Autor |
Wiadomość |
AHAWA
Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46 Posty: 1207
|
*Julka* mi kiedys pomogla taka mysl: TO NIE JA ZBAWIAM SWIAT tylko JEZUS, moze w tym tkwi twoj problem? odpusc sobie co nie oznacza pojdz w grzech tylko poprostu odpocznij uwierz ze wszystko jest w rekach Boga i wszystko zalezy od Niego nie od ciebie ani odemnie, my mozemy Go jedynie kochac albo nie i czasami mamy sklonnosc zeby byc jak aniolowie a zapominamy o tym zeby byc dobrymi ludzmi...
moze przeczytaj sobie sw. Terese z Avila - Twierdza wewnetrzna - moze cos pomoze...
co do psychologa to odradzam, zreszta mowienie komos o sprawach ducha kto sam tego nie doswiadczal to moim zdaniem naiwnosc, sw. Faustyna sama stwierdza to w swoim Dzienniczku, nie otwieraj sie przed ludzmi ze swoim swiatem duchowym bo szatan obroci to przeciw tobie i jeszcze stanie sie tak ze beda chcieli zamknac cie do psychiatryka, zachowaj to wszystko o czym piszesz na tym forum dla siebie samej, Bóg Ci pomozem, jest przy tobie, ZAWSZE (czy myslisz ze strazak ratujac kogos z palacego sie domu po uratowaniu go wrzuci go tam spowrotem? Bóg nie pozwoli aby stala ci sie krzywda ale zacznij uzywac rozumu i tych talentow i charyzmatow ktorymi cie obdarzyl, przystap do jakiejs wspolnoty koscielnej i nie badz zbyt otwarta, poprostu tam badz jako czlowiek....) pozdrawiam +
_________________ .--- . --.. ..- ... // --..-. -.-- .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__
www.teologia.pl www.pro-life.pl
Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi.
|
So sie 29, 2009 11:00 |
|
|
|
 |
Ścianka
Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10 Posty: 179
|
AHAWA, ty na serio z tym szatanem i niezrozumieniem przez psychologów? Trochę rozsądku, człowieku. Świat duchowy miesza się z psychiką, facet! Bez psychiki ty byś nie mógł wierzyć w Boga i kochać go, (jeśli można kochać kogoś, kogo się nie widzi.) Obraz Boga jest w psychice. Jeśli ktoś ma nerwicę, albo inny problem z psychiką, inaczej wygląda jego obraz Boga, inne cechy ma "jego" Bóg niż człowieka zdrowego. Twój obraz Boga jest uzależniony od psychiki, mózgu.
[...]pędziwiatr
|
So sie 29, 2009 19:31 |
|
 |
AHAWA
Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46 Posty: 1207
|
Ścianka napisał(a): AHAWA, ty na serio z tym szatanem i niezrozumieniem przez psychologów? Trochę rozsądku, człowieku. Świat duchowy miesza się z psychiką, facet! Bez psychiki ty byś nie mógł wierzyć w Boga i kochać go, (jeśli można kochać kogoś, kogo się nie widzi.) Obraz Boga jest w psychice. Jeśli ktoś ma nerwicę, albo inny problem z psychiką, inaczej wygląda jego obraz Boga, inne cechy ma "jego" Bóg niż człowieka zdrowego. Twój obraz Boga jest uzależniony od psychiki, mózgu.
[...]pędziwiatr
cos mi sie wydaje ze nie umiesz czytac ze zrozumieniem.... przeczytaj jeszcze raz to co napisalem i powiedz o co ci chodzi???
_________________ .--- . --.. ..- ... // --..-. -.-- .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__
www.teologia.pl www.pro-life.pl
Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi.
|
N sie 30, 2009 9:42 |
|
|
|
 |
Ścianka
Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10 Posty: 179
|
Cytuj: co do psychologa to odradzam, zreszta mowienie komos o sprawach ducha kto sam tego nie doswiadczal to moim zdaniem naiwnosc, sw. Faustyna sama stwierdza to w swoim Dzienniczku, nie otwieraj sie przed ludzmi ze swoim swiatem duchowym bo szatan obroci to przeciw tobie i jeszcze stanie sie tak ze beda chcieli zamknac cie do psychiatryka, zachowaj to wszystko o czym piszesz na tym forum dla siebie samej
Czytam ze zrozumieniem, co następuje: AHAWA odradza psychologa *Julce* argumentując to tym, że mówienie komuś o swoim duchowym doświadczeniu to naiwność, gdyż nie da się przekazać słowami tego, co się doświadczyło w sferze ducha.
Dalej czytam i rozumiem: AHAWA odradza psychologa *Julce* przytaczając zdanie świętej Faustyny, która jest dla niego autorytetem. Zdaniem św. Faustyny nie należy mówić otwarcie drugiemu człowiekowi o naszej sferze duchowej, gdyż w jakiś mało sprecyzowany sposób Szatan obróci to, co się powie o swojej duchowości przeciw tej osobie, która się tym będzie dzielić.
Dalej: AHAWA ostrzega, że w najgorszym, lecz prawdopodobnym przypadku osoba, która mówi o swoich rozterkach duchowych, o swojej wierze, zostanie uznana przez psychologa za osobę chorą psychicznie i niebezpieczną dla środowiska.
A ja na to odpowiadam: "AHAWA, ty na serio z tym szatanem i niezrozumieniem przez psychologów? Trochę rozsądku, człowieku. Świat duchowy miesza się z psychiką, facet! Bez psychiki ty byś nie mógł wierzyć w Boga i kochać go, (jeśli można kochać kogoś, kogo się nie widzi.) Obraz Boga jest w psychice. Jeśli ktoś ma nerwicę, albo inny problem z psychiką, inaczej wygląda jego obraz Boga, inne cechy ma "jego" Bóg niż człowieka zdrowego. Twój obraz Boga jest uzależniony od psychiki, mózgu."
Czytając ze zrozumieniem stwierdziłem, że AHAWA nie widzi związku pomiędzy duchowością a psychiką. Mogę wykazać, że duchowość pozostaje w związku z psychiką człowieka, jeśli o to poprosisz. To jest forum katolickie, *Julka* jest osobą wierzącą, sygnalizuje problemy z psychiką, samopoczuciem, wykazuje też, że jest to najpewniej związane z wiarą bądź religijnością, co możemy przypisać do duchowości.
Pozdrawiam,
Ścianka (AKA Kori)
|
N sie 30, 2009 12:00 |
|
 |
Metanoia/Freedom
Dołączył(a): Wt sie 11, 2009 12:34 Posty: 837 Lokalizacja: mazowsze
|
Psycholog też troche zna się na duchowości i religi.
O swoich problemach z wiarą należy rozmawiać z kierownikiem duchowym.
Są też poradnie psychologów i psychiatrów chrześcijańskich.
W Warszawie na ulicy Bednarskiej jest taka poradnia, płatna.
Faustyna miała objawienia i w tamtych czasach uznano by ją za osobe która ma urojenia i halucynacje.
Z tym szatanem to jakaś bzdura.
Autorka ma nie mówić ludziom bo szatan się dowie, a przecież czytając ten temat już się dowiedział i co się stało, nic.
O problemach trzeba mówić osobie która zna się na problematyce problemu.
Rada moja to mówić jak najwięcej żeby wygadać się i nie dusić problemu w sobie.
_________________ 1 KOR 13
|
N sie 30, 2009 20:17 |
|
|
|
 |
Metanoia/Freedom
Dołączył(a): Wt sie 11, 2009 12:34 Posty: 837 Lokalizacja: mazowsze
|
Jedynym planem/celem Boga jest uczynienie nas Oblubienicą Jego.
Bóg zna naszą przyszłość ale jej nie planuje i nie ustawia ponieważ kocha nas wolnymi.
Cierpienie nie jest dziełem ani wolą Boga.
Zło i cierpienie to efekt działania ludzi i szatana według własnej woli i pomysłu na życie.
Lecz święty za wszystko dziękuje i zawsze chwali i uwielbia Ojca ponieważ jest absolutnie dobry i nasze cierpienie też z nim i dla niego.
Od strony duchowej cierpienie może pełnić funkcje oczyszczającą oraz uświęcającą.
Historia Hioba i Abrahama nie były próbą lecz ogołoceniem serca w imie miłości do Boga ponad wszystko cokolwiek się ma, kim jest i kogo się kocha.
Jest to miłość do siebie i Boga z uwagi na samego w sobie Boga i siebie.
Nie liczą się wtedy własne zalety, bogactwo, rodzina, dary i nieskończone bogactwo Boga .
Jest to ogołocenie z natury na rzecz łaski i świętości.
Bóg nigdy nie chce ani nie czyni zła.
Ale prawdziwe jest zdanie że cokolwiek nas spotyka pochodzi z ręki/czynu Boga.
Jest tak dlatego że dzięki Bogu wszystkie fakty na ziemii i niebie są i to dzięki niemu żyjemy i istniejmy.
Bóg jest niewinien ponieważ on nie zasiał kąkolu którego autorem jest szatan i ludzie w Adamie.
Bóg z tymi którzy go miłują współdziała we wszystkim ku dobru.
Kiedy człowiek rozłoży się na krzyżu wygodnie a potem za niego podziękuje ciężar maleje o połowe.
Można też krzyż przytulić.
Autorce tematu radze iść do psychiatry ponieważ słowa mają wielko moc i siłe, co widać na przykładzie bibli.
Twoje cierpienie i fatalny nastrój wynika z Twojej słownej i ideologicznej oceny i interpretacji niemiłych zdarzeń Twoim zdaniem.
Bóg uzdrawia przez ludzi.
Wygadaj się do końca i o wszystkim aby lekarz mógł Ci to ukazać z innej perspektywy.
Mów o swoich bólach, o tym czego się wstydzisz , za co czujesz się wina , o tym co jest tematem tabu i o swoich myślach, czynach i słowach niezgodnych
z religią, prawem , czy o charakterze dewiacyjnym lub jakimkolwiek innym mających charakter szokującym lub tzw. zwierzęcym.
U psychologa, psychiatry można mówić o wszystkim i w wulgarny sposób jeżeli istnieje taka potrzeba.
Możesz też iść do lasu i wykrzyczeć się i wyżyć niszcząc pare drzew.
_________________ 1 KOR 13
|
N sie 30, 2009 22:03 |
|
 |
AHAWA
Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46 Posty: 1207
|
Ścianka, i odrazu lepiej bez niepotrzebnych emocjonalnych wzburzen;)... co do szatana i jego zagrywek to traktuje to jak najbardziej na serio bo sam wiele razy doswiadczylem paskudnych igraszek jego wyslannikow na sobie samym... co do psychiki to oczywiscie ze mozna udac sie do psychologa i sobie pogadac z nim o swoim zyciu ale lepiej nie wyskakiwac przed nimi z takimi tematami jak: W ciemnosciach wiary itp.. bo wiekszosc psychologow to zwyczajni ludzie ktorzy ledwo co przeszli studia i nie wielu jest psychologow chrzescijanskich ktorzy "goracy" a nie tylko letni... dlatego mowie ze mozna isc sobie pogadac o problemach rodzinnych i miedzyludzkich ale bez niepotrzebnego mowienia o swiecie duchowym z tym najlepiej isc do zaufanego kaplana co tez nie jest zbyt proste aby takiego znalezc bo wiekszosc z nich, podobnie jak psychologow, rowniez zamknieta jest bardzo hermetycznie na swiat duchowy i czesto traktuja takie osoby jako zagrozenie dla Kosciola zamiast pomagac im swoja wiedza i doswiadczeniem, no ale czego mozna oczekiwac od kaplana ktory sam nie dazy do swietosci a tylko np. spelnia obowiazki swojego "zawodu"??? dlatego doradzam JULCE aby byla rozsadna w mowieniu o doswiadczeniach duchowych innym ludziom bo latwo moze zostac zraniona a JEZUS nie pochwala nigdy, cierpienia z naiwnosci!
Metanoja, czy ty uwazasz ze szatan to bzdura? przeczytaj to co napisalem do Scianki a moze bardziej zrozumiesz moje rozumowanie....
*JULKA* zawierz JEZUSOWI a nie wypowiedziom ludzi na tym forum (lacznie ze mna)! Duch Swiety Cie poprowadz = pozdrawiam z Bogiem +
_________________ .--- . --.. ..- ... // --..-. -.-- .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__
www.teologia.pl www.pro-life.pl
Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi.
|
Pn sie 31, 2009 6:57 |
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
AHAWA napisał(a): *JULKA* zawierz JEZUSOWI a nie wypowiedziom ludzi na tym forum (lacznie ze mna)! Duch Swiety Cie poprowadz = pozdrawiam z Bogiem +
to niestety nie wystarczy..
|
Pn sie 31, 2009 15:34 |
|
 |
Ścianka
Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10 Posty: 179
|
No pewnie, że nie.
|
Pn sie 31, 2009 17:47 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Myślę, że jak najbardziej wystarczy. Tylko, że... tak jak zakochanie ludzie często mylą z miłością i mówią "kocham", tak często ludzie myślą (i mówią), że ufają Bogu, podczas gdy to jest tylko takie chwilowe albo niepełne, co pokazują dopiero troski i problemy tego świata, co ukazuje czas. Myślę, że powinniśmy się doskonalić w tym zaufaniu, w miłości do Boga. Ale nie w formie: "jaki jestem grzesznik, jak ja mało ufam Bogu, jaki jestem zły", tylko ze świadomością poziomu obecnego zaufania i miłości do Boga oraz świadomością zbliżania się do Niego. Miłość ukazuje się nie w jakimś momencie, nie w słowach, ale w czasie, trudach, cierpliwości. Zaufanie też. I nad tym powinniśmy pracować i o to się wytrwale modlić.
_________________ Piotr Milewski
|
Pn sie 31, 2009 18:24 |
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
jumik napisał(a): Myślę, że jak najbardziej wystarczy. Tylko, że... tak jak zakochanie ludzie często mylą z miłością i mówią "kocham", tak często ludzie myślą (i mówią), że ufają Bogu, podczas gdy to jest tylko takie chwilowe albo niepełne, co pokazują dopiero troski i problemy tego świata, co ukazuje czas.
no i tu się właśnie jumik mylisz.
ten etap przeszłam... starałam sie i w ogole..
zreszta spodziewalam sie ,ze ktos tak napisze i po raz ktorys mowie
TO NIE WYSTARCZY.
siedziez z zalozonymi rekami i czekac na cud.
|
Pn sie 31, 2009 20:25 |
|
 |
pedziwiatr
Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44 Posty: 3436
|
*Julka*, wydawało mi się, że podjęłaś decyzję o udaniu się do lekarza?
Jeśli to jest depresja, bez fachowej pomocy nie dasz sobie rady. Może Twój spowiednik zna jakiegoś katolickiego specjalistę. Z jednej strony spowiednik/kierownik duchowy, a z drugiej specjalista mogą Ci pomóc, pod warunkiem, że pierwsza zaczniesz sobie pomagać i zaczniesz coś robić 
_________________ Oto wyryłem cię na obu dłoniach. *** W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.
|
Pn sie 31, 2009 20:40 |
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
pedziwiatr napisał(a): *Julka*, wydawało mi się, że podjęłaś decyzję o udaniu się do lekarza? Jeśli to jest depresja, bez fachowej pomocy nie dasz sobie rady. Może Twój spowiednik zna jakiegoś katolickiego specjalistę.
nie mam kierownika duchowego. szukam już od roku.. srednio mi to idzie.
lekarz hm... narazie nie umiem sie na to zdobyc. zreszta mam nastawienei ,ze to nic nie da, wiele osob szlo i nic to nie dalo
|
Pn sie 31, 2009 21:28 |
|
 |
Ścianka
Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10 Posty: 179
|
Jeszcze trochę pocierpisz, i w końcu pójdziesz.
|
Pn sie 31, 2009 21:30 |
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
Szybkość reakcji melancholika jest znacznie mniejsza niż u choleryka i sangwinika, ale za to mocniejsza. Chociaż na pozór reaguje na bodźce powoli, to jednak przeżywa je głęboko. Ludzie o temperamencie melancholijnym są bardzo wrażliwi, delikatni. Wszystko przeżywają bardzo głęboko: i piękno, i dobro, i potrzeby drugiego człowieka, i cierpienie bliźniego. Mają pewną łatwość w zgłębianiu wiary, także w szukaniu głębsze go kontaktu z Bogiem. Są wiernymi w przyjaźni, dyskretni, szukają zrozumienia i oparcia, sami są dla innych oparciem, ponieważ są wrażliwi, cierpliwie słuchają i potrafią się zatrzymać nad problemami drugiego człowieka. Człowiek o temperamencie melancholika jest przesadnie skupiony na sobie. Jest smutny, ma skłonność do depresji, widzi czarno rzeczywistość, często krytykuje innych, posądza, jest obrażony, choć nieraz bliźni nie potrafią dojść, co jest tego powodem. Zraża się trudnościami, wiele w nim pesymizmu. Wobec trudności jest wytrwały, ale przeżywanie jakichkolwiek niepowodzeń jest dla niego prawdziwą udręką. Jest nieśmiały, nie lubi rządzić, unika publicznych wystąpień, jest zbyt skromny, by zabiegać o władzę. Na co powinien w pracy wewnętrznej zwrócić szczególną uwagę melancholik? Jest wielkim darem Boga i trzeba to wykorzystywać, aby stał się oparciem dla drugiego, aby potrafił go wysłuchać, poradzić, aby trwać wtedy, kiedy inni już nie mają czasu, ale wielkim zadaniem wewnętrznym melancholika jest też praca nad pokorą. Ci ludzie zewnętrznie wyglądają na pokornych, bo są cisi, trochę „stojący w kącie”, nie wysuwający się do przodu, ale ich pycha polega na egoistycznym skupieniu się na sobie. To, że posądzają, że podejrzewają, iż są chodzącym smutkiem jest wyrazem ich pychy i winni pracować nad pokorą, która każe skupiać się na Bogu, wyjść naprzeciw drugiemu człowiekowi. Muszą wciąż pracować nad chrześcijańskim optymizmem, nad radością serca, muszą przezwyciężać to wszystko, co sprawia, że są obrażeni na świat i tak często noszą w sobie ból po nawet niewinnym słowie drugiego człowieka. Jeżeli melancholikowi uda się przeciwdziałać skłonnościom do smutku, do pamiętania zła, to współdziałając z łaską Bożą osiąga on szczyty życia wewnętrznego. Jego refleksyjność i głębia samodzielnego myślenia umożliwiają mu też skuteczne prowadzenie innych do Boga. Łatwość wnikania w przeżycia innych sprawia, że staje się bardzo cennym doradca. Temperament jego stanowi dobre podłoże do rozwoju życia modlitewnego i rozpoznawania wymagań Bożych. Znajomość cech temperamentów ułatwia zaplanowanie pracy nad sobą. Człowiek na ogół jest mieszanka różnych temperamentów. Nie chodzi o to, aby przydzielić sobie jakąś etykietkę i w ten sposób usprawiedliwiać swoje postępowanie. Każdy temperament, każda cecha wrodzona jest darem, jest łaską, ale i zadaniem. Nie zwalnia bynajmniej od pracy nad sobą. Musimy wykorzystywać to, co dobre, zwalczać to, co słabe w danym temperamencie, pracować nad tym, czego nam najbardziej brakuje. Nasze zdolności i uczucia, całe postępowanie musi być kierowane siłami duchowymi, a więc rozumem i wolą. Nie jest to niewykonalne, istnieje siła, która pomoże nam w tym zadaniu. Tą siłą jest nasza odpowiedzialność przed Bogiem, który wyznaczył nam to życie jako zadanie i dał wszystko, co niezbędne, aby to zadanie dobrze wypełnić.
idealny opis mnie.
ponoc temperamentu nie da sie zmienic.
to faktycznie tylko strzelic sobie w leb  ale mam pecha  [/size]
|
Wt wrz 01, 2009 3:28 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|