
Re: Wielki Powrót Bartka i jego kolejny problem ...
Witam serdecznie po kolejnej przerwie. Mam kolejny problem. Może dla Was to nie jest problem, ale dla mnie jest i nie wiem z czego on wynika. Czy może ze zbyt dobrego wychowania lub innych czynników.
Otóż byłem ze swoją ekipą w tym roku w sierpniu na wakacjach nad morzem w Łebie. Pojechalismy tam na kwaterę pewnej rodziny, do której nasz koleżanka jeździ od ładnych paru lat i nam ich poleciła. Wrażenia z pobytu fantastycznie. Niezwykle ludzie, cudowna rodzinna atmosfera, codziennie jakieś wspólne biesiady przy wtórze gitarki z moim udziałem

Ale ie w tym jest problem.
Od lat kilku przyjeżdżają tam też tacy państwo z Warszawy - Krzysztof i Dorota (były trzy Doroty: nasza koleżanka, która z nami przyjechała, Gospodyni oraz ta z Warszawy). Również fantastyczni - do tańca i do różańca, w wieku ok. lat 40-45

Pierwszy dzień, wieczorek zapoznawczy z nimi, pijemy dość ostro, ale jest super. W pewnym momencie impreza rozkręcona, wszyscy mają lekko (a nawet bardzo

) w czubie i ja widzę, że ten Pan Krzysiek wstaje i z jedną z moich koleżanek Martą (z tą, co nam zaproponowała tą Łebę) wypijają tzw "brudzia" (chociaż widzieli się tez tak jak my pierwszy raz z nimi), a reszcie podał rękę: "Krzysiek jestem!" i za chwile jego żona: "Dorota jestem!". Dziwnym trafem zostałem pominięty. Jednak stoję z boku i patrzę na to myśląc: "mają w czubie, jutro zapomną". Ja już w swoim życiu przechodziłem podobne sytuacje, siedząc i pijąc z kimś starszym, bardzo fajnym i zawsze ODMAWIAŁEM. I słusznie. Ale tu okazało się inaczej.
Następnego dnia po południu gramy z nimi wa karty, albo w "kraje, miasta" i widzę jak kumpela Magda zapisuje na kartce uczestników gry: siebie, mnie resztę naszej ekipy oraz ... ich właśnie i zamiast: p. Krzysiek, p. Dorota - Krzysiek, Dorota. A potem walą im na Ty. Myślę sobie: koleś nie żartował. Wykorzystuje sytuacje, gdy wspomniana Magda i kolega Wiktor (pozdrawiam) wychodzą na papierosa na dwór, biorę ich na bok i pytam: "Wy naprawdę z nimi na Ty". Na co oni z pełnym luzem odpowiadają: "No, jak proponowali to czemu nie?" Mówię cicho do siebie: cholera, no to nieźle! i potem pytam: "ale oni to wszystkim proponowali czy tylko Wam, bo z tego co widzę to tylko ja z nimi zostałem na PAN/PANI?" Na co Magda odpowiada: WSZYSTKIM!! Dziwne, że ja jakoś tego nie odczułem

Ale ok, siadamy znowu do gry i ... no, wkurzało mnie to strasznie i musiałem podpytać .... czy faktycznie pozwalają sobie mówić po imieniu, wspomniałem też o wczorajszej imprezie, o brudziu z Martą (I TO BYŁO BARDZO NIEGRZECZNE Z MOJEJ STRONY), na co (pan)Krzysiek odpowiada: "no, na brudzia nic nie mamy, ale możesz nam mówić po imieniu" i za chwilę potem: "Dorota jestem". Z tonu wyczułem ŁASKĘ. I wiecie co zrobiłem? ODMÓWIŁEM, BO SIĘ CHAMSKO PODMÓWIŁEM. Czy dobrze zrobiłem? Wkurzała mnie ta sytuacja, ale, wiadomo, są starsi i mają prawo kazać komu chcą. Nie żebym się wywyższał, ale w ekipie byłem najstarszym, moja ekipa zaś po 20 lat. Kurczę, dlaczego ja zawsze musze być inny?
Co byście na moim miejscu zrobili, by to odkręcić. Mamy się znowu spotkać
