Autor |
Wiadomość |
kropeczka_ns
Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36 Posty: 2041
|
klikos napisał(a): Nie mowiąc o tym że wśród kobiet w wieku 25-29 (tak jest w tym wypadku) chwalenie sie ktora się częściej puszczala jest normą i to wypada 
ty klikos chyba jednak powinienes zdecydowanie zmienic koleżanki
ja wprawdzie o maleńką odrobinke przekraczam przedzał wieku jaki podałeś  jednak w pracy czy wogóle wśród dziewczyn z jakimi przebywam publiczne opowiadanie o szczegółach swojego życia intymnego jest co najmniej nie na miejscu i bynajmniej nie wypada- żadna tego nie robi- a jeśli któraś o tym rozmawia to ewentualnie z bliską przyjaciólką w cztery oczy- to samo dotyczy kolegów z którymi pracuję czy spotykam się towarzysko.
I kiedy tak czytam to jednak w tych kobietach z którymi przebywasz coś chyba jest nie tak....
_________________ Ania
|
Wt kwi 14, 2009 18:38 |
|
|
|
 |
dydol
Dołączył(a): Cz kwi 16, 2009 10:44 Posty: 1
|
a ja się rozszedłem z moją panną. i uważam, że bardzo dobrze zrobiłem. ci kolesie siedzieli jej w głowie cały czas.
a bezpośrednim powodem naszego rozstania było to, że ona nie potrafiła żyć w czystości. ja jej nie chciałem zerżnąć i celowo używam tego określenia, bo dokładnie tak to miało wyglądać. chciała żyć "normanie jak wszyscy". kiedy odmówiłem kolejny raz po prostu odeszła.
porażające dla mnie było to że my nie byliśmy parą nabuzowanych hormonami nastolatków. ja mam ponad 30 lat i uważałem że dwoje dorosłych ludzi może sobie te sprawy ułożyć bezkonfliktowo, mimo różnic w światopoglądzie, ona jest niewierząca. okazało się że nie. teraz wiem, że nie warto się wiązać z tego typu kobietami. ani nie docenią daru czystości ani nie uszanują.
|
Cz kwi 16, 2009 13:11 |
|
 |
strumyk
Dołączył(a): N sty 11, 2009 9:15 Posty: 327
|
dydol napisał(a): a ja się rozszedłem z moją panną. i uważam, że bardzo dobrze zrobiłem. ci kolesie siedzieli jej w głowie cały czas. a bezpośrednim powodem naszego rozstania było to, że ona nie potrafiła żyć w czystości. ja jej nie chciałem zerżnąć i celowo używam tego określenia, bo dokładnie tak to miało wyglądać. chciała żyć "normanie jak wszyscy". kiedy odmówiłem kolejny raz po prostu odeszła.
dydol...To jak to w końcu było...
Ty się rozszedłeś ?
Czy ona odeszła...
_________________ Trudno jest dżwigać świadomość własnych porażek.Jeszcze trudniej dżwigać kamienie sumienia.A już najtrudniej dostrzec i dżwignąć człowieka.
|
Cz kwi 16, 2009 14:09 |
|
|
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Ja nie wiem skąd to dziwne przekonanie które się tu często przewija o żałowaniu że nie jest się dziewicą/prawiczkiem wstępując w stały związek.
Jako żywo żyję już prawie czterdzieści lat znam wiele par małżeńskich i niekoniecznie, ale pierwsze słyszę. Przeważnie jak jedna osoba czuje że chce być z inną to nie przeprowadza śledztwa tylko przystępuje do związku biorąc drugiego z dobrodziejstwem inwentarza  Taki doszukiwanie się Bóg wie czego świadczy tylko o kłopotach ze sobą i swoją psychiką lub o tym że to nie miłość tylko jakiś brzydkie usiłowanie zawłaszczenia innej osoby która musi być taka jak ja chcę tylko moja, lub niech spada.
Nieładnie.
|
Pt kwi 17, 2009 15:28 |
|
 |
asiaq_s
Dołączył(a): So lis 01, 2008 12:14 Posty: 12
|
Ja też tego nie rozumiem choć żyję krócej - nieco ponad 30 lat. Nigdy nie miało to dla mnie znaczenia w rodzaju "być albo nie być", także przy decyzji o związaniu się z moim mężem (choć nie ośmielam się kwestionować moralnej oceny tych czynów).
Czy Ci którzy pilnują, by ich narzeczeni nie mieli seksualnych doświadczeń przed ślubem, tropią w ich życiorysach także inne brudne sprawki - kradzieże, kłamstwa, jazdę samochodem po piwie, etc. ?
Niektórzy mają moim zdaniem niewłaściwie proporcjonalne wartościowanie ludzkich złych czynów - przyszłej żonie można wybaczyć nie odwołane oszczerstwa względem koleżanki (pod warunkiem że w ogóle kogoś to obchodzi!!), ale seksu z innym nie, bo ów ostatni czyn zostawia zdaje się widoczne znamię na skórze dolnej części brzucha.
|
N kwi 19, 2009 9:43 |
|
|
|
 |
ten.taki.tam
Dołączył(a): Pt kwi 10, 2009 10:05 Posty: 102
|
Hm... o ile przyjąć kryteria wiary katolickiej, to tak; jest to grzech, nieczystość.
O ile przyjąć logiczne myślenie: to normalny aspekt życia.
Zakładając, ze w ogóle istnieje coś takiego jak grzech
Poza tym, kiedy ludzie przystępują do małżeństwa...
Są tacy co muszą czasem (wpadki w wieku 17, 18, 19, 20 lat)
Ale zazwyczaj młodzi ludzie rzadko kiedy myślą o ślubie przed zdobyciem wykształcenia, stabilnej pracy itp. To się wiąże z osiągnięciem jakiegoś wieku. I powołując się na BDR (losowo przejrzałem 26 powiatów z różnych części Polski), ta średnia wieku wynosi ok 26 lat, dla młodszej części społeczeństwa (nie wliczając starszych roczników: poniżej lat '70).
Wyobrażacie sobie żyć w celibacie do 26 roku życia? 
|
N kwi 19, 2009 10:03 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
Cytuj: Wyobrażacie sobie żyć w celibacie do 26 roku życia? Rzecz normalna - znam takie osoby.  Akurat to uzasadnienie przedmałżeńskiego życia seksualnego (w przeciwieństwie do wielu innych) jest śmieszne i przypomina mi opisywane w jednej książce uzasadnienie pozwu o rentę z tytułu choroby zawodowej po mężu zmarłym z powodu powodu skutków alkoholizmu: Cytuj: Skoro mąż pracował w Polmosie, to pić musiał.
Albo ktoś jest przekonany do określonych wyborów albo nie, ale wtedy niech nie szuka takich śmiesznych usprawiedliwień dla uspokojenia wyrzutów sumienia. 
|
N kwi 19, 2009 10:35 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
XVQXVQ napisał(a): Albo ktoś jest przekonany do określonych wyborów albo nie, ale wtedy niech nie szuka takich śmiesznych usprawiedliwień dla uspokojenia wyrzutów sumienia. 
To że Ty masz wyrzuty sumienia za innych to Twoja sprawa. Są tacy ludzie którzy wszystkich mierzą swoją marką i wkładają im do głowy swoje myśli czy uczucia. Cóż trzeba się tylko uśmiechnąć i spokojnie robić swoje.
|
N kwi 19, 2009 11:41 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
Drogi Człowiecze bez oczu,
A gdzie napisałem, iż mam wyrzuty sumienia? Mniemam, że to akurat Ty wymyśliłeś. Chyba, że czytanie ze zrozumieniem jednak stanowi dla Ciebie problem, ale to już akurat twój problem.
A teraz ciut poważniej - po prostu uzasadnianie własnych wyborów warunkami zewnętrznymi brzmi dla mnie jak:
Cytuj: Nie chcem seksu przed małżeństwem, ale muszem, bo wejdę w małżeństwo w 26 r. ż. albo Cytuj: Nie chcem pić, ale muszem, bo pracuję w Polmosie.
I to akurat mnie śmieszy. 
|
N kwi 19, 2009 13:45 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Ja zrozumiałem to w ten sposób że wpierasz każdemu który robi inaczej niż wiara nakazuje jakieś nieuświadomione wyrzuty sumienia i jakieś gdzieś tam istniejące poczucie winy które dręczy klienta mimo że sprawy sobie z tego nie zdaje.
Jeżeli źle zrozumiałem to przepraszam.
|
N kwi 19, 2009 15:10 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
Nie ma sprawy. 
|
N kwi 19, 2009 15:43 |
|
 |
X77
czasowo zablokowany
Dołączył(a): Pt paź 31, 2008 17:41 Posty: 90
|
Znalazłem kolejny dowód świadczący przeciwko nie-dziewicom! Wypowiedź pewnej głupiej pannicy(jakby co to mogę dać linka do forum):
Cytuj: Zgadzam się z Ceylonką w 100%. Od siebie dodam coś jeszcze. POdejrzewam że był on Twoim pierwszym chłopakiem z którym "to" zrobiłaś. Istnieje coś takiego jak prawo pierwszych połączeń, tzn. zawsze będzie nas ciągneło duchowo do mężczyzny z którym przeżyłsmy "pierwszy raz", nawet jeśli jesteśmy w innym związku. Bo w czasie pierszego zbliżenia dusze łączą się na zawsze...
I pytanie: czy ktoś z facetów chciałby się zakochać i związać z taką kobietą jak ta powyżej? Bo ja nie! Mam nadzieję że nie wszystkie są takie upośledzone...
Gardzę tym ***** prawem pierwszego połączenia a jednocześnie się go okropnie boję...
A może właśnie ci którzy wypominają przeszłość swoich żon po protu czują to o czym jest napisane w powyższym cytacie?
Sorry, ale ja chyba już nie jestem w stanie zaufać kobiecie... 
|
Śr cze 10, 2009 12:07 |
|
 |
Ninurta
Dołączył(a): N gru 17, 2006 14:05 Posty: 295
|
X77 napisał(a): Znalazłem kolejny dowód świadczący przeciwko nie-dziewicom! Wypowiedź pewnej głupiej pannicy(jakby co to mogę dać linka do forum): Cytuj: Zgadzam się z Ceylonką w 100%. Od siebie dodam coś jeszcze. POdejrzewam że był on Twoim pierwszym chłopakiem z którym "to" zrobiłaś. Istnieje coś takiego jak prawo pierwszych połączeń, tzn. zawsze będzie nas ciągneło duchowo do mężczyzny z którym przeżyłsmy "pierwszy raz", nawet jeśli jesteśmy w innym związku. Bo w czasie pierszego zbliżenia dusze łączą się na zawsze...
I pytanie: czy ktoś z facetów chciałby się zakochać i związać z taką kobietą jak ta powyżej? Bo ja nie! Mam nadzieję że nie wszystkie są takie upośledzone... Gardzę tym ***** prawem pierwszego połączenia a jednocześnie się go okropnie boję... A może właśnie ci którzy wypominają przeszłość swoich żon po protu czują to o czym jest napisane w powyższym cytacie? Sorry, ale ja chyba już nie jestem w stanie zaufać kobiecie... 
chłopie, czy bełkot gimnazjalistek ma na ciebie aż taki wpływ?? jak ja bym się kierowała wypowiedziami facetów w internecie (na temat biustu, kobiet, biustu, związków, biustu), to bym chyba odstrzały robiła na ulicach. zacznij myśleć samodzielnie!
|
Śr cze 10, 2009 16:25 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Te sprawy to przyjemność a nie jakieś horrory. To samo co z prawem jazdy. Jak miałem robić to miałem pełno w porach a teraz rączka jedna mi wisi za oknem a drugą sobie trzymam kółko albo mieszam biegami. Wszystko co nieznane jest STRASZNE. Dobrze tu pasuje takie stare powiedzenie starożytnych indian  "Nie taki diabeł straszny jak go malują"
|
Śr cze 10, 2009 17:40 |
|
 |
nowy_
Dołączył(a): Pt cze 12, 2009 22:05 Posty: 2
|
Ja znalazłem się w podobnej sytuacji, że moja ukochana nie dochowała czystości z poprzednim chłopakiem, a ja tak. Miałem to szczęście że jej szczerość i zaufanie do mnie pozwoliły mi inaczej spojrzeć na jej sytuację, bardziej realnie niż tylko jak to niektórzy piszą "puszczenie się" co jednak nie sprowadza mnie do pochwalania czegoś takiego bądź nie powoduje we mnie z góry przebaczenia - to już moja indywidualna sprawa. Miłość to indywidualne spojrzenie na człowieka.
Chciałem jednak zwrócić uwagę na pewien fragment Pisma Św. który był przytaczany na którejś ze stron tego wątku:
(1) Wybrał się stamtąd i przyszedł w granice Judei i Zajordania. Tłumy
znowu ściągały do Niego znowu je nauczał, jak miał zwyczaj. (2) Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. (3) Odpowiadając zapytał ich: Co wam nakazał Mojżesz? (4) Oni rzekli: Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić. (5) Wówczas Jezus rzekł do nich: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. (6) Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: (7) dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę (8) i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. (9) Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela! (10) W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. (11) Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. (12) I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo.
(Ew. św. Marka 10:1-12)
Rozmawiałem z wieloma różnymi kapłanami na ten temat. Prawda, że według tego fragmentu małżeństwo powstaje wraz ze złączeniem się kobiety i mężczyzny. Oni wszyscy zaznaczali mi jednak, że skierowany był do ludzi wówczas żyjących, w określonym kontekście kulturowym. Moment zawarcia został zmieniony przez ustanowienie sakramentu małżeństwa - został podniesiony na inny poziom znaczeniowy. Momentem od kiedy kobieta i mężczyzna są "jednym ciałem" jest sakrament małżeństwa. Każdy mi powiedział, że taka jest wykładnia nauki Kościoła.
Ja nie przedstawiałem swojej sytuacji, chociaż mnie dotyczy. Nie interesuje mnie jeśli ktoś będzie pisał pod moim postem, że jest on wygodnym interpretowaniem na dzisiejsze czasy dla ( jeszcze raz brzydkie słowo  ) "puszczania się". Nie wiem kim Wy, szanowni forumowicze jesteście, którzy interpretowali ten fragment i może dlatego wolałem rozmawiać z kapłanami na ten temat, żeby nie dać się ponieść nieprawdziwej wykładni.
Jeśli któryś z Was panowie nie chce żyć z taką kobietą..jasne - Wasz wybór. Może jednak lepiej nie wytykajmy czy obrażajmy nikogo za czyny czy poglądy.
Do innych, znajdujących się w podobnej sytuacji..żaden z nas tej nieczystości nie pochwala, we większości drzemie pewnie jakaś zazdrość, gniew. Oczywiście nikomu nie będę nikomu pisał, co ma robić, a powiem co ja zrobiłem - zamiast skreślenia z góry postawiłem na szczerość, otwartość. Spędzony czas z ukochaną pozwolił mi poznać jej wnętrze, dobre serce i dlaczego tak się stało, że ostatecznie odeszła od tamtego, którego kochała a który nagle po jakimś czasie miłość do niej zamienił w poniżenie i otarcie z godności. Dziękuję za to, że zebrałem w sobie siłę i zwyczajnie nie odwróciłem się na pięcie. Teraz wiem dokładnie "na czym stoję". To czy jej przebaczę i zupełnie zapomnę, czy chcę z nią stworzyć coś lepszego, jest już moją indywidualną sprawą, czy będę w stanie - bo jeśli tak to do końca. Jeśli już tak kochacie to może lepiej nie stwarzać piekła nikomu a postarać się naprawdę poznać? Nie pochwalam tego, co zrobiła, ale nie mam zamiaru niczego wytykać, gnębić. Ja mam swoją małą obawę, chyba tylko jedną...nie że ona nie dochowa mi wierności czy coś takiego, bo w jej oczach jestem jej "drugą szansą na życie" a raczej tego, że ten ktoś z przeszłości mógłby jeszcze raz ją skrzywdzić (to jest może moja fobia, ze mógłby kiedyś się pojawić, gadać obraźliwe teksty) na co nie pozwolę jeśli przyrzeknę jej przed Bogiem  osobie, dla której ta przysięga również ma bardzo duże znaczenie.
Powodzenia w miłości wszystkim 
|
So cze 13, 2009 0:54 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|