Miewaliśmy, ale to nie determinuje nas do tego by nadal mieć. USA wydaje krocie na wojnę i jeszcze więcej na interwencjonizm związany z kryzysem. Natomiast Wielka Brytania, eh no cóż:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,803 ... towym.html
W Irlandii rozpoczęto restrukturyzacje banku Anglo-Irish.
Co natomiast z naszym deficytem? Tego nie wie nikt.

Może by tak dac juz spokój tej komedii p.t. "R&R - czyli Rydzyk kontra Radek"

Nie podoba mi sie to co robi o. Rydzyk i to nie tylko chodzi o te głupawą wypowiedz w Brukseli. Nie odoba mi sie co robi Sikorski. Nie podoba mi sie wypowiedź bp Meringa bo on sam zachowuje się jak dzieciak odnosząc sie do wypowiedzi kogoś takiego jak Niesiołowski. Powinien na te kretyńska wypowiedź Niesiołowskiego spuścic kurtyne milczenia, byc ponadto. Niestety musiał się do niej odnieść, robiąc tym samym to krytykuje w swojej wypowiedzi. Mianowicie dalej napędza medialnośc tej sytuacji dając naszym "pismakom" (przez nieporozumienie zwanym dziennikarzami) pole do popisu i ciągniecia tematu w nieskończoność.
Niesiołowski zaatakował także abp Michalika. Mam nadzieje, ze ten jednak okaże się mądrzejszy od bp Meringa i "oleje" Niesiołowskiego traktując go jak na to zasługuje, czyli jako jednego z licznych medialnych komediantów politycznych.

Lato w pełni i chociaz pogoda nie dopisuje to nie psujmy jej sobie codziennymi tragikomediami jakimi karmia nas w wszelkiego rodzaju mediach. Korzystajmy z lata

P.S.
Jeżeli chodzi o pogode to niestety dzisiaj sie wnerwiłem. Zrobiłem budzik na 3.50, po to by zobaczyc zbliżenie Księzyca z Wenus, ale niestety chmury wszystko zasłoniły. Obraziłem sie poszedłem dalej spać

Raczej tragikomedia.....Rydzyk, część biskupów, Natanek, Sikorski, Niesiołowski.
O. Rydzyk i ks. Natanek mają wiele wspólnego: krytyczna ocena rzeczywistości, kasandryczne postrzeganie przyszłości, odstępstwo od głównego nurtu nauki KK, krytycyzm wobec władz koscielnych i państwowych, poczucie osobowej misyjności.
Ale zasadnicza różnica - o. Rydzyk eksponuje własne ego i kasę; u ks Natanka dominuje sfera ducha.
I dziwaczne różne traktowanie obu duchownych przez większość biskupów

Wypowiedzi premiera, szefa partii rządzącej i wicemarszałka sejmu o Kościele i duchownych, a także społeczny klimat dozwalający traktowanie przedmiotowe duchowieństwa, widoczny choćby w niektórych postach niektórych osób na niniejszym forum - każą niepokoić się o relacje Państwo - Kościół w przyszłości Polski.

Partia rządząca i jej zwolennicy z ogromnym dystansem podchodzą do Kościoła, a nawet wyraźnie grożą Kościołowi sankcjami, gdy Kościół nie będzie spełniał ich wizji.
Dla mnie jako katolika to jest sygnał, by na tę partię zdecydowanie nie głosować.

Tiaaaa...w wątku o ks. Natanku ewidentnie widac jak opozycja traktuje Kościół, szanuje jego decyzje

Opinie opozycji o czymkolwiek nie mają znaczenia dla spójności Państwa.
Opinie władzy o Kościele do którego należy niemal 100 % Narodu są decydujące o kształcie Państwa, w którym ta władza rządzi.

Państwo,w którym rząd będzie kazał duchownym padać na kolana przed władzą czeka rewolucja religijna.

Taaa, już widzę te tłumy rewolucjonistów...

Dalej, idziemy, rewolucje czas zacząć.
Eeee no, nie teraz, później. "M jak Miłość" leci. Zresztą, co mnie jacyś ksieża obchodzą.

To ciekawe jakim cudem przez tyle lat komunizmu w Polsce jakoś wiara u nas nie zaniknęła...

Rząd mówi, będziemy klękać w kościele przed Bogiem, gdzie tam widzisz klękanie księży przed rządem? Pomijając fakt że ksiądz to zwykły człowiek a nie święta krowa.

Przed rokiem 1989 Polacy mieli dwa wyjścia: albo lizać tyłki władzy, albo iść do Kościoła. Byli też tacy, którzy robili jedno i drugie. Ich frustracja do dziś jest dostrzegalna.

Dziś Polacy mają do wyboru wiele ołtarzy i złotych cielców. Władza podsuwa wiele z nich, a to w gazetach, a to w telewizji, a to wreszcie w publicznych świątyniach bożka handlu, który obchodzi swoje święto w niedzielę i katolickie święta. Polacy biegają często do jego świątyń oddać mu hołd, a nie mają już czasu i coraz mniej ochoty, oddać hołd Bogu w Boże święto.

Co wspólnego ma władza z tym, ze Polacy lataja w niedziele po centrach handlowych?

Władza ma wpływy z podatków.

Błędna odpowiedź lub niezrozumienie pytania.
Powtarzam.
Jaki wpływ ma władza na niedzielne wędrówki narodu po centrach handlowych.

To zależy która władza :
- ta "nasza" jest oszukiwana przez koncerny zagraniczne, które nie płacą w Polsce podatków, dlatego należy zakazać im rozbudowy sieci handlowych i handlu w niedzielę,
- ichniejsza "najgorsza od 1939r" zarabia na tych "uciekających" podatkach, niszcząc przy tym wiarę.

Co to znaczy, że władza nie ma wpływów z podatków.
Jeśli władza rządowa zwalnia organizację z podatków to organizacja ma jeszcze do zapłacenia podatki lokalne, dla władzy samorządowej.
Władza w Polsce generalnie potrafi istnieć tylko, gdy ma pieniądze.
Dlatego opowiadanie bajek, że władze zwalnia wszystkich od podatków, aby finansować niemieckiego, francuskiego, angielskiego, amerykańskiego (niepotrzebne skreślić) właściciela, a jednocześnie sięga do kieszeni polskich przyszłych emerytów aby sfinansować własny polski dług publiczny, wydaje się jakąś chorą mitologią. Może tak było kiedyś, gdy lokowały się w Polsce pierwsze sieci handlowe i chodziło o ich przyciągnięcie do naszego stęsknionego za podażą kraju.
Dziś każdy kto tak by zrobił, wylądowałby w więzieniu za działanie na szkodę Państwa.

Ponadto władza ma korzyść gdy ludzie chodzą do centrów handlowych polegających na tym, że ludzie kupujący wydają pieniądze, wobec tego potencjał obywatelski maleje, ponadto ludzie kupujący nie idą ze sztandarami na urzędy i komitety (cokolwiek to dziś mogłoby znaczyć).

A może warto zwrócić uwagę na to, co PZPO zafundowała nam w ramach prezydencji w UE.
Otóż zafundowała nam igrzyska. Metoda znana jeszcze za dawnych czasów rzymskich:"Igrzyska zamiast chleba".
To samo robi obecnie Platforma, feta na jaką nie pozwoliło sobie żadne państwo z dawnego bloku komunistycznego.
Ostatni dzień czerwca protesty związkowców, a 1 lipca, inny świat. Świat dla tych co po transformacji spadli na cztery łapy. również dla tych co myślenie maja w niskim poważaniu.