset laty niemiecki poeta Goethe...


Śr gru 03, 2003 22:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Ja też nie powiedziałam, że jeśli wybiera drogę bycia samemu, jak powołanie, to to oznacza ból. Trudności - tak, jak zawsze, na każdej drodze, ale to tyle. Znam osoby w tym wyborze szczęśliwe.

Poczucie samotności jako pewnego braku jest dla mnie kompletnie czymś innym - stanem, nie - powołaniem, to wszystko.
Tyle że mnie się wydaje, że potrzeba drugiego człowieka jest dość - naturalna... A może zbyt mało wierzę... :)

Pozdrawiam :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr gru 03, 2003 22:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 15:22
Posty: 600
Post 
Tiaa a ktoś zrobił z tego tematu skończoną gadke, a wiele jeszcze rzeczy niedopowiedzianych jest. Samotność jest dość mało rozumiana przez wielu, ale sama samotność ma wielkie znaczenie.


Śr gru 03, 2003 23:34
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 201 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL