Brzydkie myśli, bluźnierstwa w głowie.
Autor |
Wiadomość |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
Ale psycholog może ci pomóc. Po co masz się męczyć? Spróbuj chociaż, po co się szarpać przez całe życie, skoro można mieć spokój.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Wt wrz 22, 2009 10:14 |
|
|
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Moim zdaniem takie myśli pojawiają się wtedy kiedy człowiek robi coś wbrew sobie. Nałożono mu kaganiec umysł się buntuje a kaganiec trzyma.
Taki nieszczęśnik niby się stara żyć z tym kagańcem bo mu wmówiono że tak jest dobrze i tak trzeba a w głowie mu wszystko krzyczy że to bzdura.
I to daje takie efekty.
|
Śr wrz 23, 2009 6:27 |
|
 |
Moria
Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12 Posty: 2721
|
Problem bluźnierczych myśli jest złozony. Jesli Cię nachodza takie myśli - to proponowałbym przeprowadzic (może z jakims mądrym kapłanem) proces rozeznania. Mozna by zadac sobie nastepujące pytania:
1. Spojrzeć na swoją psychikę - czy nie mam skłonności do depresji, nerwicy, czy jestem mocno zestresowany, czy mam skłonnosci do skrupułów. Piszę tak dlatego - ze jest rodzaj nerwicy zwany nerwicą natręctw - jednym z objawów moga byc bluźnierstwa. Zwie sie to natręcta kontrastowe - pojawiaja sie szczególnie podczas patrzenia na obrazy Jezusa i Maryi, podczas praktyk religijnych. Wtedy walka z nimi polega na nie skupianiu sie na nich, na lekcewazeniu ich. Im bardziej przywiazuje sie do nich uwagę tym częściej przychodzą. Trzeba po prostu stanąć przed Panem Bogiem i uswiadomic sobie, że to jest skłonność chorobowa i Jego to nie obraża. Jesli człowiek nie akceptuje treści tych mysli - nie ma mowy o grzechu. Problem polega na tym, że człowiek w tej nerwicy - zamiast lekcewazyc te mysli, nie koncentrowac sie na nich - całą wolą z nimi walczy - i w ten sposób one sie nasilają i przychodza coraz cześciej. A wiec trzeba zaakceptować to że przychodzą (akceptując to ze przychodza - wcale nie akceptujemy ich tresci - wiec nie ma mowy o grzechu) i nie bac sie ich. Inną metoda jest dobra organizacja czasu - tak aby umysł był stale czyms zajety - lekarze twierdza że natręctwa szczególnie często pojawiaja sie w okresach bezczynności ( tak więc np. poczytac dobra ksiązkę i skupić na tym umysł, oglądnąć dobry film itd.). Jesli wykonuje sie jakakolwiek czynnośc cała uwaga powinna byc skupiona na tej czynności. Wtedy te natręctwa ustaja lub przynajmniej zmniejsza sie ich nasilenie. Lekarze proponują w cięższych przypadkach takze farmakoterapię. Natręctwa pojawiają sie takze przejściowo u ludzi zdrowych - np. w czasie przewlekłego stresu.
2. Jesli wykluczono przyczyne psychiczną - proponuje spojrzec wstecz w swoje zycie - czy nie brało sie udziału w jakichs praktykach okultystycznych - magia, wrózbiarstwo, spirytyzm, bioenergoterapia, reiki, joga, medytacja transcendentalna, noszenie amuletów itd. Takie myśli bluźniercze moga pojawic sie po wchodzeniu w tego typu sprawy. Trzeba by uwzględnić czynnik czasowy tzn. np. ktoś był na inicjacji reiki i od tego czasu ( lub w jakiś czas potem )pojawiaja sie mysli bluźniercze. Wtedy ratunkiem jest nawrócenie, spowiedź, wyrzeczenie się przed Bogiem tych praktyk, a czasem także interwencja księdza egzorcysty.
3 Wydaje mi się że w przypadku niektórych osób myśli bluźniercze mogą pojawić się w kontekście oczyszczenia i walki duchowej. Myslę o tych - którzy żyją wiarą, starają sie wiernie iść za Bogiem. Szatan chce takimi myslami przestraszyć i zatrzymać człowieka na drodze do Boga lub jeśli to niemożliwe przynajmniej spowodować zamieszanie w jego zyciu duchowym. O takich myslach - że mogą sie pojawiać pisał św. Jan od Krzyża, św. o. Pio również atakowały takie mysli. Wówczas jest to element walki duchowej, w której Jezus wspomaga nas i prowadzi do zwyciestwa.
4. Mogą byc takze przypadki mieszane (punkt 1,2,3) albo (2,3) albo (1, 3) itd.
Podsumowując :
Ważne jest rozeznanie - a potem w zalezności jaka jest przyczyna - podejmujemy okreslone działania.
Pozdrowienia
_________________ Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog: http://ojcowiewiary.blogspot.com/
|
Śr wrz 23, 2009 7:12 |
|
|
|
 |
ladysherlockian
Dołączył(a): So wrz 23, 2006 8:34 Posty: 299
|
Mam różne natręctwa, zastanawiam się, czy może to mieć związek z faktem, że bardzo lubię literaturę fantasy?
_________________ Poezjo, pod twoją obronę... Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
[img]http://games.onego.ru/lastfm/ladysherlockian.png[/img]
Striving to better, oft we mar what's well. William Shakespeare
|
Pn paź 05, 2009 13:08 |
|
 |
dirk7
Dołączył(a): Pn lis 16, 2009 20:52 Posty: 152 Lokalizacja: Kraków
|
także mam takie myśli, generalnie jest to związane z grzechem przeciw Pierwszemu Przykazaniu, ostatni ksiądz na spowiedzi poradził mi żeby w takich chwilach wypowiadać: Jezus Chrystus jest moim jedynym Panem, całkiem skutecznie pacyfikuje to takie myśli bo Zły boi się imienia naszego Pana
jednak problem nie słabnie i muszę tak zwracać się kilkadziesiąt a nawet kilkaset razy dziennie
zamierzam przedsięwziąc następujące kroki w tej sprawie:
1. Msza Św. z modlitwą o uwolnienie (w każdym większym mieście regularnie takie są)
2. Jak to nie pomoże to zwrócenie się do grupy Odnowy w Duchu Świętym, Rycerstwo Św. Michała Archanioła itd. o modlitwę wstawienniczą
3. Ostatecznie ksiądz egzorcysta, zasadniczo ci księża zajmują się opętaniami ale cholera wie czy coś się nie ukryło i nie ma zamiaru wyjść, ale to już zupełna ostateczność
wierzę że Pan Bóg nie chce żebyśmy byli tak napastowani przez Złego ducha i może nas od tego uwolnić, modlitwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła tylko trzeba do tego odpowiednio podejść
|
Śr lis 18, 2009 23:16 |
|
|
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
Polecam w pierwszej kolejności zgłosić się do jakiegoś mądrego księdza, który nie boi się odmawiać modlitwy o uwolnienie. Jeśli nie jesteś opętany to nie potrzeba zawracać głowy egzorcyście bo egzorcyzmy ci nie potrzebne, a z drugiej strony nie ma co czekać i najlepiej się zgłosić do księdza (jeśli Odnowa miałaby modlić się nad tobą czy z tobą o uwolnienie to też tylko z księdzem).
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Cz lis 19, 2009 22:29 |
|
 |
Donnie Brasco
Dołączył(a): Pt lis 20, 2009 6:21 Posty: 44
|
Jak czytam poprzednie wpisy to mnie złość zalewa!!
SZATAN, SZATAN, SZATAN ... ktoś mądry kiedyś powiedział, że sukcesem SZATANA, jest to, gdy ludzie widzą go na każdym kroku, patrz: PALENIE CZAROWNIC. Najłatwiej przypisać własne negatywne myśli komuś innemu, np. diabłowi, niż się im przyglądać, i zobaczyć jaką mądrą informację niosą one dla mnie!
Julka, Twoje natrętne myśli, które pojawiły się po nawróceniu, wyrażają pewien gniew... nie znam Ciebie, i nie mam zamiaru orzekać nic z dogmatyczną pewnością, więc podam tu tylko prawdopodobne rozumienie, które będziesz musiała sama zweryfikować, ewentualnie poszukać innego, najlepiej z terapeutą, księdza raczej odradzam(ewentualnie dwa w jednym  )
Zanim się nawróciłaś Twoje życie było zupełnie inne niż dotychczas, były jakieś powody, dla których odrzucałaś religie - czułaś zapewne jakąś złość do religii, a gdy w jednym krótkim momencie, pod wpływem jakiegoś silnego zdarzenia - nawróciłaś się, te powody nie zniknęły, zostały tylko pod wpływem mocnego przeżycia (nawrócenia i zdarzenia, które je spowodowało) zepchnięte na boczny tor...teraz ta złość wychodzi w postaci natrętnych myśli... być może nawarstwiły się na to jeszcze trudności z zaakceptowaniem nauki moralnej, np. w sprawach seksualnych.... które czujesz, że MUSISZ PRZYJAC, bo np. nie bedziesz mogla isc do Komunii, będziesz "poza" wspólnotą" itp. to rodzi złość ... która być może wychodzi jako natrętne myśli...
Oczywiście weryfikacja należy do Ciebie!
Pozdrawiam ciepło!
|
Pt lis 20, 2009 8:41 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
A jeszcze większym sukcesem szatana jest to, że ludzie w niego nie wierzą i nie widzą jego działania.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Pt lis 20, 2009 11:08 |
|
 |
Donnie Brasco
Dołączył(a): Pt lis 20, 2009 6:21 Posty: 44
|
Silva napisał(a): A jeszcze większym sukcesem szatana jest to, że ludzie w niego nie wierzą i nie widzą jego działania.
W myśl powiedzenia, do którego nawiązałem w swoim poprzednim wpisie: obie sytuacje: wiara, czy niewiara w szatana - są tak samo groźne. Krew mnie zalewa z tego powodu, że w odpowiedzi na pytanie o zwykły problem natury psychicznej, próbuje się dziewczynę egzorcyzmować - to trochę jakby leczyć chorego na serce - ziołami. Poza nieskutecznością tego podejścia, zaostrza ono tylko problem, implikując jeszcze większy strach przed własnymi impulsami gniewu, jakoby były złe - to raz, po wtore są już tak złe i wielkie, że ogarnia je inny byt - do tego tak okorpny i demoniczny - jak szatan. Jeśli rozumiesz - co mam na myśli - takie podejście powoduje tylko samoistne nakręcenie problemu. Prawdopodobnie, osoba taka, i tak już czuje w sobie ogromne poczucie zniewolenia i strachu przed nim, i jeśli już sobie nie zadała wcześniej pytania: o opętanie, to przynajmniej czuję się z tymi natrętnymi myślami fatalnie.
W takim razie jakie widzę rozwiązanie?
Ano, takie dość proste: bo stosowane właśnie przez przywołanych egzorcystów: najpierw natura, potem sprawy nadprzyrodzone, innymi słowy wolę patrzeć najpierw na człowieka w jego wymiarze czysto przyrodzonym, a wykluczywszy wszelkie możliwości rozwiązania problemu na tej drodze, zastanowić się nad sprawami diabła, szatana.
Z resztą jest to podejście bardzo roztropne, i bardzo "boskie" - rzekłbym, w myśl zasady fides et ratio: 2. przykazanie mówi nie będziesz brał imienia Pana Boga swego na daremno: a zatem nie będziesz odwoływał się do spraw ducha, tam gdzie ducha nie ma, innymi słowy jeśli coś da się wytłumaczyć prościej - za pomocą rozumu naturalnego - tak trzeba czynić. Od razu nasuwa mi się skojarzenie - choć nie wiem czy ma ono wielką wartość teoretyczną - jakby nieprzypadkowo, wspomniane przykazanie, następują od razu po pierwszym, które: zakazuje czcić cudzych bogów, jakby kolejne przykazanie miało być dopełnieniem pierwszego, praktyczną metodą jak tych bogów od siebie rozróżnić.
Po co to piszę? Ano po to, żeby zobrazować coś zupełnie szerszego, co rzuciło mi się natychmiast w oczy: łatwość z jaką przyszła piszącym wcześniej diagnoza: zniewolnie, opętanie, szatan. Nie jest to bynajmniej zjawisko odosobnione, spotkałem je zwłaszcza we wspólnotach bardzo religijnych, grupujących osoby bardzo pobożne. Nie negując przekonań autorów tych postów, co do istnienia diabła, trzeba zapytać, czy przypadkiem ta łatwość interpretowania rzeczywistości w kategoriach "diabła", nie świadczy o ogromny nierozumieniu siebie, i własnych uczuć u osób głęboko religijnych.
Jestem świadomy tego, że mogę spotkać się z zarzutem, że jest to forum religijne - więc w takich kategoriach tłumaczy się problemy. Jednak wobec tak często podkreślanego faktu, że człowiek to jedność ciało-psyche-dusza, jakby wciąż tego miejsca dla ciała i psyche było za mało.
Pozdrawiam!
|
Pt lis 20, 2009 13:11 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
Przeczytałeś cały temat? Już parę osób, w tym ja, polecało Julce psychologa i rozwiązania medyczne. Ja też jestem jak najbardziej za sprawdzeniem najpierw ewentualnych przyczyn naturalnych a potem doszukiwania się duchowych. Zresztą i sami egzorcyści są takiego zdania, bo żeby się dostać na modlitwę o uwolnienie w większości wypadków trzeba przejść przez wizytę u psychologa.
Krótko mówiąc: zanim zaczniesz się dopatrywać że wszyscy się dopatrują działania szatana najpierw przeczytaj cały temat i zapoznaj się z poglądami rozmówców a dopiero potem wal takie kazania. Bo obecnie wyważasz otwarte drzwi, co jest - sam przyznasz - bez sensu.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Pt lis 20, 2009 13:39 |
|
 |
Donnie Brasco
Dołączył(a): Pt lis 20, 2009 6:21 Posty: 44
|
Cytuj: Myślę, że w tej sytuacji dobrze byłoby iść do egzorcysty. Jeśli to są problemy duchowe to będą natychmiastowe efekty. A jeśli to są problemy psychiczne to efektów nie będzie i wtedy idź do psychologa/psychiatry.
Cytuj: Ja też jestem jak najbardziej za sprawdzeniem najpierw ewentualnych przyczyn naturalnych a potem doszukiwania się duchowych.
?
Wcale, nie zaprzeczam, że były proponowane rozwiązania medyczne, niektóre z resztą bardzo rozsądne. Chodzi mi raczej o grę takich czynników jak:proporcje w ich przedstawianiu do "rozwiązań mistycznych" w całokształcie tematu, gorliwość ich orędowników, oraz proporcje ich przedstawiania, u osób, które opowiedziały się za jednym i drugim rozwiązaniem, np. u Ciebie Silvo
Co do proporcji między rozwiązaniami mistycznymi, a naturalnymi w całokształcie wątku, też będziesz miała rację, jeśli powiesz, że nie wszędzie pada słowo: opętanie, diabeł, itp. Czasem czai się ono w domyśle, mniej albo bardziej jawnym, dla przykładu: jeden z przedmówców pisząc o poście, dość sugestywnie opatrzył post cytatem Pisma Świętego, o duchach wypędzanych postem i modlitwą.
Mniej jawnie natomiast sprawa wygląda w przypadku osób piszących o ignorowaniu, o agere contra, o tym, że nie są to ich myśli - w sensie, że ich nie chcą. Sa dwie opcje: pierwsza piszą tak, dlatego że im to pomogło, innymi słowy dlatego, że ich frustracja i gniew skojrzone w jakis sposob z religia były dość niewielkie i dało to się wyciszyć bez większego konfliktu, i szkód psychicznych. Ale były też głosy, że im to zupełnie nie pomaga, choć o tym słyszeli. Spróbujmy przez chwilę wyobrazić sobie co się stanie, jeśli te uczucia gniewu nie znajdą odpowiedniego wyrazu: natrętna myśl --> niechęć do niej ---> jeszcze większe natręctwo --> nięcheć do niego---> jeszcze jeszcze większe natręctwo, i tak w kółko. Teraz proszę powiedz mi, czy osoba tak zniewolona przez natręctwo, które "przecież nie są jej myślami", wychowana w duchu głębokiej wiary, nie będzie miała skłonności do utożsamiania własnych stłumionych impulsów gniewu, z diabłem.
Oczywiście nie znaczy, że wszystkie osoby, które pisały o ignorowaniu myśli jako obcych, agere contra, itp., mówiły koniecznie niewprost o szatanie, kładę tu nacisk na interpretację problemu jaka pojawi się niebawem u osób, którym to nie pomogło.
Droga Silvo, chociaż mój post pojawia się w polemice z Tobą, nie jest to jakaś szczególna wycieczka personalna pod Twoim adresem. Wolę niż Tobie coś wytykać, zwrócić uwagę, na strukturalną niechęć w łonie Kościoła, do badania i głębszego rozumienia problemu, w którą pewnie niezawiniwszy jakoś się też wpisałaś. Owszem rozumieją problem przy pomocy psychiatrów - egzorcyści, księża psychologowie, jednak ich wciąż jest za mało, w porównaniu ze skalą problemów natury emocjonalnej jakie trapią z resztą nie tylko wierzących. Uważam, że odbija się to mocno na świeckich, którzy zamiast rozumieniem siebie, i swoich uczuć, karmieni są upraszczającymi "mistycznymi" wizjami, które po wielu latach cierpień, może rozwiać dopiero psycholog, np. zatrudniony przez egzorcystę.
To takie znowu, przydługie, i przynudne kazanko! 
|
Pt lis 20, 2009 16:26 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
Nie mogę odpowiadać za to, co inni pisali więc się co do tego nie odniosę.
Co do moich wypowiedzi: od samego początku zaznaczyłam że wg. mnie to nerwica ALE JEŚLI autorka podejrzewa że jest inaczej to może się nad tym zastanowić i sprawdzić, ponieważ z pewnością jej to nie zaszkodzi a - gdyby chodziło jednak nie o problemy psychiczne a o zniewolenie - może pomóc. Jeśli natomiast nic się nie stanie to jasna odpowiedź że nie są to problemy duchowe.
To dobry sposób. Oczywiście można takiemu człowiekowi zalecić, żeby najpierw się UPEWNIŁ że to nie problemy psychiczne, a zatem wysłać go do psychiatry i dopiero gdy psychiatra nic nie stwierdzi wysłać do egzorcysty. Ale takie jednostronne podejście niesie pewne trudności i niebezpieczeństwa: przede wszystkim ta osoba będzie musiała tracić czas, nerwy i nieraz pieniądze na wizytę a po drugie psychiatra może stwierdzić że pacjentowi coś dolega ale on nie wie co i zalecić silne leki które nie będą pomagać bo... przyczyna jest duchowa a nie psychiczna. Ale psychiatra tego nie uzna i będzie zalecał coraz większe dawki leków, co, jak wiadomo nie jest dobre. Znam człowieka, który przez 5 lat jechał na psychotropach, które wcale mu nie pomagały zanim przypadkiem się dowiedział że jest coś takiego jak nękania szatańskie i dopiero modlitwa mu pomogła.
Spojrzenie na problem z dwóch stron pozwala uniknąć takich przypadków. Jeśli sytuacja nie jest jednoznaczna to przede wszystkim należy szukać wyjaśnień naukowych ale nie zaszkodzi też zastanowienie się czy to nie problemy duchowe.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Pt lis 20, 2009 22:51 |
|
 |
Donnie Brasco
Dołączył(a): Pt lis 20, 2009 6:21 Posty: 44
|
Hej!
Cieszę się Silva, że mamy w istocie dość podobne zapatrywanie co do metody rozwiązania podobnych problemów. Jednak w gruncie rzeczy to do czego zmierzam jest dość subtelne, ale może uda mi się to naświetlić
Pójdę zaproponowany przez Ciebie tropem - nie możesz odpowiadać za wypowiedzi innych - więc przyjrzyjmy się Twoim. Z góry uprzedzam, abyś nie odbierała tego jako atak na Twoją osobę, i jakiś moralny akt oskarżenia - ale raczej jako informację zwrotną, w której chce zawrzeć szerszy problem, z którym boryka się katolicyzm, a może dzięki temu zyskam zwolennika, dla szerszego spoglądania na sprawy religii - a wydaje mi się, że masz dobre zadatki
W swoich postach zawarłaś sporo wskazówek dla osoby szukającej zrozumienia swoich problemów, w tym podałaś namiar na prawdopodobieństwo nerwicy natręctw - co mnie bardzo cieszy. Nie da się ukryć, że jako dość aktywna osoba w tym wątku - bardzo dużo Twojej uwagi poświęciło naświetlenie duchowych aspektów zagadnienia. To jakby odzwierciedla stan zrozumienia owych problemów, jesteś w stanie dużo pomóc, jeśli chodzi o zagadnienie dręczenia - od drobnych spraw, typu namiary egzorcystów, świadectwa osób, po własne doświadczenie modlitwy. To co mnie zaniepokoiło, to znikome zrozumienie problemów psyche, co odzwierciedla się, że tak naprawdę głęboko merytoryczny od tej strony był link, który podrzuciłaś. Zarzut, że jakoby autor miał wątpliwości co do dręczenia, i stąd to jego myślenie, niejako wytyczyło kierunek wątku i Twoich w nim wypowiedzi, nie zmienia faktu, że pomimo tego, że w Twoim rozumieniu problem był raczej pochodzenia naturalnego, coś sprawiło, że proporcja informacji na ten temat była znikoma. Odrzucam to, że po prostu głęboko byłaś przekonana, że to dręczenie diabelskie, i ufam Ci, że był to po prostu przejaw dobrej woli. To o co mi wciąż chodzi, to proporcje. To, że Twojej dobrej woli nie towarzyszyło, podanie szerszych informacji jak widzieć siebie od strony psyche. Powód prawdopodobnie jest ten, że brak Ci - jak większości Kościoła - zrozumienia mechanizmów jakimi rządzi się psychika. I bynajmniej, nie chodzi mi tu o jakies wyksztalcenie "czysto" akademickie, tak jak nonsesensem jest domaganie się od każdego, żeby był zawodowym egzorcystą. To co mam na myśli, to raczej jakaś taka mieszanka informacji "naukowych" z własnym głębokim doświadczeniem.
To jak uprzedzałem nie jest zarzutem personalnym, przez który chce Ci powiedzieć, że jesteś jakoś winna tego stanu rzeczy. To jest przypadłość bardzo wielu ludzi (większości?)Kościoła. Nie znaczy oczywiście, że poza nim musi być znacznie lepiej... Uświadamiamy sobie bardzo mocno jak ciało - psychika, i dusza są ze sobą powiązane, mówimy o jedności psychofizycznej, nawet bibliści są skłonni mówić: "nie ma duszy, ciała, jest po prostu człowiek", ale jakby wciąż jest to tylko teorią, brak w tym wszystkim doświadczenia.. do którego zachęcam, bo jest to fascynująca, i niekończąca droga PEŁNEGO rozwoju człowieka 
|
Pn lis 23, 2009 2:41 |
|
 |
Donnie Brasco
Dołączył(a): Pt lis 20, 2009 6:21 Posty: 44
|
Dla każdego, zainteresowanego szerszą perspektywą polecam, np. książkę francuskiego księdza J. Monbourquette "Oswoić swój cień", która w bardzo prosty sposób, poparty przykładami z życia, uczy rozpoznawać i pracować, nad własnymi przeżyciami, cechami charakteru, wadami, które niezaakceptowane, i wyrwane z pola świadomości, niszczą nasze życie z ukrycia - np. też przez skrupuły. Autor w ostatnim rozdziale pisze także, o wpływie tych stłumionych uczuć na życie i wizje mistyczne.
Fajna, ciekawa, i prosta książeczka "Swiat ludzki uczuć" J. Augustyna SJ,
Polecam wszystkim tym, którym zależy na pełnym rozwoju osobowości.
Pozdrawiam! 
|
Pn lis 23, 2009 2:43 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
Donnie Brasco
Wbrew pozorom mam całkiem sporą wiedzę na tematy psychologiczne. Co prawda psychologię (ogólną) jako przedmiot na studiach mam dopiero od tego roku więc z samych wykładów jeszcze niewiele wyniosłam, ale od dziecka bardzo interesuję się działaniem człowieka na wszystkich poziomach w tym także psychicznym. Czytuję od czasu do czasu książki na tematy psychologiczne a przez całe 3 lata liceum regularnie czytałam czasopismo "Charaktery" i co nieco z tych lektur się nauczyłam. Z mojego doświadczenia z różnymi osobami z różnymi problemami w tym także psychicznymi wynika też że mam całkiem niezłe "wyczucie" psychologiczne. Krótko mówiąc jak na osobę która się nie zajmuje się zawodowo psychologią mam sporą wiedzę i trochę praktyki.
Dlatego to "zaburzenie proporcji" które zauważasz - nie wiem czy słusznie - w moich wypowiedziach nie wynika z braku wiedzy tylko z tego że autorka sama na początku tego tematu kilkakrotnie zasugerowała że to są problemy natury duchowej a nie psychicznej przyjęłam więc że ma jakieś podstawy do tego żeby tak sądzić. Dlatego też poświęciłam mniej uwagi zagadnieniom psychologicznym bo uznałam że autorka zapewne już się zastanowiła nad możliwymi wyjaśnieniami naturalnymi. Zaznaczyłam jednak że jeśli tego nie zrobiła to musi zrobić to w pierwszej kolejności i dlatego najpierw podałam link do strony o nerwicy bo pierwszą rzeczą w takiej sytuacji jest rozpoznanie czy nie ma przyczyn naturalnych.
Dopiero późnej, gdy się okazało że autorka cierpi na zaburzenia psychiczne i świetnie sobie z tego zdaje sprawę upewniłam się że nie są to problemy duchowe tylko psychiczne i zaleciłam normalne leczenie.
Krótko mówiąc jeśli ktoś sugeruje że ma problemy duchowe to zakładam że ma do tego jakieś podstawy i mogę mu polecić zastanowienie się jeszcze raz nad przyczynami naturalnymi, ale przecież nie będę mu robić psychoanalizy przez forum ani pisać wypracowań psychologicznych.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Wt lis 24, 2009 14:56 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|