Autor |
Wiadomość |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Ślub
Tak, ale co innego "normalne/codzienne" zapraszanie Boga, a jednak co innego ślub (wg mnie). Na szczęście znalazłam zakonnika, który uznał, że w mojej sytuacji i tak powinnam wziąć ślub kościelny, więc już nie mam tak wielkich oporów jak wcześniej.
|
Śr sie 04, 2010 12:54 |
|
|
|
 |
agvis
Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 13:25 Posty: 975
|
 Re: Ślub
Szarotka napisał(a): Dziś zaczęłam się zastanawiać, czy nie byłby przed Bogiem ważny ślub, którego byśmy sobie sami udzielili jedynie we własnej i Jego obecności - gdzieś w górach czy nad morzem.. bez pośrednictwa KK. Zaprosilibyśmy Boga do naszego małżeństwa. Pragniemy by nam błogosławił, pragniemy Jego obecności w naszym święcie! Możliwe, że tak jest, bo sakramentu małżeństwa nie udziela ksiądz tylko małżonkowie sobie nawzajem. Coś podobnego jest z Chrztem, bo nie tylko duchowny go udzielić może. Coś w tym stylu słyszałam od księdza, ale teraz, niestety, nie mam czasu, by poszukać, jak to naprawdę wygląda. Myślę, że dlatego śluby w naszym Kościele mają miejsce w Świątyni i przed księdzem, by wszystko było, jak należy (z Komunią Świętą, Eucharystią, odpowiednią przysięga, kazaniem i brakiem bałaganu w papierach kościelnych).
|
Śr sie 04, 2010 16:22 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
 Re: Ślub
Nie mogą katolicy wziąć ślubu tak sobie sami dla siebie, gdyż zachowanie formy kanonicznej jest wymagane do ważności sakramentu małżeństwa. A zatem musi być tak jak przepisuje to prawo. Oczywiście można prosić o dyspensę, ale normą jest taki ryt sakramentu małżeństwa jak podają księgi liturgiczne.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Śr sie 04, 2010 16:30 |
|
|
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
 Re: Ślub
Byłoby to możliwe np. w przypadku wojny gdybyście się ukrywali gdzieś daleko od innych ludzi (nie byłoby nawet możliwości znalezienia świadków) albo gdybyście trafili na bezludną wyspę. Wtedy, jak przypuszczam (ale mogę się mylić) moglibyście zawrzeć taki "prywatny ślub" i wtedy współżycie nie byłoby grzechem, bo rzeczywiście ślubu udzielają sobie sami małżonkowie. Ale po powrocie do cywilizowanych okolic musielibyście jak najszybciej wziąć "oficjalny" ślub kościelny, bo, jak napisał szumi, jest to wymagane do ważności małżeństwa jeśli tylko jest taka możliwość.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Śr sie 04, 2010 21:05 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Ślub
szumi napisał(a): Nie mogą katolicy wziąć ślubu tak sobie sami dla siebie, gdyż zachowanie formy kanonicznej jest wymagane do ważności sakramentu małżeństwa. A zatem musi być tak jak przepisuje to prawo. Oczywiście można prosić o dyspensę, ale normą jest taki ryt sakramentu małżeństwa jak podają księgi liturgiczne. Ale ja mówię przecież, że nie czuję się już katoliczką. Nie zmieniłam Kościoła, ale w jakimkolwiek bym nie brała ślubu, nie jest on MOIM. Chcę ślubu z Bogiem, ale bez Kościoła (sytuacja jest teoretyczna przypomnę, bo w realu jednak biorę ślub w KK, choć nie jestem do tego przekonana i wolałabym inną opcję). Silva, oficjalny ślub kościelny? Ale w jakim Kościele. Nie chcę być katoliczką. Nie chcę ślubu w KK. Ale nie podpiszę aktu apostazji, bo nie dojrzałam do niego.. Bo może za rok, czy 10 lat zapragnę wrócić.
|
Cz sie 05, 2010 7:25 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Szarotko, obawiam się że nie ma innej opcji: nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka  Formuła ślubu w Kościele Katolickim jest taka, jaka jest. Nie uznaje się "ślubu z Bogiem ale bez Kościoła." Zatem albo bierzesz regularny ślub, ze wszystkimi szykanami, albo robisz jakąś własną ceremonię, która dla Kościoła nie jest ważna. Co do jej ważności przed Bogiem nie ma sensu się wypowiadać.
|
Cz sie 05, 2010 7:31 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Ślub
Chodzi mi o coś nieważnego przed KK... Jego zdanie mnie nie interesuje. Dla nas i dla Boga miałby być ważny. Chciałam tylko, żeby było piękniej niż w USC i żeby był Bóg, i żebyśmy sobie ślubowali do śmierci, a nie tak jak na cywilnym itd... Jednak mój narzeczony tego nie pojmuje. Zupełnie nie rozumie, o co mi chodzi i absolutnie się na coś takiego nie zgadza. Dlatego będzie ślub w KK... co ja uważam za hipokryzję, bo nie chcę nic dostawać od KK, który nie jest juz dla mnie autorytetem, który nie jest moim azylem, moim... domem... Choć zdaję sobie sprawę, że podchodzę do tego zbyt emocjonalnie, w nastroju buntowniczej i przekornej awanturniczki, a to chyba nie jest dobre w tak ważnej kwestii.
|
Cz sie 05, 2010 7:55 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
 Re: Ślub
Silva napisał(a): Byłoby to możliwe np. w przypadku wojny gdybyście się ukrywali gdzieś daleko od innych ludzi (nie byłoby nawet możliwości znalezienia świadków) albo gdybyście trafili na bezludną wyspę. Wtedy, jak przypuszczam (ale mogę się mylić) moglibyście zawrzeć taki "prywatny ślub" i wtedy współżycie nie byłoby grzechem, bo rzeczywiście ślubu udzielają sobie sami małżonkowie. Ale po powrocie do cywilizowanych okolic musielibyście jak najszybciej wziąć "oficjalny" ślub kościelny, bo, jak napisał szumi, jest to wymagane do ważności małżeństwa jeśli tylko jest taka możliwość. Kodeks podaje tak: Cytuj: Kan. 1116 -
§ 1. Jeśli osoba, zgodnie z przepisem prawa, kompetentna do asystowania jest nieosiągalna lub nie można do niej się udać bez poważnej niedogodności, kto chce zawrzeć prawdziwe małżeństwo, może je ważnie i godz;wie zawrzeć wobec samych świadków:
1° w niebezpieczeństwie śmierci;
2° poza niebezpieczeństwem śmierci jedynie wtedy, jeśli roztropnie się przewiduje, że te okoliczności będą trwały przez miesiąc czasu.
§ 2. W obydwu wypadkach, gdyby był osiągalny inny kapłan lub diakon, który mógłby być obecny, powinien być poproszony i razem ze świadkami byt przy zawieraniu małżeństwa, z zachowaniem zasady ważności małżeństwa wobec samych świadków. Małżeństwa nie powtarza się. Małżeństwo takie należy zgłosić do proboszcza lub ordynariusza, by zostało zapisane w księdze małżeństw. Szarotka - Dokonaj aktu apostazji i po sprawie. Idź do protestantów i wymyślisz sobie jakąś formę ślubu. Taką jaka Ci najlepiej odpowiada. Z pewnością takich liberałów w tej materii jak Ty tam nie brakuje.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Cz sie 05, 2010 8:04 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Ślub
szumi napisał(a): Szarotka - Dokonaj aktu apostazji i po sprawie. Idź do protestantów i wymyślisz sobie jakąś formę ślubu. Taką jaka Ci najlepiej odpowiada. Z pewnością takich liberałów w tej materii jak Ty tam nie brakuje.
Kolejna ociekająca jadem wypowiedź katolika... Czemu wy tak uwielbiacie odrzucać ludzi? Przecież dziewczyna wyraźnie napisała, że nie chce składać apostazji...
|
Cz sie 05, 2010 8:14 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
 Re: Ślub
Ale nie chce też być katoliczką...
Jak dla mnie jest to zupełnie niezrozumiałe...
Żali się, że nie czuję się katoliczką, nie chce niczego otrzymywać 'od Kościoła katolickiego'.
I nie jest to wypowiedź 'ociekająca jadem', ale dobra rada. Źle to odczytujesz Liamie... Jeśli nie chce by było po katolicku, ale jednak jakimś sposobem z Bogiem... to wydało mi się najlepszym rozwiązaniem.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Cz sie 05, 2010 8:25 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Ślub
Szarotka napisał(a): Chodzi mi o coś nieważnego przed KK... Jego zdanie mnie nie interesuje. Dla nas i dla Boga miałby być ważny. Chciałam tylko, żeby było piękniej niż w USC i żeby był Bóg, i żebyśmy sobie ślubowali do śmierci, a nie tak jak na cywilnym itd... Jednak mój narzeczony tego nie pojmuje. Zupełnie nie rozumie, o co mi chodzi i absolutnie się na coś takiego nie zgadza. Dlatego będzie ślub w KK... co ja uważam za hipokryzję, bo nie chcę nic dostawać od KK, który nie jest juz dla mnie autorytetem, który nie jest moim azylem, moim... domem...Choć zdaję sobie sprawę, że podchodzę do tego zbyt emocjonalnie, w nastroju buntowniczej i przekornej awanturniczki, a to chyba nie jest dobre w tak ważnej kwestii. Liam, Szarotka wyraznie sie w KK meczy, a nie bardzo wiadomo dlaczego nie chce tego przerwac. Ja bym "rady" szumiego nie traktowala jako "ociekajacej jadem", ale jako szczera i zyczliwa: po co ktos ma sie meczyc, kiedy nie musi? Nikt jej tu z KK nie "wypisze", ale przyznaje, ze po tej wypowiedzi Szarotki tez nie rozumiem dlaczego ona dalej chce sie meczyc z KK, ktory nic pozytywnego jej nie daje?
|
Cz sie 05, 2010 8:25 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
"Wiesz, Szarotko, Twoje marzenie jest nie do zrealizowania w naszym Kościele. Możesz spróbować znaleźć jakieś inne wyznanie chrześcijańskie w którym taka forma ślubu będzie do przyjęcia."
"Jak się u nas nie podoba, to zjeżdżaj gdzie indziej, tam takich jak ty nie brakuje."
Znajdź trzy szczegóły, którymi różnią się te dwie wypowiedzi...
|
Cz sie 05, 2010 8:29 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re:
liam napisał(a): "Wiesz, Szarotko, Twoje marzenie jest nie do zrealizowania w naszym Kościele. Możesz spróbować znaleźć jakieś inne wyznanie chrześcijańskie w którym taka forma ślubu będzie do przyjęcia."
"Jak się u nas nie podoba, to zjeżdżaj gdzie indziej, tam takich jak ty nie brakuje."
szumi napisał(a): Szarotka - Dokonaj aktu apostazji i po sprawie. Idź do protestantów i wymyślisz sobie jakąś formę ślubu. Taką jaka Ci najlepiej odpowiada. Z pewnością takich liberałów w tej materii jak Ty tam nie brakuje. Uwazam, ze szumi jest "pomiedzy". Mogl zastosowac lagodniejsza forme, no ale nie zastosowal...
|
Cz sie 05, 2010 8:34 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Ślub
Nie chcę dokonywać aktu apostazji, bo wierzę, że Bóg może jeszcze oświecić mój umysł... bo nie chcę palić mostów, bo całą dusza i ciałem wyję z tęsknoty za sakramentami, których z wyboru rozumu i logiki się pozbawiłam.. Co mi takiego ten akt da, czego nie mam teraz? Nic. Pozbawi mnie tylko nadziei na nawrócenie.
Nie chcę iść do protestantów, czy innych liberałów.. Po co mam to robić? Czy inny Bóg mnie wtedy będzie sądził? Czy inną miarę przyłoży? Czy zbawi mnie dlatego, że wybrałam sobie wygodniejszą piaskownicę? Nie! Zbawi mnie z Miłości.. przez śmierć Swojego Syna.. i dlatego, że Go o to błagam... a nie dlatego, że przeskoczyłam do innej kategorii, do takiej, której reguły gry mi bardziej pasują i czuje się tam lepiej. Niezależnie od nazwy wyznania nalepionej na czole, chcę i będę postępować zgodnie z własnym sumieniem.. A o jego kształtowaniu tu pisać nie będę (jakbyście mi chcieli to zarzucić), bo był już o tym temat i tam pisałam.
P.S. Zapomnieliście jeszcze powiedzieć, że mogę sobie znaleźć innego narzeczonego, dla którego taka forma ślubu będzie do przyjęcia.. Bo dla obecnego nie jest.
|
Cz sie 05, 2010 12:12 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A ja wam jeszcze powiem, jako osoba w pewnym sensie z zewnątrz, bo nie utożsamiam się z KK pod wieloma względami, że... Też Cię nie rozumiem, Szarotko. To jest nie wiem co Tobą powoduje, co nie znaczy że tego nie szanuję. Powiem więcej. Z was dwojga (mówię o postawach prezentowanych tu na forum) Ty jesteś dla mnie większym świadectwem chrześcijańskim niż szumi. Nie rozumiem skąd wypływa część Twoich wątpliwości, ale potrafisz mówić o nich w sposób pokorny, przyznając się na przykład do niedojrzałości. Dlatego być może katechizmu wolałbym uczyć się od szumiego, ale chrześcijańskiej postawy zdecydowanie u Ciebie. A w temacie ślubu, to z kolei chyba bardziej rozumiem Twojego narzeczonego. Byłem kiedyś w podobnej sytuacji, tyle że u mnie ślub kościelny nie wchodzi w rachubę. A takie ceremonie "na wolnym powietrzu"... To dla mnie ni pies ni wydra. Chyba z dwojga złego wolałbym żyć w konkubinacie lub ze ślubem cywilnym a Boga zapraszać jak napisałem wcześniej w codziennym życiu. Przynajmniej jasne i klarowne. Może to świadczy o jakimś ograniczeniu umysłowym. Nie wiem. Ale tak to odbieram. Skoro jednak piszesz, że ślub kościelny i tak będzie, to... gratulacje i życzenia.  Może czujesz że to trochę na wyrost, ale zapewne w Twojej sytuacji to najlepsze wyjście. Jeśli się kochacie, to sakrament "ze wszystkimi szykanami" może wam tylko pomóc, nawet, jeżeli teraz tego nie widzisz.
|
Cz sie 05, 2010 12:34 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|