Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 21, 2025 0:46



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 45 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
 przyjemnosc = grzech? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So paź 07, 2006 21:29
Posty: 103
Post 
Dlaczego grzechem jest gdy rodzice 8 dzieci chca robic to tylko i wylacznie dla przyjemnosci i nie chca w zadnym wypadku miec kolejnego dziecka?????

Przeciez te wasze filozofie sa chore !


N paź 08, 2006 14:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 24, 2006 21:27
Posty: 48
Post 
3 grosze wrzucone do tematu... okiem 18-sto latka:

Seks oczywiście TYLKO z miłości. Ale małżeństwo? Ja nie mówię że małżeństwo jest beee. To piękny sakrament i zamierzam kiedyś wziąść ślub. Jednakże czy osoby mające dajmy na to po 20 pare lat i uprawiające seks z miłości są ZŁE NIEDOBRE bo nie chcą tego robić w małzeństwie? Otóż nie. Ja wiem wiem, PŚ i nauka kościoła jest niepodwazalna itd. ale popatrzcie na to bardziej życiowo. To nie czasy Jezusa że młody mężczyzna przejmował biznes po ojcu brał za żonę jakąś dziewoje i żyli sobie w małżeństwie. w dzisiejszych czasach aby załozyć rodzinę trzeba mieć : Prace, wykształcenie, pieniądze, no i osobę którą się kocha! Można by powiedzieć że problem stawia przed młodymi ludźmi ten pokrętny świat. Bo niestety ale niektóry dopiero w wieku lat ok. 25 stają na nogi na tyle aby założyć rodzinę i wziąść ślub. I wychodzi na to że do tego czasu "grzeszą". to się nie nazywa olewanie sakramentu małżeństwa tylko Odpowiedzialność za swoje czyny.

pozdr.


N paź 29, 2006 23:49
Zobacz profil
Post 
Twoje spojrzenie jest bardzo naiwne ponieważ miłość to również odpowiedzialność, podejmowanie wszystkich konsekwencji i skutków jakie wynikają z "bycia razem" a co to za odpowiedzialność gdy współżyje się nie patrząc na to, że można począć dziecko? i potem jest wielkie "upsss",poza tym jest to skupienie się tylko na miłości fizycznej pomijając tą duchową, ponieważ w małżeństwie nie zawsze można współżyć i nie na tym tylko polega małżeństwo, i powiedz mi co to za wspólnego odpowiedzialność z zaczynaniem od końca? to tak jakbyś zjadł surowe jajko przed jego ugotowaniem albo surowe mięso przed przygtowaniem i usmażeniem. I jeszcze jedno:
Cytuj:
To nie czasy Jezusa że młody mężczyzna przejmował biznes po ojcu brał za żonę jakąś dziewoje i żyli sobie w małżeństwie
nie wmówisz mi że w przypadku tych co się najmowali do prac w polu też tak było, poza tym jakoś to ubodzy w większej częsci chodzili za Jezusem a nie bogaci, w końcu do kogoś mówił gdy wymieniał błogosłwieństwa, no i napewno nie wmówisz mi że życie pod okupantem było super lekkie.


Pn paź 30, 2006 1:58
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 24, 2006 21:27
Posty: 48
Post 
to Ja :) napisał(a):
Twoje spojrzenie jest bardzo naiwne ponieważ miłość to również odpowiedzialność,


A czy ja gdzieś napisałem że nie? Tylko że jest to odpowiedzialność NIEPISEMNA i wypływająca tylko z woli obojga partnerów a nie czynników jakie przedtem wymieniłem.


to Ja :) napisał(a):
podejmowanie wszystkich konsekwencji i skutków jakie wynikają z "bycia razem" a co to za odpowiedzialność gdy współżyje się nie patrząc na to, że można począć dziecko? i potem jest wielkie "upsss",


Jest genialne coś zwane antykoncepcja co z pewnością zanegujesz :) Ale przyjmij do wiadomości że ja nie neguje więc "ups" to tylko jedna możliwość i wcale nie musi mieć odzwierciedlenia w przyszłości.


to Ja :) napisał(a):
poza tym jest to skupienie się tylko na miłości fizycznej pomijając tą duchową, ponieważ w małżeństwie nie zawsze można współżyć i nie na tym tylko polega małżeństwo,


No i jednak wrzucasz mnie do jednego wora z wszystkimi 18-stolatkami. Tak tak nam tylko seks w głowie a uczucia duchowe są dla nas obce i nic nie wiemy o życiu. (ironia).

to Ja :) napisał(a):
i powiedz mi co to za wspólnego odpowiedzialność z zaczynaniem od końca? to tak jakbyś zjadł surowe jajko przed jego ugotowaniem albo surowe mięso przed przygtowaniem i usmażeniem.


Nie bardzo rozumiem stwierdzenie "co to za wspólnego".


Pn paź 30, 2006 6:53
Zobacz profil
Post 
Ren_Hayato napisał:
Cytuj:
A czy ja gdzieś napisałem że nie? Tylko że jest to odpowiedzialność NIEPISEMNA i wypływająca tylko z woli obojga partnerów a nie czynników jakie przedtem wymieniłem.
które da się jednak pokonać, za bardzo je wyolbrzymiłeś

Cytuj:
Jest genialne coś zwane antykoncepcja co z pewnością zanegujesz Ale przyjmij do wiadomości że ja nie neguje więc "ups" to tylko jedna możliwość i wcale nie musi mieć odzwierciedlenia w przyszłości.
rozumiem, neguje ponieważ dla mnie jako katoliczki jest to grzech

Cytuj:
No i jednak wrzucasz mnie do jednego wora z wszystkimi 18-stolatkami. Tak tak nam tylko seks w głowie a uczucia duchowe są dla nas obce i nic nie wiemy o życiu. (ironia).
niestety, sposób widzenia świata przez 18-stolatka jest niepełny, wiem to z własnego doświadczenia.

Cytuj:
Nie bardzo rozumiem stwierdzenie "co to za wspólnego".
tzn. "co to ma wspónlego" :lol: ech, ta klawiatura późną porą nocną....


Pn paź 30, 2006 10:26

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
pizmak napisał(a):
Dlaczego grzechem jest gdy rodzice 8 dzieci chca robic to tylko i wylacznie dla przyjemnosci i nie chca w zadnym wypadku miec kolejnego dziecka?????

Bo oni powinni pragnąć kolejnych dzieci, otwierając sie na płodność! Co z tego, ze czynią to np w głębokiej fazie III, z której nie zarejestrowano jeszcze żadnego poczęcia?
Dla mnie to jest nie do przejścia - jak można "otwierać sie na płodność", celowo planując współżycie w fazie niepłodnej, bo nie chcemy/nie możemy mieć więcej dzieci? Przecież taka para omija płodność szerokim łukiem! I przebiera nogami, żeby się wreszcie skończyła!
A z tą przyjemnością to też nie tak do końca - seks jest nie dla przyjemności, lecz dla pogłebiania więzi między małzonkami, dla ich wzajemnego wzrastania, do stawania sie jednym sercem i jedną duszą, dawaniem daru z siebie - oczywiście, jeśli abstrahujemy od drugiego cel, jakim jest płodność. "Zwykły impuls popędu lub uczuć" też w nim jest obecny, ale nie ma znaczenia pierwszorzędnego (to z HV).


Pn paź 30, 2006 11:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
akacja napisał(a):
Ale zauważ że osoba patrząca wyłącznie w kategoriach przyjemności nie będzie potrafiła zachować okresowej wstrzęmięźliwości by współżyć w dni niepłodne.


Wiem, że stara wypowiedź, ale...

Wstrzemięźliwość...

Akacjo - wtedy rzeczona para nie będzie zachowywać wstrzemięźliwości w dni płodne, tylko będzie współżyć według potrzeby, miłości i wzajemnego oddania, jak to Pan Bóg wymyślił, a nie wg wskazan termometru. Zachowywanie wstrzemięźliwości seksualnej w dni płodne nie jest żadnym nakazem ani warunkiem zbawienia. Co więcej - jest zachowaniem nienaturalnym i wymyślonym przez człowieka, w dodatku obdarzonym w naszych czasach błogosławieństwem i przekonaniem, że ma z tego płynąć jakieś specjalne dobro. Tymczasem owa "wstrzemięźliwość" to tylko slogan służący do skierowania rozumowania na inny tor. Ludzie, którzy stosują npr, nie troszczą się w pierwszym rzędzie o wstrzemięźliwość, oni próbują po prostu uniknąć poczęcia, bez narażania się na wykroczenie przeciw VI przykazaniu w jego obecnym rozumieniu.


Pn paź 30, 2006 11:30
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
mateola napisał(a):
...wtedy rzeczona para nie będzie zachowywać wstrzemięźliwości w dni płodne, tylko będzie współżyć według potrzeby, miłości i wzajemnego oddania, jak to Pan Bóg wymyślił, a nie wg wskazan termometru.

Bardzo ładnie napisane.


Pn paź 30, 2006 12:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
mateola napisał(a):
...Bo oni powinni pragnąć kolejnych dzieci, otwierając sie na płodność! Co z tego, ze czynią to np w głębokiej fazie III, z której nie zarejestrowano jeszcze żadnego poczęcia?
...jak można "otwierać sie na płodność", celowo planując współżycie w fazie niepłodnej... Przecież taka para omija płodność szerokim łukiem! I przebiera nogami, żeby się wreszcie skończyła!

Też czekam na przekonywującą odpowiedź na pytanie: dlaczego ten sposób regulacji poczęć jest bardziej otwarty na nowe życie niż inne (nie-poronne). Niestety nikt mi do tej pory jej nie udzielił. Oprócz sypania komunałów o: instrumentalnym traktowaniu, skłonności do aborcji, nie-akceptacji płodności i t.p. i t.d. oraz koronnego argumentu: NPR to nie zapobieganie ciąży ale jej planowanie.


Pn paź 30, 2006 12:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25
Posty: 7301
Post 
Moi Mili :)

Bardzo Was lubię czytać, naprawdę, ale w Rodzinie. A przynajmniej wtedy, kiedy rozmawiacie na takie tematy, jak tu od pewnego czasu ;)

Przypomnę, czego od tego wątku oczekiwał Autor:


Cytuj:
Pytanie moze sie wydawac dziwne,ale troche sie zgubilem czytajac wypowiedzi na forum.
Wynika z nich,ze seks tylko dla przyjemnosci jest grzechem (´nawet w malzenstwie).
A co z innymi czynnosciami, ktore robimy tylko dla przyjemnosci:
- czy jak ktos je cos dobrego, nie dlatego ze jest glodny w danej chwili ale dlatego ze to lubi
- czy jak ktos biega/cwiczy nie dla zdrowia tylko akurat lubi w ten sposob spedzac czas - sprawia mu przyjemnosc ruch na swiezym powietrzu
itd ...
Dochodze w ten sposob do pytania z tematu. Czy przyjemnosc to grzech, a jesli nie to gdze jest granica?

To naprawdę nie miejsce na rozmowę o tym, czy stosowanie NPRu wiąże się z mentalnością antykoncepcyjną ;)

Pozdrawiam - i do zobaczenia w Rodzinie ;)

_________________
Czuwaj i módl się bezustannie,
a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie.
Nie ma piękniejszego zadania,
które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia,
niż kontemplacja.

P. M. Delfieux


Pn paź 30, 2006 15:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
angua napisał(a):
Moi Mili :)

Bardzo Was lubię czytać, naprawdę, ale w Rodzinie

A dlaczego tylko w Rodzinie? Bo czuję sie postawiona za karę do kąta...
;-)

Autor pyta o przyjemnośc, która towarzyszy współzyciu, czy ona sama w sobie jest grzechem - a my odpowiadamy. Niektórzy wprost, niektórzy poprzez przykład; pojawiają się dygresje, ktoś je podejmuje...

To, ze seks jest przyjemnością to jest chyba jasne dla wszystkich (i tych, co z praktyki, i tych, co z teorii). Ale seks jest także przyczyna i źródłem nowego życia. Jak traktowac tę przyjemnośc? Potrzebna, czy nie? Jak ocenic stosunek, który jest podejmowany głównie/tylko dla przyjemności?

Stanowisko Kościoła (dzisiaj) określa, że każdy stosunek płciowy ma dwa cele: jednoczący i prokreacyjny (HV). Sama przyjemnośc, popęd, potrzeba własna i własna przyjemnośc ma tu znaczenie marginalne (jest wspomniana przy pierwszym (jednoczącym) celu.

Tyle, że jest to teoria.

W praktyce małżeńskej, podczas lat wspólnego (po)życia te pojedyncze akty stanowią ogromną różnorodnośc na osi jednoczenie(przyjemnośc) - prokreacja. Ile razy w ciągu trwania, małżeństwo podejmuje stosunki nastawione rzeczywiście na płodnośc (plus jednośc?) Kilka, kilkanaście? A pozostałe? Ile jest takich: "pół na pół"? A ile nastawionych na wyrażenie miłości i oddania? A takich dla zaspokojenia popędu? Ile w tych ostatnich otwarcia na życie? Inny w swej wymowie jest stosunek w noc poślubną, inny w środku fazy III, kiedy już popęd jest zaspokojony; jeszcze inny, gdy staramy sie o dziecko i to są pierwsz takie próby; i zupełnie inny, gdy robimy to z desperacją kolejny rok... bez skutku... analizując wykresy, testy owulacyjne... ile w tym wzajemnego oddania - ile faktycznej potrzby bliskoci? (pisał tu o tych różnicach n.in. Emil, który mnie tu "sprowadził")

Dokumenty Kościoła widzą poszczególne akty bardzo abstrakcyjne - jakby były one czymś oderwanym od prawdziwego zycia. Tymczasem one wszystkie dopiero w sumie tworzą całośc, którą można rozpatrywac w aspekcie: jednoczenie - prokreacja. Twórcy prawa tego nie rozumieją. Dla małżonków każdy akt jest sciśle osadzony w konkretnych, aktualnych warunkach ich życia - gdyby wszystkie miały byc takie same, "wyprane" z tego kontekstu, to doszlibysmy do paradoksu, za który mnie i Krzysztofa moderatorka odesłała do kąta ;-) czyli do problemu - jak można pragnąc potomstwa i jednocześnie go nie pragnąc...

Pytanie autora można zresztą rozpatrywac w kilku aspektach. Jednym z nich jest historia rozumienia seksualności w KK i nie tylko. Opisuje to szczególłowo Ksawery Knotz: http://www.szansaspotkania.net/index.php?page=1978 Zachęcam do lektury i analizy tekstu, tam jest wyjaśnienie, dlaczego w ogóle mamy takie wątpliwości na temat natury seksu, cielesności, pzyjemności... to wszystko, co było, dalej, gdzieś w naszej społecznej (nie)świadomości głeboko w nas tkwi...

Pozdrawiam :-)


Wt paź 31, 2006 9:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 24, 2006 21:27
Posty: 48
Post 
to Ja :) napisał(a):
niestety, sposób widzenia świata przez 18-stolatka jest niepełny, wiem to z własnego doświadczenia.


A można jakieś konkrety?


Pn lis 06, 2006 23:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Ren_Hayato napisał(a):
to Ja :) napisał(a):
niestety, sposób widzenia świata przez 18-stolatka jest niepełny, wiem to z własnego doświadczenia.


A można jakieś konkrety?

A ja spytam - ile trzeba miec lat, żeby osiągnąc "pełny sposób widzenia świata"?
;-)


Wt lis 07, 2006 7:10
Zobacz profil
Post 
Skąd mam to wiedzieć? sama poszukaj odpowiedzi.
P.S. jak już bedziesz wiedzieć to daj znać chętnie się dowiem.


Wt lis 07, 2006 20:13
Post 
mateola napisał(a):
angua napisał(a):
[i][color=darkblue]W praktyce małżeńskej, podczas lat wspólnego (po)życia te pojedyncze akty stanowią ogromną różnorodnośc na osi jednoczenie(przyjemnośc) - prokreacja. Ile razy w ciągu trwania, małżeństwo podejmuje stosunki nastawione rzeczywiście na płodnośc (plus jednośc?)
Dokumenty Kościoła widzą poszczególne akty bardzo abstrakcyjne - jakby były one czymś oderwanym od prawdziwego zycia. Tymczasem one wszystkie dopiero w sumie tworzą całośc, którą można rozpatrywac w aspekcie: jednoczenie - prokreacja. jak można pragnąc potomstwa i jednocześnie go nie pragnąc...


Mateola

Dopisalas tutaj najmadrzejszy post i poruszylas kilka waznych dla mnie, jako bladzacego katolika kwestji, natomiast
- seks jako zrodlo zycia. Czemu za kazdym razem jak sie kocham z zona musze myslec o potomku? Co mam zrobic jak nam juz potomkow wystarczy? Czy mam sie wtedy wstrzymac wogule od stosunkow czy stosowac NPR?
- kazdy stosunek malzenski jest rzeczy samej sobie inny. Sa takie ktore sie robi zeby splodzic dzieci, sa takie ktore sie robi zeby zaspokoic pragnienie i sa takie ktore sie robi z "niecheci" (bo zona lub maz chce).
Sa tez takie ktore sie robi zeby nie zmarnowac czasu (np osoby stosujace NPR ktore kochaja sie w czasie nieplodnym, kiedy kobieta z grubsza nie ma checi).
- dokumenty kosciola sa raczej zalosne jesli chodzi o powod zakazu antykoncepcji. Tak samo jest w Biblji. Nic nie jest zakazane w malzenstwie. Koniec. Kropka. Jak juz powiedzialem kilkakrotnie, kosciol nie ma prawa zagladac wierzacym do ich sypialni.
- Szansanaspotkanie czytalem kilkakrotnie, szukajac konkretnych dowodow z Biblji co do zakazu antykoncepcji. Takich niestety sie nie doszukalem.


Śr sty 10, 2007 16:25
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 45 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL