Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 11, 2025 18:28



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 78 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Czy moralne jest odbić dziewczynę? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
Przede wszystkim zostawmy małżeństwo, bo nie o tym ten wątek. Na temat zdrady małzeńskiej można porozmawiać w innym. 8)
Mroczny Pasażer napisał(a):
(..)
Może nie chcą brać ślubu do końca życia i nic Ci do tego. I nie oznacza to, że każdy wówczas ma prawo sobie odbijać partnera kiedy zechce "bo nie ma małżeństwa". Nie wiesz czy ta para chce zawrzeć małżeństwo czy nie, dlatego nie powinno się ingerować w związki.
Człowiek zajęty to człowiek zajęty, nie ważne czy ma ślub czy nie. Ważne, że jest w związku. A rozwalanie związków jest niemoralne czy tego chcesz czy nie.


Po co tyle emocji? Mojego zdania nie zmienisz. Nadal uważam, że w pewnych granicach - jak najbardziej można, choć nigdy nie "odbijałam" bo podobnie jak Rita uważam, że od odbijania są faceci, kobiety mają inną rolę( patrz post Rity). Zresztą nie musiałam odbijać. :D
Ale i owszem - byłam odbijana. I nic nie widziałam w tym złego. Ja chłopakowi, temu, czy innemu z którym byłam - nie przysięgałam dozgonnej miłości i wierności. I nie zamierzałam również z nikim być z litości, tylko dlatego, że cierpi.
Taka byłam "bez serca". :D

A propos człowieka zajętego: Dziś jest zajęty kimś, a jutro może być zajęty kimś innym. Tak czy siak, prawdziwe uczucie przetrwa wszystkie próby. :)


Śr wrz 03, 2008 10:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54
Posty: 3956
Post 
Cytuj:
Przede wszystkim zostawmy małżeństwo, bo nie o tym ten wątek. Na temat zdrady małzeńskiej można porozmawiać w innym.


Aha. Czyli jak ktoś odbije komuś żonę to jest to zdrada, a jak partnerkę to tylko odbicie. Gratuluję.

Cytuj:
Nadal uważam, że w pewnych granicach - jak najbardziej można, choć nigdy nie "odbijałam" bo podobnie jak Rita uważam, że od odbijania są faceci, kobiety mają inną rolę( patrz post Rity). Zresztą nie musiałam odbijać. Suszę zęby


Stereotypy.

Cytuj:
Ale i owszem - byłam odbijana. I nic nie widziałam w tym złego. Ja chłopakowi, temu, czy innemu z którym byłam - nie przysięgałam dozgonnej miłości i wierności. I nie zamierzałam również z nikim być z litości, tylko dlatego, że cierpi.


Fajne związki w takim razie. Nie dziwię się, że się rozpadły skoro nie zakładałaś dozgonnej miłości i wierności.

Cytuj:
A propos człowieka zajętego: Dziś jest zajęty kimś, a jutro może być zajęty kimś innym. Tak czy siak, prawdziwe uczucie przetrwa wszystkie próby.


Tak samo w małżeństwie.

_________________
"Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln


Śr wrz 03, 2008 10:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 26, 2008 6:23
Posty: 52
Post 
kastor napisał(a):
...Nawet gdybyś próbowała go "odbić" tamtej dziewczynie, nie byłoby grzechu. Bo nie są małżeństwem. Chyba że metody, którymi byś się posłużyła, same w sobie byłyby niemoralne (np. szerzenie oszczerstwa na temat tamtej dziewczyny)....
J. (świecki teolog)

Jakieś herezje. Nie sadzę by to było rzeczywiste stanowisko KK w tych sprawach.


Śr wrz 03, 2008 11:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Mroczny Pasażer napisał(a):
Cytuj:
Ale i owszem - byłam odbijana. I nic nie widziałam w tym złego. Ja chłopakowi, temu, czy innemu z którym byłam - nie przysięgałam dozgonnej miłości i wierności. I nie zamierzałam również z nikim być z litości, tylko dlatego, że cierpi.


Fajne związki w takim razie. Nie dziwię się, że się rozpadły skoro nie zakładałaś dozgonnej miłości i wierności.


Trzeba by chyba rozróżnić między związkiem a znajomością. Trudno przecież już przy pierwszym spotkaniu zakładać dozgonną miłość i wierność. Podobnie na drugim czy trzecim... Czy tzw. "chodzenie ze sobą" to już związek, czy jeszcze bliższa znajomość?


Śr wrz 03, 2008 11:14
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 29, 2008 13:00
Posty: 61
Post 
Mroczny Pasażer napisał(a):
Aha. Czyli jak ktoś odbije komuś żonę to jest to zdrada, a jak partnerkę to tylko odbicie. Gratuluję.


Hie, hie. Jeśli nie widzisz różnicy pomiędzy związkiem małżeńskim a związkiem partnerskim, to ja "gratuluję". Poza tym tu nie chodzi o żadną zdradę, bo zdrada jest zdradą niezależnie w jakim związku.

Mroczny Pasażer napisał(a):
Fajne związki w takim razie. Nie dziwię się, że się rozpadły skoro nie zakładałaś dozgonnej miłości i wierności.


Ręce opadają jak coś takiego czytam. Jak miałem dziewczynę w przedszkolu to w sumie racja, obiecywałem sobie z nią dozgonną miłość. :D Później jednak, dużo później, związek polegał na tym, by zobaczyć, czy chcemy sobie to obiecać.

A tak w ogóle:
Osobiście jestem w związku z dziewczyną już trzy lata (etap założenia o dozgonnej miłości i wierności mamy dawno za sobą) i przez ten czas na palcach ręki nie zliczyłbym ilu kolesi podkochiwało się w mojej lubej. W tym były trzy przypadki bardzo natarczywych kawalerów, a jeden to próbował ponad rok zarywać, knuć, kombinować (co mnie strasznie denerwowało i takie coś uważam za niegodziwe). Jednak większość z nich od razu dostało sygnał "nie masz szans" i poszli inną drogą.

Pozdrawiam :D


Śr wrz 03, 2008 11:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 31, 2008 22:30
Posty: 1191
Post 
Fever napisał(a):
kastor napisał(a):
...Nawet gdybyś próbowała go "odbić" tamtej dziewczynie, nie byłoby grzechu. Bo nie są małżeństwem. Chyba że metody, którymi byś się posłużyła, same w sobie byłyby niemoralne (np. szerzenie oszczerstwa na temat tamtej dziewczyny)....
J. (świecki teolog)

Jakieś herezje. Nie sadzę by to było rzeczywiste stanowisko KK w tych sprawach.

W żadnym wypadku herezje :P. Pan J. to całkiem znany teolog - ma na swoim końcie kilka publikacji. Nie będę podawał nazwiska, bo skoro podpisuje się jako J. to widocznie chce by tak zostało :D, ale jak komuś zależy to mogę udzielić drobnej podpowiedzi :D. To co odpowiedział tamtej czytelnicce chyba nie było oficjalnym stanowiskiem KK w sprawach podrywania dziewczyn, bo nie sądzę by takie istaniało. :)

Tak jak ktoś wspominał na ocenę moralną takiego 'odbicia' składa się sposób w jaki się próbuje i sytuacja tego związku. Czym innym jest zasugerowanie, że dziewczyna Ci się podoba, a czym innym natarczywe nachodzenie gdy powiedziała, że nie masz szans. Ocena zależy też od tego jak owa para jest ze sobą. Jeśli ich związek trwa pięć lat to nawet jeśli nie są małżeństwem oboje mają solidne podstawy by sądzić, że będą ze sobą do końca. Czym innym jest 'odbicie' dziewczyny ze związku, który trwa tydzień, a czym innym wejść w dniu ślubu z tekstem; Andżeliko nie rób tego, bo Cię kocham! (choć o dziwo gdy coś takiego dzieje się w filmie to nazywamy to happy end'em :D).

_________________
O Tobie mówi serce moje;
szukaj Jego oblicza...


Śr wrz 03, 2008 11:49
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54
Posty: 3956
Post 
SweetChild:

Cytuj:
Trzeba by chyba rozróżnić między związkiem a znajomością. Trudno przecież już przy pierwszym spotkaniu zakładać dozgonną miłość i wierność. Podobnie na drugim czy trzecim... Czy tzw. "chodzenie ze sobą" to już związek, czy jeszcze bliższa znajomość?


Ej nie no, myślałem, że to oczywiste, iż rozmawiamy o związkach powaznych, a nie trwających tydzień, miesiąc czy dwa. Myślę, że można przyjąć jako taki czas jednego roku. Po tym czasie już para zna się w miarę dobrze i można mówić o _poważniejszym_ związku.

Po cichu:

Cytuj:
Hie, hie. Jeśli nie widzisz różnicy pomiędzy związkiem małżeńskim a związkiem partnerskim, to ja "gratuluję". Poza tym tu nie chodzi o żadną zdradę, bo zdrada jest zdradą niezależnie w jakim związku.


Powiedz to monice (o zdradzie). Bo wg tego co pisała to odbijanie dziewczyny to nie zdrada, a żony owszem.
I nie, mogę nie widzieć różnicy pomiędzy małżeństwem, a związkiem. Ludzie tak ze sobą żyją i są szczęśliwi. Wg was w taki nieformalny związek można ingerować, a w małżeństwo już nie. To jakaś kpina.

Cytuj:
Ręce opadają jak coś takiego czytam. Jak miałem dziewczynę w przedszkolu to w sumie racja, obiecywałem sobie z nią dozgonną miłość. Suszę zęby Później jednak, dużo później, związek polegał na tym, by zobaczyć, czy chcemy sobie to obiecać.


Patrz to co napisałem SweetChildowi.

Cytuj:
Osobiście jestem w związku z dziewczyną już trzy lata (etap założenia o dozgonnej miłości i wierności mamy dawno za sobą) i przez ten czas na palcach ręki nie zliczyłbym ilu kolesi podkochiwało się w mojej lubej. W tym były trzy przypadki bardzo natarczywych kawalerów, a jeden to próbował ponad rok zarywać, knuć, kombinować (co mnie strasznie denerwowało i takie coś uważam za niegodziwe). Jednak większość z nich od razu dostało sygnał "nie masz szans" i poszli inną drogą.


No i fajnie, ciesz się swoim szczęściem. Ale teraz załóżmy, że Twoja dziewczyna uległa zalotom jakiegoś amigo i odeszła do niego. Wg stanowiska jakie reprezentujecie to nie powinieneś mieć pretensji, a amigo NIE ZROBIŁ NIC ZŁEGO. Jednak czy aby na pewno?

Pewnie powiesz, że to dobrze gdyby tak się stało bo byś zobaczył, że dziewczyna naprawdę Cię nie kocha. A jeśli po dwóch miesiącach by chciała do Ciebie wrócić? Pewnie byłoby Ci ciężko, a zaufanie w związku zostałoby nadszarpnięte. I o to w tym wszystkim chodzi.

kastor:

Sorry chłopie, ale ten ksiądz, o ile to ksiądz, gada herezje i głupoty. To, że on ma takie zdanie nie znaczy, że jest to zdanie KK. A nawet gdyby było to cóż, było by głupie i nieprzemyślane.

_________________
"Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln


Śr wrz 03, 2008 12:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
Fever napisał(a):
kastor napisał(a):
...Nawet gdybyś próbowała go "odbić" tamtej dziewczynie, nie byłoby grzechu. Bo nie są małżeństwem. Chyba że metody, którymi byś się posłużyła, same w sobie byłyby niemoralne (np. szerzenie oszczerstwa na temat tamtej dziewczyny)....
J. (świecki teolog)

Jakieś herezje. Nie sadzę by to było rzeczywiste stanowisko KK w tych sprawach.


A ja się zgadzam z powyższym.
Jakie herezje? Jaki grzech? Czy każdy związek musi zawierać poważne deklaracje? A jeżeli nie zawiera, to nadal nie widzę nic złego w "odbiciu" czyli rozłożeniu tak naprawdę czegoś, czego i tak nie było. Bo co to za miłość skoro uleciała pod wpływem owego amigo?

Cytuj:
Tak samo w małżeństwie.


Nie tak samo. Małżeństwo jest poprzedzone przysięgą małżeńską, której nie ma w każdym sobie związku.


Śr wrz 03, 2008 13:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
monika001 napisał(a):
Bo co to za miłość skoro uleciała pod wpływem owego amigo?


OK, ale tę samą logikę można zastosować również do miłości małżeńskiej. Mógłbym przecież argumentować: wolno mi próbować rozbić małżeństwo, bo jeśli łączy ich prawdziwa miłość, to i tak mi się nie uda, a jak nie, to nie ma czego żałować. Załóżmy dla uproszczenia, że jestem singlem a małżeństwo nie ma dzieci.

Generalnie ja też wierzę w niezłomną siłę prawdziwej miłości, ale czy takowa jest możliwa w wykonaniu zwykłych, nieidealnych śmiertelników? Wolałbym tego nie testować na swoim małżeństwie...


Śr wrz 03, 2008 13:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
SweetChild napisał(a):
monika001 napisał(a):
Bo co to za miłość skoro uleciała pod wpływem owego amigo?


OK, ale tę samą logikę można zastosować również do miłości małżeńskiej. Mógłbym przecież argumentować: wolno mi próbować rozbić małżeństwo, bo jeśli łączy ich prawdziwa miłość, to i tak mi się nie uda, a jak nie, to nie ma czego żałować. Załóżmy dla uproszczenia, że jestem singlem a małżeństwo nie ma dzieci.


Nie, nie i jeszcze raz nie. Małżeństwo to związek (wg chrześcijan) nierozerwalny i choćby dlatego nie wolno w niego wkraczać.
Ponadto ingerencja osób trzecich w małżeństwo może się równać cudzołóstwu; analogia taka nie zachodzi w przypadku osób wolnych.


Śr wrz 03, 2008 14:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
monika001 napisał(a):
Nie, nie i jeszcze raz nie. Małżeństwo to związek (wg chrześcijan) nierozerwalny i choćby dlatego nie wolno w niego wkraczać.


OK, na tym hipotetycznym przykładzie chciałem tylko wykazać słabość argumentacji "jak łączy ich prawdziwa miłość, to związek i tak przetrwa" ewentualnie "nie ma co żałować miłości, która nie przetrwała próby uwodzenia. Twoje kontrargumenty rozumiem, ale nie uważam ich za przekonujące w takim stopniu, aby pozbyć się wątpliwości przed rozbijaniem związków niesakramentalnych.


Śr wrz 03, 2008 15:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
SweetChild napisał(a):
monika001 napisał(a):
Nie, nie i jeszcze raz nie. Małżeństwo to związek (wg chrześcijan) nierozerwalny i choćby dlatego nie wolno w niego wkraczać.


OK, na tym hipotetycznym przykładzie chciałem tylko wykazać słabość argumentacji "jak łączy ich prawdziwa miłość, to związek i tak przetrwa" ewentualnie "nie ma co żałować miłości, która nie przetrwała próby uwodzenia. Twoje kontrargumenty rozumiem, ale nie uważam ich za przekonujące w takim stopniu, aby pozbyć się wątpliwości przed rozbijaniem związków niesakramentalnych.


Nie no, związku niesakramentalnego z dzieckiem czy dziećmi też rozbijać nie wolno. Bo to już rodzina, mimo że żyją bez skaramentu. Chodziło mi bardziej o takie sobie dość lużne chodzenie bez większych zobowiązań.
Mroczny napisał(a):
myślałem, że to oczywiste, iż rozmawiamy o związkach powaznych, a nie trwających tydzień, miesiąc czy dwa. Myślę, że można przyjąć jako taki czas jednego roku. Po tym czasie już para zna się w miarę dobrze i można mówić o _poważniejszym_ związku.


A od kiedy o powadze związku decyduje jego długość? I co to właściwie za wyznacznik? To jak są pięć miesięcy to nie może być poważnie, a po roku - już może? I dlaczego taka para ma mieć na siebie "wyłączność"?
Przecież ten właściwy czy ta właściwa może się dopiero pojawić...
Nie znasz takich przypadków, że chodzili ze sobą latami, a ślub był po kilku miesiącach zupełnie z kimś innym i wcale nie z powodu ciąży?


Śr wrz 03, 2008 15:45
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 16:41
Posty: 104
Post 
Hehe wiedziałem że poruszyłem trudny temat :D . Dochodzę więc do wniosku że można się starać o dziewczynę jakby zerwała z tym gościem. Natomiast jątrzyć i robić podchody nie warto bo raz że to rzeczywiście nieeleganckie(jak ja bym się czuł na miejscu tego chłopaka) a dwa jak się nie uda to będzie mocno bolało...Ktoś słusznie wspomniał że relacje damsko-męskie są znacznie trudniejsze od nawet najbardziej skomplikowanych działań matematycznych. :-D


Śr wrz 03, 2008 17:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54
Posty: 3956
Post 
Cytuj:
Jakie herezje? Jaki grzech? Czy każdy związek musi zawierać poważne deklaracje? A jeżeli nie zawiera, to nadal nie widzę nic złego w "odbiciu" czyli rozłożeniu tak naprawdę czegoś, czego i tak nie było. Bo co to za miłość skoro uleciała pod wpływem owego amigo?


Nie wiem jak Ty postrzegasz miłość, ale ja moją dziewczynę kocham i deklaruję jej, że będę ją kochał całe życie. Mimo, iż nie mamy ślubu, czaisz? Wiem, jak my śmiemy w ogóle, to dziecinne i bez sensu. Bo nie ma małżeństwa. Spooky.

Cytuj:
Nie tak samo. Małżeństwo jest poprzedzone przysięgą małżeńską, której nie ma w każdym sobie związku.


A gó.wno. Małżeństwo też można rozbić i nie udawaj, że tak nie jest. No chyba, że w Twoim idealnym świecie. W rzeczywistości niestety jest tak, że i najlepsze małżeństwa się rozpadają. Mimo, iż przysięgali. Człowiek jest słaby.

Cytuj:
Nie, nie i jeszcze raz nie. Małżeństwo to związek (wg chrześcijan) nierozerwalny i choćby dlatego nie wolno w niego wkraczać.


Wali mnie jaki to związek wg chrześcijan. I podejrzewam, że osobę wkraczającą w taki związek też to będzie walić. Ona się zakochała/zadurzyła, ona chce być z kimś zajętym, ona zrobi wszystko by osiągnąć cel.

Cytuj:
A od kiedy o powadze związku decyduje jego długość? I co to właściwie za wyznacznik? To jak są pięć miesięcy to nie może być poważnie, a po roku - już może? I dlaczego taka para ma mieć na siebie "wyłączność"?
Przecież ten właściwy czy ta właściwa może się dopiero pojawić...


A od kiedy o powadze związku decyduje małżeństwo?

Dlaczego ma mieć wyłączność? BO SĄ RAZEM do jasnej cholery. R A Z E M. Z W I Ą Z E K. Może dla Ciebie to gó.wno, ale dla tej pary to związek, miłość, szczęście. Uważasz, że każdy ma prawo w niego wkraczać bo "to nie małżeństwo i ta właściwa osoba może się dopiero pojawić"? Fajna z Ciebie katoliczka akceptująca rozwalanie związków. Żal mi takich ludzi.

Cytuj:
Nie znasz takich przypadków, że chodzili ze sobą latami, a ślub był po kilku miesiącach zupełnie z kimś innym i wcale nie z powodu ciąży?


A nie znasz przypadków, w których para wzięła ślub, a po pół roku się rozstała?

Sory za lekko niekulturalne słowa, ale już nie wyrabiam.

_________________
"Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln


Śr wrz 03, 2008 21:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Mroczny
mimo wszystko jednak bardzo proszę o kulturę słowa


Śr wrz 03, 2008 21:37
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 78 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL