błagam o pomoc - dopiero dziś przeczytałam.
Od kilku dni nic nie piszesz.

?

? Mam jednak nadzieję, że zaglądasz tutaj.
Nic pocieszającego nie umiem tobie napisać, to znaczy nic co nagle ukaże Tobie sens Twojego życia. Zresztą o ile Ciebie rozumiem to nikt raczej nie jest w stanie czegoś takiego teraz zrobić (to cud byłby potrzebny). Bo Twój aktualny stan wymaga niestety pomocy lekarza, jak najszybszej pomocy lekarza psychiatry, farmakologicznej pomocy (psychoterapia w następnej kolejności ewentualnie dopiero) - wiem, że prosiłeś aby do lekarza Ciebie nie wysyłać, ale .... moim zdaniem to jedyne dobre wyjście.
Nic ciekawego, ani niczego z czego sam nie zdawałbyś sobie (chyba ?)sprawy nie napisałam, wiem.
Ale naprawdę Twoje objawy, ta niemożność zrobienia czegokolwiek, zadbania o siebie, zmuszenia się do działania i myśli o tym, że lepsze już cokolwiek od tego co jest teraz (a w głębi serca chyba jednak jakaś nadzieja, że przecież "w razie czego" Bóg zrozumie dlaczego "musiałeś" "to" zrobić)
- dla mnie są ewidentnymi objawami depresji. Po prostu depresji na którą złożyły się najróżniejsze wydarzenia, sprawy itp.
Z depresji naprawdę obecnie dostępne leki potrafią wyciągnąć w sumie dość szybko ( pozytywne działanie zaczyna się już ujawniać po ok. trzech tygodniach stosowania). Jest jeszcze sprawa właściwego doboru leku, hmm z tym różnie bywa (nie chcę Ciebie straszyć, ale nie zawsze pierwszy zapisany lek okaże się tym właściwym, niemniej są leki tzw. nowej generacji, które w znakomitej większości okazują się trafionymi - niestety troche to kosztuje) Ale do tego wszystkiego konieczna jest wizyta w poradni Zdrowia psychicznego. Czeka się też niestety na wizytę trochę, chyba, że powiesz o upartych myślach samobójczych - powinni przyjąć Ciebie wówczas w najbliższym możliwy terminie. Bardzo możliwe jest też to, że sam nie potrafisz wykonać tego pierwszego koniecznego ruchu, zapisania się do lekarza.
(czy np. rodzice nie mogą Ci jakoś pomóc w tym? lub ktoś innny, no nie mam pojęcia kto bo piszesz, że jesteś (czujesz się?) samotny).
Jeśli nie ma kto Tobie w tym pomóc, zdobądź się na ten wysiłek (wiem, że to nie jest proste) umówienia się z lekarzem. To naprawdę nie jest nic strasznego. Idziesz, rozmawiasz, mówisz "co ciebie "boli" i dostajesz receptę. Wiem, że dobrze jest trafić do "dobrego lekarza", ale możesz internetowo zrobić wywiad, jakiego lekarza w Twoim miejscu zamieszkania polecają.
Dlaczego to wszystko Tobie piszę? Skoro prosiłeś :"nie wysyłajcie mnie do lekarza". Ponieważ byłam w pewnym sensie podobnej co ty sytuacji. Nie chcę teraz wszystkiego opisywać ale działy się ze mną różne niedobre rzeczy i była to jak się okazało solidna depresja. Podobnie do Ciebie nie chciałam słuchać o wizycie u lekarza. Jednak doszłam do takiego stanu, że ... musiałam. Zdałam sobie jakimś przebłyskiem sprawę, że po prostu muszę. Bóg nade mną czuwał i "zmusił mnie" (tak to określę) abym jednak z pomocy lekarza skorzystała.
Nad Tobą też Bóg czuwa ... skoro znalazłeś się na katolickim forum w poszukiwaniu pomocy i bardzo nie chciałabym, abyś "stąd poszedł" nie uzyskawszy jej, ale... no właśnie. Niestety, pomoc lekarza jest niezbędna - tak myślę.
Inna sprawa, że leki nie załatwią za Ciebie problemów, które są do rozwiązania. Ale na to przychodzi pora gdy jesteśmy już "w formie". Są sprawy, których nie idzie dobrze rozwiązać, z którymi trzeba się pogodzić, znaleźć sens w nich... no ale to są rozważania "na potem".
Proszę! Skontaktuj się z lekarzem! Nic innego nie umiem poradzić, choć chciałabym bardzo.