Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Dziś ja również nie boję się śmierci ale mam obawę jeśli chodzi o umieranie.
Mój dziadek modli się o spokojną śmierć i o to by nie był "ciężarem" dla swych bliskich. Myślę że to dobry przykład przykazania miłości bliźniego.
Pozdrawiam.
Arek
|
Cz wrz 30, 2004 12:25 |
|
|
|
 |
zielona_mrowka
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19 Posty: 5389
|
wiecie a ja ostatnio zaczynam sie bac smierci ale innych osob, moze wlasciwie to nie tyle strach ile niedosyt ich zyciem... hmm... tak jakos.
_________________ Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...
Użytkownik rzadko obecny na forum.
|
Cz wrz 30, 2004 13:02 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
zielona_mrowka napisał(a): wiecie a ja ostatnio zaczynam sie bac smierci ale innych osob, moze wlasciwie to nie tyle strach ile niedosyt ich zyciem... hmm... tak jakos.
a ja ostani bojie sie cierpieni a nie smierć
|
Pt paź 01, 2004 8:39 |
|
|
|
 |
saxon
Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00 Posty: 5103
|
Ponieważ moja rozmowa z oldem spiritem odbiegła od tematu głównego i właściwie rozmawialiśmy tylko między sobą, przeniosłem ją tutaj:
viewtopic.php?p=26781#26781
Pozdrawiam 
|
Śr paź 06, 2004 9:04 |
|
 |
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
smierc jest przejsciem z zycia ziemskiego do zycia wiecznego i tylko od nas, czyli naszego zycia zalezy gdzie sie potem znajdziemy..
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
So paź 16, 2004 23:18 |
|
|
|
 |
jagoda
Dołączył(a): So lis 20, 2004 22:58 Posty: 10
|
kiedyś nie bałam sie śmierci. teraz odkiedy pracuję z ludzmi umierającymi (w hospicjum) zaczynam się jej coraz bardziej bać.
napewno związane jest to też z faktem że troszkę sobie zaplątałam w życiu ale nie zmienia to faktu ż ja osobiście odczuwam lęk przed śmiercią.
słyszałam że o dobrą śmierć trzeba się modlić i że jest to łaska a ja chciałabym tylko umrzeć szybko i bezboleśnie 
|
N lis 21, 2004 15:44 |
|
 |
wiking
Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57 Posty: 2184
|
Niechialbym bym umierac sam jak pies w jakims domu dla starcow, bez wsparcia innych osob, bez ich modlitw.
Kilka razy bylem przy agonii ludzi, jest to duze przezycie ale tez i dar, inaczej zaczyna sie patrzec na swoje male problemiki codzienne. Chyba w naszym spoleczenstwie zatracil sie wlasnie wspolnotowy charakter smierci. Wspolnotowy tutaj to rodzinny, ale tez wewnatrz koscielny, grupowy czy parafialny. Kosciol ktory jest przy mnie, ktory walczy razem ze mna. Agonia z greckiego czyli walka, powazna walka. To ostatnia i najmocniejsza proba wiary. Okropne sa szpitale gdzie ludzie sa zostawieni sami sobie. Eutanazja jest zbrodnia wobec ludzkosci. (Chyba troche od temutu sie odslizgnelem, przepraszam)
|
Pt lis 26, 2004 14:58 |
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
Śmierć jest czymś nieuchronnym. Istnieje naturalny lęk przed śmiercią.
U mnie lęk ten spowodowany jest też pewną niepewnością w istnienie Boga, a tym samym życie po śmierci czyli życie wieczne.
Z drugiej strony jednak czasem odczuwam taką tęsknotę za Bogiem, że jedynie przekroczenie bramy śmierci pozwoliłoby mi cieszyć się w pełni obecnością i bliskością Boga, której nie potrafię uzyskać na ziemi.
Mam starać się żyć na ziemi jak najpiękniej, wypełnić życie uczynkami miłości, by dojrzeć do tego spotkania z Jezusem - największą Miłością w wieczności.
"Gdy do Pana odejdziemy, niech nie płacze po nas nikt, bo my przecież być z Nim chcemy"
|
So lis 27, 2004 19:06 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
tasiek napisał(a): moje obawy wiążą się z samym procesem umierania. Ja także boję się nie samej śmierci, ale momentu przejścia. Wiem, że wtedy szatan stara się, abyśmy zwątpili w istnienie Boga. Jest to czas walki o naszą duszę. tasiek napisał(a): Bardziej jednak od cierpienia obawiam się paniki, w jaką mogę wpaść w przypadku nagłej śmierci.
Jeżeli umrzesz nagle, nie będzie czasu na panikę. Jeżeli żyjemy ze świadomością, że Bóg w każdej chwili może nas wezwać do siebie i staramy się być zawsze przygotowani , czyli w stanie łaski, taka śmierć może być błogosławieństwem, zwłaszcza dla osób bojących się próby wiary podczas umierania.
Sama śmierć jest czymś pięknym. Płaczą nasi bliscy, a w niebie jest wielka radość .
Ja także tęsknię za Chrystusem. Chciałabym się do Niego przytulić . Proszę Go, aby mnie zabrał do Siebie w najlepszym momencie , kiedy będę najlepiej przygotowana. 
|
Wt gru 21, 2004 20:07 |
|
 |
szklany_czlowiek
Dołączył(a): Pt gru 03, 2004 11:16 Posty: 192
|
hmm a czego tu się bać...
Śmierć to najlepsze co moze nas spoktać....
Wszyscy kiedyś umerzemy, a im szybciej tym lepiej - bez względu czy po tamtej stronie coś jest czy nie ma nic...
_________________ Bo ja kocham koty
|
Śr gru 22, 2004 0:52 |
|
 |
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
W każdym człowieku istnieje pragnienie bycia z Bogiem i tęsknota za Nin - jest to istotnym elementem <zmuszającym> nas do pracy nad sobą.
Każde spotkanie z kimś <znaczącym> jest poprzedzone jakimś przygotowaniem się do niego.
Na ogół takie spotkanie – w zależności od tego, ile ono dla nas znaczy i z kim będziemy się spotykać, wymaga od nas uświadomienia sobie celu i wymogów takiego spotkania także pewnej <odświętności> wyróżniającej to spotkanie od innych, tzw. codziennych powszednich spotkań.
Na egzamin idziemy przygotowani długo przyswajana wiedzą. Na spotkanie z dziewczyną w zależności od jej upodobania [by zrobić jej przyjemność] nawet dobieramy do jej gustu wodę kolońską itp.
Spotkanie z Bogiem wymaga również a właściwie szczególnych <przygotowań>. Tęsknota za Bogiem rodzi w nas <osamotnienie>. Samotność rodzi pragnienie spotkania – jednak żadne spotkanie poza Bogiem nie jest zaspokojeniem potrzeby <wypełnienia> nas tym, co daje spokój i radość ostateczną.
Pewne osamotnienie wynikłe z braku drugiego człowieka powoduje flustrację i stan napięcia.
Towarzyszy nam też inna samotność i wcale nie rodzi się wtedy, gdy na około nie ma żywego ducha – o wiele bardziej dotkliwie daje się we znaki wówczas, gdy nie można przekazać innym ludziom tego, co nam się wydaje bardzo ważne, lub gdy samemu uważa się za bardzo ważne coś, co innym wydaje się czystym niepodobieństwem.
Taka pustkę trzeba koniecznie wyartykułować – należy szukać sposobów by <złapać> kontakt z Kimś, komu będzie można przekazać <coś> wiedząc, że nas rozumie, bo nas kocha.
Stąd tęsknota za spotkaniem czy doznaniem <pełni> radości rodzi w nas pragnienie tego niepojętego wypełnienia, jakim jest spotkanie, osobowe i wieczne z Tym, który jest celem naszej ziemskiej pielgrzymki, czyli spotkanie z Bogiem.
Żyjąc w rozproszeniu pragniemy scalenia, będąc daleko pragniemy bliskości, szukając pragniemy odnalezienia.
„Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”
Wszystko w naszym istnieniu przeniknięte jest dążeniem do posiadania. Egzystencja żyjąca w rozdarciu i nieautentyczności osiąga dopiero w miłości wewnętrzne skupienie. Aby być sobą trzeba zrzec się siebie. Umiera stary człowiek i rodzi się nowy duchowy, – ale on stale jest przed nami.
Bliskość rzeczy spełnia się naprawdę dopiero w oddaleniu.. Przygotowanie końcowej decyzji jest istotną cechą egzystencji, bycia ku śmierci. Nasze cząstkowe decyzje życiowe, z których powoli wyłania się kierunek i styl życia, maja znaczenie dla życia wiecznego. Już teraz muszę zacząć pracować nad tym, czym chciałbym być w przyszłości.
Jedynie w śmierci człowiek staje się po raz pierwszy i ostateczny osobą, samodzielnym i uduchowionym ośrodkiem bytu.
Stąd też nasze pragnienie śmierci, które jest <jak wierzymy> ukoronowaniem naszego życia, bo ono daje mam w pełni możliwość dysponowania sobą.
Na nie składa się praca całego naszego życia, oparta na trudzie i wyrzeczeniach.
Pozbywanie się wszelkich przywiązań związanych z doczesnością a szczególnie trudów, jakie temu towarzyszą rodzi w nas dodatkowe pragnienie zakończenia procesu <dorastania> i osiągnięcie życia w wolności, spokoju, pozbawione wszelkich kryzysów i cierpień.
Stąd też tęsknota za śmiercią jest w pełni zrozumiała a pragnienie tego niesamowitego niewyobrażalnego spotkania, w które wierzymy, rodzi się szczególnie w sytuacjach dla nas kłopotliwych.
Na ogół też bywa tak, że ktoś niezdający sobie sprawy z tego, co wypowiada – mówiąc „nie chcę mi się żyć” bądź, „chciałbym już być przy Bogu” wypowiada to, by pozbyć się <obowiązków> bądź trudów.
Dość często też wypowiada się takie kwestie dla szpanu albo w emocjach nie zdając sobie sprawy, że do takiego spotkania jeszcze nie jesteśmy w pełni przygotowani.
Istotnie Bóg jest Miłością, ale znamy przypadek tych, którzy byli <nieodpowiednio> ubrani, przyszli na ucztę i zostali z niej wyrzuceni.
Myślę, że każde pragnienie spotkania z Bogiem, kończące naszą ziemska egzystencję, powinno być powiązane z pragnieniem podjęcia <jeszcze> raz, na nowo, z większą uwagą, świadomością i gorliwością, przygotowaniem się do niego.
Już tu w życiu doczesnym, mamy możliwość cząstkowego uczestniczenia w spotkaniu z Bogiem, poprzez sakramenty i modlitwę więc nauczmy się i korzystajmy z tych możliwości, które przygotują nas do tego ostatecznego spotkania, naszego ja z Boskim Ty.
Byśmy nie byli zaskoczeni i zaniepokojeni faktem nieodpowiedniego <odzienia>, i nie stanęli z pustymi rękami, byśmy nie usłyszeli - „nie znam was”.
Spieszmy się, więc powoli i skupmy na przygotowaniach abyśmy nie żałowali, że zmarnowaliśmy czas jaki został nam dany.
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
Śr gru 29, 2004 13:45 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Post przeniesiony.
akacja napisał(a): Dlaczego myśl o śmierci wywołuje w wielu ludziach taki lęk, przerażenie i rozpacz. Dlaczego też w końcu wielu myśli że życie jest jedno, które przeminie, dlatego trzeba go dobrze wykorzystać bo potem go nie będzie? Czy nie jest to brak wiary w życie wieczne? Co jest ostatecznym celem życia człowieka : życie ludzkie na ziemi czy osiągnięcie wiecznego zbawienia. Jeśli w pełni ufamy Bogu to nie powinniśmy się bać śmierci, ale tak starać się żyć mając świadomość że kiedyś staniemy przed Bogiem. Ale dlaczego wielu nie ma tej świadomości że po śmierci staje się przed Bogiem, tylko traktuje śmierć jak kategoryczny koniec życia ludzkiego? A to przecież w Bogu jest sens życia ludzkiego i serce ludzkie nie zazna spokoju dopóki nie spocznie w Bogu i na ziemi całe życie do Niego dążymy i jesteśmy pielgrzymami w drodze do Niebieskiej Ojczyzny.
|
So maja 06, 2006 22:05 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
akacja napisał(a): Dlaczego myśl o śmierci wywołuje w wielu ludziach taki lęk, przerażenie i rozpacz. Myślę, że to dlatego, bo większość ludzi kocha swoje życie i ten świat, z którym nie chcą się rozstawać. Wielu ludzi nie chce umierać, z powodu pragnienia zrobienia czegoś więcej na tym świecie, zrealizowania swoich planów. akacja napisał(a): Dlaczego też w końcu wielu myśli że życie jest jedno, które przeminie, dlatego trzeba go dobrze wykorzystać bo potem go nie będzie? Wielu ludzi nie wierzy w Boga, lub wyznają religie w których życie pośmiertne wygląda inaczej niż w chrześcijaństie. Zresztą pragnienie wykorzystania dobrze swojego życia jest w pełni uzasadnione - po śmierci, bez względu na to gdzie trafisz, nie będziesz mieć życia takiego jak tutaj, np. nie będziesz mogła wyjść za mąż lub mieć dzieci. akacja napisał(a): Co jest ostatecznym celem życia człowieka : życie ludzkie na ziemi czy osiągnięcie wiecznego zbawienia. Myślę, że ostatecznym i obowiązującym celem życia człowieka jest po prostu żyć, kochać i robić coś dobrego.  akacja napisał(a): Ale dlaczego wielu nie ma tej świadomości że po śmierci staje się przed Bogiem, tylko traktuje śmierć jak kategoryczny koniec życia ludzkiego? Bo nie doświadczają obecności Boga i nie zostali wychowani w żadnym wyznaniu chrześcijańskim. akacja napisał(a): A to przecież w Bogu jest sens życia ludzkiego i serce ludzkie nie zazna spokoju dopóki nie spocznie w Bogu i na ziemi całe życie do Niego dążymy i jesteśmy pielgrzymami w drodze do Niebieskiej Ojczyzny.
No cóż, każdy ma prawo mieć swoje zdanie na ten temat.
Czy niewiara konkretnej osoby skłoniła Cię do zadania tych pytań?
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
So maja 06, 2006 22:29 |
|
 |
Mirela
Dołączył(a): Śr mar 08, 2006 16:42 Posty: 29
|
Nie boję się śmierci, raczej tego co ludzki rozumek pojąc nie może.
Jednak odczuwam ogromną tęsknotę za TYM DOMEM, tam są moi UKOCHANI i ukochani. Myślę sobie ,że nie ma nic piekniejszego niż wypoczynek po ciężkiej walce:) i tak jak witam się z bliskimi tutaj , tak chce się przywitać tam:)
_________________ Mirela
|
So maja 06, 2006 22:50 |
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
Incognito napisał(a): Czy niewiara konkretnej osoby skłoniła Cię do zadania tych pytań? Te pytania ciągle mnie nurtują. Przyczyną jest chyba to że widzę jaka jest postawa ludzi wobec śmierci, właśnie pełna lęku, rozpaczy i przerażenia i traktowania jej jako kategoryczny koniec życia a z drugiej strony moje doświadczenie płynące z wiary pewności że śmierć zaczyna nowe życie i dusza po śmierci wychodzi na spotkanie z Bogiem, że Jezus swoją śmiercią otworzył nam bramy nieba. Jeśli życie wieczne jest rzeczywistością a nie bajką i mitem podejście ludzi do śmierci powinno być trochę inne. Incognito napisał(a): akacja napisał(a): Dlaczego myśl o śmierci wywołuje w wielu ludziach taki lęk, przerażenie i rozpacz. Myślę, że to dlatego, bo większość ludzi kocha swoje życie i ten świat, z którym nie chcą się rozstawać. Wielu ludzi nie chce umierać, z powodu pragnienia zrobienia czegoś więcej na tym świecie, zrealizowania swoich planów. Rozumiem że człowiek nie chce umierać lecz pragnie żyć. Ale jeśli człowiek wierzy to chęć zrealizowania swego życia tu na ziemi nie powinna stać w sprzeczności z wiarą w życie wieczne więc nie powinno mieć miejsca aż tak wielkie przerażenie, choć pewien lęk przed umieraniem jako czymś nieznanym może istnieć Incognito napisał(a): akacja napisał(a): Dlaczego też w końcu wielu myśli że życie jest jedno, które przeminie, dlatego trzeba go dobrze wykorzystać bo potem go nie będzie? Zresztą pragnienie wykorzystania dobrze swojego życia jest w pełni uzasadnione - po śmierci, bez względu na to gdzie trafisz, nie będziesz mieć życia takiego jak tutaj, np. nie będziesz mogła wyjść za mąż lub mieć dzieci.? Chodzi o to że czasem żyjąc na ziemi nie można w pełni wykorzystać swego życia i zrealizowania swych planów przez zło i cierpienie np żona jest krzywdzona i poniżana przez swego męża, dziecko nie może w pełni rozwijać się w domu gdzie ciągle są kłótnie. Niebo daje mglistą nadzieję innego życia gdzie nie będzie tego typu zła i cierpienia. Incognito napisał(a): akacja napisał(a): Co jest ostatecznym celem życia człowieka : życie ludzkie na ziemi czy osiągnięcie wiecznego zbawienia. Myślę, że ostatecznym i obowiązującym celem życia człowieka jest po prostu żyć, kochać i robić coś dobrego.  Dobrze więc człowiek myśli "że życie jest jedno i trzeba je dobrze przeżyć" ale chodzi mi o to by w człowieku była świadomość że po śmierci stanie przed Bogiem, by ta świadomość przenikała jego życie i wybory np w unikaniu przynajmniej grzechów ciężkich. W końcu ta świadomość stanięcia kiedyś twarzą w twarz przed Bogiem może mobilizować człowieka do tego by zgodnie z Wolą Stwórcy jak najlepiej przeżyć życie Incognito napisał(a): akacja napisał(a): Ale dlaczego wielu nie ma tej świadomości że po śmierci staje się przed Bogiem, tylko traktuje śmierć jak kategoryczny koniec życia ludzkiego? Bo nie doświadczają obecności Boga i nie zostali wychowani w żadnym wyznaniu chrześcijańskim. Chodzi mi o ludzi którzy zostali wychowani w wierze katolickiej, bo w Polsce w większości z takimi się stykam. Co jest przyczyną takiej postawy wobec śmierci w wielu z nich? To że ich wiara jest zbyt słaba? Incognito napisał(a): akacja napisał(a): to przecież w Bogu jest sens życia ludzkiego i serce ludzkie nie zazna spokoju dopóki nie spocznie w Bogu i na ziemi całe życie do Niego dążymy i jesteśmy pielgrzymami w drodze do Niebieskiej Ojczyzny. No cóż, każdy ma prawo mieć swoje zdanie na ten temat. Każdy ma swoje zdanie tak jak rózne są doświadczenia w życiu człowieka. Ktoś może odczuwać pragnienie i tęsknotę za Bogiem a jednocześnie niemożliwość jej zrealizowania w życiu ziemskim. mirela napisał(a): tęsknotę za TYM DOMEM, tam są moi UKOCHANI i ukochani. Myślę sobie ,że nie ma nic piekniejszego niż wypoczynek po ciężkiej walce:) i tak jak witam się z bliskimi tutaj , tak chce się przywitać tam:)
Powiem tak że na ziemi doświadczając tego że wiara nadaje sens i piękno temu życiu a także obecności Jezusa w swoim życiu odczuwa się jakąś tęsknotę za tym Domem Ojca, który kiedyś się w jakieś przyszłości się osiągnie.
|
N maja 07, 2006 7:30 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|