Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N cze 16, 2024 9:25



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 215 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 15  Następna strona
 Pokochać ateiste. 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: Pokochać ateiste.
Wyciąłem offtop zaczynający się od wypowiedzi użytkownika wsx66613. Przypominam też o charakterze działu: "Porozmawiajmy o codziennych trudnościach w duchu wiary katolickiej" (zawartym pod jego tytułem na stronie głównej). Proszę o trzymanie się tego.
moderator jumik

_________________
Piotr Milewski


N kwi 15, 2012 14:55
Zobacz profil WWW
Post Re: Pokochać ateiste.
Aditu! Uświadom głupiego nietolerancyjnego nienawistnika co to jest miłość!
I jeszcze proszę uświadom tego gbura, czy okłamywanie kogoś mieści się w granicach miłości, czy nie?


N kwi 15, 2012 15:12
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 20, 2012 22:55
Posty: 414
Post Re: Pokochać ateiste.
Nie, ja nie zamierzam z Tobą dyskutować. Nie wiem, czemu wychodzisz nagle z jakimś okłamywaniem, ale nie wciągaj mnie w swoje ponaciągane teorie.
A co do miłości - jeżeli uważasz, że da się to ubrać w definicję, to próbuj. Ja nie mam zamiaru.
Aha, nie nazwałam Cię ani głupim, ani gburem.

Janku - trzymam za Was kciuki. Kieruj się sercem, a będzie dobrze :)


N kwi 15, 2012 15:54
Zobacz profil
Post Re: Pokochać ateiste.
[quote="Aditu"

Maluczki, jak dla mnie, i pewnie nie tylko dla mnie, to Ty akurat sam o miłości wiesz niewiele, a o tej chrześcijańskiej to już tym bardziej. Neguj sobie co tam chcesz. Moi przyjaciele, którzy są ateistami, mają więcej szacunku i miłości dla innych ludzi niż Ty. I wolałabym zaryzykować wszystko i przejąć ich poglądy, tysiąc razy bardziej zgodne z nauką Chrystusa ( chociaż niezamierzenie) niż być w jednym niebie z Tobą. I nazwij mnie mamoniarką - ja wiem, co to jest miłość, szanuję ludzi, szanuję inność, więc nie obchodzi mnie opinia kogoś, kto aż zieje nietolerancją i nienawiścią. Bóg nas w swoim czasie ze wszystkiego rozliczy.[/quote]

To przecież Ty napisałaś. Wiesz i nie chcesz powiedzieć?


N kwi 15, 2012 17:01
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 20, 2012 22:55
Posty: 414
Post Re: Pokochać ateiste.
Wiem, bo ją czuję. To wszystko. Nie zamierzam tworzyć definicji, bo to nie jest proste, właściwie nawet niemożliwe - co zresztą widać w nowym, kolejnym stworzonym przez Ciebie temacie.


N kwi 15, 2012 18:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
Maluczki, nie wymagaj by ktoś odpisywał na twoje pytania, skoro sam nie odpowiadasz na zadane tobie pytania. To jest kompletny brak poszanowania drugiej osoby.

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


N kwi 15, 2012 18:19
Zobacz profil
Post Re: Pokochać ateiste.
Aditu napisał(a):
Wiem, bo ją czuję. To wszystko. Nie zamierzam tworzyć definicji, bo to nie jest proste, właściwie nawet niemożliwe - co zresztą widać w nowym, kolejnym stworzonym przez Ciebie temacie.
Nie okłamuj się! Wszystko, co istnieje można, a nawet należy zdefiniować, bo inaczej nie wie się o co chodzi i tylko "się czuje", a to jak na rozumnego człowieka to za mało.
A co do maluczkofobii. Skąd u Ciebie takie negatywne nastawienie do mnie? Przecież nie zrobiłem Ci nic złego. Nawet nie nabluzgałem Ci, tak jak nabluzgał mi kazechini.


Pn kwi 16, 2012 8:58
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 20, 2012 22:55
Posty: 414
Post Re: Pokochać ateiste.
Odpowiedziałam Ci w Twoim temacie o miłości, ale został zamknięty.
Po prostu nie rozumiem dlaczego w twoich postach tyle niechęci do tego, co inne. Dla mnie to jest przykre.
A Kazeshini wcale Ci nie nabluzgał przecież, tylko stwierdził wprost co uważa.


Pn kwi 16, 2012 9:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
Jest wiele rzeczy, które nie mieszczą się w ludzkim umyśle. Próbując coś zdefiniować ograniczamy to coś. Miłosć jest nieograniczona i zdefiniowanie jej nie ma sensu.
Próbowałeś zdefiniować, więc do twojej definicji nie pasuje na przykład fakt, że ludziom przytrafia się krzywda, jakies nieuleczalne choroby, że rodzą się jedni w bogatych rodzinach, jedni w beidnych i czują się pokrzywdzeni. A mimo to Bóg nas kocha i miłuje. A stawia nam ciężkie próby w życiu. Dlatego, że tej miłości nie rozumiemy, mamy w nią wierzyc i ją odczuć, anie definiować. Wiara nie jest nauką ścisłą by dało się wszystko ułożyć w definicje. Mamy "wierzyć", nie "wiedzieć".

PS. A co do bluzgania - wyrażam swoje zdanie na temat twoich wypowiedzi. Nawet nie odniesiesz się do tego. Żyj dalej w swoich nietolerancyjnych przekonaniach.

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Pn kwi 16, 2012 10:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15
Posty: 189
Post Re: Pokochać ateiste.
Według mnie, Maluczki przesadza, ale...

Cytuj:
tyle niechęci do tego, co inne.


To jest pułapka :P
W KK mówi się, że "jednemu z dwóch duchów służysz". Albo świętemu, albo nieświętemu. To słowo, "inne", to takie "a może jest coś pośrodku?", a przecież tak nie jest.

Ludzie mogą być pogubieni, ale ostatecznie wybierają (i służą) jednemu z tych dwóch duchów. Już nie pamiętam który mistyk (może ktoś mi tutaj pomóc?) powiedział, że ateizm / agnostycyzm / deizm przerodzi się w jawne negowanie Ewangelii. Oczywiście to nie jest przesądzający głos w tej sprawie ;).

Cytuj:
Dopóki się nie spróbuje, to się nie wie, czy różnice są czy nie są do przeskoczenia.


To już mówię : różnice są nie do przeskoczenia. Chyba, że znajdziesz JEDNEGO ateistę, który nie uznaję i odrzuca antykoncepcje (ja osobiście nie znam, a temat jest "kontrowersyjny" nawet wśród katolików). A to jest tylko jedna kwestia.

Cytuj:
nigdy nie skreślałabym kogoś


No jasne, ale mówimy o związku a nie o koleżeństwu.

Cytuj:
A strach przed ryzykiem czy ewentualnymi trudnościami może nas tylko pozbawić czegoś, co mogłoby być piękne i prawdziwe.


Zakładasz tylko "hepi-end", kiedy tych "hepi-endów" nie ma w rzeczywistości. Nie jesteśmy robotami, że możemy się bezkarnie angażować w związki, i zaraz z nich wychodzić. Każdy taki związek wyciska swoje znamię, a jeżeli ktoś nas zrani, to czasami i całe życie możemy się borykać z konsekwencjami. Nie dla hecy jest przecież napisane "Unikajcie wszystkiego, co miałoby chociaż pozór zła".

I swoją drogą możemy sobie pisać, dyskutować, przez kilkanaście stron, a ludzie będą wiedzieć swoje. I to jest co ciekawe naturalne - uczymy się głównie przez porażki i cierpienie. Jednak czasami jest za późno na naukę.

Pozdrawiam


Pn kwi 16, 2012 14:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
Uvirith napisał(a):
Według mnie, Maluczki przesadza, ale...

Cytuj:
tyle niechęci do tego, co inne.


To jest pułapka :P
W KK mówi się, że "jednemu z dwóch duchów służysz". Albo świętemu, albo nieświętemu. To słowo, "inne", to takie "a może jest coś pośrodku?", a przecież tak nie jest.

Ludzie mogą być pogubieni, ale ostatecznie wybierają (i służą) jednemu z tych dwóch duchów. Już nie pamiętam który mistyk (może ktoś mi tutaj pomóc?) powiedział, że ateizm / agnostycyzm / deizm przerodzi się w jawne negowanie Ewangelii. Oczywiście to nie jest przesądzający głos w tej sprawie ;).


otóż nie jest to decydujący głos. Mi pewna siostra zakonna powiedziała, że Bóg nie lubi ludzi letnich, albo jesteś zimny albo goracy, albo wierzysz, albo nie.
Skoro ktoś ma na tyle stanowczości, by powiedzieć, nie a życie swoje żyje w porzadku - nie krzywdzi, pomaga biednym i potrzebującym, nie kradnie, pracuje i utrzymuje rodzinę, matkę i ojca, to raczej się smażyć nie pójdzie:)

Uvirith napisał(a):
Cytuj:
Dopóki się nie spróbuje, to się nie wie, czy różnice są czy nie są do przeskoczenia.


To już mówię : różnice są nie do przeskoczenia. Chyba, że znajdziesz JEDNEGO ateistę, który nie uznaję i odrzuca antykoncepcje (ja osobiście nie znam, a temat jest "kontrowersyjny" nawet wśród katolików). A to jest tylko jedna kwestia.


ta, jedna tylko kwestia, ale nie ma sensu przyklejać tu etykiety do ateisty, bo znam wielu katolików zazywających dla przyjemności, i znam wielu zażywających dla zdrowia. Religia tylko w małym stopniu ma na to wpływ i to coraz mniejszy.

Uvirith napisał(a):

Cytuj:
nigdy nie skreślałabym kogoś


No jasne, ale mówimy o związku a nie o koleżeństwu.


I? myslisz, że związek z góry jest skazany na porażkę...

Uvirith napisał(a):

Cytuj:
A strach przed ryzykiem czy ewentualnymi trudnościami może nas tylko pozbawić czegoś, co mogłoby być piękne i prawdziwe.


Zakładasz tylko "hepi-end", kiedy tych "hepi-endów" nie ma w rzeczywistości. Nie jesteśmy robotami, że możemy się bezkarnie angażować w związki, i zaraz z nich wychodzić. Każdy taki związek wyciska swoje znamię, a jeżeli ktoś nas zrani, to czasami i całe życie możemy się borykać z konsekwencjami. Nie dla hecy jest przecież napisane "Unikajcie wszystkiego, co miałoby chociaż pozór zła".


a ty zakładasz tylko najgorsze rozwiązanie?
myslisz, że pary katolickie są szczęśliwe?
Znam więcej nieszczęśliwych katolików niż ateistów.
Pijaństwo, brutalność, hazard, pedofilie, narkomania <- to wszystko jest NIEZALEŻNE od wiary. Takich pieknych i idealnych katolików, z pieknymi udanymi związkami to szukaj świecą, więcej takich znam z rodzin o słabej wierze lub żadnej.
Dlaczego zakładasz, ze nie mają szans na happy end? Dlaczego nie spróbować?
Zaangażuje się i powiedzmy związek się nie uda, co traci?
Chcesz swoje dziecko też nie puścic na narty bo może złamac noge, albo uderzy w niego jakiś inny narciaż, albo co gorsza wpadnie w jakieś urwisko i skręci kark? Wszystko w życiu zawiera ryzyko - nawet wiara sama w sobie. I co? z powodu tego drobnego ryzyka nie wierzyłbyś? czy wierzysz mocno i bardzo mocno że to jedyna własciwa wiara dla ciebie?

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Pn kwi 16, 2012 14:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15
Posty: 189
Post Re: Pokochać ateiste.
Cytuj:
Chcesz swoje dziecko też nie puścic na narty bo może złamac noge, albo uderzy w niego jakiś inny narciaż, albo co gorsza wpadnie w jakieś urwisko i skręci kark? Wszystko w życiu zawiera ryzyko - nawet wiara sama w sobie. I co? z powodu tego drobnego ryzyka nie wierzyłbyś? czy wierzysz mocno i bardzo mocno że to jedyna własciwa wiara dla ciebie?


Końcówki nie rozumiem, trochę śmierdzi relatywizmem.

Jasne, uczymy się na cierpieniu. Ale skoro nie ma czego zyskać, to po co się pakować w takie związki?

Cytuj:
Takich pieknych i idealnych katolików, z pieknymi udanymi związkami to szukaj świecą, więcej takich znam z rodzin o słabej wierze lub żadnej.


A ja nie znam w ogóle ze strony "słabo wierzącej" (que?) i "niewierzącej" ludzi, którzy byliby ze sobą po 40-50 lat.

Cytuj:
myslisz, że związek z góry jest skazany na porażkę...


Tak.

P.S.

Cytuj:
Skoro ktoś ma na tyle stanowczości, by powiedzieć, nie a życie swoje żyje w porzadku - nie krzywdzi, pomaga biednym i potrzebującym, nie kradnie, pracuje i utrzymuje rodzinę, matkę i ojca, to raczej się smażyć nie pójdzie:)


To już było wcześniej w tym temacie, nie czytałeś. Nie wystarczy być "fajnym ziomem", żeby być zbawionym.


Wt kwi 17, 2012 22:37
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 20, 2012 22:55
Posty: 414
Post Re: Pokochać ateiste.
Uvirith napisał(a):
Jasne, uczymy się na cierpieniu. Ale skoro nie ma czego zyskać, to po co się pakować w takie związki?.


To według Ciebie nie ma co zyskać, według mnie jest.

Cytuj:
A ja nie znam w ogóle ze strony "słabo wierzącej" (que?) i "niewierzącej" ludzi, którzy byliby ze sobą po 40-50 lat..

Ja znam.

Kazeshini napisał(a):
myslisz, że związek z góry jest skazany na porażkę...


Uvirith napisał(a):
Tak..


Masz prawo, więc TY się w taki związek nie pakuj. Ale jak ktoś inny chce, to trzeba to uszanować.

P.S.

Kazeshini napisał(a):
Skoro ktoś ma na tyle stanowczości, by powiedzieć, nie a życie swoje żyje w porzadku - nie krzywdzi, pomaga biednym i potrzebującym, nie kradnie, pracuje i utrzymuje rodzinę, matkę i ojca, to raczej się smażyć nie pójdzie:)


Uvirith napisał(a):
To już było wcześniej w tym temacie, nie czytałeś. Nie wystarczy być "fajnym ziomem", żeby być zbawionym.


Nie "fajnym ziomem", tylko dobrym człowiekiem -_-'. A poza tym skąd wiesz? Rozmawiałeś z Bogiem? Ja wierzę, że to wystarczy.

A co do tego, co mi wcześniej odpisałeś...No wybacz, ale to że Ty uważasz, że różnice są nie do przeskoczenia nie oznacza, że tak jest. I całe szczęście ;) Poza tym Ty zakładasz z kolei od razu brak happy endu. Ja nie twierdzę, że na pewno happy end będzie, ale zakładam tak po ludzku, że jak najbardziej może być. A skoro może być, to tchórzostwem jest rezygnowanie z możliwości przezycia czegoś pieknego. Zresztą jak juz powiedziałam, związek dwojga wierzących też może zakończyć się katastrofą.
Ja zresztą na przykład uważam, że dużo trudniej być z osobą bardzo wierzącą niż z ateistą.


Śr kwi 18, 2012 7:50
Zobacz profil
Post Re: Pokochać ateiste.
Aditu napisał(a):
A skoro może być, to tchórzostwem jest rezygnowanie z możliwości przezycia czegoś pieknego.

Ja nazywam to rozwagą. Światopogląd ludzi jest niezwykle ważny, ale wielu dostrzega to niestety po latach. Związki ludzi o odmiennych światopoglądach, pochodzących z różnych kręgów kulturowych są trudne. Niektórzy jednak muszą nauczyć się na własnych błędach i przenosić frustracje na dzieci. One nie uzyskawszy wzorców zachowań przenoszą błędy dalej...
Cytuj:
Zresztą jak juz powiedziałam, związek dwojga wierzących też może zakończyć się katastrofą.

Tu nie chodzi o wierzących, ale o różnice światopoglądowe. Wskaźnik rozwodów osób wierzących i korzystających systematycznie z sakramentów wynosi 0,1% wobec 2.cyfrowego dla pozostałych (w Polsce). Ludzie wierzący inaczej podchodzą w życiu do trudności i rozwiązują je wg kryterium Bóg i my, nie ja. Podchodzą też rozważniej do wyboru współmałżonka, ponieważ zakładają, że nie ma możliwości powtórnego wyboru. Nieodwracalność wyboru skłania ludzi (dojrzałych) do głębszych przemyśleń wielu aspektów życia. Nie-katolicy nie musza zakładać nieodwracalności wyboru i często to czynią.
Media natomiast prezentują nam zupełnie inne wzorce zachowań. Ikonami miłości są celebryci, którzy wypowiadają się jako eksperci od udanych związków...tyle, że nie są one stałe. I powtarzają, że mają prawo do...Są też ekspertami od doskonałego wychowywania szczęśliwych dzieci w patchworkowych rodzinach. Można i tak...zależy z jakiego źródła pobieramy wodę.
Cytuj:
Ja zresztą na przykład uważam, że dużo trudniej być z osobą bardzo wierzącą niż z ateistą.

To wybierzesz wg swojego uznania.


Śr kwi 18, 2012 8:15
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
@up
co do celebrytów, nie jestem na bieżąco, bo nie mam czasu na telewizję i raczej mnie śmieszą.

A co do tego co piszesz, nie zgodze się ze statystykami.
Wiesz jak to jest ze statystykami: Mały janek ukradł 2 jabłka, mały Heniu nie kradnie nic, statystycznie każdy z nich ukradł jedno jabłko.

A co do wyboru i rozwodów itd. Tak, jest mniej rozwodów w czysto katolickich związkach (ale znowu zakładamy najgorszy scenariusz...), ale każdy medal ma drugą stronę.
Znam bezpośredniu w moim środowisku kilka pewnych rodzin czysto katolickich, których widywałem co niedzielę podchodzacych do samkramentu. Pochwalisz? A ja nie. Jedna rodzina: Mąż pije niemal codziennie, upija się nawet na święta Bożego narodzenia. O agresywności to już nie wspomnę. Żona nie odejdzie tylko z powodu wiary i nie miłości, ale czy to jest szczęście? Nie mówię, że ma znaleźc innego męża! Ale pokazuję, że szczęście nie koniecznie leży w wierze, oraz że statystyki są tu mało znaczące. O innych nawet nie zamierzam mówić, bo dochodzi do wykorzystywania dzieci do żebrania....tak, wychowanie w katolickim duchu...
Nie, jak dla mnie nie ma znaczenia, czy ktoś wierzy, czy ktoś wierzy słabiej, czy inaczej czy w ogóle. Ja oceniam człowieka po jego czynach, nie po okładce.

PS. do twoich statystyk:
Jak pokazują statystyki co raz więcej osób decyduje się na rozwód kościelny. W zeszłym roku do Sądów Biskupich wpłynęło aż 10 tysięcy wniosków o unieważnienie małżeństwa, z czego pozytywnie zostało rozpatrzonych aż dwie trzecie
http://www.nauka.trends24h.com/2011/04/rozwod-koscielny-coraz-bardziej-popularny/
(tak wiem...to nie jest "rozwód" ani "unieważnienie" tylko "stwierdzenie nie ważności", cóż... )

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Śr kwi 18, 2012 8:35
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 215 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 15  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL